fbpx

NBA: triumfalny powrót Kyrie, DeMar DeRozan bohaterem w Toronto

36

Dzień dobry.

utah jazz 127 washington wizards 116

Pierwsza połowa, tradycyjnie już w przypadku Wizards: zaskakująca. Jak zwykle agresywni z piłką, odważnie rzucający, polegający na talencie m.in. Bradleya Beala gospodarze dyktowali warunki spotkania. Nie sposób ogarnąć tylu strzelb, w II kwarcie na przykład bardzo aktywny był i obronę rozciągał Davis Bertans. Co tu wiele pisać, niesłychanie wszechstronni, utalentowani i przede wszystkim ukierunkowani ofensywnie są podopieczni Scotta Brooksa. IT, Ish, BB, McRae, Bertans to wyjątkowo niewdzięczni do krycia zawodnicy.

Na szczęście po zmianie stron Czarodzieje zostali wyjaśnieni. Bez zainfekowanego Donovana Mitchella, ale wciąż bardzo kompetentnie wypadła ekipa z Salt Lake City. Sygnał do ataku w trzeciej odsłonie dali trzej ludzie: Joe Ingles (20 punktów 9 asyst) Rudy Gobert (21/14) i Jordan Clarkson (23 punkty) zaś w pierwszej połowie wynik ciągnął Bojan Bogdanovic (31 punktów). Ideą było odciąć rywalom linię 7.24 metra i pokierować korytarzem prowadzącym na wyciągnięte, trzymetrowe ramiona Goberta. Zadanie zostało wykonane: 7/22 zza łuku zaliczyli Wizards, czyli mocno poniżej średniej. To już dziewiąta z rzędu wygrana Jazz, którym nie ukrywam, mocno kibicuję. Przebili się, są na miejscu trzecim konferencji, ex aequo z Houston, których zaraz łykną, zobaczycie. Przez lata słynęli przede wszystkim z defensywy, dziś także w ich przypadku, wynik określa jakość gry ofensywnej. Jeśli przeciwnik zmuszony jest piłkę wyciągać z siatki, ci zdążają do obrony i grają swoje. Clarkson -> mega transfer jak na razie. Pamiętajmy też, że wciąż nieobecny jest Mike Conley.

miami heat 121 new york knicks 124

Potrojony Jimmy Butler traci piłkę w najważniejszym momencie. Wcześniej pudłuje osobistego na wyrównanie. Heat nie są w stanie ustać wariackiego ataku gospodarzy. Przegrywają wygrane spotkanie pośród wiwatującego tłumu Madison Square Garden. Który to już raz tracą rezon w ostatniej fazie spotkania? Ja rozumiem, że trafiającego z dystansu Juliusa Randle tylko on sam potrafi zatrzymać, że Reggiego Bullocka spuszczać ze smyczy nie można, że Taj Gibson zawsze groźny jest wzdłuż końcowej, ale umówmy się: to Heat przegrali, a nie Knicks wygrali ten mecz. Adebayo odcięty, Butler pudłujący… po raz kolejny pogubili się podopieczni Erika Spoestry. Knicks zdobyli w czwartej kwarcie 40 punktów. W całym meczu 72 punkty padły ich łupem z pola trzech sekund!

san antonio spurs 105 toronto raptors 104

Niezmordowani panowie z San Antonio nie dadzą się łatwo ze stawki playoffs wykolegować. Ósme miejsce odjeżdża? Przeciwnik prowadzi osiemnastoma punktami? Pora zabierać się do pracy! Co powiecie na siedemnaście punktów z rzędu? DeMar DeRozan (25 punktów 8 zbiórek 4 asysty) zna każdą klepkę parkietu w Scotiabank Arena, więc i tym razem przewodził partnerom. Widzieliście poster dunk? Ładny chłopak ten DeRozan tylko niepotrzebnie bąble na twarzy drapał w dzieciństwie gdy na ospę zachorował.

Do składu mistrzów wrócił Pascal Siakam. Iście po mistrzowsku zaczął, ale kondycji mu nie starczyło w drugiej połowie. Znacie odwrócone prawo Pascala? Jak masz kontuzję pachwiny to nie zapie$%alasz. Między innymi na kanwie jego kolejno przestrzelonych rzutów Spurs podgonili rezultat. Ładnie piłkę między siebie słali, zdobycze padały z przeróżnych miejsc i kątów. A w ścisłej końcówce? Autorem najważniejszego rzutu Marco Bellineli, po podaniu podwojonego DeRozana ma się rozumieć. Rzecz jasna Kyle Lowry (16 punktów 15 asyst) widowiska dodatkowo uatrakcyjnić nie omieszkał trafiając z dystansu, kolejno zwycięstwa przypieczętować nie potrafił LaMarcus Aldridge (0/2 FT)… ostatecznie Spaldinga chwycił Siakam lecz jedyne co potrafił wykombinować w 3.5 sekundy to rzut z dziesięciu metrów przez ręce.

golden state warriors 102 memphis grizzlies 122

Oto są autorzy zamieszania. Ekipa niedźwiedzi wygrywa po raz piąty z rzędu, sensacyjnie okupują ósme miejsce w tabeli WEST, a 27-letni Jonas Valanciunas śmieje się z naszego typu zdobywając 31 punktów i 19 zbiórek. Przy aktualnym stanie obwodu, przy tylu opcjach ofensywnych mieć w składzie tak utalentowanego big mana to niesprawiedliwe. Nie doceniamy Grizzlies, oni dopiero zaczynają grać na poważnie! Jaren Jackson Jr (21 punktów 5 zbiórek) ma najdłuższe ramiona na boisku i dostarcza nimi między innymi 3/6 zza łuku. Ja Moranta (11/7/10) z piłką nie upilnujesz, miejsca na parkiecie dużo, bo każdy jeden próbuje za trzy. Jestem fanem. 35:17 w trzeciej kwarcie rozwiało wszelkie wątpliwości. Mega robota!

atlanta hawks 86 brooklyn nets 108

Po wielu tygodniach nieobecności na parkiet wrócił Kyrie Irving i wciąż wygląda dziwnie w biało czarnej koszulce. W zielonej w sumie też wyglądał dziwnie. Fioletowo żółta też by mu nie pasowała, nie wiem. Najbardziej podobał mi się w old-schoolowym dresie jako Uncle Drew. Sztuczki wciąż prezentuje niesamowite, jeździ z obrońcami jak chce, ale wiele jeszcze wody w kiblu zleci zanim się przekonam do niego jako lidera mistrzowskiej drużyny. Zobaczymy. Chyba się dogadują z KD więc przekonamy się jakie rządy na Brooklynie zaprowadzą w przyszłym sezonie. Póki co to wciąż eksperymentalna koszykówka.

Fanów z pewnością cieszy pokonaniu Atlanty, która bez Trae Younga (napięte ścięgno udowe) wyglądała jakby ktoś im jednostkę napędową wyjął. 37:16 po pierwszej kwarcie i tyle było emocji w tym spotkaniu. Kyrie kiwał bezbłędnie, w ograniczonym czasie 20 minut dostarczył 21 punktów na skuteczności wynoszącej 10/11 z gry! Gratulujemy. Najbardziej efektowna akcja przypadła na ostatnią sekundę spotkania, get that weak stuff outta here!

los angeles clippers 104 denver nuggets 114

PG-13 nadal nieobecny.  W pierwszej piątce komplikacje, zawodzący od dłuższego czasu snajper Landry Shamet odesłany na ławkę rezerwowych. Kolejni “zadaniowcy” Doca Riversa ograniczeni ofensywnie. Co za tym idzie rozwodnieni, niezbilansowani i kompletnie nieprzekonywujący są w tym momencie Los Angeles Clippers. Dziś dostali zjechanych grą dzień po dniu Nuggets lecz szansy swej nie wykorzystali. 9/9 z gry na starcie drugiej kwarty zaliczyli gospodarze obejmując kontrolę nad widowiskiem.

Kawhi (30/5/4/3) Lou Williams (26/4) i “nasz człowiek” Montrezl Harrell (25/8) nawbijali punktów, reszta niczym statyści. Z całym szacunkiem do Patricka Beverleya. Niestety żaden z czwórki wymienionych to nie jest rasowy playmaker, który dbałby o zaangażowanie całego składu. Reszta drużyny (ośmiu chłopa, łącznie 139 minut na parkiecie) dostarczyła 23 oczka…

Finał to mocno dyskusyjny faul Beverleya na Jokerze i postępująca po nim awantura (wkrótce wyrzuconego z boiska) coacha Riversa. Chciał chyba dodać zawodnikom ikry na przyszłość, bo losów tego spotkania odwrócić nijak nie był już w stanie. W obozie gospodarzy siedmiu ludzi z dwucyfrową zdobyczą, pierwszoplanową postacią kolejny raz Nikola Jokic: 20 punktów 15 zbiórek 6 asyst.

charlotte hornets 92 phoenix suns 100

Powiedziałbym: dwie drużyny o podobnym potencjale w tym momencie, co jest ujmą dla Phoenix, którzy utalentowani są o wiele bardziej, ale zwycięskiej koszykówki nie znają i poznać wciąż nie mogą. Hornets skupili wysiłki na ograniczeniu Devina Bookera, który jeszcze większe miał od wysiłku wypieki niż zazwyczaj. Zawody skończył z dorobkiem 12 punktów 9 asyst i 7 strat, czyli zdecydowanie poniżej standardu.

Jego zwyczajową produktywność wziął na siebie szalejący Kelly Oubre, autor 25 punktów 15 zbiórek 3 przechwytów i 2 bloków. W drugiej połowie ciągnął zespół jak nie przymierzając, All-Star. I tak, wydaje mi się, że DeAndre Ayton (18/9) jako filar drugiego składu to na ten moment dobry pomysł coacha Monty Williamsa. W ekipie Charlotte znów przypomniał o sobie Devonte Graham, choć trudy sezonu trochę dają mu się we znaki, ze skutecznością coraz częściej bywa na bakier. Dziś było tego 4/13 zza łuku. Jeszcze gorzej wypadł Terry Rozier, autor 1/10 z gry. Zespół nieoczekiwanie ciągnął rzucający obrońca o jakże błyskotliwym spojrzeniu Dwayne Bacon (24 punkty 10/15 z gry).

I to wszytko na tę chwilę. Zgodnie z umową chwilowo znów wstrzymujemy przyjęcia do grupy typera, kolejna szansa za niecałe dwa tygodnie, jeśli zwolnią się miejsca. Dobrego dnia wszystkim, kocham Was jak Kyle Lowry swojego synka:

36 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Zaraz będzie hejt na admina ,że faworyzuje Lakers a oczernia Clippers lub lekceważy.W stu procentach zgadzam się co napisał o Clippers według mnie oni mają jakiś problem w szatni bo chemii w zespole nie widać.

    (48)
    • Array ( )

      Eliza mogłeś/mogłaś napisać, że Derozan też ładny chłopak jak już Cię tak Admin strollował 🙂

      (18)
    • Array ( )

      Na pewno mają problem w szatni PG13 to wieczna obrażona panienka która nigdy nie powie co mu na sercu leży tylko stroi miny i nic nie mówi dopóki nie wybuchnie gruba afera, obok niego KL podobna historia ten to się nie odzywa nawet jak wybucha afera i gra co drugi mecz. W zestawieniu z nimi jest Pat Bev czyli chodząca afera i energetyczny Montrezl Harrel do tego jakieś bezplciowe pojedyncze nazwiska. Clippers to ekipa skrajnych charakterów z potencjałem na mistrzostwo ale w grze komputerowej bo w ich szatni nie ma żadnego spoiwa kogoś kto by to wszystko trzymał w garści i dbał o dobre relacje w zespole.

      (4)
    • Array ( [0] => administrator )

      Zgoda, ale on robi różnicę także w Lakers, z RR na parkiecie zarówno usage rate jak i shot quality poprawiają się u niemal wszystkich zawodników. Najwięcej zyskują AD i Bradley.

      (23)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Oglądałem Jazz – Wizards i w pierwszej kwarcie oczy przecierałem nad grą czarodzieji, mega skuteczność na dodatek bardzo szybko wznawiana akcja po trafieniach Jazz, gdzie goście zanim połowę przekroczyli to któryś ze skrzydłowych Wizards był już niemal pod koszem, w Q3 zacieli się jak Polsilver po pierwszym goleniu i z wysokiego prowadzenia sami wpadli w wysoki deficyt, Bertans klasa gość, ale nie to co wujek Ingles, po za tym transfer Clarksona trafiony moim zdaniem w 10.

    (9)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Ciężko to nazwać pogłębioną analizą, niemniej zastanawiam się na ile problemy Clippers mogą się brać z częstej absencji któregoś z dwóch liderów – IMO ciężko wejść w rytm i grać “z automatu”, gdy w jednym meczu szukasz piłką Kawhi, w drugim PG13, w trzecim któregoś z tej dwójki, a w czwartym sam jesteś z musu zastępczą pierwszą opcją o ile Lou siedzi na ławie

    (40)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Doc Rivers to jest po prostu słaby trener. Kogo by nie miał pod sobą przez te wszystkie lata to nie potrafi wykorzystać potencjału drużyny. Clippers grają tak bez pomysłu, że ciężko to oglądać. Ruch bez piłki prawie, że nie istnieje.

    (0)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Hehe,ale pożywkę mają LakersFans.Przypomnę jak narazie 2-0 w xxx od Clippers.
    W górę ręce i LAKERS po mistrzostwoooooooo,nie mają sobie równych ,ależ z nich mocarze.;)

    (-8)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Memphis – wskakuje do bandwagonu. Bardzo fajny skład się utworzył z Ja Morantem. Chłopak od początku ma w sobie jakiś taki vibe Iversona w sobie. Do tego te stroje.. jestem fanem.

    (4)
    • Array ( )

      Zarząd Memphis chyba poszedłby pieszo na Jasną Górę gdyby Kamczatka wciąż była połączona z Alaską w podzięce za to, że wylosowali nr 2 w drafcie i NIE MUSIELI wybierać Ziona. Dla mnie od początku Morant > Zion ze względu na podatność Ziona na kontuzje, niemniej kibice zjedliby klub, który wybierając jako pierwszy wziąłby kogoś innego. Wiem jak to brzmi, dlatego dla równowagi informuję, że w czasach The Decision ceniłem wyżej Melo od LeBrona pozbawionego wtedy IMO umiejętności przywódczych i zbytnio bazującego na przemijającym z czasem atletyźmie, trudno byłoby się bardziej pomylić.

      (9)
    • Array ( )

      Anonim nie ma jak oceniać gracza, który jeszcze meczu w NBA nie zagrał, przypomnę, że Blake Griffin i Ben Simmons stracili pierwsze sezony a później byli ROTY i graczami formatu all star. Nawet Jordan czy Curry na początku kariery mieli dłuższe przerwy z powodu kontuzji.

      Z drugiej strony byli dobrze zapowiadający się ROTY, którzy nawet bez kontuzji gdzieś się gubili, np. Tyreke Evans

      Może Zion będzie niewypałem, ale on jeszcze nic nie pokazał w NBA, w NCAA był kotem, ja bym go nie skreslal zanim nie zobaczę z 50 gier w jego wykonaniu

      (2)
    • Array ( )

      Nie, jest to traktowane jak dwutakt. Nie można tego zrobić jedynie w miejscu, musi być wyskok w przód.

      (0)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Eliza brzydka dziewzyna hehe panowie nieprzejmujcie sie niech sobie komentuje czy wam to przeszkadza??mnie nie ani mi nieprzeszkadzal pierwszy ani Wpp poprostu nieczytalem komentarza tyllko przewijam dalej proste pozdro fans

    (8)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Lizusy admina Lakersowcy..zróbcie sobie lod.da. Zobaczymy w play off jak Harden lub Leonard będzie ich odsyłał na plażę.

    (-8)
    • Array ( )

      Rockets z pewnością ? a gdzie się podziały komentarze Le floop druga runda max ? Nie widzę ich ostatnio ???

      (0)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie powinno być hejtu ani krytyki na moderatorze, bo nie ma powodu – ostatnio 🙂
    Normalny artykuł, bez poniżania ani prowokacji.
    Dl mnie jak najbardziej ok, podobało mi się 🙂
    A Eliza fajna dziewucha, tylko monotematyczna albo trochę ograniczona hmmm, językowo 🙂 🙂 🙂
    I wg mnie tak, Kawhi powinien zostać w Toronto.

    (5)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    LeBron James potrzebował 324 rzutów mniej od Michaela Jordana, by wyprzedzić go na liście zawodników, którzy trafiali najczęściej. Ta sztuka udała mu się w trzeciej kwarcie wygranego przez Los Angeles Lakersspotkania z Dallas Mavericks. W tym momencie LBJ ma na swoim koncie ponad 12 tys. trafień.

    (1)

Skomentuj Ralf Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu