fbpx

NBA: Alex Caruso “The Goat”

31

Jest taka drużyna do której pasują królewskie barwy złota i purpury, blask fleszy i celebryci na trybunach. Znacie dobrze obecny (jak i zeszłoroczny) skład Lakers, więc Wam oszczędzę wyliczania. Na łamach portalu czytaliście często te nazwiska: LeBron, Davis, Green, Bradley, Howard… ilu z Was zatrzymało się choć przez chwilę nad nazwiskiem Caruso? Zróbcie sobie kawę i przyjrzyjmy się razem co kryje się pod niepozorną łysiną i zasłoną dymną z memów i dowcipów.

John Stockton, Steve Kerr, Brian Scalabrine, Matt Bonner

Uliczkę znam w Barcelonie, pachnącą kwiatem jabłoni, bardzo lubię chodzić po niej gdy już mnie znuży śródmieścia gwar – tak razem z Hanką Ordonówną mogli nucić sobie pod nosem gracze słynnego Dream Teamu spacerujący po stolicy Katalonii podczas Igrzysk Olimpijskich w 1992 roku. John Stockton z kamerą gigantem również ruszył na miasto i zagadywał amerykańskich kibiców o skład Dream Teamu, większość fanów rzecz jasna go nie rozpoznała, a jedni (zgodnie z legendą) nawet poprosili o zrobienie zdjęcia z Sir Charlesem.

Jako małolat kibicowałem Bykom, wiedziałem oczywiście, że istnieje ktoś taki jak Steve Kerr, ale nigdy nie wpadłbym na to, żeby rzucając na wolny kosz, wyobrażać sobie, że jestem tym białym blondynem. Aż tu nagle czytam, że ów rozgrywający odpyskował na treningu Jordanowi, a następnie oddaje słynny rzut w finałach, by na sportowej emeryturze prowadzić mistrzowskich Golden State.

The White Mamba – pocieszny rudzielec, Brian Scalabrine spędził w NBA jedenaście sezonów, a 3.1 punktu na mecz nie oddaje jego rzeczywistej boiskowej (i pozaboiskowej) wartości. Dziś spełnia się jako dziennikarz w Bostonie i nie wygląda na to, by jakikolwiek gracz, z którym przeprowadza wywiad okazywał mu brak szacunku. Podobną charakterystykę ma Matt „Red Rocket” Bonner przez lata reprezentujący San Antonio Spurs i przemierzający kraj w poszukiwaniu najlepszych hamburgerów. Dziś dwukrotny mistrz NBA odnalazł się w biznesie przekazując jego tajniki ośmioletniej córce o pięknym imieniu Tesla.

Wymienionych wyżej panów dzielą od siebie lata świetlne umiejętności, ale łączy jedna kwestia – niepozorny, zabawny wygląd, zupełnie odmienny od sztampowego wizerunku zawodnika NBA. Z jednej strony narażało ich to na żarty, z drugiej jednak budziło sympatię fanów. Caruso raczej bliżej do Briana Scalabrini niż Stocktona, ale czas pokaże jak potoczy się jego kariera w NBA. Póki co nabici jak działo Los Angeles Lakers zagwarantowali mu dwa lata i pięć i pół miliona dolarów pensji, niech więc piękny sen Teksańczyka trwa nadal.

Uśmiechnięty, choć pominięty

Alex Caruso noc draftu 2016 postanowił spędzić w domu z rodzicami i małą grupką przyjaciół. Pierwszej rundy nikt uważnie nie oglądał, ale od drugiej rozpoczęły się emocje, chłopak odbył przecież kilka udanych treningów z zespołami NBA, skauci pisali o nim w samych superlatywach, a na uczelni grywał solidnie. Dla uniwersytetu Texas A&M rozegrał cztery pełne lata, uzyskując przy okazji tytuł magistra zarządzania. That’s what’s up!

Rodzice nie musieli się zbytnio wysilać by zdążyć na mecz syna, oboje pracowali dla A&M. Gdy wyczytywano kolejne wybory wszyscy zwracali się w oczekiwaniu w stronę Alexa, który siedział w rogu kanapy i kurczył się coraz bardziej, tak że niemal zniknął mimo słusznych przecież 196 centymetrów wzrostu. Sześćdziesiąty gracz znalazł swoje potencjalne miejsce w lidze, a Caruso musiał na nowo przemyśleć swoją życiową ścieżkę. Lato spędził trenując w lidze letniej z drużyną 76ers, a następnie sięgnęli po jego usługi Thunder, delegując do występującego w G-League Oklahoma City Blue, gdzie dopiero dostrzegł go Nick Mazzella ze sztabu Lakers.

Zobaczyłem gracza o solidnym potencjale i słusznym jak na rozgrywającego wzroście. Imponował jego atletyzm, sprawowanie kontroli na boisku i rzut z wyskoku [Nick Mazzella]

Co do atletyzmu, ostatnimi czasy słynna stała się wyrzeźbiona w photoshopie muskulatura Caruso, która zwróciła także uwagę władz NBA. Skończyło się skierowaniem gracza na kontrolę antydopingową (która nic nie wykazała).

Jeśli uroda Alexa może potrzebować fotograficznych sztuczek, to jego dziewczyna już absolutnie nie – wystarczy zobaczyć ostatnie zdjęcie pary pstryknięte z okazji Halloween. Skoczność Caruso również wykracza poza stereotyp białego chłopca stojącego w rogu i czekającego na trójkę. Piłkę pakował już nad Jordanem (w memach) na plakat wziął także kilku współczesnych graczy. Między innymi Goberta oraz zupełnie zaskoczonego Duranta, który w ostatniej chwili zobaczył szybującego nad nim “Łysego Orła”. Radości LeBrona po tym zagraniu nie było końca, nam wypada jednak zostawić na chwilę zadowolonego z poczynań swojego wasala Króla i wrócić do momentu pojawienia się Caruso w LA.

Hollywood to nie ja

W purpurze i złocie pierwszy raz zaprezentował się w trakcie ligi letniej, robiąc lekkie zamieszanie występem przeciwko De’Aaronowi Foxowi. Lisek Chytrusek nie mógł znaleźć odpowiedzi na swojego przeciwnika, który zaliczył osiemnaście punktów, dziewięć asyst i cztery przechwyty. Dobre występy przyniosły mu “two-way contract”, a więc część sezonu miał spędzać w G-League, a część na spotkaniach pierwszej drużyny z Miasta Aniołów.

To trudny moment, masz dwie różne grupy ludzi, różnych trenerów, hale i przede wszystkim odmienne role – jednej nocy wybiegasz na parkiet jako lider, by kolejnej znaleźć miejsce na końcu ławki i starać się dostosować. Mimo to uważam ten czas za niezwykle cenne doświadczenie [Alex Caruso]

Caruso w Lakers to piękny przykład paradoksu tej ligi. Spokojny, łysiejący Teksańczyk ni z tego ni z owego paraduje po boisku w tych samych barwach, w tym samym momencie gdy LeBron przesuwa się na czwarte miejsce w historii najlepszych strzelców. Czeka spokojnie aż Rajon Rondo ustąpi mu miejsca i podchodzi do idola swojego dzieciństwa, mówiąc te słowa – “Cześć, nazywam się Alex” – James ściska podaną mu dłoń i odchodzi bez słowa. Rezerwowego rozgrywającego Lakers wciąż na nowo zadziwia grupa osób, z którymi obecnie dzieli szatnię, a niegdyś śledził ich losy na twitterze. Czas w LA traktuje jak przygodę, którą w przyszłości opowie wnukom przy pierwszym wspólnie wypitym piwie.

Nie jestem typem hollywoodzkiego chłopca, to zabawne, że gram akurat tutaj. Bliżej mi do mniejszych rynków, jak San Antonio czy Charlotte niż LA. Czuję się jak normalna osoba, dlatego budzę sympatię kibiców, patrzą na mnie i myślą – hej, taki koleś jak ja, może grać w NBA [Caruso]

Bald Mamba, to ulubione przezwisko Alexa. Nie wstydzi się i nie zżyma na kolejne memy i przeróbki z jego udziałem. Jak sam przyznaje, media społecznościowe dostarczyły mu wiele powodów do śmiechu. Z lubością ogląda memy, na których pakuje piłkę nad Jordanem czy filmiki prezentujące rzekome zainteresowanie Rihanny jego osobą.

Tutaj na miejscu nie jest to tak szokujące, jak podczas powrotów do domu. Staję przed rodzicami, siostrami i znajomymi mówiąc – podpisałem kontrakt z Lakers na 5.5 miliona. Mówiąc to głośno czujesz się naprawdę świetnie [Caruso]

Przyszłe plany

Wakacje Alex spędził wśród najbliższych w Teksasie. Jak stwierdził, życie koszykarza to nie sam trening, ale i równie potrzebny odpoczynek. W przeciwieństwie do wielu młokosów nie starał się dodać kolejnych elementów koszykarskiego rzemiosła do swojego warsztatu. Pracował raczej nad tym, co wychodziło mu najlepiej w zeszłorocznej batalii – rzuty zza łuku, akcje pick and roll, wejścia pod kosz i polowanie na przechwyty. Miejsce w NBA zapewniła mu nie zabawna powierzchowność czy łysina, ale obrona. Sztab Lakers ocenił ją podczas testów na więcej niż „A”. Frank Vogel dodaje także, że Caruso nie boi się zabierać głosu na zebraniach klubu. Czuje się pewnie dzięki wysokiemu boiskowemu IQ i swoim zdolnościom przywódczym (sic!)

Dwa lata wśród gwiazdozbioru Lakers mogą być równie dobrze najmilszym wspomnieniem dziadka Caruso, ale i początkiem ciekawej kariery “zadaniowca”. Tyler Herro, o którym pisałem niedawno drażnił mnie niepomiernie arogancją, w której upatrywał swój główny atut. W zestawieniu z nim Alex Caruso jest jak dziecko omyłkowo wpuszczone do kina na film dla dorosłych: zachwycone, zauroczone, ale jednocześnie nieco zawstydzone.

Nie mam dużych wymagań. Lubię się zrelaksować, ćwiczyć, wracać do Teksasu. Największą frajdę sprawia mi spotykanie się z dawnymi kumplami. Nie potrzebuję wiele by być uśmiechniętym [Caruso]

W przeciwieństwie do większości składu Lakers “Bald Mamba” wynajął mieszkanie w mało reprezentatywnej dla LA części miasta – Manhattan Beach. Jak sam mówi, odpowiada mu to miejsce, bo jest ciche, swobodne, zupełnie inne od pozostałych dzielnic. Co sądzicie o tym zawodniku? Jak oceniacie jego wartość na boisku?

[Grzesiek]


[admin] 25 lat, 68 meczów NBA na koncie, 196 centymetrów, około 85 kilogramów wagi. Co sądzić o tym zawodniku? Na pewno posiada bardzo sprawne, szybkie dłonie w obronie. Ma dobre instynkty i poprawną technikę. Odważnie też skacze i nie boi gry na kontakcie.

Średnie statystyczne nigdy nie oddadzą wartości Alexa. W obecnej układance Lakers to przede wszystkim obrońca na piłce, energizer, gracz potrafiący przytrzymać grę kozłem albo stacjonujący na łuku. Rzutowo jest na pewno nieźle, choć żaden z niego Jose Calderon. Gdyby dać mu warsztat ofensywny Calderona, pukałby do brak All-Star Game, hehe. Jak pokazał preseason, Lakers nie mogą i nie powinni liczyć, że będzie kreował dla nich akcje. Na sali z ziomkami GOAT, ale na poziomie NBA nieefektywny z niego shot-creator.

Na szczęście ekipa LAL ma tyle potencjału, że na przestrzeni sezonu biały chłop potrafiący zelektryzować publikę energicznym przechwytem, wsadem albo poświęceniem w obronie, to rzecz wartościowa. Myślę, że jeszcze wiele razy nas pozytywnie zaskoczy pojedynczymi zagraniami, ale wraz z powrotem do składu Rajona Rondo, jego rola będzie bardzo ograniczana. Siedemnaście minut spędzanych średnio na boisku zamieni się w minut 8-10. Co nie zmienia faktu, że sympatyzuję z Caruso i życzę mu jak najlepiej.

31 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Bardzo dobry zawodnik, jeszcze lepszy człowiek – skromny, cichy nie szukający blasku fleszow. ( a to ma duże znaczenie jak chcesz cos osiągnąć) Ma dopiero 25 lat także kariera dopiero przed nim. Myśle ze jeszcze nie raz nas pozytywnie nas zaskoczy.

    (19)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie oceniaj książki po okładce.
    Gość wydaje się „plackiem” na boisku, a i tak jego fizyczność przewyższa 99% ludzi.
    Skromny, cichy. Na boisku pokazuje, ze ma charakter/jaja i umiejętności, czym zaskarbia sobie szacunek graczy i kibiców.
    Życzę mu jak najlepiej. W gwiazdozbiorze LA, ktoś taki to prawdziwy skarb.

    (2)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Caruso to taka biała i tansza wersja Lonzo Balla z tym, ze trochę lepiej rzuca 🙂 Lonzo Ball w tym wydaniu Lakers też by się swietnie sprawdził jako obronca na piłce i energizer z ławki na 15-20 minut.

    (3)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Wow, w końcu coś o Lakers. Zastanawia mnie jak to możliwe, że tak mało mówi się o Lakers oraz G.O.A.T LeBronie. Piszecie jakieś artykuły o graczach sprzed wieku podczas gdy po parkietach biega obecnie gracz bezsprzecznie najlepszy w historii tej dyscypliny.

    (-5)
    • Array ( )

      Chłopie….Najlepszy? On jest po prostu bardzo dobry, świetny ale nie najlepszy. I wszyscy wiemy jaka jest poprawna odpowiedź na to pytanie.

      (2)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Skromni i waleczni chłopacy są najbardziej lubieni przez kibiców. Przykładem takiego grajka jest np T.J. McConnell – niesamowity gość. Życzę Caruso jak najlepiej.

    (3)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie śledzę Lakers, z memami z Caruso spotykałem się sporadycznie a jednak artykuł przeczytałem, jako jeden z nielicznych biograficznych ostatnio. Dobra robota, dzięki! 🙂

    (4)
  7. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    dawać mi minuty, jeszcze pokaże na co go stać. kreować akcje będzie Lebron na przemian z Rondem. obecny skład jest akuratni dla Caruso i w te 10 minut powinien wnosić wiele energii po obu stronach parkietu, gracz na +
    … no i ta łysina, zupełnie jak moja 😀

    (3)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Lakers mogą być jedną z bardziej memicznych drużyn obecnie w NBA,
    Alex The GOAT Caruso,
    Jared Twój Stary Dudley
    Javale Tragic Bronson McGee
    LeBron Taco Tuesday James
    Można jeszcze wyróżnić brew AD
    Szkoda, że Howard się ogarnął, bo by była niezła kumulacja

    (16)
    • Array ( )

      czy ja wiem czy się ogarnął? sporo żartuje się z niego w kontekście jego seksualności, np. domniemany strach kelly’ego oubre przed spotkaniem z dwightem

      (1)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    świetnie się czyta te artykuły o “szarakach ” w nba .po przeczytaniu takiego tekstu zaraz nabieram większego szacunku do tych graczy . dobra robota GWBA

    (3)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    “Wow, w końcu coś o Lakers. Zastanawia mnie jak to możliwe, że tak mało mówi się o Lakers oraz G.O.A.T LeBronie. Piszecie jakieś artykuły o graczach sprzed wieku podczas gdy po parkietach biega obecnie gracz bezsprzecznie najlepszy w historii tej dyscypliny”

    I dlatego Grzesiek dostał zielone światło na artykuł o obecnie biegającym po parkietach graczu bezsprzecznie najlepszym w historii tej dyscypliny 😉

    (1)
    • Array ( )

      Ja wiem Lakers liderem konferencji Zachodniej, boli pupka hejterów ? a przecież miało być inaczej !

      (0)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Super się czytało. Genialny pomysł żeby napisać o tym Człowieku bardzo barwna postać jak dla mnie stanowi jakość dodaną do zespołu

    (6)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    A mi się wydaje że w NBA spędzi jeszcze przynajmniej 4 sezony, a może się tak rozwinie że odejdzie z NBA jako weteran? Kto wie ale nie można odmówić mu potencjału

    (0)

Skomentuj NX Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu