fbpx

NBA: noc dalekich rzutów

34

Witam serdecznie. Dziesięć meczów, ciężka noc więc przechodzę od razu do rzeczy.

sacramento kings 107 boston celtics 96

Druga w tym sezonie porażka z Sacramento. Piętnaście punktów w czwartej kwarcie naprzeciw zdecydowanie najgorszej obronie NBA. Cóż mogę napisać, czekamy na ruchy kadrowe panie Danny Ainge. Bez podtekstów. Trzecia porażka z rzędu strąca Celtics gdzieś w otchłań ósmego miejsca w tabeli, a tam walka jest zażarta i chętnych na miejsce co najmniej kilku. Nie chcę wcierać soli w ranę kibiców Bostonu, ale trochę patowa sytuacja wychodzi z tym klubem.

Tatum i Brown wiele lepsi już nie będą, sorry. Można ich co najwyżej lepiej ustawić. W tej chwili wyglądają jak słabsza / mniej dojrzała wersja Paula George’a i Kawhi Leonarda w Los Angeles. Wymieniają się kolejnością, raz jeden atakuje indywidualnie, raz drugi. Tu nie ma na co czekać, Kemba Walker traci na wartości z dnia na dzień, a fankluby C’s na całym świecie tracą cierpliwość. Zespół wygląda jakby nie umiał niczego zespołowo zagrać. Tankować nie wypada z takim składem, a jednocześnie kandydować do tytuły nie sposób. Można się kurczowo trzymać perspektywy rozwoju środkowego atlety Roberta Williamsa, ale to równie pewne co pogoda w marcu.

Kogóż nowego mogą wyglądać kibice? Harrison Barnes to nie jest żadna odpowiedź. Aaron Gordon wniósłby może więcej, ale zwłaszcza przy tym co pokazał dzisiaj w nocy, dlaczego Magic mieliby się go właściwie pozbyć? Moim zdaniem tutaj potrzebny jest sprawdzony generał parkietu, ale poza Kylem Lowrym odpowiedniego kandydata nie widzę. Lowry jest przy tym wielce ryzykowny, bo kończy mu się kontrakt. Ainge w życiu na to nie pójdzie.

san antonio spurs 116 cleveland cavaliers 110

DeMar DeRozan wrócił do zespołu (20 punktów 7 asyst) a młody Keldon Johnson zaliczył wybitne jak na gościa o wzroście 195 centymetrów: 23 punkty i 21 zbiórek! Przewaga była wyraźna, ale coś dziwnego buzowało w powietrzu. Spurs z pewnym dystansem obserwowali szalejący duet Sexland (58 punktów 10 asyst) i mimo spodziewanej, późnej szarży Cavs (44 punkty w czwartej kwarcie) nie dali sobie odebrać prowadzenia. Choć przyznajmy, było nerwowo. Presja na piłkę ze strony Cleveland sprawiła problemy i zmąciła porządek na parkiecie. Popovich ma ograniczone moce przerobowe w składzie, ale przynajmniej względnie stabilną i współpracującą grupę. Bilans (22-16) musi robić wrażenie zważywszy warunki i konkurencję. Ciekawe gdzie poślą LaMarcusa i jaki zwrot otrzymają.

indiana pacers 137 miami heat 110

Rzadka dyspozycja drużyny przyjezdnej. Gdy trzech starterów robi (Brogdon 7/9 Holiday 5/8 Turner 2/3) 70% zza łuku, gdy w szeregi rywala wkrada się chaos, a karuzelą kręcić zaczyna nieokiełznany TJ McConnell (16 punktów 15 asyst 8/9 z gry) to najlepiej oprzeć się wygodnie i podziwiać. Nic, co można było zakładać przed meczem nie znalazło zastosowania. Pacers trafiali nieprzytomnie, a Spoelstra choć nie zwykł tego czynić, rzucił ręcznik przed czasem.

brooklyn nets 113 orlando magic 121

To samo co wyżej w jeszcze bardziej kuriozalnej formie. Jedni trafiali prawie wszystko, drudzy prawie nic. Zdaję sobie sprawę, że brzmi to śmiesznie, ale naprawdę tak było. Aaron Gordon (7/8 zza łuku) i jego koledzy oddali nieco ponad 80 rzutów do kosza, z tego połowa za trzy. Występując dzień po dniu nie mieli energii, ani personelu aby żyłować więc postawili na dalekie bomby. Praktycznie bez wsparcia ławki zrobili 21/40 zza łuku. Gordon 7, Fournier 6, Chasson Randle 4 i Vucevic 2 trójki.

Nets początkowo nie mieli żadnego problemu aby pójść na wymianę ciosów, co rusz generowali czystą pozycję rzutową, ale piłka uparcie nie chciała siedzieć. Joe Harris, czyli człowiek z automatem w łapie, zaliczył 3/13 zza łuku, a były to doskonałe próby. Nie pomogły szaleństwa Kyrie Irvinga (43 punkty 19/31 z gry) ostatecznie jego ataki też straciły na efektywności.

utah jazz 115 toronto raptors 112

Siłą woli zmęczyli rywali dojechani wycieczką po wschodnim wybrzeżu Jazz. Rzut na remis Pascala Siakama pokręcił się na obręczy, a następnie z niej wypadł. Szczęścia to ten chłop nie ma. Donovan Mitchell (31/5/6) i Joe Ingles (19/5/6) wczoraj nie nastarczyli ofensywnie przeciwko zapalczywym Wizards, dziś się udało. Gobert zmotywowany, silny na tablicach. Mitchell brzydko pudłujący zza łuku (0/9) a więc skupiony na ataku strefy podkoszowej (15/16 FT).

Raptors zagrali solidny mecz, taki na miarę możliwości. Rzucali celniej, zaliczyli 10 asyst więcej, parę mniej strat, ale dostali srogie lanie na tablicach. No i kluczowa statystyka. Kolejny mecz w olbrzymią dysproporcją pod względem przyznanych fauli na rzecz Utah, którzy na linii rzutów wolnych stawali dziś 41 razy. Gospodarze zaledwie 14 razy choć bardzo się starali i parę razy im się należało.

Problemem Toronto jest pozycja centra oraz niekompetentna ławka rezerwowych. Ten zespół od trzech sezonów odzierany jest z talentu, więc nie ma się czemu dziwić. Koszykarskie IQ obniżyło się znacząco, przykładem są łapy wkładane w kozioł i naprawdę głupie faule.

detroit pistons 113 houston rockets 100

Odmawiam relacjonowania meczów Rockets dopóki nie wygrają po raz kolejny. Dziewiętnasta z rzędu porażka to najgorszy wynik w historii klubu. Ciekawe co sobie teraz myśli James Harden. Przecież jeszcze niedawno to miasto miało aspiracje mistrzowskie!

golden state warrriors 116 memphis grizzlies 103

Stephen Curry nie wystąpił, bo spadł ostatnio na tyłek i kość ogonową stłukł. Nie szkodzi, w jego buty weszli Jordan Poole (25 punktów 10/15 z gry) oraz Andrew Wiggins (40 punktów 6/11 zza łuku). Orkiestrą po swojemu dyrygował Draymond Green (2/11/13) choć trzeba przyznać, że wiele roboty nie miał. Pierwsza połowa w wykonaniu Golden State to samograj. Nie pozostawili złudzeń Misiom, to była ich noc.

Gdy nie ma z czego pobiegać, gdy nacisk na piłkę niczego nie przynosi, gdy trzeba za każdym razem wznawiać grę spod własnego kosza, gdy wszystkie przedmeczowe ustalenia biorą w łeb, a co miało być siłą okazuje słabością, trudno o zwycięstwo.

chicago bulls 127 denver nuggets 131 (OT)

Chicago w swym kompaktowym składzie, z ruchliwym i rozdającym podania pseudo środkowym T-Youngiem (11/10/6) z rozciągającym obronę, również wychodzącym do piłki Markkanenem, z płynnie poruszającym się LaVinem (32 punkty), a także (co zaskakujące) skutecznym Otto Porterem (22) oraz zaznaczającym się Coby Whitem (17) naprawdę, wbrew zdrowemu rozsądkowi, chcieli to wygrać. W zapowiedzi napisałem, że będą musieli wybitnie trafiać z dystansu aby dać sobie szansę i tak właśnie się stało: 17/35 zza łuku to przecież 50% przymknąwszy oko.

Nuggets w obliczu takiej determinacji mieli nie lada problem. Joker oczywiście ogrywał wszystkich (34/15/9) bo to już nawet nie o umiejętności chodziło, ale również przewagę fizyczną. Ideą była stabilna egzekucja i konsekwentnie osiągane, solidne pozycje rzutowe. Wiele błędów i niedokładności po stronie Jamala Murraya (7 strat) widziałem, ale pod koniec, w czwartej kwarcie i dogrywce to właśnie ten strzelec (34 punkty 12/20 z gry 6/7 zza łuku) zaprowadził swoich do zwycięstwa. W życiu nie widziałem by ktoś równie mocno pracował by oddać ostatni rzut. Rzut, który doprowadził do dogrywki. Bo jak mówię, Denver przez cztery kwarty walczyło z pleców.

Generalnie współpraca Jokera z Murrayem to coś pięknego. Kobe i Shaq. Stockton i Malone. LeBron i Davis.

minnesota timberwolves 101 phoenix suns 113

Dwa zespoły, które jak wiadomo, spotkały się dzień po dniu. W tej samej hali, o tej samej godzinie, z tymi samymi zawodnikami i tylko delikatnie inną obsadą sędziowską. Jednak wczoraj arbitrzy gwizdali aptekę na początku, nie pozwolili grać w obronie, stąd mecz zamienił się w klasyczną strzelaninę. Dziś gwizdki były rzadsze, a fizyczności więcej, z czym sobie wkrótce sędziowie przestali radzić i wkradł się chaos. Ktoś kogoś popychał, ale przewinienie gwizdano popychanemu etc.

W każdym razie, cokolwiek twardsza gra premiowała oczywiście defensywnie ukierunkowanych Suns, którzy choć zacięli się na przełomie drugiej i trzeciej kwarty – dyktowali warunki na parkiecie w sposób wyraźny. Anthony Edwards rzucał do kosza osiemnaście razem, ale tylko cztery razy celnie. Solidnie zajęli się nim Mikal Bridges wspierany przez Jae Crowdera. Chris Paul (20/9) w drugiej połowie był już nawet nie rozgrywającym, ale architektem akcji pozycyjnych, a wspomniany Bridges nie spudłował rzutu w czwartej kwarcie!

dallas mavericks 119 portland trail blazers 125

CJ McCollum miał nie grać w meczu dzień po dniu, ale zagrał i to jak: 32 punkty 7/13 zza łuku w czasie 28 minut! Ofensywnie Blazers funkcjonowali płynnie, jak woda lana w gardło po bieganiu. Brawa dla nich za wygraną, ale czy widzieliście podanie Luki do Hardawaya!? Niczym siatkarski libero wystawił piłkę za siebie. Pamięć wiadomo już nie ta, ale wydaje się, że nie nie widziałem jeszcze podobnego zagrania, a śledzę NBA już hmm… dłuższy czas. Generalnie rzecz biorąc Doncic (38/9/9) nie miał problemu by na zasłonie odstawić Roberta Covingtona i wobec cofającego się Kantera wchodzić z piłką w środek. Stamtąd kończył sam albo obsługiwał chłopów, którzy rzucali bardzo dobrze. Problem w tym, że Portland siało trójki wybitnie (22/47) a do tego popełnili tylko sześć strat. Terry Stotts musi być zadowolony.

No i przy okazji tylko powiem, że Carmelo Anthony z dorobkiem 18 punktów przesunął się na jedenaste miejsce na liście strzelców wszech czasów wyprzedzając Hakeema Olajuwona. Aby wejść do pierwszej dziesiątki, potrzebne mu 301 punktów, czyli licząc według tegorocznej średniej 21 meczów.

Dobrej soboty wszystkim. B

34 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Steve Kerr jest genialnym trenerem,facet potrafi z przeciętnego narybku sklecić jedną z najżywszych drużyn w NBA. Maestria Stephena i ewentualny powrót Klaya pozwalają patrzeć z optymizmem na GSW.

    (27)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Panie admin to nie istotne czy 8 miejsce czy 7 ma Boston skoro o walkę o play-off będą toczyły zespoły od 7 do 10 jak to miało miejsce w tamtym sezonie w bańce. Ale trzeba mieć trochę pokory a nie uważać się za wyrocznie.

    (-20)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Kolejny sezon i kolejny przykład jak niesprawiedliwy jest podział na konferencje w NBA. GSW, które obecnie jest poza Play-offs na zachodzie zajmowałoby 4 miejsce na wschodzie! Do PO powinno wchodzić 16 najlepszych zespołów, niezależnie od konferencji.

    (22)
    • Array ( )

      Idea cudowna, ale w praktyce tragedia. Dysproporcja pomiędzy konferencją zachodnią, a wschodnią byłaby jeszcze większa. Kluby ze wschodu by nie miały więcej przychodu z PO. co dolało by jedynie oliwy do ognia

      (4)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Stwierdzenie ze Tatum i Brown wiele lepsi nie będą to chyba gruba przesada. Chłopy maja po 23 i 24 lata, jeden rozgrywa czwarty sezon w lidze a drugi chyba piąty. Spójrzmy na kariery innych zawodników i popatrzmy, ze jednak największe boom to oni osiągali koło 25 roku życia. Przykładowo to taki Curry to do 24 roku patrząc tylko statystycznie był typowym ligowym średniakiem z niezłym rzutem.

    (38)
    • Array ( )

      Podałeś przykład Curry’ego, który musiał nabrać masy plus na początku kariery miał sporo problemów zdrowotnych.

      Tatum przez ten czas nie nauczył się bronić to już tego nie zwróci. Brown to idealny człowiek na drugą opcję przy graczu poziomu MVP, wrzucić go do np. Bucks za Middletona i mielibyśmy drużynę, która realnie mogłaby zdobyć mistrza.

      (3)
    • Array ( )

      Generalnie to nie dotyczy tylko Curry’ego. Przykładów można wymieniać więcej. Gorzej, ze przy podaniu jakiegokolwiek PG można zanegować, braki masy etc. Ale spójrzmy jak nie na przyprawę to na Lilarda, Paula George’a, Kawhi etc. Przy większych graczach można gadać, ze byli jeszcze surowi, ale prawda jest taka, ze większość z nich dopiero po 4-5 latach zaczynała wchodzić na najwyższy poziom. Z Tatumem i brakiem obrony ciężko mi się wypowiadać, bo w tym sezonie nie za wiele meczy widziałem. Głównie chodziło mi o to, ze skreślanie zawodników na tak wczesnym etapie to lekka przesada.

      (0)
    • Array ( )

      Ale taki Tatum to już teraz jest wybitny gracz w izolacjach, potrafi jak ma dzień rzucić sporo za 3p, ale ma braki w obronie, nie widzi kolegów i jest mało produktywny bez piłki, a to nie są elementy, które są do nadrobienia po kilku latach gry w NBA – tym bardziej gdy jest się all starem i cała gra jest pod ciebie ustawiana.

      W tym aspekcie jest podobny do Kobego, bardzo szybko wszedł na swój poziom i po 4 latach w lidze grał w zasadzie na takim samym poziomie przez kolejne 10 czy nawet więcej lat aż nie trafiła mi się kontuzja.

      (0)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Ale wchodzi 8 ze wschodniej i 8 z zachodniej 🙂 Zawsze tam było i mam nadzieje ,że tak pozostanie. Kerr wielkim trenerem? Chyba jakiś żart wyżej nad nim stawiam Franka Vogela z Los Angeles Lakers.

    (-27)
    • Array ( )

      No podobno nie ma tak pozostać, osobiście też wolałbym, żeby wchodziło 16 najmocniejszych drużyn. Prawie co roku na wschodzie do PO wchodzą drużyny z ujemnym bilansem, więc wiecie, niezłe jaja.

      (2)
    • Array ( )
      Snajper za czy 20 marca, 2021 at 16:44

      Racja, Kerr to jest żart, bo Vogel jest wg Ciebie lepszy. To dzięki niemu LeBron jest tak dobry… Nie ważne jak rozwijają się Poole, Wiseman, Paschall czy mam nadzieję Mannion…

      (2)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Ja pamiętam jak ciężko Vince Carter pracował przez całe trzy sekundy na oddanie rzutu na zwycięstwo z Bostonem, w 2000 roku. Polecam!

    (3)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Patrzac na to wszystko, myslicie ze jest ktos w stanie zagrozic Los Angeles Lakers? Klay nie gra, Utah juz chyba wrocilo do swojego poziomu, Brooklyn wiadomo, Lillard w najwazniejszych momentach pewnie znowu bedzie dawal d.. jak w 2019.

    (-3)
    • Array ( )

      Pobierz sobie apke theScore, masz tam wszystko na bieżąco, plus newsy.
      Polecam

      (0)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Melo już wcześniej wyprzedził Hakeema, dziś po prostu osiągnął 27k punktów.
    W najbliższym meczu CP3 prawdopodobnie wejdzie do klubu 10.000 asyst, tylko 9 brakuje. Potem na spkojnie łyknie Magica, Marka Jacksona i Nasha i będzie w top 3 asystujących.
    Kidda pewnie też łyknie na top 2.
    W przechwytach też najpewniej wyląduje w top 3.

    (8)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Jak to możliwe, że mając Wooda, Walla i Oladipo w s5, 19 z rzędu w pałę… Statystycznie to się nie spina nawet

    (3)
    • Array ( )

      Trochę sobie sam odpowiedziałeś na pytanie – no bo mają Johna Walla. Od paru lat to już nie jest zawodnik, któremu zależy na wygrywaniu.

      (3)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Libero w siatkówce jest od bronienia, więc raczej nie wystawia quickow za plecy 😉 rozgrywający to robi 🙂

    (5)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Houston przegrało 20 meczów, ale Minnesota nadal liderem draftu! Może za rok zrobią PO, ile ta drużyna może tankować? Niech oni zrobią czystkę totalną jak tam nic się nie kręci..

    (0)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Problemem Bostonu jest po 1: sodówka Tatuma, który potencjał ma przeogromny i trzeba być postronną zapałą jaką jest admin żeby pisać ze nie ma powierzchni do rozwoju u tego chłopaka. Rozumiem ze Doncic też juz się nie rozwinie? No bo gdzie jest Dallas? W otchłani 8 miejsca… mimo że młody ma obok siebie swietnego srodkowego Porzingisa, strzelcow jak Curry Seth i co i jajco, nie rozwinie sie już – logika naszego wodza.
    Stevens jest za miękki, rozpieścił Tatuma, nie widze motywacji u tego chłopaka…
    Problem nr.2 Kemba Walker – fajny na streetball ale IQ boiskowe = 2,7/100. Jak w 16 meczach pod rząd forsuje, leci na kosz i dostaje co chwile czape na gębe to w 17 co robi? Leci na kosz i dostaje czape na gębe. Chcesz mieć mądrze poukładany i zorganizowany zespoł (a z tego słynął zawsze Stevens i Boston) to nie możesz mieć jednego z największych młotów umysłowych w składzie i to jeszcze na rozegraniu.
    Uważam że w Celtics potrzeba grzmotu, coacha z jajami bo Stevensa z całym szacunkiem do jego mościa zawodnicy traktują jak kolege.
    Wywalić jak najszybciej to zepsute jajo Walkera i sprowadzić – (tu sie zgodze z subiektywnym autorem tekstu) jak najszybciej generała gry jak własnie Kyle Lowry i fizola na PF (Collins, Aldridge mimo wieku)
    Najwiekszy skarby tego zespołu to Brown, Smart i WilliamsR no i oczywiście Tatum tylko czas mu zajebać muke żeby wrócił na własciwe tory.
    Cheers

    (6)
    • Array ( )

      Seth Curry gra w Filadelfii, popraweczka 😉
      Jako fan Celtics od małego, życzył bym sobie żeby Danny już poszedł na zasłużoną emeryturę, Stevens wziął się za siebie. I takiego np. Stevena Adamsa na centrze, albo żeby do składu wrócił Al Horford. Generał parkietu inny niż Kyle Lowry? Rondo. O jak ja chciałbym go z powrotem w zieleni!

      (2)
  13. Array ( )
    Odpowiedz

    Generalnie współpraca Jokera z Murrayem to coś pięknego. Kobe i Shaq. Stockton i Malone. LeBron i Davis….ja rozumiem mozna byc kibicem Lebrona ale nigdy prze nigdy w zyciu nie mozna byc fanatykiem…..

    (3)

Skomentuj Halko Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu