fbpx

NBA: Patrick Beverley – harder than a motherf%cker

19

Śledząc historię graczy NBA widzimy raz za razem, że nie można do niej trafić przez przypadek. A już na pewno gdy mierzysz 185 cm w traperach Timberlanda…

I’m psychotic

Dominują opowieści o trudnych charakterach i jeszcze cięższej młodości, przewijają się motywy gangów, narkotyków, zakazanej dzielnicy, samotnego dorastania. W połączeniu z ciężką pracą, odpowiednimi ludźmi na swojej drodze i szczęściem, przynoszą pewnej grupie chłopaków angaż i otwierają drogę do milionów. Jeśli jednak miałbym wybrać jednego zawodnika, naprzeciw którego z pewnością nie chciałbym wystąpić, postawiłbym na Pata Beverley’ego. Patrząc na niego, widzę często szaleństwo w czystej postaci, chęć zgniecenia przeciwnika, szczególnie po bronionej stronie boiska. Zapraszam do świata jednego z ostatnich Mohikanów defensywy w NBA.

Dziś

Beverley skończył niedawno 31 lat oraz podpisał kontrakt z Los Angeles Clippers, gwarantujący mu 40 milionów dolarów płatne przez najbliższe trzy lata. Mimo relatywnie niewielkich gabarytów i talentu w krótkim czasie stał się jednym z liderów w szatni, szanowanym przez kolegów z zespołu i trenerów. Codziennie czyta co najmniej pół godziny, stawiając przede wszystkim na dwie lektury: Biblię oraz “Najbogatszy człowiek, spośród kiedykolwiek żyjących: Sekrety na sukces, zdrowie i szczęście Króla Salomona”. Natchnione tomy mają pomóc mu przede wszystkim nad opanowaniem swojego zachowania w stresowych sytuacjach i rozwinąć go jako świadomego człowieka. Podobnie uważa Doc Rivers, mówiąc:

Chciałbym żeby był znakomity zawsze, nie tylko na parkiecie. Razem pracujemy nad jego rolą w charakterze lidera. Czas na kolejny krok, wzbogacanie się jako człowieka. Pat podchodzi do tego zadania z dużym zaangażowaniem i myślę, że istotnie wpłynie to na jego grę. Cóż, człowiekiem jest się znacznie dłużej niż koszykarzem.

Wakacje Beverley wykorzystał na indywidualne treningi w swoim rodzinnym Chicago. Lustro w łazience niemal całkowicie zakleił żółtymi karteczkami samoprzylepnymi z napisami „Mistrzostwo”, „Przewaga parkietu”, „All Defensive-Team”. Za motto obrał sobie hasło „Żaden detal nie jest zbyt mały”.

Mimo wyraźnie ukierunkowanych zadań, gracz stara się nie wychodzić przed szereg, wie dobrze, że drużyna należy do Paula George’a i Kawhi Leonarda. Jego tegorocznym celem jest zmniejszenie liczby fauli technicznych na koncie, w poprzednim sezonie uzyskał ich aż czternaście (piąte miejsce w lidze) nie wspominając o karze finansowej za rzucenie piłką w fana Mavericks, który obrażał matkę zawodnika.

Ów ryzykant z Dallas z pewnością nie czytał żadnego artykułu o zawodniku, którego sprowokował, inaczej wiedziałby, że są świętości, których tykać nie wolno, bo choćby draśnięte, potrafią eksplodować grożąc trwałym uszczerbkiem na zdrowiu. Dla Beverley’ego tego rodzaju tematem jest z pewnością relacja z mamą.

Samotni

Lisa Beverley miała siedemnaście lat gdy na świat przyszedł Patrick. Właściwie na tym kończy się jej lista posiadania: dziecko i młodość. Trzy etaty, opieka nad dziećmi, malowanie paznokci, call center, życie spędzone głównie na jeździe Fordem Tempo od jednego miejsca pracy do drugiego, z synem na siedzeniu pasażera, który pilnował na zegarku krótkich drzemek mamy, by ta zdążyła na czas. Spoglądając na ulicę i śpiącą matkę Pat miał wiele czasu na rozmyślanie, głównie powtarzał jednak jedną frazę: “Nie pozwolę byś w przyszłości musiała pracować tak ciężko”. Ojciec, zagubiony w świecie narkotyków, nie uczestniczył w wychowaniu syna. Jego wkład stanowiła półka w małym mieszkaniu, w całości wypełniona trofeami koszykarskimi z lepszych czasów, stanowiąca dla syna pierwszą motywację „Będę miał ich więcej niż ty”.

Zbrodnia i kara

W jednym z publicznych liceów Chicago, Beverley szybko stał się najlepszym zawodnikiem zespołu, pomimo że często musiał pożyczać meczowy strój od jednego z kolegów. Grał też na ulica Windy City, nieraz słysząc huk wystrzałów czy widząc krzywdę przyjaciół. Sam święty nie był, utarczki z prawem, przedkładanie relacji z koleżkami nad naukę, w połączeniu z niskim wzrostem i drobną posturą nie wzbudzały zbytniego zainteresowania uczelnianych skautów. Skusił się tylko uniwersytet z Arkansas, który, jak szybko się okazało, nie miał czego żałować.

W swym debiutanckim sezonie Pat zaliczał linijkę w postaci 13.9 punktu, 4.5 zbiórki, 3.1 asysty, 1.7 przechwytu co mecz, notując na swoim koncie takie występy jak 33 punkty przeciwko znienawidzonym Crane Cougars, czy 37 oczek w playoffs. W drugim roku pełnił już rolę etatowego startera, podnosząc jeszcze swoje statystyki, jednak karierę przerwała mu sprawa o kupowanie gotowych prac pisemnych, niezbędnych do zaliczenia przedmiotów. Podobno w procederze brała udział cała drużyna, ale Patrick wziął winę na siebie, skazując się jednocześnie przez głupotę na zawieszenie w prawach ucznia, a tym samym, zawodnika.

Tułaczka: Ukraina, Grecja, Rosja

Odys został skazany na swoją wędrówkę przez klątwę Posejdona, którego syna oślepił. Beverley na tułaczkę po Europie udał się z własnej winy. Uczelniany skandal ostatecznie przekreślił jego szansę na NBA, chęć do rywalizacji pozostawała i z braku lepszych ofert Patrick udał się na daleką Ukrainę, w dodatku reprezentować grający w drugiej lidze Dnipro Dnipopetrovs, kierowany wówczas przez trenera Boba Donewalda. Razem z synem walizki spakowała Lisa, nie chcąc zostawiać go w drodze na dzikie stepy. Wyobraź sobie, że jako dziewiętnastolatek lądujesz gdzieś na Ukrainie, rozpadający się samochód wiezie cię wraz z mamą do miejsca nazywanego hotelem, gdy tylko wkładasz do kontaktu wtyczkę z jedynym łącznikiem z dawnym życiem – konsolą – wysiada prąd w całym budynku. Patrzysz na swoją rodzicielkę a ona mówi spokojnie:

“Pieprzyć to. Przecież wiemy jak to jest nie mieć światła”

Na pierwszym treningu Beverley szybko zorientował się, że jest jednym z najmłodszych w zespole, jego kolega z pierwszej piątki ma dokładnie tyle lat co jego mama, a nikt nie zna tu jego osiągnięć zza oceanu. Zrobił więc to co najlepiej umie – zacisnął zęby i każdy trening traktował jak sytuację meczową. Dostał się nawet do ukraińskiej odsłony All Star Game i z takim osiągnięciem w CV zgłosił się do draftu. Cóż, trofea z Ukrainy nie zrobiły większego wrażenia na włodarzach NBA i mimo obiecujących treningów został wybrany dopiero w drugiej rundzie z numerem 42 przez… Lakers, którzy szybko oddali prawa do gracza na rzecz Miami Heat.

Nie dane mu jednak było zdobyć mistrzostwa u boku LeBrona, szybko spakował walizki i wrócił na stary kontynent, do ligi znacznie mocniejszej od ukraińskiej – Olympiakosu Pireus. Gwiazdami greckiego zespołu byli wówczas Linas Kleiza i posiadacz specyficznej fryzury – Josh Childress. Ostatnim europejskim przystankiem okazał się Sankt Petersburg, skąd prawa do gracza wykupili Houston Rockets, najpierw testując Beverley’ego w D-League. Trzy mecze wystarczyły by potwierdził swoją wartość.

Marzenie spełnione

Przez lata gry w NBA Beverley wyrobił sobie specyficzną opinię, a nawet lekko owianą grozą legendę o najbardziej nieustępliwym obrońcy/wariacie. Kilka cytatów udowadniających zwyczajne szaleństwo Pata:

Na Ukrainie wracał do hotelu płacząc, by rano rozrywać na strzępy przeciwników. To najtwardszy sk%rwysyn jakiego kiedykolwiek widziałem [coach Donewald]

W szatni patrzono na niego ze zgrozą, widząc ile z siebie daje na boisku. Wszyscy wiedzieliśmy, że powstrzymać Beverley’ego może tylko on sam [uczelniany trener, Lamont Bryant]

John Starks to dosłownie jedno z najprzyjemniejszych ludzkich istnień. Dopóki nie zacznie się mecz, wtedy zaczyna cię rzeczywiście nienawidzić. Pat działa na tej samej zasadzie, jest tak cholernie nastawiony na rywalizację, że potrafi zainspirować cały zespół [Doc Rivers]

Ulubionym graczem z dzieciństwa Patricka był Kevin Garnett. Osobiście uwielbia stawać naprzeciw Kevina Duranta, bo jak sam mówi – sprawia mu to wielką radość. Koledzy z Clippers go kochają, pozostała część ligi, serdecznie nie znosi.

Wczorajszej nocy

W otwierającym sezon starciu z Lakers zdobył zaledwie dwa punkty (1/7 z gry)  ale wskaźnik +/- wyniósł u niego dodatnią czternastkę. Do statystyk dodał 10 zbiórek i 6 asyst. Beverley oprócz celów zapisanych na łazienkowym lustrze, dodaje również inne, poza koszykarskie wartości:

Może nie osiągnąłbym tyle, gdyby mój ojciec był przy mnie gdy dorastałem. Nie wiem tego. Może nie miałbym tej samej motywacji, a uwierzcie, wiele widziałem. Moim głównym zadaniem jest być kimś, mieć znaczenie dla mojego syna. Chcę też dawać świadectwo dzieciakom z okolic w jakich ja dorastałem. Przekaz jest prosty – twoja szansa jest niewielka, ale jest [Beverley]

Beverley to mój rówieśnik, lubię drania odkąd pierwszy raz zobaczyłem go jak broni, więc mam nadzieję, że odpuścicie mi brak obiektywizmu. Zawsze niesamowite wydaje mi się, gdy zawodnicy potrafią mieć dwie, tak różne, osobowości, jedną gotową do morderstwa na parkiecie, a drugą, z Biblią pod pachą i wizytami w niedofinansowanych szpitalach Chicago. Zwyczajowo, trzymam za Pata kciuki we wszystkich starciach z Lakers!

[Grzesiek]

19 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Ciezko miec o nim okreslone zdnaie, bo uszkodzil kolano Westbrooka i mi jego gra wyglada jakby liczyl sie z tym, ze moze komus zrobic krzywde

    Trudno go jednak nie podziwiac, bo jednak bez warunkow fizycznych i wielkiego talentu jest pewniakiem w najsilniejszej z lig swiata, a to o czym wielu zapomina bardzo trudne

    Grzesiek, gratuluje swietnego artykulu! Jego czytanie sprawilo mi duzo przyjemnosci

    (21)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Lubie Pata, nie wiem czemu ale przypomina mi pirata w czerwonych portkach z Far Cry 3, może nie tylko z wyglądu ale z pirackiego zachowania 😀

    (6)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Kozacki zawodnik. Artykuł bardzo fajny, szkoda że taki krótki. Autor mógł rozwinąć losy Patricka w Pireusie i Leningradzie.
    Muszę się przyznać, że widzę w nim siebie za gówniarza. Ze spokojnego na codzień chłopaka z przeciętnymi warunkami fizycznymi wynurzała się ze mnie jakaś dzika chęć rywalizacji i czasami nawet na treningach grałem na 100%. Oczywiście bez chamskich zagrywek typu plucie, bicie , szczypanie, ale z pełnym zaangażowaniem. Nie było straconych piłek:)

    (-3)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Gość jest kozakiem. Walczy na boisku, traktuje pojedynki jak rywazlizacje a nie jak przyjacielskie klepanko po tyłeczkach jak LeBron, Durant i reszta ciepłych klusek. Jak na lekarstwo takich graczy. Ale Lakers zjechani przez Clippers na 3 biegu… bajka

    (10)
  5. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Zaimponował mi jak chciał wygrać to znowienie z którymś z wysokich z Lakers, niestety ale nie pamiętam kto to był … ale jak skoczył szybciej zanim sędzie rzucił piłkę to pokazało ambicję i zawziętość …. ??

    (2)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Jeszcze nikt mu w ten głupi cymbał nie przysunal. Pajacuje pajacuje, poczuwa sie jakby byl kims waznym a z takimi umiejetnosciami ofensywnymi to za 3 lata w chinach wyladuje 😀 a moze sobie poswirowac bo liga jest miekka, taki Gary Payton by go zjadł i wysrał tego samego wieczoru.
    Pamietam jak pajacowal do Lonzo, a ten mlody gentleman ktory niby rzucac nie umie, w nastepnym meczu rzucil wiecej punktow niz career high patryczka ?

    (-9)
    • Array ( )

      Akurat Westbrook ma na srane we łbie i jego kontuzjowqnie wszystkim tylko wychodzi na dobre więc raczej powinniśmy za to dziękować.

      (-2)
    • Array ( )

      Za trzy lata to będzie miał za sobą świetna karierę i radośnie będzie mógł osunąć się na emeryturę z milionami na koncie, gdzie ty będziesz za trzy lata ?

      (7)

Skomentuj Jan Kuna Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu