Największym zmarnowanym talentem w nba ostatnich 10 lat zdecydowanie jest Corey Brewer – niegdyś wspaniały zawodnik NCAA (z florida gators dwukrotny mistrz) i Most Outstanding Player w NCAA w 2007 roku – niestety w nba mało wybitnych meczy i nie rozwinął się prawidłowo do gry w NBA na najwyższym poziomie po NCAA
Tracy McGrady. Chłop miał przeogromny talent, jednak był niesamowicie leniwy. Również kontuzje pokrzyżowały rozwój jego kariery. Kto wie jakby się potoczyła bez tych wszystkich urazów i gdyby pracował ciężko.
Darko Miličić. Cóż , wybór z 2 numerem w drafcie o czymś powinien świadczyć. No niestety nie w tym przypadku. W swej karierze przed NBA doskonale sobie radził , dobry zawodnik podkoszowy z potencjałem. W NBA się rozpadł i jedyna akcja z której go kojarzę to ten samobójczy kosz po wygranym tipie w Wolvs’ach.
Yao Ming. Gość niesamowicie utalentowny, świetnie grający tyłem do kosza jak i przodem, bardzo dobrze trafiający wolne przez co obrońcy nie mogli ratować się faulami jak przy innych wysokich słabo rzucających wolne i przede wszystkim niewyobrażalne warunki fizyczne. Tylko to zdrowie …
Wydaje mi się że to będzie Andrea Bargnani został wybrany numerem 1 w drafcie 2006 i za bardzo o nim nic nie słychać ucichło coś za dużo nie zrobił w nba gra jak każdy inny a nie beż powodu wybrali go numerem jeden a w drafcie były takie osoby jak Rudy Gay,Rajon Rondo czy Tyrus Thomas
Największy zmarnowany talent to jeden z moich ulubionych graczy Tracy McGrady.Przyszedł do Nba zrobbił niewiarygodny chaos. Jeden z najlepszych “trójek” wszech czasów. Potrafił wszystko. Kozłować, crossować rzucać wsadzać zbierać podawać. Jednak coś w nim pękło. złapał kontuzje.nie mógł powrócić. A to jest jeszcze leń
Allen Iverson. Odpowiedź może trochę zaskakująca jeśli zmarnowanym talentem określam MVP Ligi, 2x MVP ASG, 4x króla strzelców. Potencjał miał, jednak o wiele większy i jedne finały NBA to mało jak na jego umiejętności. Niestety w osiągnięciu większych sukcesów przeszkodził trudny charakter i inne kwestie pozasportowe.
Według mnie to Darko Miličić. To nie jego wina że dorwały go kontuzje, ale myślę, że gdyby nie one to rozwalał by pod koszem wszystkich, poprawił by rzut i byłby 100 % Centrem, a tak to niestety możemy tylko gdybać jaki by był…
Moim zdaniem S.Kemp. Jego wsady były niesamowite jednak z tego co wiem był leniwym koszykarzem i kiedy skończył się lockout nie był już takim samym zawodnikiem . Razem z G.Paytonem stworzył niesamowity duet jednak na ich drodze stanów MJ oraz Pipen .
Tracy McGrady, w Orlando nie było zawodników którzy by pomogli mu w wygrywaniu meczów, w Houston zaczęły się kontuzje i nie mógł sie zgrać z resztą druzyny, ktora nie była dużo lepsza niż w Orlando. Był znakomitym strzelcem, typowym skrzydłowym na najwyższym poziomie ale niestety szybko to minęło.
Tracy McGrady przeszedł długą drogę od najlepszego strzelca w NBA przez gabinety chirurgiczne, aż po rolę rozgrywającego w zespole z tylko iluzorycznymi szansami na play-offy. T-mac nadal jest ponad przeciętnym koszykarzem NBA ale gdybyśmy cofnęli się do roku 2003 to nikt nie dopuścił by myśli że skończy jako zmiennik.
Greg Oden, nr 1 (!) draftu 2007. Przy odpowiednim pokierowaniu ten zawodnik mógłby być konkurencją dla dominującego wśród centrów “Supermana”. Niestety tak się nie stało dla Portland. Wielka szkoda, bo to dodałoby NBA nieco smaczku 🙂
Moim zdaniem największym zmarnowanym talentem jest T-Mac. Gość miął takie walory jak Kobe a nigdy nie przebrnął przez i fazę playoffs. Szkoda bo należało mu się więcej po tym co pokazywał na początku, No i nie zapomne nigdy tego jak w 33s zdobył 13 punktów 😀
Kwame Brown. 1. pick 2001,a jak skończył. Wszyscy pamiętamy jego przestrzelone dunki w LA, nigdzie nie zabłysnął, a przestał rozwijać się chyba jeszcze w Wizards, bo tylko tam potrafił się przebić przez granicę 10ppg.
Jego nazwisko powoli zaczyna być synonimem porażki w sporcie i raczej w Bobcats szybko tego nie zmieni
Zmarnowany talent to moim zdaniem Gerg Oden. Wybrany z numerem 1 w 2007 roku, na pewno nie sprostał pokładanym w nim nadziei. Duży wpływ na to miała na pewno kontuzja,
kwame :] just kiddin. wahalem sie miedzy royem a odenem, wybieram roya. mogl byc w tej lidze gosciem na polce kobich lebronow i wadow, a przez kontuzje jest na polce jordanow farmarow i anthonych randolphow. a no i mike beasley idzie w kierunku zmarnowania swojego talentu, ale to przez to ze jest idiota
Eddy Curry. Wybrany w drafcie 2001 z nr 4, uznawany za wielki potencjał już w highschool. Gdy zaczął się rozkręcać w Bulls wykryto u niego wadę serca. NYK pod wodzą I.Thomasa było już równią pochyłą, mimo, że pokazał po raz kolejny talent zdobywając 43pkt. Wszystko niby wskazywało, że będzie nowym Shaqiem, ale utył 😉
Ze smutkiem stwierdzam że jest to Tracy McGrady. Gdyby nie kontuzje i leniwe podejście do treningów byłby legendą. Jego wyczyny można porównać do pierdnięcia podczas zwiedzania muzeum, jak już się to wydarzy to pamiętamy o tym całe życie 😀 Prosty przykład 13pkt w 35 sek i wygrana z Rockets lub 62pkt z Wizards:)
Tracy McGrady. Nie wierzę, że w całym NBA nie można było znaleźć trenera/psychologa, który mógłby zmotywować T-mac’a do ciężkiej pracy. Mimo to, Tracy i tak odniósł wielki sukces, ale każdy wie, że mógłby rządzić całym NBA z takim talentem.
Myślę, że Gilbert Arenas nad Odenem! Kiedyś był świetny, był nawet na okładce NBA Live 10. Jednak coś mu się poprzestawiało. Po komplementach o swoim ‘clutchness’ zaczął wykonywać więcej nieprzemyślanych rzutów, do tego doszła kontuzja, no i afera pistoletowa. Gracz z wielkim talentem, który zmarnował z własnej woli.
najbardziej zmarnowany talent ostatniej dekady?T-MAC!- gdyby nie jego ciągłe kontuzje pleców miałby motywacje do ciężkiej pracy cały czas i nie przestawałby się rozwijać. Myślę, że był najbardziej perspektywicznym NBA Most Improved Player ostatnich lat i to może on mógłby się teraz chwalić dorobkiem jaki posiada Kobe
Żal mi młodego starca, jakim jest Greg Oden..widziałem go w NCAA i tam niszczył, no a potem ciężkie kontuzje i pewnie ciężko mu będzie wrócić do pełnej sprawności..jak wiadomo żal Shawna Kempa i jego 104mln powodów by dobrze się sprawować…sprawowanie to też problem dla Agenta 0..szkoda też McGready’ego…
Dejaun Wagner.. 6 nr draftu 2002 – prosto ze szkoly sredniej w ktorej to zdobywal w jednym sezonie 42 punkty na mecz.. Ustanawiajc rekord szkoly w zdobytych punktach – ponad 3400. Byc moze za wczesnie trafil do NBA.. Spedzil 3 sezony w Cleveland, gdxie nie zablysnal, dodatkowo kontuzje zakonczyly jego kariere w NBA.
Tracy Mcgrady… Mógłby być stawiany na równi z Kobem, ale przez kontuzje i złe decyzje zarówno samego T-Maca jak i osób z nim współpracujących nie miał szansy na kontynuowanie kariery w odpowiedni sposób.
Greg Oden – zapowiadany na mega gwiazde, jednego z najlepszych centrow naszych czasow. Tak naprawde nigdy nie dowiemy sie juz jak moglby grac, gdyby nie nekaly go kontuzje. Pamietam ten szum wokol niego nawet jak jeszcze gral w NCAA. Na pewno wielu spodziewalo sie po nim czegos wybitnego.
T-Mac. Powód: Kontuzje i często nieciekawi partnerzy w drużynie. Spokojnie mógłby mieć tytuł z Raptors i VC, który też z resztą jest i był niedoceniany
Moim zdaniem są to: Greg Oden Sebastian Telfair i O.J. Mayo. Oden zapowiadał się na pierwszego prawdziwego centra od czasów Shaqów czy Robinsonów, jednak jego karierę nie podważalnie zatrzymały kontuzje kolan. Chodząc do szkoły Mayo jak i Telfair byli uważani za przyszłe gwiazdy NBA, a Mayo miał być kolejnym LeBronem.
Największym zmarnowanym talentem w NBA ostatnich 10 lat jest T-Mac. Przed kontuzjami zapowiadał się na wspaniałego zawodnika – nawet pokazywał, że nim jest np. trafiając 13 pkt. w 35 sekund. Żałuję, że nie mogę go zobaczyć teraz w tej samej formie. Żałuję też, że nie zdobył w tej lidze zbyt wiele.
D. Milicic. 2003 rok-2 nr w drafcie (PRZED Wade’em, Anthony’m, Bosh’em !!) Tylko jedna kotuzja w karierze, wiec nie mozna go tym tlumaczyc (przypadek np Odena czy K. Browna) Najwieksza jego srednia pkt w karierze to tylko 8.8, zb-6.1 Nigdy nie zdobył zaufania trenerów i nie byl dosc pracowity. Tylko dodatek do trade’ow
Śmiejcie się, Mike Sweetney. Hoyas nie produkują słabiaków, nie będę wymieniał graczy, których podarowali NBA. Oceniając grę Sweetneya po NCAA i tym razem nie miało być inaczej. Mike zdominował swoją dywizję pod koszem, kompletnie. W NBA miało być cieżej. Brakowało cm, konkurencja silniejsza. Mike’a pokonały hamburgery
Jay Williams. Ten mierzący 188cm rozgrywający (nagradzany nagrodą J. Woodena), wybrany został z 2 nr draftu 2002 przez Bulls. Był członkiem drużyny USA na MŚ w 2002 roku. Jego kariera legła w gruzach, gdy prowadząc motor rozbił się na ulicach Chicago. Kontuzja wykluczyła go z gry na 3 lata i uniemożliwiła powrót do gry
Uważam, że Greg Oden, ponieważ nawet jeśli powróci do gry po niefortunnych kontuzjach nigdy nie będzie to taki sam zawodnik, z takim potencjałem, jaki przychodził do NBA i miał pomóc Portland Trail Blazers w walce o tytuł.
Greg Oden
Wziął 20 000 000 dolarów za 4 lata, w czasie których rozegrał meczy jak na lekarstwo i te wieczne kontuzje stawiają jego skromną osobę w pozycji lidera tego pytania
Szkoda kibiców i ich marzeń o marszu ku chwale ku wieczności i powrotu do wielkiego Finału
Prawdopodobnie opuści cały sezon i kolejny sezon …
Kwame Brown silny, bardzo atletyczny kiedyś wybrany z 1 numerem w drafcie ale nie umie tego wykorzystać i ciągle zmienia kluby i jak narazie jest zmiennikiem w Charlotte Bobcats…
Greg Oden. Koleś miał na prawdę zadatki, żeby zostać gwiazdą ligi w dodatku powinien być jednym z dwóch najlepszych obecnie centrów w NBA (Howard). Jednak Kolana nie pozwoliły mu na rozwój. A w jakim położeniu obecnie znajduje się Oden wszyscy dobrze wiemy… Szkoda Chłopa.
Greg Oden. Wybrany z nr 1 draftu, miał być wielką gwiazdą a kontuzje uniemożliwiły mu gre. Ponadto wybrany przed Kevinem Durantem, on stał się jedną z gwiazd ligi, od Odena oczekiwano jeszcze więcej
To Steve Francis, koles miał papiery by stać się Hall of famerem, niesamowita szybkość, technika i boiskowe IQ, w swoim prime była nie do zatrzymania dla wiekszości obronców w lidze. Był to gośc którego moglibysmy stawiac dzis na równi z Kobem Bryantem czy Kevinem Garnettem, niestety nie sprawdzał sie jako lider teamu
Największy zmarnowany talent ostatnich 10 lat- bez wątpienia Tracy McGrady-niesamowity potencjał niestety bez tytułu,a nawet występu w finałach,patrząc na statystyki kariery czy wspominając słynne “35 sekund” mi osobiście trudno uwierzyć w taką kiepską końcówkę kariery, zawodnika który mógł być na szczycie.
Największym zmarnowanym talentem w nba ostatnich 10 lat zdecydowanie jest Corey Brewer – niegdyś wspaniały zawodnik NCAA (z florida gators dwukrotny mistrz) i Most Outstanding Player w NCAA w 2007 roku – niestety w nba mało wybitnych meczy i nie rozwinął się prawidłowo do gry w NBA na najwyższym poziomie po NCAA
Tracy McGrady. Chłop miał przeogromny talent, jednak był niesamowicie leniwy. Również kontuzje pokrzyżowały rozwój jego kariery. Kto wie jakby się potoczyła bez tych wszystkich urazów i gdyby pracował ciężko.
Darko Miličić. Cóż , wybór z 2 numerem w drafcie o czymś powinien świadczyć. No niestety nie w tym przypadku. W swej karierze przed NBA doskonale sobie radził , dobry zawodnik podkoszowy z potencjałem. W NBA się rozpadł i jedyna akcja z której go kojarzę to ten samobójczy kosz po wygranym tipie w Wolvs’ach.
Vince Carter ponieważ był zawodnikiem o którym mówiono że będzie jak Michael Jordan a Vince nie wykorzystał talentu jaki posiadał
Greg Oden, przez nieszczęśliwe kontuzje!!!!
Yao Ming. Gość niesamowicie utalentowny, świetnie grający tyłem do kosza jak i przodem, bardzo dobrze trafiający wolne przez co obrońcy nie mogli ratować się faulami jak przy innych wysokich słabo rzucających wolne i przede wszystkim niewyobrażalne warunki fizyczne. Tylko to zdrowie …
Wydaje mi się że to będzie Andrea Bargnani został wybrany numerem 1 w drafcie 2006 i za bardzo o nim nic nie słychać ucichło coś za dużo nie zrobił w nba gra jak każdy inny a nie beż powodu wybrali go numerem jeden a w drafcie były takie osoby jak Rudy Gay,Rajon Rondo czy Tyrus Thomas
Największy zmarnowany talent to jeden z moich ulubionych graczy Tracy McGrady.Przyszedł do Nba zrobbił niewiarygodny chaos. Jeden z najlepszych “trójek” wszech czasów. Potrafił wszystko. Kozłować, crossować rzucać wsadzać zbierać podawać. Jednak coś w nim pękło. złapał kontuzje.nie mógł powrócić. A to jest jeszcze leń
Allen Iverson. Odpowiedź może trochę zaskakująca jeśli zmarnowanym talentem określam MVP Ligi, 2x MVP ASG, 4x króla strzelców. Potencjał miał, jednak o wiele większy i jedne finały NBA to mało jak na jego umiejętności. Niestety w osiągnięciu większych sukcesów przeszkodził trudny charakter i inne kwestie pozasportowe.
Według mnie to Darko Miličić. To nie jego wina że dorwały go kontuzje, ale myślę, że gdyby nie one to rozwalał by pod koszem wszystkich, poprawił by rzut i byłby 100 % Centrem, a tak to niestety możemy tylko gdybać jaki by był…
Według mnie Steve Nash oprócz kilku nagród to nic więcej nie zrobił teraz gra jako średniak z Marcinem Gortatem.
Moim zdaniem S.Kemp. Jego wsady były niesamowite jednak z tego co wiem był leniwym koszykarzem i kiedy skończył się lockout nie był już takim samym zawodnikiem . Razem z G.Paytonem stworzył niesamowity duet jednak na ich drodze stanów MJ oraz Pipen .
Kwame Brown bo jest żałosny
Tracy McGrady, w Orlando nie było zawodników którzy by pomogli mu w wygrywaniu meczów, w Houston zaczęły się kontuzje i nie mógł sie zgrać z resztą druzyny, ktora nie była dużo lepsza niż w Orlando. Był znakomitym strzelcem, typowym skrzydłowym na najwyższym poziomie ale niestety szybko to minęło.
Baron Davis …..mial 3 moze 4 sezony wystrzalowe a reszta to kontuzje :/nie wiem czy nawet rozegral chociaz raz pelny 82 meczowy sezon:/
Moim zdaniem T-Mac i Ai, obaj trząśli ligą od najmłodszych lat ale koniec końców niestety nic z tego nie wynikło, nawet o klub im ciężko… smutne to
Tracy McGrady przeszedł długą drogę od najlepszego strzelca w NBA przez gabinety chirurgiczne, aż po rolę rozgrywającego w zespole z tylko iluzorycznymi szansami na play-offy. T-mac nadal jest ponad przeciętnym koszykarzem NBA ale gdybyśmy cofnęli się do roku 2003 to nikt nie dopuścił by myśli że skończy jako zmiennik.
Greg Oden, nr 1 (!) draftu 2007. Przy odpowiednim pokierowaniu ten zawodnik mógłby być konkurencją dla dominującego wśród centrów “Supermana”. Niestety tak się nie stało dla Portland. Wielka szkoda, bo to dodałoby NBA nieco smaczku 🙂
Moim zdaniem największym zmarnowanym talentem jest T-Mac. Gość miął takie walory jak Kobe a nigdy nie przebrnął przez i fazę playoffs. Szkoda bo należało mu się więcej po tym co pokazywał na początku, No i nie zapomne nigdy tego jak w 33s zdobył 13 punktów 😀
Kwame Brown. 1. pick 2001,a jak skończył. Wszyscy pamiętamy jego przestrzelone dunki w LA, nigdzie nie zabłysnął, a przestał rozwijać się chyba jeszcze w Wizards, bo tylko tam potrafił się przebić przez granicę 10ppg.
Jego nazwisko powoli zaczyna być synonimem porażki w sporcie i raczej w Bobcats szybko tego nie zmieni
Zmarnowany talent to moim zdaniem Gerg Oden. Wybrany z numerem 1 w 2007 roku, na pewno nie sprostał pokładanym w nim nadziei. Duży wpływ na to miała na pewno kontuzja,
kwame :] just kiddin. wahalem sie miedzy royem a odenem, wybieram roya. mogl byc w tej lidze gosciem na polce kobich lebronow i wadow, a przez kontuzje jest na polce jordanow farmarow i anthonych randolphow. a no i mike beasley idzie w kierunku zmarnowania swojego talentu, ale to przez to ze jest idiota
bez wątpienia Allen Iverson,bo gdyby go wzieli do innego zespołu to zupełnie inaczej by sie wszystko potoczyło i on miałby szanse na wiele nagród.
Największym zmarnowanym talentem jest Brandon Roy, mógł rzącić ligą, a wszystko zaprzepasciły jego kolana
Eddy Curry. Wybrany w drafcie 2001 z nr 4, uznawany za wielki potencjał już w highschool. Gdy zaczął się rozkręcać w Bulls wykryto u niego wadę serca. NYK pod wodzą I.Thomasa było już równią pochyłą, mimo, że pokazał po raz kolejny talent zdobywając 43pkt. Wszystko niby wskazywało, że będzie nowym Shaqiem, ale utył 😉
Ze smutkiem stwierdzam że jest to Tracy McGrady. Gdyby nie kontuzje i leniwe podejście do treningów byłby legendą. Jego wyczyny można porównać do pierdnięcia podczas zwiedzania muzeum, jak już się to wydarzy to pamiętamy o tym całe życie 😀 Prosty przykład 13pkt w 35 sek i wygrana z Rockets lub 62pkt z Wizards:)
Tracy McGrady. Nie wierzę, że w całym NBA nie można było znaleźć trenera/psychologa, który mógłby zmotywować T-mac’a do ciężkiej pracy. Mimo to, Tracy i tak odniósł wielki sukces, ale każdy wie, że mógłby rządzić całym NBA z takim talentem.
Myślę, że Gilbert Arenas nad Odenem! Kiedyś był świetny, był nawet na okładce NBA Live 10. Jednak coś mu się poprzestawiało. Po komplementach o swoim ‘clutchness’ zaczął wykonywać więcej nieprzemyślanych rzutów, do tego doszła kontuzja, no i afera pistoletowa. Gracz z wielkim talentem, który zmarnował z własnej woli.
najbardziej zmarnowany talent ostatniej dekady?T-MAC!- gdyby nie jego ciągłe kontuzje pleców miałby motywacje do ciężkiej pracy cały czas i nie przestawałby się rozwijać. Myślę, że był najbardziej perspektywicznym NBA Most Improved Player ostatnich lat i to może on mógłby się teraz chwalić dorobkiem jaki posiada Kobe
Żal mi młodego starca, jakim jest Greg Oden..widziałem go w NCAA i tam niszczył, no a potem ciężkie kontuzje i pewnie ciężko mu będzie wrócić do pełnej sprawności..jak wiadomo żal Shawna Kempa i jego 104mln powodów by dobrze się sprawować…sprawowanie to też problem dla Agenta 0..szkoda też McGready’ego…
Dejaun Wagner.. 6 nr draftu 2002 – prosto ze szkoly sredniej w ktorej to zdobywal w jednym sezonie 42 punkty na mecz.. Ustanawiajc rekord szkoly w zdobytych punktach – ponad 3400. Byc moze za wczesnie trafil do NBA.. Spedzil 3 sezony w Cleveland, gdxie nie zablysnal, dodatkowo kontuzje zakonczyly jego kariere w NBA.
Dla mnie zmarnowany talent to jest Ron Mercer dlatego że był dobrze zapowiadajacym sie zawodnikiem ale jakos temu niepodołał
Tracy Mcgrady… Mógłby być stawiany na równi z Kobem, ale przez kontuzje i złe decyzje zarówno samego T-Maca jak i osób z nim współpracujących nie miał szansy na kontynuowanie kariery w odpowiedni sposób.
Greg Oden – zapowiadany na mega gwiazde, jednego z najlepszych centrow naszych czasow. Tak naprawde nigdy nie dowiemy sie juz jak moglby grac, gdyby nie nekaly go kontuzje. Pamietam ten szum wokol niego nawet jak jeszcze gral w NCAA. Na pewno wielu spodziewalo sie po nim czegos wybitnego.
T-Mac. Powód: Kontuzje i często nieciekawi partnerzy w drużynie. Spokojnie mógłby mieć tytuł z Raptors i VC, który też z resztą jest i był niedoceniany
Moim zdaniem są to: Greg Oden Sebastian Telfair i O.J. Mayo. Oden zapowiadał się na pierwszego prawdziwego centra od czasów Shaqów czy Robinsonów, jednak jego karierę nie podważalnie zatrzymały kontuzje kolan. Chodząc do szkoły Mayo jak i Telfair byli uważani za przyszłe gwiazdy NBA, a Mayo miał być kolejnym LeBronem.
Największym zmarnowanym talentem w NBA ostatnich 10 lat jest T-Mac. Przed kontuzjami zapowiadał się na wspaniałego zawodnika – nawet pokazywał, że nim jest np. trafiając 13 pkt. w 35 sekund. Żałuję, że nie mogę go zobaczyć teraz w tej samej formie. Żałuję też, że nie zdobył w tej lidze zbyt wiele.
Greg Oden.
Niesamowite warunki, dobrze zapowiadajacy się zawodnik zeżarty przez kontuzje.. Zmarnowany ogromny talent.
Lebron James ponieważ jest bez wątpienia najlepszy a nigdy nie zdobył mistrzostwa
D. Milicic. 2003 rok-2 nr w drafcie (PRZED Wade’em, Anthony’m, Bosh’em !!) Tylko jedna kotuzja w karierze, wiec nie mozna go tym tlumaczyc (przypadek np Odena czy K. Browna) Najwieksza jego srednia pkt w karierze to tylko 8.8, zb-6.1 Nigdy nie zdobył zaufania trenerów i nie byl dosc pracowity. Tylko dodatek do trade’ow
Śmiejcie się, Mike Sweetney. Hoyas nie produkują słabiaków, nie będę wymieniał graczy, których podarowali NBA. Oceniając grę Sweetneya po NCAA i tym razem nie miało być inaczej. Mike zdominował swoją dywizję pod koszem, kompletnie. W NBA miało być cieżej. Brakowało cm, konkurencja silniejsza. Mike’a pokonały hamburgery
Jay Williams. Ten mierzący 188cm rozgrywający (nagradzany nagrodą J. Woodena), wybrany został z 2 nr draftu 2002 przez Bulls. Był członkiem drużyny USA na MŚ w 2002 roku. Jego kariera legła w gruzach, gdy prowadząc motor rozbił się na ulicach Chicago. Kontuzja wykluczyła go z gry na 3 lata i uniemożliwiła powrót do gry
Uważam, że Greg Oden, ponieważ nawet jeśli powróci do gry po niefortunnych kontuzjach nigdy nie będzie to taki sam zawodnik, z takim potencjałem, jaki przychodził do NBA i miał pomóc Portland Trail Blazers w walce o tytuł.
Greg Oden
Wziął 20 000 000 dolarów za 4 lata, w czasie których rozegrał meczy jak na lekarstwo i te wieczne kontuzje stawiają jego skromną osobę w pozycji lidera tego pytania
Szkoda kibiców i ich marzeń o marszu ku chwale ku wieczności i powrotu do wielkiego Finału
Prawdopodobnie opuści cały sezon i kolejny sezon …
Kwame Brown silny, bardzo atletyczny kiedyś wybrany z 1 numerem w drafcie ale nie umie tego wykorzystać i ciągle zmienia kluby i jak narazie jest zmiennikiem w Charlotte Bobcats…
Greg Oden. Koleś miał na prawdę zadatki, żeby zostać gwiazdą ligi w dodatku powinien być jednym z dwóch najlepszych obecnie centrów w NBA (Howard). Jednak Kolana nie pozwoliły mu na rozwój. A w jakim położeniu obecnie znajduje się Oden wszyscy dobrze wiemy… Szkoda Chłopa.
T-Mac
Greg Oden. Wybrany z nr 1 draftu, miał być wielką gwiazdą a kontuzje uniemożliwiły mu gre. Ponadto wybrany przed Kevinem Durantem, on stał się jedną z gwiazd ligi, od Odena oczekiwano jeszcze więcej
MAciej lampe
To Steve Francis, koles miał papiery by stać się Hall of famerem, niesamowita szybkość, technika i boiskowe IQ, w swoim prime była nie do zatrzymania dla wiekszości obronców w lidze. Był to gośc którego moglibysmy stawiac dzis na równi z Kobem Bryantem czy Kevinem Garnettem, niestety nie sprawdzał sie jako lider teamu
Darius Miles
Największy zmarnowany talent ostatnich 10 lat- bez wątpienia Tracy McGrady-niesamowity potencjał niestety bez tytułu,a nawet występu w finałach,patrząc na statystyki kariery czy wspominając słynne “35 sekund” mi osobiście trudno uwierzyć w taką kiepską końcówkę kariery, zawodnika który mógł być na szczycie.