fbpx

NBA News: kontuzja Kyrie, spryciarz Kerr, wyznania Magica

28

top

Doceń klasę rywala, będziesz większy

Słowo ode mnie na temat dzisiejszego meczu. Fed Ex Forum, hala w której od lat występują Memphis Grizzlies od lat należy do jednej z najgroźniejszych w całej lidze NBA. To tutaj kibice zakładają maski na znak solidarności z Mikem Conleyem, gotowi gryźć klepki parkietu za Tonym Allenem, skandować “MVP” w kierunku Marca Gasola. Są też skłonni uznać klasę rywala. Bez sztuczek, flopów, przepychania, techniką i umiejętnościami Steph Curry splądrował wczoraj Memphis, czyli krainę Elvisa Presleya, a kibicom nie pozostało nic innego, jak tylko chłopakowi pogratulować:

[vsw id=”KRdMGgcraH0″ source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

No i przy okazji, jaką różnicę potrafi zrobić pod deską Andrew Bogut (najlepszy blokujący NBA sezonu 2010/11). Ależ przebiegły ruch po stronie Steve’a Kerra. Wiecie co zrobił? Wystawił 213-centymetrowego Australijczyka w obronie przeciwko Tony’emu Allenowi! Czytaj: olał zagrożenie rzutem ze strony gracza Memphis, a swojemu drwalowi kazał patrolować pole trzech sekund. Gasol i Z-Bo kryci byli przez żywiołową parę Harrison Barnes/Draymond Green z pomocą centra za plecami. Efekt? Tylko chwilami Gasol umiał wykorzystać przewagę fizyczną. Najważniejsze jednak, penetracje Grizzlies ustały. Pick and roll został zneutralizowany. Allen zakończył mecz z dorobkiem 0/3 zza łuku i 2/9 w całym spotkaniu. Dave Joerger nie miał wyjścia, jak tylko ściągnąć Tony’ego z parkietu. Musi lepiej przygotować się na ów manewr w meczu numer 5. Ot macie, trenerskie szachy. I love this game!

Najlepsze podanie II rundy?

Nene bywa solidnym graczem ataku, ale jego obrona od kilku sezonów to pożal się Boże. Wystarczy 15-sekundowy fragment. Zupełnie jakby impulsy docierały zbyt późno. Nie wierzę, że gracz z 13-letnim stażem w zawodzie, w czwartym kolejnym meczu z tym samym rywalem miał tak wielkie problemy z ogarnięciem setów defensywnych. Kyle Korver – klasa zawodnik. Wizards nie zostawiają mu miejsca na oddech, a mimo to znajduje sposobność by dołożyć cegiełkę.

A propos, wiecie że Hawks dysponują 15. pickiem tegorocznego draftu, nie? Efekt wymiany z Nets przed laty. Jak sądzicie, kogo potrzebują?

CZYTAJ DALEJ >>

1 2 3

28 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie wiem w jakim wieku jest autor tego tekstu, ale musi być młody lub ma baaaaardzo małą wiedzę o koszykówce lat 90tych i wcześniejszych…

    (-42)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Co do wypowiedzi Magic Johnson’a to jak najbardziej się zgadzam, autor tego tekstu chyba mocno przesadził 🙂 to była inna , lepsza koszykówka 🙂

    (-13)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    82 mecze są od baaardzoo dawna i nikt nie narzekał przed erą lalusiowatych floperów, milionerów w dodatku.

    (62)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Wizards w nocy mieli możliwość wygrania. Marcin cieniutko, no, ale cóż, na razie 1 słaby mecz w playoffach na 8, wybaczymy. Trochę więcej skuteczności, mogli mieć z 8 przechwytów więcej, gdzie piłka tańczyła między rękoma przy podaniach i lądowała w rękach Hawks.
    Pierce time, kilka sekund do końca, piękna pozycja na trójeczkę na remis, ale pudło.. Tym razem się nie udało, zabrakło odejścia i 3 obrońców 😀 Szkoda, ale gdyby teraz urwali G5 w Atlancie to byłoby nieźle.

    (10)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    To nie wina systemu, że młode byczki na sterydach nie dają rady i się “łamią”. Już nawet platformy antygrawitacyjne za 5 mln dolarów ktore maja w klubach NBA wymiękają ze wspomaganiem.

    Zamiast skracać sezon niech trenerzy wpuszczają na więcej minut rezerwowych zamiast męczyć 40 min. gwiazdy które nie wytrzymują fizycznie.

    Jakby w czasach Birda, Lambeera, Jordana, Barkleya byly platformy antygrawitacyjne do regeneracji po kontuzjach i inne sztuczki z komórkami macierzystymi itp. to by jeszcze grali do dzisiaj wszyscy 😀

    (38)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    hym … w latach 90-tych też grali 82 mecze i jakoś nie pamiętam takiego narzekania na długość sezonu … “podziękujmy NBA za 82 mecze i półprodukt w Playoffs” ? A kto każe grać po 40 min w meczu? I tak współcześnie “oszczędzani” są często gracze – kiedyś chociaż ściemniało się kontuzję, a dzisiaj na “bezczelnego” wpisuję się “rest” ;)ps. zmieniając liczbę meczów, np. na 55 powoduję się, że cała dotychczasowa historia NBA (rekord, statystyki itp.) odchodzi do lamusa … słabo by to wyglądało. A jak już komukolwiek chcecie dziękować (w tym tonie) to podziękujcie trenerom, którzy nie do końca potrafią racjonalnie dysponować siłami swoich podopiecznych.

    (15)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    pierd%ielicie jak potrzaskani, oglądałem ostanio mecz Blazers SAS na VHS z Drexlerem jeszcze i basket wygląda tak samo to samo obejrzyjcie basket z przed 30 lat to samo az tak bardzo sie nie rozni jak by sie mogło wydawać. Róźnice są w niuansach, których nie widac na pierwszy rzut oka, wiec po co siac propagande, że w tedy inaczej to wygladało

    (7)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Magic przesadził troche. Autor ma racje. Wtedy była czysto fizyczna koszykówka z małym skillem, a dziś jest praktycznie czysty skill. Co nie zmienia faktu, że Wade, Durant, Cp3, Westbrook poradzili by sobie w tamtych czasach. Są dominatorami na swoich pozycjach, szybkością, siłą, wyszkoleniem technicznym przebijają 80% graczy z lat 80/90″

    (0)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    A ap ropo skracania sezonu – od razu przypomniała mi się sytuacja ze skróceniem czasu kwart do 11 min. …. w domyśle ma to spowodować mniejsze obciążenie sezonem dla gwiazd – a skończy się tak, że jedynymi osobami które odczują tą zmianę będą głębokie rezerwy i młodzi gracze, którzy zamiast pograć 5-10 min w meczu, będą grały po 3 min. 😉

    (7)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Jak słyszę takie porównania to mnie krew zalewa. Koszykówka na przestrzenie 20 lat kompletnie się zmieniła, tempo gry się zwiększyło, gra stała się szybsza i mniej przewidywalna. Wtedy cała gra opierała się o grę na deskach ewentualnie półdystans. Ja myślę ze tacy splash brothers czy westbrook bez problemu daliby sobie rade. Co powiecie ze Cury nie wrzuciłby kilku trójek serią? Nie mijałby innych zawodników jak tyczki? Nie mówię już o typie zawodnika podkoszowego rzucającego za 3. Chciałbym zobaczyć np Malon’a ganiającego po obwodzie za Kevinem Lovem albo innym rzucającym za 3 podkoszowym. Takie mówienie jest bez podstawne i napędza tylko emocje i kontrowersje ;)))

    (22)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    MJ, Magic , Bird – 14 tytułów . Duncan Kobe i LBJ 12 tytułów ! Z wymienionych przez autora artykułu pozostałych graczy Wade 3 tytuły ( 2 dzięki Lebron’owi ) i nic … nie dominują nawet w obecnej nba a co dopiero w erze podkoszowych fizoli i brutalnej obrony z którą musiał mierzyć się MJ przy okazji serii z Pistons czy Knicks

    (-3)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Magic ma racje lata 80 / 90 w koszykówce to najważniejszy czas dla tego sportu. Ilość wybitnych zawodników była niewspółmiernie większa do tego co jest teraz. Obecnie mamy paru zawodników aspirujących do hall of fame, a kiedyś wybitni byli w prawie każdej drużynie. Sama rywalizacja z Jordanem, Pipenem, Malonem, Barkleyem itd sprawiała, że inni stawali się coraz lepsi i poziom koszykówki był wyższy. Teraz nba bardziej się skupia nad rozrywką, biznesem, zabawą. Kiedyś sport był ważniejszy od całej otoczki.

    (12)
  13. Array ( )
    Odpowiedz

    Magic chyba musi być ślepy. Naprawdę można sądzić ze np. Russ schowałby sie w skorupie przed “Twardą Koszykówką Lat ’90”? Albo ze Tony Allen poszedłby z płaczem do mamy bo ktos mu wsadził łokieć w żebra? Widząc co sie dzieje np. z Klayem Thompsonem, mozna twierdzić ze nie wszyscy nadawaliby sie do bezlitosnych lat ’90. Ale przenieś tam Flasha z 2006 roku i zobaczymy co sie stanie. Clyde Drexler? Chris Mullin? Joe Dumars? W jednym rzędzie z nimi stawiam D-Wade’a. Autor ma racje choć Wade na czele “legionu MŁODYCH zawodników” to chyba przesada 😛

    (1)
  14. Array ( )
    Odpowiedz

    Takie pyerdolenie o latach 90 jest bez sensu.
    Ludzie zapominają, że to zawodnicy dostosowują się pod ligę w której grają i jej przepisy a nie na odwrót.
    btw. Lebron w latach 90? Pisk hejterów – “0 skilla, tylko siłowo gra, nic nie potrafi, mutant, sterydy” 😀

    (2)
  15. Array ( )
    Odpowiedz

    @Maniek

    “Wtedy była czysto fizyczna koszykówka z małym skillem…” skoro uważasz że MJ, Bird, czy Magic mieli małego skilla to chyba nigdy nie oglądałeś tych panów w akcji ^^
    A co do porównywania dekad w NBA, pamiętajmy, że LBJowi, Wade’owi innym Durantom byłoby o niebo ciężej zdobywać punkty w ‘tamtych’ z jednej prostej przyczyny = handchecking. Dziękuję, dobranoc.

    (3)
  16. Array ( )
    Odpowiedz

    Boshe bron mnie bo wybucham.

    Jak możecie porównywać lata 90 do obecnych?
    W latach 90 Gra była bardziej siłowa. Wiele przepychanek, gry tyłem do kosza. Dziś koszykówka jest o wiele szybsza. Wystarczy spojrzeć na budowę zawodników. Na podział ról. Kiedyś Rodman mógł być tylko od zbiórek i defensywy. Dziś od topowych zawodników wymaga sie by potrafili wszystko. Tak mocno sie koszykówka zmieniła. Kiedys była bardziej statyczna, dzis jest mega dynamiczna.
    Gdzie kiedyś rozgrywajacy robił wsady, konczył wszystko z góry? A dziś każdy lata, gra mocniej obciąża ciało.

    Gra sie rozwineła. Wystarczy spojrzeć na konkurs wsadów. Coś czym kiedys MJ wygrywał 10 lat później już nikogo nie zaskoczyłoby. Tak samo z zagraniami. Dziś zawodnicy muszą wykazywac wiekszy skill by zdobywać punkty. Bo pewne zagrania już wszyscy znają, wiedza jak je bronić itd.

    W dzisiejszej NBA nawet centrzy biegaja po boisku jak pszczółki. Obciążają mocno kolana. Gra stała sie niebezpiecznie szybka i wymagajaca fizycznie. Tak dynamiczna że kontuzje to wynik własnie 82 gier w sezonie. Władza ligi chce show. Chcą wsadów, biegania, kontr, ale zapominają że organizm to organizm i ma ograniczenia.

    Niestety niedługo dojdzie do tego ze w lidze bedą same Anthony Davisy i Stephy Curry’e. Chudzi, opierajacy gre na skillsie, bo każdy kg masy ciała przy takiej intensywnej grze to szybsza kontuzja.

    (7)
  17. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Panowie jedno pytanie.
    Skoro Nene (defensywa) Marcin (ofensywa),nie zabłysnęli w tym meczu-dlaczego Randy Wittman nie wprowadził ani Krisa Humphries’a (w RS gdy grał potrafił zrobić coś pożytecznego w ataku a idę w ciemno,że w defensywie nie był by gorszy od Nene) ani Kevina Seraphin’a(dzika który o wiele lepiej porusza się na nogach od wspomnianego Brazylijczyka)?
    Bardzo mnie to dziwi…

    (5)
  18. Array ( )
    Odpowiedz

    @all3
    proponuję obejrzeć choćby G7 finałów z 1888 jak Thomas cały mecz kuśtyka z kontuzjowaną kostką dalej robiąc swoje (wtedy nie robili czarów, że wychodzi do szatni na 5minut i skręcenia nie widać). do tego zupełnie inna mentalność obronna jeśli chodzi o trumnę. brak techników za złapanie się za głowę czy inne pierdoły. wyliczać można jeszcze trochę. dla mnie różnica jest widoczna i to bardzo, choćby ze względu na to, że w tamtych zawodnikach widać więcej pasji i charakteru. dzisiaj też są tacy, którym tego nie brakuje, jednak nie jest to już tak duża ilość graczy. w dużym stopniu zawdzięczamy to władzom ligii, które ugrzeczniły grę wprowadzając obostrzenia w temacie wspomnianych techników czy dress code, który z części zawodników zrobił laleczki prosto z wybiegu.

    co do tekstu o 82 meczach… ręce opadają. Jeśli zespół nie potrafi zapewnić zmienników swoim gwiazdom ani dobrze rotować tak, żeby nie grały one po 40+ minut, nie ma co się dziwić pladze kontuzji. szeroka ławka to nie tylko plus pod względem większych możliwości w danym meczu ale także pewność, że nie przemęczysz kluczowych zawodników na dystansie całego sezonu. jednak gwiazdy muszą grać dużo, żeby wykręcać nieziemskie statystyki. właśnie to przyciąga kibiców a przecież $$$$ się musi zgadzać. wystarczy być mniej pazernym i mądrzej dysponować “zasobami ludzkimi” 🙂

    (1)
  19. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie za bardzo wiem, o co chodzi Magicowi. Przecież dwóch z trzech wymienionych przez niego graczy (Duncan i Kobe) uczyło się zawodowej koszykówki jeszcze właśnie w latach 90 – tych, kiedy była całkiem “fizyczna”. I jakoś sobie radzą, będąc przy tym przykładem profesjonalizmu i harówy (wysokość kontraktu Kobego pomijam).

    (1)
  20. Array ( )
    Odpowiedz

    @gość jest to wynikiem kosmetyki przepisów, która swojego czasu była nazwana regułą Iversona. Koszykówka miała byc szybsza dla oka i przyjemniejsza w oglądaniu. To co teraz widzimy sa to tylko tego konsekwencje. Myślę, że gdyby znaczenie wielkoludów miało takie samo znaczenie, bo w kontekście przepisów wcześniej zawodnicy wysocy mieli liberalne prawa niż dziś to dziś byś my ciągle widzieli wysokich koszykarzy z większym udziałem gry. Na ta chwile koszykówka ewoluowała dość naturalnie. Przeciez to oczywiste jest, że efektowniejsza koszykówa jest gdy zawodnik który ma 190 przechodzi i robi dunka w tłumie, niż patrzenie na 220 cm kolosa który rzuca półhakiem

    (0)
  21. Array ( )
    Odpowiedz

    Do redaktora:

    Nie chcę tutaj nikogo “hejtować” ale zastanów się nad swoimi słowami “No cóż, podziękujmy władzom ligi za 82 mecze w sezonie i półprodukt w playoffs.”
    Przecież ta teza jest totalnie absurdalna. Totalnie. 82 mecze w sezonie każdy zespół rozgrywa od niepamiętnych czasów. Kiedyś nikomu to nie przeszkadzało. Mało tego, kiedyś gra była bardziej fizyczna, brutalniejsza, zawodnicy broniący mogli zdecydowanie więcej a sędziowie przymykali oczy na dużo większy kontakt fizyczny niż dziś. I jakoś kiedyś nikt na to nie narzekał, żaden zawodnik nie leciał do mediów aby się poskarżyć że musi rozgrywać 82 mecze. A przypomnę że zawodnicy zarabiali 1/10 tego co obecne “GWIAZDY”. Mało tego, kiedyś średni czas spędzany na parkiecie przez zawodników TOPowych był zdecydowanie dłuższy niż teraz. I kiedyś nie było odpuszczania meczy bez powodu aby zrobić sobie wolne.

    KONTUZJE zawdzięczamy temu że liga zrobiła z zawodników MENTALNE PANIENKI. Zawdzięczamy temu że teraz obrońca nie ma prawa nawet położenia jednej ręki na zawodniku atakującym. Dzięki temu na parkiecie jest tyle miejsca że pod kosz prowadzą dosłownie AUTOSTRADY. Wystarczy tylko wdepnąć gaz do dechy, minąć obrońcę i wyjść do góry. Jak zrobisz takich akcji “n” razy w meczu to się odbije na Twoim zdrowiu. Przeciążenia generują kontuzje. Nie wysiłek. Ale tak to jest jak dla władz ligi najważniejsze jest to aby co druga akcja kończyła się dunkiem, ku uciesze opasionych popkornem kibiców zasiadających w fotelach w domu przed swoim nowiuśkim 89 calowym TV.

    Kolejna sprawa to taka że teraz każdy zawodnik chce wyglądać jak GLADIATOR. Przerzucają tysiące ton na siłowni, szprycują się jakimiś gównami aby ich bicepsy były rozmiarów piłki do koszykówki. Jak masz na sobie tyle mięśni i do twój styl gry generuje takie przeciążenia to nie ma się co dziwić że kontuzji jest tyle.

    (0)
  22. Array ( )
    Odpowiedz

    To ma być najlepsze podanie drugiej rundy? To stary Ch**&*&(ja wiesz o koszykówce skoro dla Ciebie to jest najlepsze podanie drugiej rundy, pass Currego kilka pasów w tym jedną ręką przez kilkanaście metrów Lebrona do Mozgowa to są dobre pasy a nie to g*&#%no Korvera 🙂

    (-1)
    • Array ( [0] => administrator )

      to Twoja opinia, musisz chyba wyluzować nadgarstek, bo nie trafiasz w klawisze

      (0)

Skomentuj MG#13 Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu