fbpx

Nowa era New Orleans Pelicans: zapomnij o Rondo i Cousinsie

29

Niemal za każdym razem, gdy tylko otworzy się okienko transferowe, fani Pelicans drżą by nikt nie próbował podkupić im Anthony’ego Davisa. Klubowi decydenci zaś dwoją się i troją, żeby zapewnić mu personel na miarę talentu, albo przynajmniej taki, który nie będzie go spowalniał. Gdy w połowie sezonu 2016/2017 w Nowym Orleanie wylądował DMC, optymizm wziął górę nad zdrowym rozsądkiem. Archaiczny, jak na dzisiejsze standardy nawet za bardzo, pomysł budowania drużyny w oparciu o dwóch środkowych nie miał większych szans powodzenia, ale fani gorąco chcieli wierzyć, że podkoszowe centymetry górować będą nad gradem trójek rywali.

Czy duet wypalił? Wbrew temu, co zakładali sceptyczni wobec tego tandemu analitycy, DMC i Davis pokazali, że nie przeszkadzają sobie nawzajem, potrafią grać razem, a i osobno stanowią poważne zagrożenie dla siatki rywali. Niestety, kontuzja Cousinsa poważnie ostudziła wszelkie nadzieje kibiców.

Z powodu jego Achillesa, zmienił się cały koncept klubowej przyszłości. Zatrzymanie go w klubie przestało być priorytetem, ba! Przestało być w ogóle brane pod uwagę! Niemniej, nawet będąc tego świadomym, trudno było nie przeżyć szoku szóstego lipca. Zwłaszcza, jeśli byłeś/jesteś kibicem Pelikanów. W przeciągu kilku godzin zespół opuścili Rajon Rondo i DeMarcus Cousins. Do braku DMC kibice zdążyli się już przyzwyczaić, wszak nie był do dyspozycji trenera od połowy kwietnia. Niemniej, utrata bardzo chwalonego za playoffs Rajona Rondo musiała zaboleć:

Dwa dni po głośnej decyzji Cousinsa o związaniu się z mistrzami ligi, w klubie pojawił się byczek Julius Randle. To on miał teraz stać się kolejnym elementem osi Davis-Randle-Mirotić, stanowiącej o sile klubowej pierwszej piątki.

Tak, jak nie da się wymyślić prochu po raz drugi, tak nie sposób opracować jakiejś rewolucyjnej koncepcji wsparcia Davisa w składzie Pelikanów. Albo będzie go wspomagał drugi środkowy, albo ktoś na obwodzie, zdolny skupić na sobie część uwagi obrońców. W zależności od potrzeb chwili, Davis może wówczas grać na pozycjach 4 i 5. Jego arsenał ofensywny jest w zasadzie nieograniczony. W bieżących rozgrywkach, póki co, dominuje koncepcja samotnej wieży i sprawdza się bardzo dobrze: Davis, po trzech kolejkach, jest statystycznym potworem (30/13/5/3/2) a Pelicans nie uświadczyli jeszcze goryczy porażki.

#Efekt Miro

W pierwszych trzech spotkaniach sezonu, Mirotić notuje szalone 28 punktów i 10.3 zbiórki, na skuteczności ogólnej 54%, w tym blisko 48 zza łuku. Te numery oczywiście nie są do utrzymania, ale dają wyraz istotnej roli, jaką coach Gentry obmyślił dla Czarnogórca z hiszpańskim paszportem. Póki co Mirotić oddaje nawet więcej rzutów niż Davis. W stosunku do siebie z poprzedniego sezonu, różnica wynosi +7, przy niemal tym samym czasie gry. Pelicans przeboleli już dwie wieże i żyją dalej: ich nowa podstawowa czwórka to Mirotić i przeciwnicy muszą to jakoś przełknąć!

Nikola stanowi stałe zagrożenie przez swój pewny rzut za 3. Odkąd przyszedł do ligi flirtuje ze skutecznością na poziomie 35-40% zza łuku. Jego nadgarstek w każdej chwili doznać może rzutowej ejakulacji , co obrodzi gradem trójek spływających gardzielą siatki prosto na lśniący parkiet.

Co więcej, w tym sezonie zameldował się na campie w lepszej niż dotychczas formie fizycznej, celem poprawienia umiejętności zdobywania własnych pozycji rzutowych, by nie bazować tylko na catch & shoot. Oczywistym jest, że im większy ambaras z Niko, tym więcej swobody ma Davis. On, wiadomo, poradzi sobie pod koszem w każdej sytuacji, ale doświadczenie pokazuje, że gra Pelikanów klei się lepiej, gdy nie ma on rąk przepełnionych robotą po obu stronach parkietu i może komuś powierzyć część obowiązków.

W dotychczasowych trzech meczach widać było jak na dłoni, że Davis doskonale umie wykorzystać tę swobodę, jaką daje dobra dyspozycja obwodu i z chęcią obdarza kolegów podaniami, zarówno tych ścinających pod kosz, jak i tych czających się na obwodzie.

Gracz taki jak Cousins ma wiele zalet, ale niestety: w parze z Davisem czynił ruch piłki gorszym niż ten, który jest teraz, podobnie rzecz ma się ze spacingiem. Teraz, gdy wyjęto tę kotwicę z trumny Pelikanów, korzysta Mirotić, 41-procentowy strzelec z rogów w całej swojej ligowej karierze.

#Randle scyzoryk

Julius Randle to trzeci ojciec dotychczasowego sukcesu Pelikanów. Były gracz Lakers zbierał już wielce nobilitujące porównania do Draymonda Greena za swój styl gry. Umie ukąsić zarówno pod obręczą, jak i z oddalenia. Dotychczas, w 23 minuty na boisku, zalicza 18.7 punktów i 9 zbiórek. Cała trójka liderów składu Pelicans pracować może wymiennie, bez konieczności zmiany koncepcji klubowej gry. Gentry ma zagrywki dla par Mirotić-Davis, Davis-Randle i Mirotić-Randle. The Brow korzysta zarówno z partnerstwa z Miroticiem na obwodzie, jak i z boiskowej koegzystencji z Randlem, który swą wszechstronnością dodatnie wpływa na rozłożenie akcentów pod koszem.

#Są minusy

Wymieniliśmy już sporo “plusów dodatnich” nowego zestawienia, czas więc na łyżkę dziegciu, czyli “plusy ujemne”. Defensywa. Randle może sobie wzbudzać porównania do Draymonda, ale w obronie wciąż może mu buty czyścić. Mirotić, choć trochę bardziej nabity niż przed wakacjami, nie umiał obronić własnej gęby przed pięścią Portisa, a co dopiero mówić o klubowym wyniku. To z kolei zmusza klubowych oficjeli do tego, by jak mantrę powtarzać “It’s all on Davis… It’s all on…”

#Ręka rękę…

Skupiłem się wcześniej na wskazaniu korzyści płynących z nowej sytuacji dla Anthony’ego Davisa. Trzeba jednak powiedzieć jasno i stanowczo, że na nowej sytuacji zyskują też Randle i Miro. Obaj są inteligentnymi graczami, z dobrym przeglądem pola. Sporo dobra, które tworzą, odwracając uwagę obrońców od Anthony;ego, wraca do nich w postaci podań.

Trzy kolejki wgłąb sezonu, Pelikany są klubowym liderem ratingu ofensywnego (122.2) assist ratio (20.1%) i asyst na mecz (31). Są drugim zespołem ligi w net rating (12.8) i czwartym pod względem tempa gry (108.75). Wiadomo, jesteśmy dopiero na początku rozgrywek, wiele może się jeszcze zmienić. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że Pelikany dobrały właściwe nazwiska do swej koncepcji gry. To nie tak, że lepią tym, co mają, ale racze grają tak, jak zawsze chcieli. Wszak w poprzednim sezonie już byli pierwsi pod względem tempa gry, może po prostu teraz nazwiska mają właściwsze do tej koncepcji?

Co sądzicie o tegorocznych Pelikanach?

/skarb-kibica-NBA-2019-new-orleans-pelicans/

[BLC]

29 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    “Jego nadgarstek w każdej chwili doznać może rzutowej ejakulacji , co obrodzi gradem trójek spływających gardzielą siatki prosto na lśniący parkiet”

    Grubo 😀

    (80)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Mam nadzieję, że pelikany odpalą w tym sezonie a Davis zdobędzie statuetkę MVP, bo nie oszukujmy się zasługuje na nią w tym sezonie jak mało kto. Po odejściu Cousinsa do GSW jestem jeszcze większym fanem AD. Do tego atmosferę w szatni to oni chyba mają najlepszą w lidze. (np. Jrue za każdy mecz w którym Mirotić trafi 30 pkt ten kupuje mu butelkę wina)

    (19)
    • Array ( [0] => subscriber )

      W dupie mają, ja już przestałem pytać dawno. Miałem apkę, ale nie mogłem się zalogować to pomyślałem odinstaluję i drugi raz pobiorę… Pusto w GP

      (3)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Jego nadgarstek w każdej chwili doznać może rzutowej ejakulacji , co obrodzi gradem trójek spływających gardzielą siatki prosto na lśniący parkiet.

    @BLC nie przesadzaj, dzieci czytajo 🙂

    (1)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Zajebisty artykuł , ewidentnie widać po Pelicans że się zgrali i tworzą niesamowita więź,a po Cousinsa i Rondo nie pozostał nawet ślad.Oby tak dalej i życzę Wam jak najwięcej zwycięstw.

    (6)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    jakby nie dośc, ze to dopiero 3 mecze – Pelicans pokonali słabych Kings, średnich Clippers i falstartujących Rockets.

    jak będą mieli 3-4 znaczące zwycięśtwa, wtedy będzie mozna coś więcej o nich powiedzieć jako o zespole z szansami na sukces.

    teraz ofk łatwo docenić postawę Mirotica czy Randle’a, ale niebawem okaże się, ile ich dzieli od Cousinsa, zarówno jak chodzi o talent, jak również o fit w systemie wokół Davisa.

    w połowie ostatniego sezonu Pelicans złapali już fazę grajać na duet Cousins-Davis, fatalną kontuzję DeMarcusa poprzedziła seria 7-1, a z ostatnich 10 meczów mieli 8-2. Już byli w momencie dogrywania systemu.

    podczas tej serii 7-1 Cousins zaliczył 56 asyst, był już idealnie wpasowany w system. Pels ograli wtedy tak Boston jak i Houston. Wyglądali jak zespół zdolny do walki o Western Finals. Nie potrzebowali wtedy Mirotica, by wygrywac z najlepszsymi w NBA.

    bez inteligencji i doświadczenia Rondo, bez talentu i all around game Cousinsa po prostu zrobili dwa duże kroki do tyłu.

    te zagrywki na początku sezonu mogą działac, ale każdy poważniejszy rywal zrobi korekty i będzie je skutecznie bronił.

    Mirotic i Randle mają ten defekt w stosunku do Cousinsa, że Cuz potrafi zagrać bez zagrywki, bo ma zwyczajnie więcej talentu niż oni obaj razem wzięci.

    Davis i Cuz byli duetem, który potrzebuje 3 obrońców by dobrze go pilnować, gdy grali razem, a mówiąc wprost : Zarówno Cuz jak i Davis, to sá gracze których wrécz trzeba podwajać, żeby efektywnie ich ograniczyć. Rywale musieli się decydować : albo podwajamy Davisa albo Cousinsa, obu naraz nie sposób, a zatem zawsze jeden z nich może otworzyć matchup na ofensywnej połowie.

    Teraz wszystko jest tak naprawdę na Davisie, jak zresztą słusznie autor artykułu zauwązył : Mirotic i Randle swojej skuteczności nie utrzymają na takim poziomie jak teraz, a żeby regularnie, a nie od święta, wygrywać z lepszymi niż Sacramento czy Clippers, będą potrzebować właśnie takiej skuteczności obu skrzydłowych. Niewykonalne na dłuższą metę, a już na pewno niewykonalne w serii Playoffs na wyższym poziomie niż gm3-4 1rd.

    również na deskach i w obronie Cousins to inna para kaloszy niż Mirotic i Randle.

    poza tym, wiadomo że Alvin Gentry nie umie trenować defensywnie i tutaj liczy się wyłącznie niemal komunikacja i doświadczenie między zawodnikami Rondo i Cousins byli czołowymi obrońcami na swoich pozycjach w NBA. Mirotic i Randle, jak słusznie ponownie zaznaczone jest w art. – są zawodnikami z drugiego końca hierachii ligi.

    w best of 7, gdzie taktyka nigdy nie działa pzez cały czas, gdzie w znacznym stopniu decyduje intensywność zespołowej defensywny i talent indywidualny w ataku, sądzę że Pelicans nie będą mieli wiele do powiedzenia,, bez wzghlędu na to jaki wynik osiągną w regular season.

    z Rondo i Cousinsem mogli rzucić rękawicę mistrzom, bez nich – skala wyzwania spada do wywalczenia awansu do Playoffs i dobrej gry w 1rd. Wiele więćej nie da się osiagnąć, a ja bym powiedział, że Lakersi wiele zrobią, by Anthony’ego Davisa wyciągnąc z Pelicans już przed deadline w lutym. Wynik sezonu i efektywnośc systemu Pelicans może wówczas już skłaniać lidera zespołu do szukania nowego miejsca dla siebie w NBA.

    warto też zwrócić uwagę na słabszą formę w grze ofensywnej Jrue Holidaya, co może oznaczać, ze on w tym systemie akurat się nie odnajduje, a wiemy doskonale, że sukcesy w ostatnich Playoffs Pels zawdzięczali właśnie świetnej grze w ataku tego zawodnika [no i ofk w obronie, ale tutaj zachowuje niezły poziom], który objawił się jako czołowy Guard w lidze.

    zwróciłbym też uwagę na to, że jest to zespoł bez większych rezerw, na ławce nie mają zbyt wielu wartościowych zawodników, a więc ten system nie jest znów taki uniwersalny. w Playoffs mozna grać zawężoną rotacją, nie ma czasu na eksperymenty, ale w 82-meczowym sezonie bez 3-4 dobrych zmienników naraża się na poważny szwank zdrowie starterów.

    (5)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Artykuł świetny jak zawsze, ale… Jak można było pominąć Jrue? 😮 a i Paytona warto wspomnieć, bo gra mocno powyżej oczekiwań 🙂

    Co do komentarzy wyżej i dotychczasowych meczy pelicans: Clippersi to wcale nie takie ogórki jak mówicie 🙂

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu