fbpx

NBA: Terry Stotts historia prawdziwa, co to znaczy Players’ Coach

12

Portland Trail Blazers to drużyna o największych w tym momencie obciążeniach płacowych w całej NBA. Podliczając wszystkie zobowiązania, z klubowej kasy na konta zawodników wypłynie w nadchodzącym sezonie 147.9 milionów dolarów. Skład przypomnę zawczasu, żebyśmy oczami wyobraźni widzieli o kim mowa.

PG: Damian Lillard / Anfernee Simons

SG: CJ McCollum / Kent Bazemore / Gary Trent Jr.

SF: Rodney Hood / Nasir Little / Mario Hezonja

PF: Zach Collins / Anthony Tolliver / Skal Labissiere

C: Hassan Whiteside / Jusuf Nurkic* / Pau Gasol

Sporo nowych twarzy, gracze występujący w nowych rolach, ale dotychczas mocną stroną Portland była atmosfera. Rokrocznie przekonujemy się, że Blazers to nieprzypadkowy zbiór zawodników. Patrząc na ich mowę ciała, reakcje ławki po udanych akcjach kolegów, słuchając wywiadów, czytając o osobowościach poszczególnych postaci – widać, że ta ekipa czuje się komfortowo w swoim towarzystwie. Sezon w sezon słyszymy w wywiadach coś w stylu: “dla Stottsa chce się grać”. No i właśnie, kim jest Terry Stotts i jak udało mu się dotrzeć tak wysoko w hierarchii szkoleniowców świata?

Młodość przy linii bocznej

Rodzice 62-letniego Terry’ego byli nauczycielami z powołania, zaszczepili synowi chęć do nauki trwającą całe życie. (Przy okazji pozdrawiam wszystkich pracowników szkół: groźne woźne, szlachetne kucharki, zorganizowane sekretarki i złotorękich konserwatorów także). Ojciec poza etatem, trenował również przez dziesięć lat miejscowy klub koszykówki, a Terry błąkał się przy linii bocznej obserwując relacje seniora ze swoimi zawodnikami.

Za sprawą taty, z koszykówką jestem związany od najmłodszych lat. Sam nie myślałem jednak o trenowaniu, nawet po grze na uniwersytecie… właściwie chciałem po prostu dać basketowi szansę na zaistnienie w moim życiu [Terry Stotts]

Zorganizowany i poukładany chłopak miał również “plan B”. Gdyby sport nie przynosił mu dochodów zamierzał wrócić na uczelnię i zająć się stomatologią. Wyobraźcie sobie pochylającego się nad waszą gębą 203 centymetrowego Stottsa, ubranego w jeden z dziwacznych garniturów z wiertłem w ręce. Dość! Dodatkowy stres nie jest nam przy środzie potrzebny.

Nad łóżkiem Stottsa wisiały plakaty z podobizną Jerry’ego Westa, to gra legendy Lakers imponowała mu najbardziej. Panowie spotkali się już na gruncie zawodowym, a Jerry nie szczędzi słów pochwał naszemu bohaterowi:

Dobry Boże, to jeden z niewielu trenerów, których pracę śledzę. Myślę, że jest świetny. Jego zespół twardo rywalizuje każdej nocy i widać, że gracze go szanują. Co więcej, on szanuje ich [Jerry West]

Players’ coach

Zawodnicy wracają po meczach wyjazdowych do hotelu bez swojego trenera. Stotts nie unika tłoku w autobusie, ewentualnego zapachu nieświeżych skarpetek czy błyskotliwych rymów Lillarda. Po prostu, jak wielu genialnych ludzi (wzorem np. Bill Gates) woli się przejść.

Nie zawsze mi się chce, ale robię to, bo muszę. W moim wieku ruch to konieczność, inaczej w ciągu tygodnia z łatwością przytyję parę kilo. W dodatku mam czas by pomyśleć o życiu prywatnym, pracy, jak każdy inny człowiek. Czasem przystanę na piwo [Terry Stotts]


[admin] wtrącam się przy okazji, chciałem Was poprosić o chwilę refleksji. Nie mamy pojęcia pod jaką presją żyją trenerzy koszykówki, nie mówiąc już o NBA. Przyjrzyjcie się jak zniszczone mają twarze. Nie dziwię się. Presja, ciśnienie wewnątrz czaszkowe jest tak wielkie, że wygina żelazo. Migreny to codzienność, idzie za tym brak snu oraz nierzadko zaburzenia psychosomatyczne jak wymioty, wysypki, nerwice etc. Miejmy szacunek dla tych ludzi, bo gdy ktoś jak Stotts od 7 lat siedzi w roli head coacha czołowego klubu NBA, to znaczy że nie tylko jest dobry w swej pracy, ale także cholernie silny psychicznie. A do tego wszystkiego ma charakter…


Białe mokasyny, kolorowa marynarka, poluźniony krawat – uważajcie, może pewnego dnia spotkacie w barze trenera Blazers, a kiedy już to nastąpi, warto podpytać jak to robi, że chwali go każdy gracz. Kilka cytatów dla zobrazowania sytuacji:

Zawsze chcę grać dla niego twardo, na sto procent. Jednego jestem pewien, każdy w drużynie powie to samo, a wcale nie jest to oczywiste w zespołach NBA [Ed Davis]

To idealny trener dla Blazers, uwielbiam jego sposób pracy. Dopóki tu gram, chciałbym żeby był w naszym zespole. Jest człowiekiem bezinteresownym, równym, konsekwentnym [Damian Lillard]

Terry zawsze znajdzie czas dla zawodników. Wyjaśni, pogada, widać, że mu zależy. Komunikacja na linii trener / gracz jest mocno niedoceniana [Meyers Leonard]

Szacunek

Niczym wytrawny nauczyciel, szacunku i sympatii podopiecznych nie zdobywa się poprzez kolesiostwo, przyjacielskie kuksańce i skracanie dystansu. Stotts wymagania nieodmiennie ma wysokie, gdy nie podoba mu się obrona, potrafi zaordynować katorżnicze treningi zawierające zaledwie kilka, powtarzanych do znudzenia ćwiczeń. Uwielbia analizę pomeczowych wideo prowadzone w gronie zawodników, podczas których równo sztorcuje wszystkich graczy, nie bojąc się wywołać do tablicy gwiazd pokroju Lillarda.

Wbrew obiegowym opiniom ufa swoim zawodnikom, w meczach przedsezonowych jako pierwszy z uznanych szkoleniowców poprosił o “challenge” kiedy (nowy nabytek klubu) Kent Bazemore zapewniał go, że nie faulował rywala. Sędziowie obejrzeli sporną akcję, faul podopiecznego Stottsa był ewidentny. Trener podsumował to jednym, ironicznym zdaniem:

Całe to nowum nauczyło mnie tylko jednego – nie słuchać Bazemore’a.

Trzyma się podstaw wypracowanego systemu, ale w jego obrębie daje sporo swobody na improwizacje, jest otwarty na sugestie graczy. Jak tłumaczy:

Czasy się zmieniły. Chcę włączać zawodników w zarządzanie drużyną. Pragnę by ludzie z ochotą przychodzili do pracy. Nie potrzeba tu walki i ciągłej konfrontacji, wiadomo, że w ciągu trudnego sezonu się ich nie uniknie, ale i na to są sposoby. Myślę, że traktuję graczy tak, jak sam chciałbym być traktowany [TS]

Gdzie się tego nauczył?

Terry Stotts: druga runda wiele zmienia

Są sytuacje, które definiują nasze życie – gdyby po uczelni Houston nie wybrali mnie w drugiej rundzie draftu, byłbym dentystą [TS]

Zabawne, że dla Rockets ostatecznie nigdy nie zagrał, nie znajdując miejsca w drużynie. Na uczelni Oklahoma spędził pełne cztery lata legitymując się statystykami na poziomie 12.1 punktów i 4.5 zbiórki, w ostatnim roku gry poprosił trenera o możliwość pełnienia funkcji zawodnika a przy okazji asystenta, na co szkoleniowiec przystał, stwierdzając, że i tak na okrągło rozmawiają o taktyce.

Przygoda z akademicką koszykówką jednak w końcu się skończyła, a nasz bohater pojechał kontynuować karierę do Włoch, skąd wrócił do zespołu Montana Golden Nuggets, występujących w lidze CBA. Drużynę trenował George Karl, z którym los połączył Stottsa na kolejne kilkanaście lat: najpierw w roli gracza, a następnie asystenta.

Łączy nas wzajemna przyjaźń i wielki szacunek. Doskonale wiem, że zawdzięczam George’owi w dużej mierze swoją karierę. W każdym zawodzie istotne jest znalezienie się w odpowiednim otoczeniu, w odpowiednim czasie, nie zapominając o ciężkiej pracy [TS]

Terry kontynuował jeszcze zawodniczą karierę we Francji i w Hiszpanii, by ostatecznie wrócić jako trener pod skrzydła Karla w Albany Patroons, a kolejno w ekipach z Seattle i Milwaukee. Od swojego mentora przejął przede wszystkim tajniki konstruowania gry ofensywnej i otwartość na sugestie graczy. Wykorzystał to później jako koordynator ofensywy w ekipie Ricka Carlisle w Dallas, gdzie za obronę odpowiadał znany skądinąd Dwyane Casey.

Samodzielne porażki

Pierwsze w pełni samodzielne stanowisko zaoferowała mu Atlanta Hawks. Stotts dograł sezon do końca i trenował jeszcze Jastrzębie w kolejnym roku przebudowy, uzyskując minusowy bilans 63-101.

Nie dostałbym szansy od Blazers, gdyby nie czas spędzony w Atlancie. Stałem się znacznie lepszym trenerem dzięki temu trudnemu doświadczeniu. Warto spojrzeć z dystansu na wszystkie miejsca, w których się było, na wszystkie podjęte decyzje. To właśnie kształtuje nas jako ludzi. Życie jest naprawdę nieprzewidywalne [TS]

Prowadził również Bucks, a największym sukcesem okazał się awans do pierwszej rundy playoffs, zakończony rychłym zwolnieniem. Lata z Portland znamy już wszyscy dobrze, wystarczy nadmienić, że Stotts wskoczył na drugie miejsce w kategorii zwycięstw w historii organizacji, a wielu wróży mu związek z klubem trwający całe życie – tak jak w przypadku Jerry’ego Sloana czy Gregga Popovicha.

Rodzeństwo?

Nie wiem czy Stotts kwalifikuje się do mojej prywatnej kategorii wielkich trenerów NBA posiadających liczne rodzeństwo. Z wielką pieczołowitością chroni bowiem swoją prywatność, w mediach zazwyczaj podaje zwyczajowe formułki. Ciekawostki i szczegóły taktyczne pozostawia dla swoich graczy i pomocników. W Oregonie jest niezwykle szanowany, między innymi za zaangażowanie w działalność charytatywną. Widać, że to jego miejsce, a gracze szanują zaproponowaną im wizję. Lubi podglądać przy pracy także trenerów NHL i NFL, twierdząc, że odpowiedni styl pracy jest niezależny od uprawianego sportu.

Tak sobie myślę, że sam także co nieco się nauczyłem przedstawiając Wam sylwetki poszczególnych trenerów. Czas jednak chwilę odpocząć od tego tematu, więc ostatecznie robię sobie przerwę. W piątek wybieram się na Trefl Sopot, czytajcie zanim Admin zakaże pisania o PLK. A propos, Anwilu wczoraj szkoda, co nie?

[Grzesiek]


Terry Stotts: bilans kariery trenerskiej 440-417. Sukcesy indywidualne: siedmiokrotnie uznany Trenerem Miesiąca, ostatnio w marcu 2019 roku. Sukcesy drużynowe: awans z Portland do finałów konferencji w 2019 roku oraz zdobycie mistrzowskiego tytułu w roli asystenta trenera Dallas w 2011 roku.

12 comments

  1. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    super trener, od 7 lat w Portland i mniej więcej od tego można oglądać Portland. szkoda że budżet zaczopowany, trochę więcej wszechstronności na skrzydłach i mogli być pretendentami. mimo to od 2 lat widać że są gotowi sprawdzić niespodziankę niemalże w serii z każdym i pozostaje nam gdybanie co by było gdyby Nurkić pozostał zdrowy. kolejny ciekawy zespół na super mocnym zachodzie.
    ps. co do Anwilu, mecz był do wyciągnięcia, dobrze zaczęli drugą połowę, potem procesory się przegrzały i dupa

    (2)
    • Array ( )

      Budżet nie jest zaczopowany. Duża część salary to spadające kontrakty. Po sezonie ich nie ma, a w jego trakcie są mocno wymienialne, gdyby była potrzeba, np. Whiteside lub Bazemore. Finansowo całkiem niezła pozycja.

      (2)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Cały artykuł czekałem żeby się dowiedzieć ile ma rodzeństwa, już myślałem że zaraz się dowiem a tu taki zawód… Dzięki za to że piszesz, Grzesiek – świetna seria!

    (21)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Byl takze drugi w glosowaniu na trenera roku przegrywajac z Kerrem podczas gdy Golden State ponad pol sezonu prowadzil ….Luke Walton :/
    Inna sprawa, ze rokrocznie Portland przerasta typy analerow – jak dla mnie najlepazy offensive mind w NBA

    (5)
    • Array ( [0] => administrator )

      tylko z Pelikanami mu nie wyszło
      no ale rozumiemy, że AD i playoffs Rondo to przeciwnik z wyższej półki (no dobra i jeszcze ten cały Jrue :P)

      (5)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Świetny wpis, dzięki! Bardzo atrakcyjnie skonstruowany. Zarys ogólny przeplatany anegdotami i cytatami, a także fotkami z jego pracy. Niedawno czytałem kawał opowieści o Stottsie u konkurencji i z trudem dobrnąłem do końca. Co do samego bohatera, mam same najlepsze odczucia na temat jego pracy i osobowości. Aż żal, że pomimo tak wielkich wydatków, zarząd PTB zrobił trenerowi pod górkę letnimi ruchami kadrowymi. Podtrzymuję opinię o tym, że Blazers czeka duży regres w nadchodzących rozgrywkach.

    (0)

Skomentuj Isv Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu