fbpx

Nie ma róży bez kolców: kariery okupione frustracją – Zo

19

W półfinale konferencji na Hornets czekali Knicks. To właśnie wtedy narodziła się jedna z moich ulubionych rywalizacji w historii ligi. Mourning i Ewing rozegrali ze sobą dwadzieścia trzy spotkania w playoffs w latach ’93, ’97, ’99 i ’00. Dwadzieścia trzy mecze podczas, których trzeszczały kości, a ciała padały na parkiet częściej niż deszcz w UK. Najcięższe boje z Knicks Mourning przeszedł, jako gracz Miami Heat właśnie. W organizacji, której został legendą.

Pamiętacie to spotkanie?

[vsw id=”irfyJ0ZRJ2Q” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

Dla smaczku dodam jeszcze, że gdy w playoffs w 1998 roku Ewing zmuszony był do absencji z powodu kontuzji Achillesa, duża część podkoszowych obowiązków spadła na… Larry’ego Johnsona.

Dawni koledzy z zespołu nie mieli wobec siebie żadnej sympatii:

[vsw id=”nWqv5fNeosc” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

Gdy w 2000 roku Heat ulegli rywalom po raz kolejny wydawało się, że marzenia o mistrzowskim pierścieniu Zo musi porzucić. Tim Hardaway postarzał się, a jego crossover przytępił, w efekcie został oddany do Dallas Mavericks. W 2002 roku ekipa Pata Riley’a nie weszła nawet do playoffs, a po sezonie Mourning nie przedłużył kontraktu z zespołem za kierunek obierając New Jersey Nets (ówcześni wicemistrzowie NBA), gdzie czekał już zacierający ręce Jason Kidd. I wtedy zaczęły się prawdziwe problemy… problemy z nerkami.

CZYTAJ DALEJ >>

1 2 3

19 comments

  1. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    mój idol, facet był zajebisty, to od niego zaczeła się moja przygoda z koszem, już od Hornets, a później Heat

    (32)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    @jajko – Tak typowe ..

    Mourning to również jeden z moich ulubionych zawodników 😉 Od bachora podziwiałem tą jego wściekłość, nadludzką siłę … W dzisiejszej Dużej Lidze nie znajdziemy już graczy z tak wielkim serduchem do tej gry (poza wyjątkami, czyt. Kobe, Nate, KG), a szkoda.

    (9)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    @ mememem

    Mogę podać Ci dokładną nazwę choroby Mourninga, ale dokładnych przyczyn nie znalazłem. Chodzi tutaj o stwardnienie tętniczek nerkowych. Tłumaczono to podobno zbyt dużymi obciążeniami, treningami, nieregularnym trybem życia (podróże/wyjazdy) i innymi pierdołami. Jakbyś się dokopał do czegoś więcej to daj znać 😉

    (4)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    NBA – Where fucking amazing stories happens. Taka siła i taka dynamika w jednym. Przepchnąć Ewinga w post up i w następnej akcji minąć go pierwszym krokiem, później zblokować piłke z nad kwadratu. AMAZING. Warto dodać, że miał coś pomiędzy 6’9-6’10 stóp wzrostu, dla porównania: Ewing, Shaq, Admirał – 7’1… 7cm różnicy…

    (4)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    To jest koszykówka lat 90tych na której sie wychowałem. Kosz lat 90″ jak dotąd uważam za najlepszy jaki mozna bylo oglądać w NBA.

    (7)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Żeby nie było….artykuł spoko….oby więcej takich….i oby więcej rzeczowych komentarzy, a nie personalnych wywodów upodobań, które mało kogo obchodzą i wręcz zniechęcają ;]

    ps. ‘na pewno’ piszemy osobno…to taki typowy błąd ;]

    (1)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    to nawet nie oto chodzi, że “koszykówka lat 90…” to chodzi o charakter samych zawodników o charyzmę, pamiętam Zo jak wsadził piłę z cały sił i ten jego biceps zawsze go prężył podonie emocje okazywał Sprewell taka sportową złośc teraz tego już nie ma wszyscy się uśmiechają, nie ma zawodników upartych z charakterem to o to chodzi…
    co do wzrostu tak Zo miał 208, Ewning 213 Robinson 216, ale ja Ewninga nigdy nie uważałem za jakiegoś mega dobrego zawodnika, miał dobry rzut z pódychy i cos tam grał, ale nie miał tego co Zo, Shaq, Sabonis, Olajuwon czy nawet Robinson…
    paiętam jak za szczyla oglądałem Robinsona w meczu łoo to były czasy taki weteranów na meczu ehhh

    (-7)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    @all 3

    Rozumiem, że za Ewingiem można nie przepadać, ale “coś tam grał” ? Facet zdecydowanie jeden z lepszych środkowych ever. Sezon 89/90: 28 ppg, 11 rpg i 4.0 bpg to zdecydowanie więcej niż “coś tam” 🙂

    Z resztą jego kariera jako całokształt jest imponująca.

    (7)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    @all3 – Podobno bloga prowadzisz, a sposób w jaki piszesz posty na forum woła o pomstę do nieba… chociaż nie wiem czy to wystarczy…

    (8)
  10. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    mój najlepszy center ever. zawsze mnie pozytywnie nakręcał tym swoim prężeniem bikola. nie bał się,że ktoś go splakatuje,a niektóre bloki,że palce lizać. kochałem to jego fizolstwo.
    p.s. ewing to dużo więcej niż “coś tam”. gafa gafunia
    technicznie rewela, gra tyłem, półdycha… no i on też z knicks byli niezłymi,jak nie lepszymi,fizolami.ze starksem i masonem wymiatali.
    a pojedynki knicks z heat wspomnianych panów to klasyki wojenne końcówki najlepszej dekady wg mnie

    (0)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie każdy jest zdrów jak ryba i pieknie zagrywa pod koszem. Zdarzają się też choroby wśród wielkich.
    Co z tego, że mają pieniądze jak zdrowia kupić nie można. Dlatego trenuj systematycznie z rozwaga, unikaj kontuzji – zawsze rozgrzewka i dbaj o zdrowie – bo jest tylko jedno.

    (0)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Mój idol, też wzorowałem się na ZO . Moja pozycja to skrzydłowy nie center. Ale to ZO skradł mi serce. Jestem rocznik 80, więc wszechobecne było uwielbienie dla Jordana, potem Shaqa, Pennego. Jednak to ALONZO i jego serce do gry i walki, zawsze mnie napędzało i motywowało do gry. Niesamowicie toczy się historia. Zdobył mistrza ramię w ramie z Shaqiem. I co cieszy, bardzo dużo wniósł w tamtych finałach. Zo dzięki, niestety dziś już nie mam aktywnego idola…

    (1)
  13. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Dobry artykuł i piękne czasy dla NBA opisane, pewnie młodsi użytkownicy tego nie zrozumieją, ale mnie ciary przechodzą jak oglądam te filmiki, Ewing, Shaq, Mourning, legendy gry podkoszowej. To co Zo wyrabiał w obronie to jest nie do opisania, brakuję mi takich graczy dzisiaj. Dzisiejsza liga też jest fajna, ale jednak tamte czasy to złote lata NBA, i tak jak pisał @all3 zawodnicy mieli to coś, charakter, charyzmę, parcie na zwycięstwo z czego rodziły się rywalizację na śmierć i życie, eh fajnie tak powspominać ;).

    (2)

Komentuj

Gwiazdy Basketu