fbpx

NBA: dlaczego nie trawię Los Angeles Lakers

80

Gromy jaśniste spadły na Admina za niedawne artykuły o Los Angeles Lakers, komentarze zapłonęły od gróźb opuszczenia portalu, wymiotów, po insynuacje jakoby autor był trollem. Zapominamy w tym wszystkim o jednej ważnej kwestii – teksty pojawiające się na GWBA to głównie felietony okraszone ploteczkami i ciekawostkami, to nie średniowieczne utwory, w których autor chowa się za dziełem.

Dla przypomnienia definicja za PWN: felieton pochodzi z francuskiego “feuilleton” te z kolei od “feuillet” czyli kartka. Jest to krótki utwór publicystyczno-dziennikarski poruszający tematy polityczne, społeczne, obyczajowe i kulturalne, posługujący się środkami prozy fabularnej, napisany w sposób lekki i efektowny, a także utrzymany w osobistym tonie. Słonimski czy Kisielewski, mistrzowie gatunku, nie stronili od ciętych ripost, “niszczyli” adwersarzy i przede wszystkim – w każdym tekście widać było ich indywidualny sznyt, mówiąc prościej – osobowość i poglądy…

W środowisku koszykarskim podobnie jest z Billem Simmonsem, znanym w Polsce przede wszystkim jako twórca Wielkiej księgi koszykówki. Dziennikarz wygłasza w niej poglądy nieraz wręcz obrazoburcze, szarga dobre imię legend i mówi głośno to, co jego koledzy po fachu ledwo ośmielają się pomyśleć w zaciszu ubikacji.

Nie bójcie się, to już koniec moralizatorstwa, a jako autor (pożal się Boże) felietonów sportowych zamierzam skorzystać ze swojego prawa i napisać parę słów o mojej serdecznej do Lakers niechęci. Nie ma ona podstaw naukowych, jak to z opinią czy uczuciem bywa, nie może być obiektywna. Nie lubię drani i już. Koniec kropka.

Powód pierwszy – jestem Celtem

Ciężko kibicować największym rywalom swojego ukochanego klubu. Przed laty, po okresie fascynacji logo Timberwolves i Chicago Jordana, swoje uczucia przeniosłem na Celtics. To o nich książki czytam, to w ich szatni siedziałem…

… i to ich mecze oglądam. Wraz z wtłaczaniem do krwi barwy zielonej, automatycznie pozbywałem się wszelkiej sympatii do złota i purpury. Oczywiście, gdyby Lakers, wraz z całym Los Angeles nagle zapadli się pod płaską ziemię lub zostali pożarci przez gigantycznego krokodyla – płakałbym i to wcale nie krokodylimi łzami. Nie może istnieć dobro bez zła, światło bez ciemności, Celtowie bez Jeziorowców.

Podwód drugi – słoneczne plaże Kalifornii

Palmy, plaże, Hollywood, Disneyland, deskorolki, surferzy, aktorki, błysk fleszy – i co jeszcze do cholery? Nie za dużo tych przyjemności, czy rzymska sentencja nie mówi “per aspera ad astra”? Gdzie tu krew, pot i łzy, które prowadzą do wielkości? Mróz w Bostonie przeszywa do szpiku kości, doświadczyłem tego co wspomina i Marcus Smart:

Pokrywa śniegu okala miasto przez co najmniej kilka tygodni. Pamiętam jak ślizgałem się na śniegu jeszcze w… maju [Marcus Smart]

Specyficzny bostoński akcent, uparci jak osły Irlandczycy, spracowane ręce robotników w dokach – to jest mit budujący tożsamość Bostonu, jakże daleki od palm Kalifornii.

Powód trzeci – wielki rynek

Łatwo jest zbudować gwiazdorski zespół gdy w pierwszym rzędzie siedzi Jack Nicholson, koszulki klubu sprzedają się jak złoto, umowy telewizyjne zawarte są na niebotyczne kwoty, a potencjalnych pracowników ciągnie do blichtru Los Angeles opisanego w poprzednim rozdziale. Atlanta i Minnesota pozdrawiają serdecznie ze swoich godnych pozazdroszczenia miast.

Powód czwarty – gwiazdy

Wiecznie uśmiechnięty Magic Johnson, który z koszykówki utworzył Show. Shaq i Wilt, których przewaga fizyczna była wręcz niesprawiedliwa, jakby na latynoskie walki psów wypuszczać buldożki francuskie przeciw dobermanom. Pau Gasol podarowany klubowi za paczkę fajek. Kobe, którego z początku miałem za dzieciaka z nadmiernie rozwiniętym ego, wiecznego naśladowcę Jordana, w dodatku z aferą seksualną w tle, która pogrążyłaby większość sportowców. Akurat Bryanta nauczyłem się cenić u schyłku jego kariery, gdy przestał być dla mnie zaledwie kopią His Airness. Z plejady sław Lakers lubię właściwie tylko Jerry’ego Westa i Jamesa Worthy’ego, ale gdzie im wszystkim do mrukliwego Billa Russella i pyskatego Larry’ego Birda.

Powód piąty – co to w ogóle jest za nazwa?

Jeziorowcy? Jezioraki? Kraina tysiąca jezior zaimplementowana wprost z Minnesoty na plaże Kalifornii brzmi równie niedorzecznie co grany przez Mormonów Jazz. I pomyśleć, że ludzie śmieją się z Twardych Pierników Toruń.

Powód szósty – najbardziej nieudany Dream Team w dziejach

  • 2012/2013: Dwight Howard – Pau Gasol – Kobe Bryant – Steve Nash – Metta World Peace
  • 2003/2004: Shaq O’Neal – Karl Malone – Kobe Bryant – Gary Payton – Rick Fox

Pamiętacie? Tamte składy robiły ogromne wrażenie, przynajmniej na papierze. W obu przypadkach nastąpił efekt trzech K: konflikty, błędy Kierownictwa klubu i Kontuzje. Równie dużą satysfakcję jak w przypadku porażek obu “dream teamów” czułem także gdy finalnie nie wypalił montowany na szybko projekt Brooklyn Nets. Pojedyncze gwiazdy złączone na nowo, nie zawsze tworzą ciekawe konstelacje. Pewnie tak samo będzie i w tym roku…

Powód siódmy – koronacja Króla

Poprzedni sezon pod względem wizerunkowym był zarówno dla Lakers jak i LeBrona Jamesa fatalny. Afera związana z transferem Anthony’ego Davisa skutecznie zdemotywowała młodych reprezentantów Los Angeles. Król, choć statystycznie nadal wybitny, zaprzeczył jednemu z mitów budowanych wokół jego osoby przez lata – dodaj LeBrona do Stelmetu, a zagrają w finałach NBA. Otóż nie. Przypomina to przygodę Jordana w Wizards, który pomimo wieku grał często fenomenalnie, ale nie był już tym liderem, który mordował w decydujących momentach Jazz.

Myślę, że ten sezon mocno zweryfikuje LeBrona, nie tylko w Lakers, ale całą jego przyszłość w lidze: ma skład, którego chciał, kierownictwo klubu, które spełnia jego prośby – teraz czas na mistrzostwo i dominację w Mieście Aniołów. A tu niespodzianka – już sam rywal zza między uzbroił się lepiej niż przez ostatnie dziesięciolecia.

Powód ósmy – degeneraci

Wilt chwalił się, że zaliczył 10 tysięcy kobiet. Kobe oskarżono o gwałt. Andrew Bynum zwariował. Metta World Peace zanim zaczął ratować Pandy prawie urwał głowę Jamesa Hardena, Lamar Odom zostawił zdrowie, pieniądze i godność na Ranczu Miłości, Derek Fisher… o nim najlepiej opowiedziałby Wam Matt Barnes. Witamy w LA.

Powód dziewiąty – miejscowi kibice

Wiem, że w Polsce i na świecie nie brakuje oddanych fanów Lakers, którzy mimo skrajnie niesprzyjającej pory potrafią zarywać kolejne nocki by śledzić na żywo swoich ulubieńców. Moje pretensje dotyczą raczej kibiców lokalnych. Spóźnieni na pierwsze kwarty, wychodzący przed końcem spotkania, gdy nie odpowiada im wynik. Bardziej skupieni na atrakcjach w przerwie niż na samym meczu. W pierwszych rzędach celebryci, stroszący piórka by tylko pokazano ich na stadionowym telebimie. Gdzie w tym wszystkim doping, przywiązanie do barw, wspieranie drużyny i w lichych sezonach? No właśnie.

Powód dziesiąty – Nie bo nie

Takie prawo daje felieton. Bez agresji i smutów w komentarzach proszę (choć nie zakazuję, felietonista musi stawić czoła oponentom) amerykańskie media szykowały listy 50 i 100 powodów dlaczego nie warto kibicować Lakers. Wytłumaczcie mi lepiej, dlaczego kochacie ten zespół, co jest w nim wyjątkowego, za kogo należy trzymać kciuki. Jest to też czas dla Was, poukrywani w szafach hejterzy zespołu Lakers, czas wyjść na światło słoneczne i prawym sierpowym ostatecznie posłać znienawidzonego rywala na deski. Piszcie, co wzbudza Waszą niechęć w złocie i purpurze. Dobrego dnia, udanych sprzeczek. Byleby z kulturą.

[Grzesiek S]

Od admina: no, super sobie wychowałem “felietonistę”. I ty Brutusie przeciwko mnie?! 😛

80 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    “I znowu o Lakers, super.”
    Bardzo fajnie, dont love me, hate me, nasz superteam wypali, kochani irlandczycy do pięt nie dorastają lakers nation, a każdy ma sie za konesera, “bo za lejkerami to każdy dzieciak jest”.

    (3)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Kibicem jest sie na dobre i na złe. Dawno temu złapałem bakcyla na LAL. I nie muszę wymieniać powodów dla których im kibicuje lub nie kibicuje. Gdyby tak było, to zmieniałbym często ulubione drużyny . A tak jestem wychowany z Lakersami i dalej wierny Lakersom. Ponad 25 lat. Pewnie ciężko to zrozumieć.

    (25)
    • Array ( )

      To nic tylko współczuć. Przecież taki Bryant to od zawsze marna kopia Jordana, a Lakers od zawsze w cieniu Celtics. Do tego LA, czyli miasto gangów, lansu i celebrytów. Ble. Teraz znowu wróci na nich moda, bo James, więc sezonowców nie zabraknie. Jedynie szacunek dla Nicholsona, który od 40-kilku lat ogląda Lakers regularnie. Aha, GO PISTONS!

      (-7)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Żal poślady ściska. Tylko Lakers! Gadasz o Wilcie i Shaqu, a Russell to co?
    Ps. Bez spiny, każdy ma prawo do swojej opinii, którą właśnie wygłosiłeś, i ja szanuję odmienne zdanie od mojego, tak jak szanuję swoje prawo do nie zgadzania się z Twoim zdaniem. Mam nadzieję że artykułów o Lakers będzie jak najwięcej, pozdrowienia dla wszystkich redaktorów GB, oraz dla pieniących się w komentarzach użytkowników ?

    (5)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie jestem fanem tego wstępu, ale z drugiej strony rozumiem że Admin próbuje przedstawić swój punkt widzenia. To jest prywatny portal i nie rozumiem tego całego oburzenia, strasznie nie podoba mi się to, że w obecnych czasach trzeba tłumaczyć takie oczywistości.

    Trochę to wygląda jakby społeczeństwo było ogłupiane umyślnie. Świat nie jest biało – czarny i każdy prywaciarz ma prawo kształtować swoją własność jak mu się to podoba !!! Zacznijmy szanować suwerenne decyzje innych i nie narzucajmy nikomu swojej woli.

    Krytycy tego portalu, zrozumcie, że z waszego punktu widzenia skuteczniejsze będzie omijanie portalu i nie nabijanie wejść niż wasze hejty ?

    (12)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Mysle ze problemem nie jest samo Lakers, tez jestem fanem Celtics i generalnie druzyn grajacych twarda obrone etc..

    Problemem jednak jest to ze portal zaczyna przypominac „plotka” nt Lakers i czasami costam o innych. Poza tym pisanie ciagle jacy to Lakers nie sa swietni i jak to wszystkich oklepia a w play off nie grali od chyba 6-7 lat jest dosc meczace i merytoricznie oslabiajace pozycje GWBA jako portalu.

    (12)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie ma to jak zdrowa porcja wyrzyganego hejtu, czy się zgadzam czy nie to druga sprawa, ale naprawdę z przyjemnością czytało się coś niepoprawnego politycznie i wybitnie subiektywnego. Obie te rzeczy będą niebawem surowo zakazane, bo nikogo nie wolno przypadkiem urazić. Pozdrawiam autora, kibica max vice mistrzów 😉

    (17)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Mnie w związku z Lakers najbardziej drażni fakt, że przynajmniej 1/3 ich fanów aktualnie to fani Lebrona, kreowanego na wielkiego króla mimo tego, że jego zwycięstw ciężej się doliczyć niźli porażek.

    (3)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Szczerze mnie nie obchodzi kto komu kibicuje i szanuję wszystkich “prawdziwych ” kibiców swoich drużyn. Jedynym pośmiewiskiem mogą być sezonowcy, którzy są kibicami dla wyników, nie dla drużyny. Szacun dla tych, którzy zarywają nocki dla drużyn z doła tabeli, choć i tak wiedzą, że w 90% jego drużyna przegra, ale w tyle głowy siedzi ( a może jednak dzisiaj coś pokażą 🙂 ) POZDRO DLA PRAWDZIWYCH I WIERNYCH KIBICÓW JEDNEJ DRUŻYNY !!!

    (16)
    • Array ( [0] => subscriber )

      Ja z kolei nie rozumiem tej jazdy na “prawdziwych kibiców” i plucia na “sezonowców”… Jak już wybiorę sobie jakąś drużynę, to mam się jej trzymać choćby nie wiem co? (No, akurat w moim przypadku tak jakoś wyszło, Sixers4Life!) Przecież po kilku latach TA drużyna, to zupełnie inna ekipa. Wszyscy jesteśmy kibicami koszykówki i chyba przyjemniej się ogląda mecze “tych lepszych” (chociaż nie powiem, wesoła koszykówka Philly miała swój urok ).
      Bo niby czemu sporo “prawdziwych kibiców” z tej strony ogląda akurat NBA a nie PLK?
      Pozdro!

      (11)
    • Array ( )
      mam gdzieś kluby 23 września, 2019 at 21:30

      Ja natomiast uważam, że to strasznie żałosne za główny cel swego życia obrać kibicowanie którejkolwiek drużynie . Rozumiem, że jak w młodości byłem oczarowany grą pary Malone i Stockton to do końca życia mam kibicować Jazzmenom i nie ważne, że styl ich gry ma się nijak do tamtego systemu kierowanego przez Jerry Sloana. Jeśli byłem fanem niesamowicie widowiskowej i zespołowej gry Kings za czasów Webbera, Peji, Williamsa, Divaca to mam im teraz kibicować bo…… no właśnie – bo co.
      Drużyna to zestaw konkretnych jednostek połaczonych w całość w pewnym określonym czasie i to tym konkretnym ludziom kibicuje.
      A kluby mam gdzieś…. mogą być, mogą nie istnieć.
      Pozdrawiam normalnych kibiców koszykówki.

      (75)
    • Array ( )

      mam gdzieś kluby – pełna zgoda. piona. dodam często kibicowałem zawodnikom a nie drużynom czy tym bardziej klubom (organizacjom, firmom)…
      fajny przykład słyszałem, więc zapodam.

      jeśli jestem fanem boksu, to raczej wiadome, że będę kibicował Łomaczence czy Tysonowi, za idealny kunszt, talent, pracę a nie Najmanowi, bo tak, bo jest z “mojego” miasta czy “mojego” klubu.
      stąd raczej inspirują się ludzie Lebronem, Jordanem, Stephem, Spurs, GSW, Lakersami itd a nie wyczynom Phoenix w poprzednim sezonie. Tak gra Clippersów w poprzednim bez gwiazdy była inspirująca, jednak Kings czy Suns czy Knicks…. nie dziękuję

      (7)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Prawilnie przypominam, ze admin miał wdupcyć swoje gile, bo typował, że Spurs nie wejdą do PO. Do dzisiaj nie skonsumować swoich kózek więc jego typowanie co do Lakers można włożyć między bajki, bo Lakers brak argumentów na mistrzostwo. A dlaczego nie lubię Lakers? Między innymi przez takich sajko jak admin, którzy nie potrafią spojrzeć obiektywnie na sytuacje. Do tego ta narracja w okół Lakers, gdzie tak naprawdę chodzi o Mane i celebrytów z Hollywood. Takie fajerwerki próżności. Legendarnych fanów to mają w Chicago, Indianie, Bostonie, Utah, Detroit czy San Antonio.

    (26)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie ma to, jak podawać “argument” w stylu ‘Kobe oskarżony o gwałt’. Został skazany? No raczej nie. Ja też mogę iść na policję, złożyć zeznania, że autor tekstu mnie zgwałcił i zaraz dostaniesz wezwanie do złożenia zeznań. A jak jeszcze okoliczności będą sprzyjające, albo bardzo dobrze będę udawał, to i wezwanie na sprawę sądową dostaniesz, być może nawet wyrok. Pomówienia pomówieniami, ale jeśli nie ma wyroku skazującego, to po co wspominać o czymś takim? Równie dobrze każdego człowieka można pomówić o morderstwo, mimo jego niewinności, a później gadać “o ten to był oskarżony o zabójstwo, na bank ma coś za uszami”, idiotyzm.

    (34)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Ludzie dajcie spokój z tym trzymaniem z klubem większość nie była nawet w stanach . Ok redaktor pisze że był w Bostonie siedział w szatni i takie tam to mogę zrozumieć że jest z Bostonem . Ale ja i jak większość ludzi nie była na meczu NBA nie mieszka ani nie urodziła się w żadnym mieście które jest w lidze NBA więc czemu mam być na dobre i na złe z jakimś klubem kibicujemy swoim idolom stylu w jakim grają i tyle a że gwiazdy przenoszą swoje talenty no to cóż …

    (17)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Artykul- cebularz , jest bo jest ale bez zadnej rewelacji, wylany bol du*y, a argumentacja na poziomie dziecka 6 letniego. Niby walic LAL i czemu nie cierpie tej a organizacji, a jednak autor pisze caly artykul o LAL 🙂

    (-14)
  13. Array ( )
    Odpowiedz

    Kilka powodów dla których warto kibicować/kibicuje LAL juz ponad 20 lat.
    1. Właśnie z powodu blichtru palm i hollywoodu w tym mieście sukces osiągają tylko najbardziej wyjątkowi gracze. Ci których to niszczy szybko zapadają w niepamięć, a dla wielu jest to zwyczajnie za duża dystrakcja
    2. Hate. Do lakers albo się ma b pozytywny stosunek, albo negatywny. O ten drugi z powodów wymienionych w artykule (uśmiałem się kilka razy, przyznaje bez bicia) jest znacznie łatwiej. Inne druzyny chcą Cie pokonaćdwukrotnie bardziej, czy to z zazdrości czy niechęci do Palm i gwiazdorzenia.
    3. Kobe. Gość, z którego etyki pracy i pasji do koszykówki można by wykarmić kilka Państw europejskich, 200 federacji sportowych, 10 studiów filmowych i zrobić reklamę, każdej siłowni i hali sportowej stąd do Madrytu. Niekwestionowany Bóg tego sportu, czy się to hejterom podoba czy nie.
    4. Showtime. Dobrze grających LAL za Magica, Shaqa i Kobiego, Kobiego i Gasola ogląda się poprostu lepiej niż zespoły grit and grind. Magic to chodząca miłość do koszykówki jako do gry i przedstawienia na raz. Teatr i hollywodzkie podejście może być żałosne kiedy przez 7 kolejnych lat nie wąchasz playoffs, ale jak działa to to jest koszykówka w najlepszym wydaniu którą chcą oglądać nawet Ci co o dwutakcie słyszeli tylko na rytmice.
    5. Presja w Los Angeles tak jak w Nowym Jorku trudniej być liderem. Jak Trzeba mieć psychę ze stali dlatego tak wielu się pali. A nikomu skupionemu na własnych niepowodzeniach i walczącemu z demonami dluzej niż dwa sezony nikt tam grać bez wyników nie da. To jes ukłon dla wielkich liderów LAL: Wilta, KAJ, Magica, Kobiego.. no dobra i Shaqa. A czy LBJ to dźwignie ? Zarwę parę nocy żeby sprawdzić…
    badum tsss..

    (24)
  14. Array ( )
    Odpowiedz

    Niech będą fani sezonowcy i niech będę Ci od zawsze ja nie jestem ani za jedną ani za drugą drużyną ale cieszy mnie fakt że jest artykuł do przeczytania lebron sam mistrza nie wygra Jordan też sam nie wygrywał tak samo Shaq kobe dirk wade Tim itp

    (2)
  15. Array ( )
    Odpowiedz

    A na pytanie w tytule to nie doszukujcie się ideologi i ludzi przemęczonych w bostońskich dokach. Odpowiedź jest tylko jedna albo ktoś lubi Lebrona albo nie tyle kropka .

    (3)
  16. Array ( )
    Odpowiedz

    Argument 6 wieje dla mnie trochę hipokryzją patrząc na to co mieli w poprzednim sezonie gracze Bostonu w szatni. Okej, może wielość nazwisk nie taka sama ale nie przesadzajmy ? I nie był to pierwszy raz kiedy Boston posiadał super skład a nie mogli dostać się do Finałów.

    (3)
  17. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    Ja kocham wszystko w Lakersach, oprócz przereklamowanego Czarnej Dziury Kobe just Get the Rebound Gwałciciela Bryanta !!! A tak to ten klub jest prawdziwą dynastią… a teraz nawet Dwight Howard tam formę zrobił i zdemaskuje wreszcie swoją grą farbowanego czarnego liska Bryanta… Rzygać mi się chce na tę prima-donnę :(… no, ale na szczęście zła karma wraca zawsze tylko po latach… a dobre uczynki są wynagradzane co dziennie 🙂 !!! Propsy za Mem ze Stefanem Kisielewskim 🙂 !!! tylko co ma Kisiel do LaLakers… no najmniej socjalistyczna dynastia w historii NBA ! Wystawiam NDST z minusem autorowi !!! :))))

    (-15)
    • Array ( )

      Człowieku, weź się w końcu ogarnij. Czytam artykuły na tym portalu od 2011 roku, więc już całkiem sporo czasu minęło i jedyne co się przewija przez ten czas, to ty non stop jeżdżący po Bryancie, jakby zniszczył ci psyche w szkole, gnębiąc na każdej przerwie. Pewnie już dorobiłeś się wrzodów żołądka i nadciśnienia od tego jadu, który w tobie buzuje. Przecież ten człowiek nie gra w kosza od trzech lat, a ty nadal jedziesz po nim pod każdym artykułem, w którym jest choćby wzmianka jego nazwiska. Musisz być naprawdę zgorzkniałym człowiekiem.

      (10)
  18. Array ( )
    Odpowiedz

    To ja też sobie strzele felietonik. Krótki lecz treściwy. Nikt mi nie zabroni, ani nikt nie każe mi użyć jakichkolwiek argumentów. Po prostu.. jeba* zielonych skuxxieli z Bostonu, auu <3

    (0)
  19. Array ( )
    Odpowiedz

    Mam prośbę do autora tej ” poezji”?, by napisał teraz felieton 10 powodów dla których mamy kochać Celtów, może moja krew zmieni kolor?

    (7)
  20. Array ( )
    Odpowiedz

    Każdego coś ruszyło w klubie, którego jest kibicem tego się nie da wybrać tak już jest. Ja kibicuję jeziorowcom odkąd obejrzałem finały LAL – BOS jak Kobe rozkładał obronę jak chciał bez wazeliny, Tak jak kibicuję MAN UTD odkąd zobaczyłem woleja Van Perisiego. Tego nie da się opisać, czy zrozumieć.

    (2)
  21. Array ( )
    Odpowiedz

    No jest w redakcji jakiś porządny człowiek. Ja mam taką anegdotkę, że całe liceum sprzeczałem się z kolegą, który był wiernym kibicem Lakers i ceglarza. Dawno już zerwaliśmy kontakt, ale wiem co się u niego dzieje. Ostatnio okazało się, że mieszka z mężczyzną i to jest ktoś więcej niż przyjaciel. Widać, że atmosfera unosząca się wokół Lakers za bardzo weszła mu krew, albo raczej w pu*ę.

    (1)
    • Array ( [0] => contributor )
      PATRON

      ha ha ha ha ha… no to fakt, że Kobe zawsze trącił gejem 🙂 w szatni zachowywał się jak Cioto–cenzura-… to w życiu i na boisku podobnie… pytanie czy był kobietą czy facetem w związku ?;( w każdym razie ja tam do łóżka nikomu nie zaglądam… niech robi zgodnie z sumieniem… a to już Bóg osądzi… a jeszcze inaczej niech pierwszy rzuci kamień ten kto jest bez winy… i oby to nie była cegła 😉 Howgh :))))

      (-4)
  22. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie mogę przeboleć wygranej z Blazers w roku 2000. Z drugiej strony pamiętam jeszcze Ceballosa, Eddiego Jonesa, Divaca, Campbella, młodych Shaqa, Kobego, Fishera pukających do bram elity NBA. Na Lakers zawsze będzie hype, jak na Barcę, Real, Man United, bo to ponadczasowe marki. Jak Ferrari w F1. Gra i życie w blasku reflektorów zaś mogą być nawet trudniejsze niż wśród gór UTAH, więcej pokus może pogrążyć niejednego Odoma.

    (0)
  23. Array ( )
    Odpowiedz

    Lakers są jak Real Madryt. Nie wiem jak można im kibicować. Zawsze grały tam największe gwiazdy ściągane za grubą kasę.
    Mnie bardziej interesują zawodnicy, mniejsza o to w jakich klubach grają.
    Nigdy nie lubiłem niemieckich klubów, z wiadomych względów ale jak w Bayernie gra Lewandowski to mu kibicuję żeby wygrywał.
    Tak samo z Lakers. Jest tam kilku dobrych grajków to na ich grę patrzę, a nie na sam klub LAL.
    Kiedyś byłem fanem Spurs ale tylko z racji Tima Duncana. Teraz też spojrzę na nowych Spursów ale to już nie to samo.
    Jak skończy się Curry, Klay i Drayond to też zainteresowanie DUBS spadnie.
    Inni zawodnicy to inne zainteresowanie.

    (10)
  24. Array ( )
    Odpowiedz

    Tylko te niby felietony admina nie mają wiele wspólnego z felietonem z prawdziwego zdarzenia gdy zaczyna pisać o Lakers ?

    (0)
  25. Array ( )
    Odpowiedz

    Autor mówi o celebrytach-sezonowcach, skupionych na sobie zamiast na meczu, po czym wkleja gif z Jackiem Nicholsonem, wiernym kibicem i przyjacielem klubu od ok. 50 lat.
    Geniuszem to autor nie jest.

    (5)
  26. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    A teraz trochę konkretniej
    Ad.1. I vice versa. Bardzo dobrze że kibice są zróżnicowani. To dodaje smaczku grze. Tylko bez hejtu
    Ad.2. Ja tam wolę ciepełko, czy to w Cali czy nad Costa Brava… ale co to za argument?
    Ad.3. ? xD
    Ad.4. To właśnie dominacja Russella była niesprawiedliwa, Gasol to kwintesencja kunsztu Westa a za paczkę fajek to Boston ma Browna czy Tatuma (transfer emerytowanych Pierca i Garnett). Ooo właśnie. Pierce wiele sam osiągnął, trzeba było mu tylko ściągnąć Rondo, Allena i Garnetta
    Ad.5. Laker to łódeczka pływająca z towarem po jeziorach Minnesoty, gdzie klub ma swoje początki
    Ad.6. Tu się muszę zgodzić ?
    Ad.7. Z Lebronem się zgodzę, ale wydaje mi się że ten sezon będzie o dziwo dobry
    Ad.8. Wariaci są w lidze potrzebni, w Bostonie też się kilku znajdzie. Nie wyobrażam sobie lat 2000-2010 bez Artesta
    Ad.9. Kibice są wspaniali, zobaczycie na derbach LA. Widać to co mecz LAL-BOS
    Ad.10. Panie redaktorze. Pana artykuły są świetne ale ten wygląda jak manifest 10latka. Lakers można lubić albo nie, dla jednych argumenty które stoją za tym, dla inne będą właśnie argumentami przeciw. Za co ja lubię? Gdy zaczynałem przygodę z Lakers jeszcze w powietrzu wisiała magia Johnsona a już dominował Kobe z Shaqiem i zaraz mieli zdobyć3 peat. Tego nie dało się nie lubieć gdy kocha się koszykówkę. Polecam także książkę Harasimowicz, dużo można się dowiedzieć o samych Lakers jak i o bitwach z Bostonem. Tak jak pan napisał nie ma dobra bez zła, tylko dla nas definicja dobra jest inna. Pozdrawiam

    (9)
  27. Array ( )
    Odpowiedz

    Jak mama pokazała mi finały 2000r. Kobe&Shaq to nie potrafię kibicować innej drużynie do dziś mimo wielu chudych lat oraz złej organizacji w ostatnich sezonach zwłaszcza. Jest coś co odpycha i przyciąga ludzi do Lakers, mówi się też że to kibicowanie na łatwiznę bo przecież każdy laik zna LA. Mimo wszystko po 19latach nadal wiernie trwam i nie wyobrażam sobie sezonu bez obejrzenia wszystkich meczy Jeziorowców, nawet jeśli nie było co oglądać. Wyrosłem na tej organizacji a ona wrosła we mnie, to tak jak ty z Celtami, to też swego rodzaju mind set.

    (8)
  28. Array ( )
    Odpowiedz

    Artykuł dobry, żeby pobudzić publikę. Choć sam preferuję bardziej Celtów niż Lakers to sam artykuł i dość słaby.
    Porównując drużyny NBA do piłkarskich nasuwa mi się pewne porównanie Realu i Barcelony, pierwszy klub kupuje “MVP”, drugi ich tworzy. I tu Lakersi wpisują się w “tych co kupują”, dlatego mogą być przez wiele osób nie lubiani. Ja osobiście kibicuje dobrej koszykówce – zespołom, które grają drużynowy basket i ich sukces jest czymś więcej niż sumą talentów, umiejętności i pracy zawodników (i trenerów). Uważam, że dzisiejsi Lakers, aby osiągnąć sukces będą musieli część swoich talentów “schować do kieszeni”.
    Pozdro!

    (-1)
  29. Array ( )
    Odpowiedz

    “Moje pretensje dotyczą raczej kibiców lokalnych. Spóźnieni na pierwsze kwarty, wychodzący przed końcem spotkania, gdy nie odpowiada im wynik. Bardziej skupieni na atrakcjach w przerwie niż na samym meczu. W pierwszych rzędach celebryci, stroszący piórka by tylko pokazano ich na stadionowym telebimie. Gdzie w tym wszystkim doping, przywiązanie do barw, wspieranie drużyny i w lichych sezonach? No właśnie.”

    sport to rozrywka i atrakcja, jeśli ktoś woli q3 i q4 czy koncert w przerwie, nie zabraniam, to tylko rozrywka, płacisz za bilet i idziesz się bawić. nie wybierasz gdzie się urodzisz, więc przywiązanie do barw mnie nie przekonuje, to tylko sport, rozrywka i showbiznes i zawsze tak było… to że dla zawodników (zawodnik -> zawód=praca) to praca, może ją kochać i uwielbiać rywalizację, ale życie ma ważniejsze wartości (fajnie to usłyszeć choćby w ostatnim wywiadzie Marca Gasola czy Stepha)…

    (1)
  30. Array ( )
    Odpowiedz

    Dajcie już spokój z tymi Lakersami! Też ich lubiłem przez wiele lat, ale z czasem doszedłem do wniosku, że kibicowałem bardziej zawodnikom (Kobe, Shaq) niż drużynie. Myślę, że dla znaczącej większości ludzi w Polsce sympatie do danego miasta w USA/Kanadzie są tak egzotyczne, że nie ma tu mowy o patriotyzmie lokalnym. Zgodzicie się chyba, że wszyscy jesteśmy za to fanami ligi NBA, w której gra 30 drużyn! Więc jeśli wciąż czytasz tylko o 1,2 max 4 to czujesz się zirytowany i odnosisz wrażenie, że czytasz portal dla kibiców Lakersów (mam na myśli sezon ogórkowy, bo jak liga wystartuje to jest gicior!). No chyba, że jest jakiś inny powód monotematyczności? Pozdro

    (0)
  31. Array ( )
    Odpowiedz

    A ja od zawsze nie mogłem zrozumieć tego fetyszystycznego podejścia do klubu. Dla mnie ważny był sport – i przyjemność oglądania/uprawiania na możliwie wysokim poziomie. To jest fenomen identyfikacji z większą całością – jakąś magiczna wspólnotą z zawodnikami i dumy z wygranej na zasadzie tekstu sienkiewiczowskiego Zagłoby “Myśmy Bohuna usiekli”.
    Pół biedy z kibicowaniem w sensie pozytywnego wsparcia – to jeszcze da się wytłumaczyć np. sympatią do zawodników, czy swego rodzaju patriotyzmem lokalnym, ale niechęć, czy wręcz nienawiść do “wrogiego klubu” często odległego o tysiące km? Absurd.
    Zawsze zastanawiało mnie, czemu nie mozna kibicowac po prostu dobremu widowisku, czy to na poziomie NBA, czy 6 klasistów, którzy zostawiają serce na parkiecie.

    (4)
  32. Array ( )
    Odpowiedz

    Ja mam tylko jedno do napisania: Lakers – Kings 2002.. takiego przekretu nie widzialem do czasu meczu Chiny Polska pare tygodni temu.

    (5)
  33. Array ( )
    Odpowiedz

    W sumie zainteresowanie nba i koszykówka ogólnie pojawiło się w finałach Orlando vs Lakers, wcześniej wiedziałem tylko ze istnieje “jakiś” Lebron, Kobe, Howard czy tam Kidd. Niesamowicie w tamtym czasie zaimponował mi Bryant i z miejsca stałem się jego fanem. Na poczatku jego, a nie Lakers’ów. Z czasem przerodzilo się to w kibicowanie zespołowi, a po zakończeniu kariery idola dalej kibicowałem Lakers z nadzieją na ponowne nadejście lepszych czasów. Po zagłębieniu się w historię zespołu, od Jerrego Westa, przez erę show time, najbardziej dominującego zawodnika w historii Shaq’a jescze bardziej zakochałem się w tym zespole. Wielkie nadzieje związane z przyjściem do miasta aniołów samozwanczego króla zostały zweryfikowane ale nie mam najmniejszych wątpliwości że nadchodzący sezon będzie przełomem. #lakers4life

    (6)
  34. Array ( )
    Odpowiedz

    Ja jestem sezonowcem. Co roku patrzę która ekipa jest ciekawa. Jakie składy są interesujące. W finałach zazwyczaj kibicuje tym słabszym, którym dają małe szanse, bądź stają naprzeciwko hegemonom ( GSW-TOR). Nie wstydzę się tego że śledzę nie raz kilka drużyn naraz bez większego stałego przywiązania. Widzę w tym biznes oni zarabiają na mnie hajs. A ja mam za nich walczyć i się podniecać na drugim końcu globu ?! No way ! Kolejna rzecz jestem fanem Lebrona. Nie lubię go jako człowieka. Wydaje mi się zbyt pyszny ale jako sportowiec jego osiągi gabaryty wpływ na rynek i przeciwników. To jest niesamowite. Dlatego gdzie gra LBJ tam kibicuje bo lubię. Czy wygra mistrzostwo. Myśle że nie. Ale chciałbym by miał 6 pierścieni i by się od niego odwalili. To wszytko. Pozdrawiam każdego i życzę nam fajnego sezonu 🙂

    (3)
  35. Array ( )
    Odpowiedz

    Ja mam wrażenie że dużo ludzi kibicuje Lakers z powodu gwiazd i mody. To łatwe im kibicować, od zawsze są dobrzy. Serio od lat 80 na bank mieli odsetek zwycięstw powyżej 50%… (poprawcie mnie jeśli się myle) Ciekawe ilu mamy jeszcze kibiców Supersonics? Heat? Pistons? Ilu będzie kiboli OKC przez najbliższe parę lat? To są kluby które od dawna albo najbliższe kilka lat będą srednio-słabe… nagle wysyp fanów GSW, BUCKS i Lakers:/ gdzieście byli w latach 2004-2007?:D Jako fan Knicks (wychowany na ich meczach z Bulls w latach 90) powiem jedno: nic nie wiecie jak ciężko czasem jest kibicowac:p

    (-1)
    • Array ( )

      @fidif – zdajesz sobie sprawę, żuczku Boży, że Boston leży w Nowej Anglii, a historia miasta jest ściśle związana z imigrantami z Wysp, a przede wszystkim – Irlandii?

      (3)
  36. Array ( )
    Odpowiedz

    Dali byście już spokój lakersom, powiedzcie kiedy byli w playoffs i coś zawalczyli 2011 rok? Nie dziwie się że z roku na rok gada się coraz więcej o Lakers bo kibiców jest dużo jak i zmian kadrowych w klubie a sukcesów Brak…

    (0)
  37. Array ( )
    Odpowiedz

    Witam, powiem tyle jaki iż jestem bez muzgiem zdenerwowałeś mnie swoimi z dupy wyciagniętymi argumentami. A ja cie zniszcze swoim z dupy komentarzem. Po pierwsze idź sie schowaj. Jakbym mógł wstawiłbym tutaj buzzera Rajona Rondo. Lakers i tak lepsi to po drugie. Nie lubie Bostonu nie bo nie. I wygrałem pozdrawiam

    (2)
  38. Array ( )
    Odpowiedz

    7 powód….? hejterzy Lebrona cieszyli się że nie wprowadził drużyny do play off zapominając lub ignorując iż do momentu kontuzji Lakers byli na 6 miejscu w super mocnym zachodzie, podczas jego nieobecności Lakers wypadło w tabeli poza play off i Ty Felietonisto powinieneś o tym wspomnieć skoro jesteś takim znawcą ? Lakers możesz jechać ale od Króla to Ty się odpied… Best Player ever…

    (0)
  39. Array ( )
    Odpowiedz

    Teraz czas na artykuł “Dlaczego nienawidzę Celtics”, OKC, Raptors itd.! A co do artykułu to troszkę śmieszny, np punkt 3, w sumie prawie każdy, ale szanuję, żeby napisać taki tekst! 😀

    (1)

Skomentuj Rudeboy Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu