fbpx

NBA: Paul George niszczy system, kolejny dzień w robocie Jamesa Hardena

33

cześć, dzień dobry.

Znów chodzę dumny jak paw, bo odkąd listopad w kalendarzu nasi typerzy naprawdę wgryźli się w temat, za nami kolejna dobra noc:

Zobaczmy jak to wyglądało na parkietach najlepszej ligi świata.

brooklyn nets 117 chicago bulls 111

Co mam Wam powiedzieć, że Brooklyn bez Kyrie Irvinga wyglądał ciekawiej jako drużyna? Ideą było atakować Chicago poprzez ruch piłki, bowiem jak nikt inny lubią zasadzać się na dominujących gałę rozgrywających. Podwajają po zasłonach czasem przesadnie, ale trzeba przyznać, że potrafią tym wymusić pokaźną niekiedy liczbę strat. Mecz chaotyczny, dyktowany przez brak skuteczności Bulls w pierwszej kwarcie. Na wyróżnienie na pewno zasługuje Joe Harris (22 punkty 4 zbiórki 8 asyst) który zdecydowanie najlepiej potrafi pracować na bez piłki w ekipie nowojorskiej, a brak kreatorów (Kyrie i LeVerta) stwarza mu dużo więcej okazji do zdobywania punktów i zachęca do jeszcze większej aktywności. To dużo więcej niż strzelec w stylu Kyle’a Korvera, ale bardzo solidny obrońca, który demonstruje, że potrafi czytać grę i nie ma klapek na oczach mając Spaldinga w ręku. W wielkim skrócie: ilekroć pojawiał się na placu, dobre rzeczy działy się w ekipie Brooklynu.

Goście bardzo słabo wyglądali w drugiej kwarcie, co z pocałowaniem ręki przyjęli Bulls, bo przejścia z obrony do ataku to ich ulubiona gierka. Trzecia kwarta remisowa i dopiero na koniec Nets rozpruli chłopaków serią wjazdów podkoszowych. Za wygraną nie dawał Zach LaVine (36 punktów 11/24 z gry) który niemal w pojedynkę “trzymał wynik” ale jak mówi sentencja łacińska: nec Hercules contra plures. Byki należy pochwalić za mocną pracę na tablicach, ale co zyskali na atakowanej desce to stracili przez brak ułożenia gry (straty) brak zespołowości oraz przewidywalność obrony. Najlepszym strzelcem gości combo guard Spencer Dinwiddie (24 punkty) którego wszystkie trafienia pochodziły z pola trzech sekund oraz linii rzutów wolnych!

milwaukee bucks 102 indiana pacers 83

Zaskakujący obrót wydarzeń w Indianie, bowiem w ostatniej chwili do składu dołączył rekonwalescent Myles Turner, fajnie, że się pokazał (16 punktów 11 zbiórek 4 bloki) ale jednakowoż ograniczeń kadrowych na obwodzie nie udało się zamaskować. Pacers grali bez Malcolma Brogdona, TJ McConnella, Victora Oladipo, Jeremy’ego Lamba i Edmonda Sumnera. Na pozycjach 1-2, pozostał im kompletnie nieprzygotowany do roli Aaron Holiday. W efekcie dramatycznie ucierpiała egzekucja założeń taktycznych, podkoszowi rzeźbić musieli na siłę, a 32% rywala Bucks przekuli w 24 punkty zdobyte z kontry. Najważniejszą postacią na boisku tradycyjnie Giannis Antetokounmpo (26 punktów 13 zbiórek 6 asyst oraz uwaga 3/6 zza łuku). Bardzo fajnie też w rolę defensywną Khrisa Middletona w wyjściowym składzie wchodzi Donte DiVincenzo, autor 14 punktów i 6/9 z gry.

charlotte hornets 103 new york knicks 102

Ile razy Wam już mówiłem, że Devonte Graham to najlepszy gracz młodej ekipy Charlotte? Dziś były wszelkie warunki by w niego zwątpić, bo przecież do składu wrócili Nicolas Batum i Dwyane Bacon, Malik Monk pokazał w poprzednim meczu, że również zasługuje na minuty, a Terry Rozier (16 punktów) to ich najdroższa inwestycja i podkopywać jego pewności siebie nie wolno. No i co? Młody odpowiedział zdobyciem 29 punktów na skuteczności 9/16 zza łuku!!! Nie był dziś rozgrywającym, dziś był strzelcem, którego potrzebowały Szerszenie. Efekt tego taki, że Hornets są w tej chwili na siódmym miejscu w tabeli podczas gdy mieli być na szarym końcu. A jakby ktoś z Was pytał o końcówkę to właśnie trafienie Grahamki zza linii 7.24 metra rozstrzygnęło zawody na 2.8 sekundy przed końcem. Jestem fanem, właściwie to kocham młodego i już poprosiłem o przygotowanie odrębnego tekstu na jego temat. Do poczytania w przyszłym tygodniu.

W kwestii nowojorskiej, część ich problemu wynika z faktu, że w tej drużynie nikt nie jest niczego pewny. Twoje minuty w dowolnym momencie może przejąć kolega, trwa wewnętrzna rywalizacja, bo o ile stawianie na zawodników, którzy danego dnia są w najlepszej dyspozycji to normalna praktyka, muszą za tym iść zdrowe relacje w szatni i pewnego rodzaju wiara i zapewnienia ze strony trenera. Wśród Knicks jak w znanym polskim teleturnieju, każdy gra “na siebie” i w rezultacie wszyscy po kolei tracą swoje szanse…

houston rockets 125 minnesota timberwolves 105

Wiecie, że buki wystawiają linie na Hardena wynoszącą 42.5 punktów? W sensie czy zdobędzie mniej czy więcej? To niespotykana nigdy wcześniej wielkość, która w oczywisty sposób odstręcza stawiających. Przecież to jest absurd zakładać, że średnia zawodnika to 42 punkty! Ale tak się składa, że to może być największe “value” w tym momencie na rynku! Każdy wie, co się wydarzy, wiadomo że Harden bez Gordona, Westbrooka, Greena, House’a, Capeli i kogo tam jeszcze mają w składzie, odda 50 rzutów przy czym wystarczy mu trafić piętnaście. Resztę dołoży na linii wolnych.

No i co się dzieje? Harden oddaje rekordowe w swej karierze 41 prób, trafia szesnaście razy w tym 8/22 zza łuku, dokłada do tego 9/11 osobistych. Na jego koncie znajduje się 49 oczek 5 zbiórek i 6 asyst. Wolves są rozłożeni na łopatki, bo o ile podkoszowo kryją dobrze, na obwodzie często im brakuje kompetencji. Twierdzą, że w kwestii Hardena plan wykonali ograniczając go do 39% skuteczności. No niestety panowie McLemore, nieustraszony rookie Clemons i Austin Rivers wklepali im odpowiednio 20, 19 i 19 punktów, a czwarta kwarta przyniosła decydującą serię Houston 9-0, po której wilki już łba w górę nie podniosły. Trudno uwierzyć, ale dla Rockets to siódme zwycięstwo z rzędu! Większość zachwytów zasłużenie zbiera Harden, którego niemożliwa do zduszenia pewność siebie emanuje na pozostałych i to właśnie kolektywny wysiłek w obronie (!) wydaje mi się leży u podstaw sukcesu tej ekipy. Zdrowia nie oszczędzają, jak zresztą widać.

new orleans pelicans 94 miami heat 109

Nie bez wysiłku, ale jednak South Beach kontrolowało mecz od początku do końca. Pelikany kompletnie rozbite kontuzjami, bez Williamsona, Ingrama, Redicka, Harta, środkowego Okafora i Lonzo Bonzo. W takich warunkach ciężko o zwycięstwa, szczególnie na wyjeździe, szczególnie z ekipą tak fizycznie upierdliwą co Miami. Na dodatek w pierwszej połowie ból pleców dopadł Derricka Favorsa i już na plac nie wyszedł. No i cóż, dobrze widzieć odwagę i rosnącą w oczach wiarę rookie imieniem Nickeil Alexander Walker (27 punktów 6/9 zza łuku) ale doprawdy nie mieli środków by przeciwstawić się Heat. W ekipie miejscowej kolektywny wysiłek, najlepszym strzelcem młodzian Kendrick Nunn, autor 22 punktów na skuteczności 10/19 z gry. Dojrzałość tego zawodnika może imponować, tegoroczny draft Miami to w ogóle bomba.

toronto raptors 102 dallas mavericks 110

Mistrzowie NBA gościli dziś w Dallas. Prosta logika: skoro zatrzymali LeBrona na 13 punktach, Kawhi na 12 punktach, a Lillarda na 9 punktach to pomyślałbyś, że choć trochę ograniczą także Lukę Doncica, prawda? Nieprawda. Co prawda zakład jest wygrany, ale linijki pod tytułem 26 punktów 15 zbiórek 7 asyst oraz najwyższego wśród grających +14 wskaźnika plus/minus, nie nazwałbym “ograniczeniem”. Agresję rywali należało wykorzystać na swoją korzyść i oto przy nazwisku Słoweńca pojawiło się 15/19 rzutów wolnych. Wielka klasa 20-letniego gracza, jak mówił ostatnio coach Knicks (nie przywiązuję się do nazwiska bo zaraz poleci):

Doncic rzuca wyzwanie Dirkowi Nowitzkiemu. Gdy przyjdzie mu kończyć karierę może się okazać najwybitniejszym Europejczykiem w historii NBA.

Dodaje dzisiejszy rywal, profesor Fred VanVleet (24 punkty 5 zbiórek 7 asyst):

Doncic potrafi wszsytko. Stanowi zagrożenie na każdym polu, na półdystansie, na łuku, podaniem. Myślałem, że zrobiliśmy dobrą robotę przeciwko niemy, ale nie potrafiliśmy go powstrzymać przed wymuszaniem fauli i linią rzutów wolnych.

Jeszcze jakieś pytania macie względem Luki? Nie podobają Wam się jego zaawansowane statystyki i obrona?

A propos obrony, wyborna praca została wykonana nad ograniczeniem Pascala Siakama, któremu sprawny i zadziorny Maxi Kleber przy udziale wysokiej pomocy za plecami, wybił z głowy wielkie strzelanie. W efekcie Toronto zabrakło prądu. Wyczekujemy powrotów Lowry’ego i Ibaki, bo bez nich nadludzki wysiłek wkładać muszą pozostali. FVV znów spędził na boisku 40 minut, Siakam jeszcze więcej. Najlepszym strzelcem obrońców tytułu był dziś Norman Powell, autor 26 punktów przy 6/8 zza łuku. Mecz naprawdę mógł pójść w dowolną stronę, ale ostatnie dwie minuty należały do Doncica, który dostarczył floater oraz 4/4 FT.

portland trailblazers 121 san antonio spurs 116

Dwie ekipy desperacko szukające zwycięstwa. Spurs zajechani jak sandały mojżeszowe, lecący na złamanie karku z Florydy znów nie ogarnęli. Tym razem pokonał ich CJ McCollum, który palmę pierwszeństwa odebrał dziś napastowanemu Lillardowi dostarczając 32 punkty 6 zbiórek 7 asyst 13/25 z gry 6/11 za trzy. Wielką formą błysnął, rywalom pozostawało podziwiać.

Podziwiać niczego nie zamierzał Gregg Popovich, po braku gwizdka na początku trzeciej kwarty wszedł na parkiet by natrzeć uszu sędziemu. Ten wkrótce wyrzucił go z boiska. Pop elegancko wyszedł, a jego rolę przejął dobrze znany i lubiany Tim Duncan. O dziwo, energia udzieliła się zawodnikom, Spurs pięknie zagrali tę część meczu, no ale niestety w czwartej znów wyglądali jak flak. Osobiście się nie dziwię, opadli po prostu z sił. Najlepszym graczem miejscowych zdecydowanie LaMarcus Aldridge: 30 punktów 13 zbiórek.

atlanta hawks 101 los angeles clippers 150

Kawhi nie gra w dalszym ciągu. Paul George za to jest z powrotem i bije rekordy klubu. 37 punktów w 20 minut. Ja pie%^olę! Drugi mecz w nowym zespole, a ten zgromadził już 70 oczek prawie się nie pocąc…

To dla mnie spełnienie marzeń występować przed rodziną i przyjaciółmi, pochodzę z nieopodal, z Palmdale. Poza tym cieszę się, że znów mogę grać w koszykówkę [PG-13]

Clippers pozostawili mokrą plamę po rywalach, zdominowali mecz w każdej kategorii. Rezerwowi gospodarzy zdobyli 81 punktów. Zespół trafił 17 razy zza łuku oraz zaliczył 33/35 rzutów wolnych. Niewiele jest ekip, które w pełnym składzie są w stanie dotrzymać im kroku. Tylko jedna tak naprawdę przychodzi mi na myśl…

Dobrego dnia wszystkim!

33 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    No i ckippersi jeśli nie będzie kontuzji są wstanie grać naprawdę świetnie. Jak jeszcze Khawi wróci to razem z Georgem zniszczą resztę. Jak nie jeden to drugi będzie trafiał.

    (3)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Jedyne co nie można odmówić to ,że Harden gra i to czasami ciężkie minuty na boisku i się nie oszczędza gra w meczach back to back i to mi się podoba.

    (55)
    • Array ( )

      Ta.. ledwo rozegral 2 mecze pg13 a juz gadanie, ze gra ciezkie mecze b2b XDD faktycznie, mega musial byc zmeczony po pierwszym meczu w sezonie i to na dodatek z oslabiona atlanta

      (-4)
    • Array ( )

      Ta.. ledwo pg13 rozegral 2 mecze w sezonie i juz gadamie, ze gra ciezkie mecze b2b.. na atlante…oslabiona…. XDDDDD

      (-5)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    chciałem tylko powiedzieć, że kocham ten portal i nie obchodzi mnie o której wrzucane są relacje meczowe
    to serduszko przy Grahamie, ta bezkompromisowość a zarazem skuteczność obserwacji, ta ironia, ten humor, ta zabawa słowem – niespotykane! dziękuję i doceniam <3 GWBA

    (105)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Hej Admin a przeprosisz kibiców Clippers za tego klauna przy bilansie z niedawnego postu jeżeli rozjadą Lakersów w serii? Just a friendly question 🙂

    (11)
  5. Array ( )
    Zielony to najpiękniejszy kolor 17 listopada, 2019 at 15:38
    Odpowiedz

    Clippers pozostawili mokrą plamę po rywalach, zdominowali mecz w każdej kategorii. Rezerwowi gospodarzy zdobyli 81 punktów. Zespół trafił 17 razy zza łuku oraz zaliczył 33/35 rzutów wolnych. Niewiele jest ekip, które w pełnym składzie są w stanie dotrzymać im kroku. Tylko jedna tak naprawdę przychodzi mi na myśl…
    Obaj myślimy oczywiście o Celtics… Mnie wypada, ale kibicowi Lakers? Nie może być, jak to tak – jestem w szoku…
    A tak poważniej, gratuluję świetnej zabawy słowem, we wszystkich artykułach rzecz jasna – a już dzisiejsza recenzja meczu San Antonio rozbawiła mnie do łez, naprawdę. Te sandały, pędzący na złamanie karku z Florydy (wyobraziłem to sobie) Spurs, powszechnie znany i lubiany Tim Duncan… Cóż mogę powiedzieć – fajna rzecz. Zresztą mam wrażenie Bartek, że dzisiaj masz szczególnie dobry humor, jeśli tak, to bardzo dobrze i tak trzymać. Ja mam podobnie i tego życzę wszystkim bez wyjątku uczestnikom tego portalu, po obu stronach barykady.
    Tak przy okazji nasuwa mi się jeszcze jedna rzecz: wiadomo, że w NBA od zarania dziejów było mnóstwo talentu, ale czy ma ktoś jeszcze oprócz mnie wrażenie, że w tym sezonie, nawet jak na standardy tej kosmicznej ligi, jest ich wyjątkowo dużo? Naprawdę, od dawna nie oglądało mi się tej ligi z taką przyjemnością (spoko, też lubię oglądać grę w obronie)… Swoją drogą ale te dwa ostatnie drafty dostarczyły do NBA mega talenciaków – Luka, Trae, ten niesamowity Graham czy teraz Morant i oczywiście wielu,wielu innych… Super sprawa!

    (6)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Jurny Paul George zalicza Wiktorię na drugiej randce. Biję się w pierś i przyznaję – zapomniałem jak wiele talentu ma do wniesienia PG. Wygląda na to, że zarządcy Clippers pozwolili mu na powrót do pełni zdrowia, a teraz skupią się na wyleczeniu Kawhi. Bo Leonard z meczu na mecz co raz bardziej przypominał inwalidę. Przykro mi burzyć czyjeś marzenia o lamerskości Klawa, ale chłop nie jest sobą. Kompletnie odpuszcza atak pomalowanego, podejmuje trudne rzuty, gdy nie może polegać na swojej szybkości. Rozwalić Hawks to żaden wielki honor, ale uczynili to bez trzech wyjściowych graczy. Widać też, że zespół pokłada naturalnie wielkie zaufanie do swojego nowego kolegi. Wyglądało to dobrze.

    (5)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    No i co z tymi Bykami? miało być dwóch koszykarzy na miarę formatu AllStar a na razie jest trener bez koncepcji, Lauri pałęta się po boisku bez przekonania i gra ponoć z kontuzją, Zach nie widzi nikogo i nie bardzo ciagnie całą drużynę, Coby rzuca dużo, czasem coś wpadnie, ale nie ma w tym powtarzalności, Arch gra z sercem, ale warunkami nie zachwyca no i wreszcie WCJ, co do którego można mieć nadzieję, ale obawiam się, że w tych warunkach chłopak się zmarnuje… A co wy na ten temat myślicie?
    Przy okazji to mój pierwszy post, choć czytam Was już od dłuższego czasu. Robicie kawał dobrej roboty.
    Pozdrawiam Redakcje i Czytelników

    (1)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    No tak, nikt kto obejrzał mecz Charlotte nie zauważył, że Graham gra jak faworyt do MIP i najlepszy gracz Hornets. Dopiero ad../min musiał o tym wspomnieć, że mówił o tym wiele razy… Ah ta skromność. 🙂

    (1)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Parafrazując stary dowcip o celowości istnienia włoskiej armii, po co w lidze jest Dallas Mavericks? Po to, by NY Knicks mogli poprawić sobie swój mizerny bilans. Bez obrazy dla fanów nowojorczyków, ale przegrać DWA razy z Knicks to wstyd i hańba. Raz, rozumiem, może się zdarzyć wypadek przy pracy, ale obydwa mecze? Może ich mocno zabraknąć w ogólnym bilansie przy awansie (lub jego braku do PO). Tak na marginesie, NY przegrali dziś z “mocarnym” Charlotte, a swój bilans 3-10 to w 2/3 zasługa teksańczyków, którzy bez żenady oddali gigantom z Nowego Yorku dwie wygrane. Przypomina się zeszły sezon, w którym Mavs przegrywali jak na zawołanie z Phoenix, które z kolei każdy inny lał jak popadnie. Nie tędy droga…

    (0)

Skomentuj Zielony Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu