fbpx

NBA retro: Tom Heinsohn – pierścienie i cygara

28

Wpisując nazwisko Tom Heinsohn w wyszukiwarkę na naszej stronie nie dowiemy się zbyt wiele. Owszem, jego postać przewijała się w kilku wpisach o historii NBA, ale dla mnie, i myślę, że wielu z Was podzieli tę opinię, było to raczej tylko nazwisko, na które wpadałem przeglądając różne statystyki i rekordy. A trzeba zdecydowanie powiedzieć, że ma ich “kilka” na swoim koncie.

Rookie of the Year 1957, ośmiokrotny mistrz NBA, sześć występów w All Star Game, zastrzeżony przez Celtics numer 15, członek Hall of Fame.

W liczbie zawodniczych pierścieni mistrzowskich przewyższają go jedynie Bill Russell (11) i Sam Jones (10), ale można śmiało powiedzieć, że Heinsohn był przy wszystkich siedemnastu tytułach zdobytych przez Boston. Osiem pierwszych zdobył jako zawodnik, dwa jako trener, a pozostałe siedem oglądał zza stolika komentatorskiego. Gdy zmarł, 10.11.2020, w wieku 86 lat, bostońskie gazety pisały, że odszedł boiskowy zwycięzca, twardy negocjator i trenerski wizjoner.

Postanowiłem podzielić się kilkoma anegdotami związanymi z postacią Heinsohna, żeby chociaż trochę przybliżyć naszym czytelnikom jego postać.

#Shot selection

Koledzy nazywali go Tommy Gun, od popularnej nazwy pistoletu maszynowego, bo zawsze lubił odpalić w stronę kosza, bez znaczenia w jakiej sytuacji się znajdował. Bob Cousy, inna bostońska legenda, w ten sposób wypowiadał się o koledze:

Broniąc przeciw niemu trzeba było przyjąć zasadę, że nie rzuca wtedy, kiedy nie ma piłki w rękach.

Przy innej okazji Cousy wspominał:

Gdy tylko syrena ogłaszała przerwę w połowie meczu, Heinsohn leciał do szatni zapalić cygaro. Zasuwał jak szalony, mówiłem mu “żebyś tak podczas meczu przebierał nogami!”

Zdaniem Cousy’ego, Heinsohn stanowił mieszankę szybkości, talentu i woli walki. W bostońskiej koszykówce, opartej na obronie Billa Russella, Heinsohn był jednym z tych, których otrzymane podanie wystrzeliwało do szybkiej kontry. Problemem, jak już się można domyślać, były płuca palacza.

Satch Sanders wspomina, że rezerwowi zespołu kłócili się o miejsce koło Reda Auerbacha na ławce, ponieważ gdy coach widział, że Tommy’emu zaczyna brakować powietrza, zdenerwowany rzucał “karabin się zaciął” (Tommy Gun jammed) i wysyłał na parkiet pierwszego, który nawinął mu się pod rękę. W takich sytuacjach Heinsohnowi zawsze obrywało się na ławce za kondycję. Można powiedzieć, że brakowało mu nieco dyscypliny, ale nigdy zaangażowania.

Jeśli spojrzeć na wypisane przeze mnie wyżej najważniejsze laury zdobyte przez Heinsohna w NBA, można odnieść wrażenie, że miał długą, owocną karierę, ale nic podobnego. Jako zawodnik spędził w NBA ledwie 9 sezonów (8 mistrzostw!), a buty na kołku zawiesił w wieku 30 lat, ze względu na kontuzję stopy. Zdążył też wbić 24 punkty Legii Warszawa, podczas tournee Dream Teamu za Żelazną Kurtyną:

#Kariera, której prawie nie było

Celtics wybrali Heinsohna w drafcie 1956 roku, wykorzystując nań obowiązujący wówczas tzw, territorial pick. W myśl tej zasady gracza ze swej “okolicy” (promień 50 mil od areny) można było wybrać poza kolejką, jeśli team dysponował wyborem w pierwszej rundzie.

Po reakcji Auerbacha Heinsohn nie był jednak pewny, czy drużyna naprawdę jest nim zainteresowana i o mały włos nie przyjął propozycji firmy Caterpillar, producenta maszyn. Było wówczas dosyć popularnym zjawiskiem, że zakłady pracy utrzymywały swoje kluby sportowe, biorące udział w rozmaitych rozgrywkach na mniejszym szczeblu. Wyróżniającym się zawodnikom uniwersyteckim oferowano posadę w biurze i pensję za grę w zakładowym zespole.

Ekipa Caterpillara to nie była żadna przypadkowa zbieranina, pięciu zawodników Peoria Cats zdobyło złoto na IO w 1952 i pierwsze miejsce na Mundialu dwa lata później.

Zaproponowali mi więcej kasy niż Celtics. Takie były wówczas ligowe realia. Ale zadzwonił Bob Cousy i jakoś mnie przekonał [Heinsohn]

W tym samym roku Celtics wybrali w drafcie Billa Russella, który wstrzymał się z podpisaniem kontraktu do września, żeby móc zagrać na Igrzyskach w Melbourne. Wybrany został również wtedy KC Jones, który spędził 2 lata w armii, nim dołączył do drużyny. W ten sposób zostały stworzone podwaliny pod zespół, który wywalczył 11 pierścieni w ciągu 13 lat. Heinsohn, wspomniany Rookie of the Year, był również jako debiutant bohaterem ostatniego meczu finałowego, w którym zdobył 37 punktów i 23 zbiórki, otwierając mistrzowski licznik Bostonu.

#Rewolucjonista

Do ciekawego wydarzenia doszło w roku 1964. Na około godzinę przed pierwszym gwizdkiem Meczu Gwiazd wszyscy zawodnicy już siedzieli w szatni, ale nastroje były morowe. W pewnym momencie wszedł ochroniarz i powiedział, że właściciel Lakers, Bob Short, żąda aby jego zawodnicy Jerry West i Elgin Baylor wyszli na zewnątrz. “Powiedz mu, niech spie*dala”- rzucił tylko Baylor.

Zawodnicy od wielu lat zgłaszali już pretensje do systemu wynagrodzeń i zagrozili, że nie zagrają, dopóki nie zostanie ustalony jakiś kompromis. Prym w szatni wiedli Heinsohn i Oscar Robertson. Ludzie już schodzili się na trybuny i wiadomo było, że liga nie może sobie pozwolić na taki blamaż, żeby odwołać to spotkanie. Ostateczne porozumienie osiągnięto na 15 minut przed planowanym pierwszym gwizdkiem.

Rok później Heinsohn zakończył karierę, po czym przez 3 lata pracował jako komentator telewizyjny, aż w 1969 nie zadzwonił Red Auerbach z propozycją posady trenerskiej.

Proponowałem Redowi gotowość przyjęcia tej funkcji już trzy lata wcześniej, ale wówczas w drużynie pierwsze skrzypce wciąż grał Bill Russell. Po odejściu Reda Auerbacha Russell nie chciał słuchać nikogo, kto nie był Redem albo nim samym, więc był grającym trenerem i dopiero gdy odszedł przejąłem schedę po nim. Przecież czegóż ja mógłbym nauczyć Russella? [Heinsohn]

#Trener Tom

Jako trenerowi Heinsohnowi nie było lekko, bo w zasadzie niemożliwe było zastąpienie na środku Billa Russella. Celtics nie mogli już być tym samym zespołem. Owszem, mieli w szeregach takich uznanych zawodników jak Havlicek czy JoJo White, ale na pozycji centra była taka pustka, że w akcie desperacji wystawiano tam czasem weterana Dona Nelsona (198 cm). Dopiero wraz z dołączeniem do zespołu rookie Dave’a Cowensa udało się ten problem jakoś zażegnać. Cowens miał 205 cm wzrostu, ale za namową Auerbacha Heinsohn wystawiał go na piątce.

Cowens to był nasz point-center. Grał piłką, podawał i rzucał z dystansu, ale kiedy trzeba było, umiał powalczyć w trumnie. Był bardzo do przodu, wobec swoich czasów. To prototyp gracza z systemu small ball. [Heinsohn]

#Once a Celtic…

Po zdobyciu dwóch tytułów mistrzowskich jako szkoleniowiec (1974 i 1976), Heinsohn ponownie zasiadł za mikrofonem, występując często wspólnie z Mikem Gormanem. Jak wspomina Gorman, Heinsohn prowadził ponad 2800 spotkań Celtów. Sęk w tym, że w życiu nie zauważył jednego popełnionego przez nich faulu. Wszystkie takie decyzje sędziowskie zawsze oprotestowywał na antenie. Rzecz jasna ku uciesze widzów i fanów Zielonych.

Inni wspominają, że Heinsohn uwielbiał chodzić do kina z Redem Auerbachem (wojskowym weteranem) na filmy wojenne i zawsze doprowadzał go do szewskiej pasji kibicując “tym drugim”. Robił to jednak nie dlatego, że nie był patriotą, tylko dla żartu, bo taki miał charakter. Dla odmiany, wiele jest historii o tym, jak w noce poprzedzające mecze przesiadywał do późna z Johnnym Mostem, innym legendarnym głosem radiowym Celtics, słuchając jego opowieści o frontach drugiej wojny światowej.

Sam Heinsohn w następujący sposób podsumował niegdyś siebie samego, wychodząc naprzeciw sentencji “larger than life”, opisującej jego postać:

Jest generacja, stara, ale jednak, która pamięta mnie jako zawodnika. Jest druga, późniejsza, która kojarzy mnie jako trenera. Młodsi wiedzą, że byłem komentatorem, a dzieci patrząc na mnie widzą po prostu zielonego Shreka. I powiem wam, że oni wszyscy mają rację.

Rest in Peace, Champ.

[BLC]

28 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Informacje o takich zawodnikach to sól wiadomości koszykarskich. W najlepszych dla NBA latach 90tych takie informacje do nas nie docierały.

    (13)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Świetny artykuł, bez zbędnego zagłębiania się w cyferki i suche statystyki a potrafiący przybliżyć nie tylko koszykarza, ale i człowieka. Najlepsze co w BLC 😉

    (22)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Eh jego komentarz strasznie mnie irytował o tyle, że często gadał głupoty faworyzując Celtów (co w sumie jest zrozumiałe) . Przykro się robi wiedząc, że już więcej go nie usłyszę 🙁

    (3)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Pomimo wszystkich wad, uderzającej stronniczości, irytacji którą potrafił napawać jego komentarz, pomimo dosłownie wszystkiego, trudno mi przyjąć do wiadomości, że już nigdy nie usłyszę jego głosu, głosu wypełnionego miłością do Bostonu.

    (3)
    • Array ( )

      Serio? W sumie to nie wiedziałem, że tak się powinno mówić.
      Człowiek się jednak całe życie uczy

      (4)
    • Array ( )

      @Ktoś Tak, chociaż teraz to już chyba uważane będzie za archaizmy. Był jeszcze “morowy chłop” ale to raczej z mowy potocznej, bo nielogiczne; co on taki, że ludzie przy nim chorują i umierają? Morowy od moru, czyli masowego umierania – coś jakby na temat, w końcu mamy “epidemię”…

      (2)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    A ja myślałem, że siedzący u boku Carlesimo Heinsohn troszkę zdziwaczał na starość i stąd taka stronniczość w ocenie poczynań boiskowych 😀 Fakt, że był taki od zawsze, świadczy najlepiej o jego zielonym sercu 🙂

    (2)

Skomentuj tersan Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu