fbpx

NBA: Steve Francis upokarza Troya Hudsona!

16

Kibice Houston Rockets niezbyt dobrze wspominają sezon 1999/2000. Kiepska polityka transferowa, kontuzje Hakeema Olajuwona oraz Charlesa Barkleya (koniec kariery) oraz idący za tym brak awansu do playoffs. Tak w skrócie wyglądały tamte rozgrywki w wykonaniu Rockets. Nowo pozyskani Walt Williams i Kelvin Cato grali poniżej oczekiwań. Na plus sezon należało zaliczyć młodzieży: Cuttino Mobley, Shandon Anderson i… Steve Francis. Ten ostatni okazał się prawdziwym objawieniem i wraz z Eltonem Brandem z Chicago Bulls otrzymał ex aequo nagrodę “Rookie of the Year”. Piekielna szybkość, winda w nogach i killer crossover, to główne jego atuty.

To prawdziwy cud, że Steve Francis trafił do NBA

W 1995 roku przeżył osobistą traumę w postaci śmierci matki (zmarła na raka). Po tym wydarzeniu Francis zrobił sobie dwa lata przerwy od koszykówki. Związał się ze środowiskiem przestępczym, sprzedawał narkotyki i wyleciał ze szkoły średniej. Przez dwa lata narażał życie, ryzykował oraz otaczał toksycznymi znajomymi.

Moja mama odeszła. Ojciec przebywał w więzieniu federalnym. Mieszkałem z 18 osobami w jednym mieszkaniu. Wyleciałem ze szkoły średniej. Brak stypendium. Brak dyplomu ukończenia szkoły średniej. Po prostu nic.

Jego początki w Houston Rockets nie należały do łatwych, a wszystko przez Sama Cassella, który zabrał go do jednego z klubów, by opowiedzieć mu jak przetrwać w NBA. Podobno Panowie spędzili noc przy herbacie mrożonej i choć ciężko w to uwierzyć, opuścili klub o 5 rano. Kilka godzin później Francis musiał pojawić się na treningu przed meczem. Niewyspany wypadł fatalnie, ale to był dopiero początek. W meczu przeciwko Milwaukee rzucił co prawda 14 punktów zebrał 6 piłek, zanotował 4 asysty i 3 przechwyty, jednak na tle Cassella wypadł kiepsko.

Piętnastu sku%wysynów

Weteran parkietów, nawykły do zarywania nocy i nieregularnych godzin snu w ogóle nie odczuwał zmęczenia. Uzyskał 35 punktów prowadząc Bucks do wygranej 98:93. Po meczu trener Houston, Rudy Tomjanovich był tak wściekły na Francisa, że powiedział przy wszystkich:

Co to ma być?! Wzięliśmy udział w wymianie z udziałem 15 sku%wysynów w zamian za kogoś takiego!? [Rudy Tomjanovich]

Bo trzeba Wam wiedzieć, że wybrany z drugim numerem draftu Francis odmówił gry w Vancouver Grizzlies i aby go pozyskać Rockets musieli odpalić największy w historii transfer, w którym udział brały trzy zespoły:

  • Houston: Steve Francis, Tony Massenburg, Don MacLean, pick I rundy draftu (ORL)
  • Vancouver: Othella Harrington, Antoine Carr, Mike Dickerson, Brent Price, 3x pick I rundy draftu (HOU)
  • Orlando: Michael Smith, Lee Mayberry, Rodrick Rhodes, Makhtar Ndiaye

Tak bardzo im zależało. Na przedsezonowej konferencji prasowej Tomjanovich powiedział:

Goście o takim talencie nie pojawiają się często. Mamy farta, że mieliśmy możliwość go sprowadzić do drużyny i uczynić częścią naszej przyszłości.

Wszystko to jednak polityczne gadanie, kiedy zaczął się sezon, jeśli nie robiłeś swojej pracy, dostawałeś po uszach. Francis po tamtym feralnym meczu wyglądał jak zbity pies. Co więcej Sam Cassell podszedł do Francisa na zakończenie i zaznaczył:

Nie zapominaj, że jesteśmy przyjaciółmi, ale nie na parkiecie.

Koledzy z szatni długo nie mogli się przekonać do Francisa

Ciężko w to uwierzyć, ale szczególnie dokuczał mu… Hakeem Olajuwon. Słynny “The Dream” drwił z butów i ubioru Francisa. Śmiał się z jego Timberlandów. Później zaproponował debiutantowi, że kupi mu 10 nowych garniturów, byle tylko Steve nie przychodził na treningi ubrany jak kierowca szkolnego autobusu.

Na szczęście chłopak wziął się w garść. Okrzepł w nowym środowisku, uczciwie trenował i na efekty nie trzeba było długo czekać: mnóstwo asyst, widowiskowych zagrań, potężne wsady i crossovery. Jeszcze jako pierwszoroczniak rozegrał kilka świetnych meczów:

  • 25 punktów 17 zbiórek 14 asyst vs Golden State
  • 22 punkty 7 zbiórek 8 asyst 5 przechwytów vs Charlotte
  • 32 punkty 5 asyst 4 przechwytów vs Knicks
  • 32 punkty 6 trójek 8 asyst 4 przechwytów vs Phoenix
  • 27 punktów 10 asyst 9 zbiórek vs Denver
  • 21 punktów 7 asyst 6 przechwytów vs Washingto

Steve Francis upokarza Troya Hudsona

Najbardziej pamiętny mecz w swej karierze Francis rozegrał 23 marca 2000 roku. Houston podejmowali u siebie LA Clippers. To był koncert jednego aktora: 34 punkty 13/19 z gry 3/3 zza łuku 14 asyst 9 zbiórek i 3 przechwyty. Oprócz tego ośmieszył rezerwowego Troya Hudsona. Wziął gościa na karuzelę. W jednej sekwencji zwodów zmylił rywala co najmniej trzy razy. Ostatecznie facet skoczył do bloku, a Steve minął go zdobywając łatwe punkty. Jedno z najbardziej bezczelnych zagrań w historii, a jego autorem był debiutant.

Pierwszy sezon zakończył średnimi 18 punktów 5.3 zbiórek 6.6 asyst 1.5 przechwytów. Na dalszym etapie kariery potrafił zdobyć 44 punkty przeciwko Lakers z Shaqiem i Kobe w składzie. W 2004 roku zmienił barwy klubowe i trafił do Orlando Magic, a do Houston Rockets powędrował Tracy McGrady. W pierwszym sezonie rzucał dla Magic średnio 21.3 punktów. Później niestety było już tylko gorzej. Niezdrowy tryb życia i alkoholizm były przyczyną upadku Steve’a Francisa. Po nieudanej przygodzie z Knicks, Stevie wrócił do Houston, ale był już koszykarzem mocno doświadczonym przez życie. W dodatku trener Rick Adelman wyżej cenił sobie umiejętności Rafera Alstona, Aarona Brooksa i Luthera Head’a. Jego definitywny koniec w NBA nastąpił 27 stycznia 2009 roku. Grizzlies nie dali mu ani jednej minuty na parkiecie. W wieku 32 lat “The Franchise” musiał zawiesić buty na kołku.

Myślisz crossover, mówisz Allen Iverson. Bez wątpienia “The Answer” był jednym z najwybitniejszych łamaczy kostek na parkietach NBA, ale Steve Francis w najlepszym okresie niewiele AI#3 ustępował. Był fenomenalny jeśli chodzi o sztukę panowania nad piłką. Jego crossover był prawdziwym koszmarem dla obrońców National Basketball Association w pierwszej dekadzie XXI wieku.

[Marcin Mendelski aka Nieobiektywny Kibic]

16 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    na powtórce z Troyem Hudsonem, widać jak do bloku skacze keith closs z LAC, to dopiero był dziwny zawodnik.

    (6)
    • Array ( [0] => administrator )

      221 cm wzrostu, 90 kg wagi: prawdziwe zjawisko przyrodnicze 🙂

      (5)
    • Array ( )
      hermann von salza 2 maja, 2019 at 11:21

      Też na to zwróciłem uwagę, trochę informacji istotnych zabrakło. Ale ogólnie art na plus dla autora, choć nie mogę się pozbyć wrażenia, że próbuje podrobić styl starych wyg, admina czy BLC. Drogi Marcinie, moja rada (15 lat w zawodzie), więcej własnej inwencji, nie bój się wyłamać ze schematów które znasz i masz do czynienia na co dzień. Co do Francisa – fajnie że gostek o wzroście, nie przymierzając jak jakiś Abdelaziz Bouteflika, zrobił takie zamieszanie, a jednocześnie szkoda, że tak się chłopak stoczył… Cóż, jeszcze jeden niespełniony talent. Wyobraźcie sobie go w składzie właśnie z Tracym McGrady, za którego był wymieniony, czy to w barwach HOU czy ORL… Nie wiem jak inni, ale ja oglądałbym ich mecze regularnie…

      (2)
    • Array ( [0] => administrator )

      Zamiast Bouteflika wystarczyło napisać Muggsy Bogues 🙂

      (0)
    • Array ( )
      winrych von kniprode 2 maja, 2019 at 13:07

      @admin
      Ale dzięki temu może parę osób wklepie w google kto ów zacz Bouteflika (wiedziałeś kto to? sprawdziłeś? Ha, przyznaj się bez tortury wygodną poduszką), zainteresuje się, zacznie czytać… jak np. tak często mam. I na ogół nie dopatruję się przemądrzałości piszącego, a jestem mu wdzięczny, że czegoś nowego się dowiedziałem… Nie wiem Bartek (sorki za familiarny ton, śledzę GWBA -kurde, coś mi ten skrót za bardzo kojarzy się z LGBT, ale to mój problem – gdzieś tak od 2013), czy znasz Tytusa Romka i A’tomka . Główne motto Papcia Chmiela (oby żył nam jak najdłużej) brzmi mniej więcej w ten deseń: Bawiąc uczy, ucząc bawi. I tak ma kurde być. Okej, nadużywam trochę możliwości komentowania i nie na temat, ale tyle wolnego mam co przez ostatnie 10 lat łącznie, stąd też … eee… no właśnie

      (3)
    • Array ( [0] => administrator )

      takich ludzi i takich komentarzy nam trzeba, dźwigaj poziom jak najczęściej! Bouteflika oczywiście nie znałem

      (4)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Don MacLean – biały ziomek, który grał całkiem dobrze, a potem otworzył knajpę, gdzie sam wydawał posiłki. Swego czasu zawieszony za sterydy.

    (-1)
    • Array ( [0] => administrator )

      może być ciekawy materiał na artykuł, może się podejmiesz Julius? Jak za starych czasów 🙂

      (3)
    • Array ( )

      @admin – byłbym zaszczycony, choć od tamtych czasów poziom strony poszybował w górę 🙂 Tak czy inaczej, spróbuję coś skrobnąć 🙂

      (3)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Moim zdaniem bardzo słaby art. Szacunek że w ogóle ktoś się podjął bo może raczkuje ale jak dla mnie =3 (trzy na szynach).
    To było pudwlkowe a nie GWBA. Zabrakło odniesienia do teraźniejszości w której Steve teraz żyje a ku zdziwieniu wielu, chłopak wyszedł na prostą ale być może to temat na drugą część art.

    (3)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Trochę jak wpis z Wikipedii. Trochę bez głębszego sensu. Fajnie jakby napisać co się przyczyniło do upadku, co słychać teraz u niego, itp. Niemniej jednak styl przyjemny do czytania. Piona!

    (3)

Skomentuj Fu Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu