fbpx

NBA: transfer Kyrie Irvinga i Isaiah Thomasa z perspektywy czasu

48

Kyrie to świetny facet, świetny lider… Musisz tylko dopasować się do jego stylu. Czegokolwiek od ciebie chce, wskaże ci palcem. Musisz się dostosować do jego stylu gry i nastroju każdego dnia i w każdym meczu (…) chłopaki zaczęli to chwytać pod koniec sezonu. Jak mówiłem, rozpoczynaliśmy mecz i nagle okazywało się, że Kyrie ma inny plan niż zakładaliśmy i omawialiśmy na treningu. Po prostu było inaczej (…) Nie chcę powiedzieć, że Kyrie był traktowany przez sztab trenerski na specjalnym warunkach, chodziło raczej o to, że trenerzy po czasie zrozumieli, że w jego przypadku żadne zmiany stylu nie są możliwe. Nigdy się ostatecznie nie dogadaliśmy [Terry Rozier]

Jak widać nie wszystko złoto, co się świeci. Nawet największy talent bywa toksyczny w swym niedopasowaniu i braku elastyczności. Od feralnego transferu Kyrie do Bostonu mijają dwa lata. Pamiętacie? W zamian do Cleveland polecieli: pick I rundy draftu (Collin Sexton), Jae Crowder, Ante Zizic oraz faworyt publiczności, ówczesny lider NBA pod względem zdobyczy punktowych w IV kwarcie -> Isaiah Thomas. I to właśnie na nieco przydymionej, żeby nie powiedzieć “zapomnianej” historii 175-centymetrowego walczaka chciałbym oprzeć dzisiejszy tekst. Zapraszam do lektury!

Isaiah Thomas: zawsze chciałem otrzymać szansę

Oglądaliście film Koterskiego pt. Siedem uczuć? Dorośli aktorzy grają w nim dzieci, przedstawiając smutno-ironicznie wszystkie typy klasowych osobników. Oczywiście jest wśród nich prymuska, która zna na pamięć wszystkie dopływy Nilu i z wystrzeloną w powietrze ręką czeka tylko na znak nauczyciela by móc je wyrecytować. Zawsze dostaje piątki, ale pewnego dnia przed upragnioną oceną pojawia się minus. Przerażona dziewczyna wraca na swoją wieś PKS-em by usłyszeć od ojca:

To jak ty chcesz się równać z miastowymi, jak minusy zbierasz?!

(przewińcie do 1:40)

Przez pojedynczy minus dziewczyna całkowicie się załamuje i… warto film obejrzeć. Podobnie bywa z topowymi numerami draftu. Młodzi gracze błyszczą na boiskach, parkach, w szkole średniej i na uczelniach, całe życie zbierają najwyższe stopnie, wszyscy ich chwalą i komplementują. A potem jest praca, nadchodzą pierwsze mecze w NBA – kibice wiwatują słysząc topowe nazwisko, wbiegasz na parkiet i chybiasz pierwszych pięć rzutów, brawa zamieniają się stopniowo w pomruki niezadowolenia. Trener nie dopasowuje do Ciebie taktyki całej drużyny, jak to bywało wcześniej, zaczyna ciąć minuty bo zarząd potrzebuje zwycięstw.

Na treningach spisujesz się dobrze, ale podczas meczu ręka drży nawet przy osobistych. Jesteś rozpoznawalnym gówniarzem z mnóstwem dolarów na koncie, który nie może odnaleźć się w realiach NBA. Na imię masz Michael Olowokandi, Andrea Bargnani, Anthony Bennett, Markelle Fultz…

Superbohater taki jak Ty

Kino i literatura kochają motyw słabeusza, który osiąga sukces, eksploatując go do granic możliwości i powoli czyniąc z niego zużytą, powtarzającą te same emocje kliszę. Dlatego tak bardzo podobał mi się Spider Man Uniwersum, w którym reżyserowi udało się stworzyć całą plejadę wygrywających z Goliatami Dawidów, Dawidów na miarę naszych czasów. Z problemami, zagubionych, śmieszno strasznych postaci.

Niskie numery draftu mogą nieść za sobą jedyną w swoim rodzaju motywację, chcesz udowodnić światu, że się mylił. Na każdym treningu potwierdzić, że twoje miejsce jest właśnie w NBA, a nie w G-League czy Chinach. Draymond Green niczym Arya Stark recytuje przed snem listę osób, przeznaczonych do zabicia trzydziestu czterech graczy wybranych przed nim. Big Ben Wallece nawet nie może ułożyć takiego spisu – nigdy nie został wyczytany przez komisarza Sterna. Na liście pominiętych znajduje się też Udonis Haslem czy Chris Andersen, o których pisałem w przeszłości. Wybrałem ich historie bo czuję sympatię dla takich zawodników, którym nigdy nic nie było obiecane, o wszystko musieli się szarpać i bić.

Wykorzystać szansę

Isaiah Thomas nie był obecny na drafcie w New Jersey, nie zebrał nawet przyjaciół i rodziny przed telewizorem by wspólnie obejrzeć ESPN. Zamiast tego wraz z grupą dobrych znajomych poszedł porzucać na hali Uniwersytetu w Waszyngtonie. Leniwie śledzili draft na telefonach i czekali głównie na sygnał od agenta Isaiaha. Ponoć gdy minął 58 wybór Lakers w myślach filigranowego Thomasa pojawiło się zwątpienie i wówczas zadzwonił telefon: Sacramento biorą Cię z 60. numerem! W telewizyjnym studio, w ramach ciekawostki eksperci powiedzieli jedynie, że swoje imię Isaiah zawdzięcza przegranemu zakładowi ojca. I tyle.

Cieszyłem się z tego wyboru. Zawsze powtarzałem sobie, że nieważne czy będę pierwszy czy ostatni, po prostu chciałem zostać przyjęty, chciałem otrzymać szansę. Wiedziałem, że mając okazję pokażę na co mnie stać. Za wszelką cenę [Thomas]

Trzyletni rookie kontrakt za minimalną stawkę był dla IT spełnieniem marzeń. Całe lato czekał na możliwość rywalizowania z wybranymi wcześniej zawodnikami. Na treningach Kings agresywnie i na całym boisku zdarzało mu się kryć Jimmera Fredette i Tylera Honeycutta (?) oczywiście gdy tylko pozwolono mu wejść na parkiet.

Ilekroć miał momenty wątpliwości albo zwątpienia w kwestii swej drogi zawodowej, szedł na halę trenować dalej. Pierwszy sezon w NBA przyniósł mu 37 występów w pierwszej piątce i statystyki na poziomie 11.5 punktów oraz 4.1 asyst przy skuteczności powyżej 40%. Pierwsza z szans została wykorzystana.

Słońcem za Aleksa Oriakhi

Ambicje grały dalej, w swym trzecim sezonie Thomas stał się jednym z liderów Kings przekraczając próg 20 punktów na mecz. Mimo to zarząd klubu nie był zadowolony z postawy swojego rozgrywającego.

Nie chcieli mnie. Nieważne ile i jak grałem, zawsze znajdowali powód do narzekań. Za dużo rzuca, jest za mały, nie broni. Podpisali kontrakt z Darrenem Collisonem przede mną, to był jasny znak.

Co roku do składu Sacramento dołączano kolejnych playmakerów, aż w końcu Kings sięgnęli po ostateczną broń i wytransferowali IT do Phoenix, w zamian za prawa do Aleksa Oriakhi, który nigdy nie postawił nogi na parkietach NBA. Słońca podpisały Thomasa po promocyjnej cenie: 27.5 milionów dolarów za cztery lata posługi.

Znów musiałem coś ludziom udowadniać. Gdybym miał ponad 185 cm, nie byłoby żadnej dyskusji. Każdy respektowałby mnie w roli gwiazdy. Jednak w moim przypadku zawsze musiał pojawić się znak zapytania.

Niestety PHX pomysłu na drużynę mieli jeszcze mniej. Po zaledwie czterdziestu sześciu meczach w Arizonie kolejna paczka w postaci Marcus Thorton i pick I rundy draftu przeniosła Thomasa do Bostonu i tu zaczyna się rozdział pod tytułem – spełniamy marzenia. Z krótkim terminem ważności.

King of the Fourth

Słysząc o finalizacji transferu Thomas wcale nie był najszczęśliwszy, bowiem Suns bili się o playoffs, a Celtics właśnie stracili grupę istotnych graczy i raczej szykowali się do remontu. Pakując walizki Isaiah stwierdził, że nie posiada nawet cieplejszej kurtki, a o samym Bostonie nie wiedział prawie nic. Gdy jechał na lotnisko dostał wiadomość od swojego imiennika, legendy Detroit Pistons:

Jesteście półtorej spotkania od fazy playoffs. Zabierz tam swoją drużynę.

Nie tylko w tym roku, ale w każdym kolejnym Isaiah prowadził Celtów do playoffs. Nie tak dawno pisałem o byciu Celtem, czytając ponownie ten tekst i Wasze komentarze, zauważyłem, że przegapiłem rolę historii Thomasa dla zmiany całokształtu postrzegania tej organizacji. Zaczynając grę w zielonych barwach, były sześćdziesiąty numer draftu mówił:

To było niesamowite. Nigdy nie czułem się tak jak w Bostonie. Wchodząc do TD Garden, zakładając koszulkę Celtów, mogłeś doświadczyć tej specjalnej energii. Historię. To historia klubu motywowała do dawania z siebie 110% w każdym meczu.

Grający na maksimum swoich możliwości Thomas, w otoczeniu, które stawiało na jego przewagi, a nie na podkreślanie wad czy niskiego wzrostu został okrzyknięty King of the Fourth, powołony do All-Star Game, odległym (ale zawsze) kandydatem do nagrody MVP i z całą pewnością sercem drużyny z Bostonu. Wielu oczekiwało, że na biurko Danny’ego Ainge’a wkrótce pojawi się maksymalny kontrakt dla IT na kwotę zbliżoną do 150 milionów dolarów. Że za rok znów zagrają w finale konferencji, dołożą kolejnych kozaków korzystając z wysokich picków draftu, numer koszulki Thomasa zostanie zastrzeżony, zostanie legendą Celtów, kojarzącą się z najważniejszymi cechami tego klubu: lojalnością, sercem do gry i walecznością na boisku. Stało się jednak zupełnie inaczej.

Krótka rozmowa

Kontuzje biodra, śmierć siostry i porażka w finałach konferencji z Cavs zakończyły sezon 2016/2017 w wykonaniu Thomasa. Jadąc samochodem otrzymał wiadomość od Ainge’a:

IT, zadzwoń jak będziesz mógł.

Całość tej rozmowy to zaledwie kilka słów, krótkie, urywane zdania, suche informacje.

– Właśnie Cię wytransferowałem.
– Dokąd?
– Do Cavaliers, za Kyrie.

Koniec. Ten prosty przekaz uruchomił kilka procesów, których efekty obserwujemy do dziś.

Efekt 1 – losy Isaiaha Thomasa

Wiele na temat rozstania z Celtami i powolnej rekonwalescencji po kontuzji opowiada nam sam zawodnik, który publikował swojego czasu niezwykle ciekawe listy na The Players Tribune. W Cleveland nie odnalazł się u boku króla, nie wpisał w układ LeBrono-centryczny. Wskutek długiej pauzy stracił efektywność. Kolejno wytransferowany do Lakers i w końcu zatrudniony przez Nuggets powoli tracił: najpierw status gwiazdy, kolejno minuty na boisku i w końcu pieniądze. Czytając wywiady z Thomasem, dowiedzieć się możemy, że najbardziej bolała go zawsze lakoniczna notatka na karcie meczowej: DNP – Did not play. Brak gry. Niemożność otrzymania szansy. Będąc już w składzie drużyny z Colorado mówił:

Jedyne czego chcę to istotnej szansy. Bez względu na rolę, jaką mam pełnić. Jestem pewien, że mogę wciąż grać na najwyższym poziomie, być All-Starem. Fizycznie nigdy nie czułem się lepiej

W tegorocznych playoffs nie zagrał ani minuty. W nadchodzącym okienku transferowym będzie szukał kolejnego, zapewne rocznego kontraktu. Kto zaryzykuje?

Efekt 2 – Celtics jako organizacja

Danny Ainge postępował tak, by doprowadzić swój klub do kolejnego mistrzowskiego tytułu i tego nie można mu zarzucić. Sprowadził zdrową gwiazdę Utah, mającego mistrzowskie doświadczenie Irvinga oraz otoczył ich grupą walecznych profesjonalistów oraz utalentowanej młodzieży. Miały być pierścienie, a pojawił się jedynie wizerunkowy i sportowy klops. Kyrie, co pokazałem we wstępie, nie podołał roli przywódcy i zraził do siebie młodych zawodników. Hayward ogromnie stracił sportowo przez kontuzję.

Celtics rozegrali kolejne playoffs kończąc przed finałami konferencji. Odrzucenie Thomasa odbiło się szerokim echem wśród zawodników NBA, którzy dostrzegli, że Boston nie uszanował lojalności i zaangażowania swojego gwiazdora, co potencjalnie może odbić się na ich skuteczności w rekrutacji free-agentów. Dziś Kyrie jest na wylocie, Ainge po zawale serca, a Celtowie na nowo muszą odzyskać swoją tożsamość, dzięki graczom takim jak Rozier, Smart, Tatum czy Brown. Chciałbym napisać, że transferować pół składu za gwiazdę (Anthony Davis) to nie w ich stylu, ale dziś niczego już nie można być pewnym.

Efekt 3 – kibice i dziennikarze

To nie było tak dawno. Przypomnijcie sobie jakie wtedy toczyliście dyskusje:

Kyrie>Thomas. Boston Mistrz. Isaiah był OK, ale nie bronił. Za mały. NBA to biznes. Lojalność jest najważniejsza. Ainge to geniusz…

A dziś?

Thomas jest skończony. Kyrie nie jest liderem, niech wraca do LeBrona. Co z tym Bostonem? Ainge się nie nadaje. Wiadomo, że Isaiah był lepszy.

Co chcę przez to powiedzieć? Oglądamy NBA sprzed ekranów komputerów, oddaleni od źródła o tysiące kilometrów, graczy znamy poprzez przekaz medialny, legendy boiskowe i obejrzane w środku nocy mecze. Nam może się wiele wydawać, ale narracje w NBA zmieniają się niesamowicie szybko.

Od draftu Isaiaha Thomasa minęło zaledwie osiem lat. W tym czasie znajdował się już na każdym możliwym etapie kariery, a ma dopiero trzydzieści lat. Jestem ciekaw, jak i czy w ogóle, wspominać go będziemy za kolejne trzy dychy. Jak myślicie?

[Grzegorz Szklarczuk]


Gotowy na najcięższy pre-season w Twoim życiu? Trwa rekrutacja na Basket Camp 2019. Trzy turnusy już zapełnione. Zapraszamy!

Rejestracja i informacje na: www.basketcamp.pl

FanPage Basket Campu: www.facebook.com/basketcamp

48 comments

  1. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    liczę że Isaiah jeszcze raz porwie publikę, czego mu trzeba to klub z pomysłem na niego, trzymam kciuki!

    (4)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Ja do dzisiaj uważam że transfer IT za Kyrie był wielkim błędem i zmarnowaniem kariery IT.
    Sam Kyrie nie nadaje się na lidera zespołu jak wyszło w praniu 🙂

    (-1)
    • Array ( )

      Błędem dla kogo? Dla Bostonu?

      Wszyscy patrzą przez pryzmat gracza. Ale Boston nie został założony po to aby spełniać życzenia czy troszczyć się o karierę Thomasa.

      Boston wymienił kontuzjowanego gracza który nie rozegrał połowy sezonu na zdrowego zawodnika zdolnego do gry i to na poziomie all star z mistrzowskim doświadczeniem.
      Czy to był błąd? Od której strony byś nie spojrzał niemożliwym aby był to błąd.

      To że Irving też złapał kontuzje przed PO sezon temu i to że kontuzji doznał też Hayward nie ma żadnego wpływu na tą decyzję bo są to czynniki o których nie można wiedzieć czy im zapobiec.

      Sama decyzja nie ma prawa więc być błędem.

      Inna sprawa że nawet najlepszą decyzja nigdy nie gwarantuje sukcesu. I mimo że Boston nie popełnił błędu nie udało im się zrealizować celu jakim była budowa mistrzowskiego zespołu. Jedno jest pewne. Mogli albo próbować i iść w tą wymianę albo nie robić nic i pozostać z Thomasem, który też tego sukcesu nie gwarantował.

      (0)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Bo określone jednostki idealnie potrafią odżywać w określonym środowisku. Tak było z IT – ten zawodnik miał w sercu Celtics i nie zdziwię się jak wróci do Celtics. Ainge zaryzykował, ale przestrzelił. Zagrał va banque z tymi transferami i nie wyszło. Wszyscy na tym stracili. Szkoda…

    (2)
    • Array ( )

      i tak i nie….
      rok temu w PO widać, że idealnie trafił a nie przestrzelił patrząc na kontuzję i formę I.T.
      tak K.I. mogli posłać dalej, tylko za kogo… początek sezonu nie wyglądał tak źle by go transferować… no i nikt nie dawał gwarancji, że AD czy ktoś inny lepiej się zgra z resztą Bostonu… patrz przykład Roziera, gdzie niecały dzień po meczu chodzi do sportowych talk show i pierze brudy Celtów i wyraża swoje opinie, co poszło nie tak i o swoim poświęceniu wobec KI i Haywarda (de facto poświęcił 3 minuty gry, 2 punkty, mając tyle samo strat, asyst, 1 zbiórkę mniej)…
      coś się nie lepiło w tym sezonie i nikt nie wyczaił wystarczająco wcześnie i tyle a nie fakt, że nie ma IT (chyba)

      (0)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    W ramach zadośćuczynienia powinni go ściągnąć na nowo do Bostonu. To by wszystkim wyszło na dobre.

    (1)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Kyrie nigdy nie był, nie jest i nie bedzie liderem zespolu. No chyba, ze takiego spoza PO. Jest fantastycznym strzelcem to fakt, ale gdyby nie Lebron to być moze do tej pory by PO nie powąchał.
    A cała ta gowniana sytuacja Celtics to kara za brak szacunku do IT i jego oddania dla zespolu.

    (1)
    • Array ( )

      Jaka gowniana sytuacja?
      Awans do finałów konferencji rok temu i drugiej rundy w tym roku to jakaś kara?

      Celtics wykazali już ogrom szacunku do Thomasa w ogóle na niego stawiając gdy nikt inny nigdy nie chciał. Gdyby nie Celtics nawet nie wiedział byś takim graczu. I jeszcze coś piszesz o braku szacunku?
      Jaki szacunek Thomas okazał Celtics wygadujac w mediach jak to liczy na maksa? Czy tylko szacunek ma działać w jedną stronę?

      (0)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Ok spoko tylko nic nie ma slowa ze IT ma mentalnosc Floyda Maywethera. Wiedzial ze go trzeba chowac w obronie a i tak mowil Im max Player. Inna bylaby narracja toby zostal w Bostonie. Chytry dwa razy traci

    (3)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Bardzo lubię IT, jego serce do gry oraz ogromny skill. Natomiast prawda jest taka (imo), że z nim w teamie nie zagrasz inaczej niż właśnie z Thomasem przy sterach. inne role w zespolach są dla niego brakiem szansy, bo kiedyś w Celtics dostał kluczyki do fury i jeździło się aż miło 😀

    (0)
  8. Array ( )
    SercemZaIsaiah 16 maja, 2019 at 16:31
    Odpowiedz

    Zacząłem swoją przygodę z NBA niedawno, będą może 4? 5 lat? Znajomy podsunął, że żeby przyjemniej mi się ogłądało mecze, dobrze byłoby wybrać swoją ulubioną drużynę. Czytałem ogromne ilości informacji z przeróżnych źródeł nt. NBA i jej historii, wertowałem każdą drużynę. Traf chciał, że najbliższe memu sercu okazało się BeanTown, wiadomo, legendy, pierścienie, historia, Larry vs Magic, Havlicek stole the ball, nawet parkiet najbardziej mi się spodobał. Zacząłem więc śledzić Boston najbardziej z 30 drużyn. Co zobaczyłem? Karzełka biegającego po parkiecie (sam na boisku zawsze jestem takim karzełkiem), który wypruwa sobie flaki, żeby tylko pomóc DRUŻYNIE. Gdy nie siedziało, w IV kwarcie odpalał wrotki i wygrywaLI, rywalizację. Widziałem cudowną współpracę i wielkie serce najmniejszego zawodnika na parkiecie. Wtedy jeszcze tego tak nie doceniałem (trochę jak z SAS, do których trzeba dojrzeć)

    Gdy usłyszałem o transferze za Kyrie z początku się ucieszyłem – Hej, najlepszy ballhandler w historii będzie w mojej drużynie, cudownie! Teraz? Nigdy w życiu nie zamieniłbym tych gości. Jeśli chodzi o czysty koszykarski geniusz, czy warunki fizyczne – Kyrie wygrywa. Isaiah natomiast miał w sobie prawdziwego Celta, cząstke Franchise, o którą ostatnio tak trudno.

    Tęsknie za tamtym Bostonem, tęsknie za drużyną. Isaiah, gdziekolwiek będziesz, będziesz Celtem! Dla mnie!

    (4)
    • Array ( )

      Problem w tym że w następnym sezonie po transferze Thomasa o tak nie widział byś tego co oglądałeś sezon wcześniej.

      (0)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Plan DA był dobry, miał tylko jeden minus – nie zakładał paskudnej kontuzji Haywarda bo minucie gry w pierwszym meczu sezonu z Cavs.

    Jak to często bywa z oceną takich trade’ów z perspektywy czasu, kiedy już wiemy jak się sprawy potoczyły – łatwo się mówi.

    Woulda, Coulda, Shoulda – jak to mówią. Gdyby nie kontuzja GH to nie wiadomo kto byłby tam liderem, być może właśnie Gordon.

    (1)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Co do Kyrie to i całego szumu proponuje przypomnieć sobie ze w biznesie NBA ryzykuje 30 GMow obierając jakąś strategię na kilka lat so przodu.
    Jedni są na etapie tankowania i zbierania młodzieży i sprzedaży starych jak np. Sakramento a inni od razu chcą sukcesy jak GM Houston i Bostonu.
    Danny zrobił mądra decyzję wymieniając Irvinga za Thomasa ponieważ ten w danym czasie razem currym byl uwazany za jednego z dwóch najlepszych rozgrywających NBA.
    Ainge właściciel nie pochwalić wynagradza za trzymanie zawodników do końca karier a za walke o czołowe miejsca w PO.
    Biznesowo i sportowo to był świetny transfer a ze nie wyszło… Co roku wygrywa tylko 1 zespół.
    Tez mi szkoda mr. 4Q ale to tylko sentyment a NBA radza $$$

    (1)
    • Array ( )

      No nie wiem, Westbrook wtedy wygrywal MVP grajac na jedynce, ktos wtedy stawial Kyriego wyzej od niego? Dla mnie top2 na tamten moment Curry i cp3, ktorego nie lubie ale wysoki poziom trzyma do tej pory.

      (-1)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Ciekawe ze jest lament jak to maly thomas byl lepszy od Irvinga a prawda taka ze zaden z obu Panów nie wprowadził Celtics do finałów nie mówiąc o mistrzostwie. To były inne zespoły i przeciwko innymi ekipa grali także ciężko porównać realna grę.

    (0)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Myślę, że Bargnani niezasłużenie jest wymieniony wśród pierwszo-pickowych bustów. Nie, że jakiś był z niego kozak, ale to nie była totalna plama. Rozegrał 550 meczów RS, ze średnią 14,3 punkta. Owszem był dużo za słaby na jedynkę, jako ósmy pick byłby przyzwoity, jako piętnasty byłby udany, jako dwudziesty drugi byłby stealem, ale wymienianie go razem z Olowokandim, Bennetem, Fulzem jest dla niego krzywdzące.
    Zamiast włoskiego ogiera dorzuciłbym tutaj Kwame Browna, Grega Odena.
    Bargnaniego porównałbym do poziomu Boguta, Wigginsa.

    (1)
  13. Array ( )
    Odpowiedz

    Sorry ale Andrea Bargnani zagrał sporo sezonów na dobrym poziomie (średnia z kariery 14 pkt). Stawianie go wśród niewypałów nr 1 draftu to przesada.

    (0)
  14. Array ( )
    Odpowiedz

    Jeden z lepszych tekstow pisz dalej chłopak podnosisz poziom por talu.

    Z racji, że obserwuje Boston od czasu gry u nich Danego Barrosa (nawiasem mówiąc niewiele wyzszego od IT) to mogę powiedzieć, że nie jest mi szkoda tego klubu, a zwłaszcza kibiców bo przydało by im się trochę pokory.
    Owszem, gdyby BC udało się nakłonić do gry u nich Davisa to mogli by rzeczywiście zajść wysoko, nawet gdyby musieli oddać dużo za dużo za niego, ale obawiam się, że Davis trafi do Lakers i całkiem prawdopodobne, że i KI również.
    Trochę z innej beczki zastanawiam się (apropos różnych rynków, rownież BC) ile zajmie czasu Zionowi poinformowanie zarządu Pelicans, że jednak nie chce u Nich grać…

    (0)
  15. Array ( )
    Odpowiedz

    To się naprawdę chce czytać. Szacunek dla autora. Oby więcej takich tekstów. Osobiście nie przepadam za Bostonem i kolorem ich parkietu ale szkoda IT

    (0)
  16. Array ( )
    Odpowiedz

    Jak prawie 2 sezony temu pisałem na tymże szacownym portalu, że kombinowanie Ainge’a źle się skończy, to byłem publicznie szkalowany?

    Współczuję sytuacji zdrowotnej, szczerze, ale… Kombinował z pickami, kombinował z “prawie franchise’m”, koszykówka pokazała po 5 minutach sezonu i jego dalszym kawałku, że jak “chcesz wy…. Freda, to w końcu Fred wy… Ciebie”.

    Najbardziej boli mnie potraktowanie IT oraz cwaniactwo Danny’ego względem Cavs, który podstępnie sprzedał im kontuzjowanego Atomowego Karzełka. Kto za to przeprosi? ?

    #PRZEWIDZIALEMTO ?
    (czy to czyni mnie chociaż w 1 promilu…PROCENCIE! Wielmoznym? ?)

    BTW. Pozdro Stachu W…. Fajna masz koszulkę Bostonu ?

    (0)
    • Array ( )

      Olas
      A jak Thomas na lewo i prawo wygadywal że chce maksa to było spoko wobec Celtics którzy jako jedyni dali mu szans? Thomas patrzył tylko na siebie i na nikogo innego. Dlaczego Celtics miałby obchodzić zawodnik kosztem dobra organizacji?

      Boston podstępem sprzedał Cavs kontuzjowanego gracza? My kibice WIEDZIELIŚMY że Thomas miał kontuzje a nie wiedzieli tego szefowie Cavs?

      Piszesz kłamstwa i jeszcze dodajesz “przewidziałemto”?
      Raczej zmyśliłeś

      (1)
  17. Array ( )
    Odpowiedz

    @Łukasz @Bocian
    Zgoda, Bargnani miał kilka fajnych sezonów w Toronto. Gortat (57 numer) rozegrał podobne lata w Phoenix, a pół kraju krzyczy, że jest słaby.

    Draft 2006 to był piach – w pierwszej dziesiątce bronią się tylko Brandon Roy i Aldridge. Po sporych oczekiwaniach przyszło wiele rozczarowań.

    Zbiórka na poziomie 4.6 nie napawa Włocha dumą. Ofensywnie był naprawdę mocny, ale obrona to ponownie przeciętność.

    Ale macie rację, nie jest to najbardziej spektakularna pomyłka w dziejach draftowych jedynek.

    (0)
    • Array ( )

      Gdyby Bargnani grał dzisiaj byłby gwiazdą. Przykład aktualny Nikola Vucević. Przez lata pierwszy kandydat do transferu za brak obrony, a teraz prawie allstar.
      Włoski ogier urodził się o dekadę za wcześnie.
      Marcin Gortat też sobie wszystko wyszarpał, za co z mojej strony wielkie uznanie.

      (0)
    • Array ( )

      IT był sercem Celtów. Nate Robinson był sercem koszykówki. Pozdro!

      (0)
  18. Array ( )
    Odpowiedz

    Daymond Green jest wielki. Zachowuje sie jak wypuszczony z klatki tygrys. Bez niego Warriors daleko nie zajada.

    (2)
  19. Array ( )
    Odpowiedz

    “Playoff Dreen” mode activated! Moim zdaniem większy problem GSW miałoby z KD ale bez Greena, niż obecnie.

    (0)
  20. Array ( )
    Odpowiedz

    Tak naprawde terazx bycie celtem nic nie znaczy

    To smutne, ale tacy ludzie jak (wymieniam tylko kilku dla przykładu) Bird, Russell, McHale, Parish, Cousy, Havlicek, czy Pierce spedzili w Bostonie całe, bądź większość kariery i była w tym jakaś stałość i solidność Celtics

    Aktualnie wybieraja z draftu Tatuma i właściwie w drugim sezonie otwarcie rozmawiają o sprzedaniu go

    On ma się czuć celtem? Ma się czuć zobowiązany?

    Thomas się czuł to Ainge powiedział mu, żeby poszedł czuć się gdzie indziej

    Ja rozumiem, że to biznes, ale właśnie ta stałość i np brak wymiany z Pacers (Bird:Person), która w schyłkowym momencie kariery Birda była przecież korzystna powodowała, że bycie celtem to było coś

    Ainge powiedział po latach, że by sprzedał Birda

    Gdyby jego polityka dawała mistrza za mistrzem to w porządku, ale nie daje

    Jestem realistą- kiedyś celtics sprzedawali graczy, bo tak to działa i podejmuje się różne (czasami trudne) decyzje, ale kpiną jest winienie Raya Allena, że odszedł do Heat, po tym jak jego rola została zmniejszona, a on sam wysłany do Memphis (trade był spóźniony i dlatego nie przeszedł)

    Gdybym był nawet megapsychofanem celtics to wstyd mi było się ośmieszać z lojalnościami i celtic pride

    Niech Ainge codziennie mówi, jakie plany transerowe ma i kog chce wymienić to w szatni będzie prawdziwie bojowa atmosfera i każdy będzie gotów umierać za klub

    Raz się Danny’emu mistrz udał

    Raz

    Możliwe, że gdyby Bynum był zdrowy nie udał by się ani razu

    Oszukał Kinga, bo King to głupek a do tego właściciel kazał wygrywać od razu i chyba nie bardzo wiedział, skąd się ci młodzi gracze biorą w klubie, a ciekawski nie był

    Zaraz się okaże, że Nets szybciej wrócą do gry o duże cele niż klub, który ich tak oszukał, czego bardzo im życzę

    (0)
  21. Array ( )
    Odpowiedz

    Najlepszym rozwiazaniem dla IT jest roczny kontrakt z jakims tankowcem(nawet minimalny). Podbic statystyki i zalapac sie do jakiejs w miare prosperujacej druzyny na 4 lata w granicach 8-10mln za sezon. Mysle, ze przy aktualnej koszykowce jeszcze sporo zdziala i bedzie mega wzmocnieniem.

    (0)

Skomentuj Komix Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu