fbpx

Nowe, lepsze jutro, czyli rzecz o Oklahoma City Thunder

22

Pamiętam, że największym “stealem” jaki udało mi się osiągnąć w NBA2k było zdobycie w transferze Stephena Curry w zamian za Lou Williamsa i pick w top 10 draftu. Nie wiem jakie obliczenia poczynił algorytm wklepany do 2k12, że zaklepał taki transfer, jednak ja nie narzekałem. Mając sparowanych KD i Stepha moja drużyna wygrała potem pięć tytułów z rzędu, a ja uważałem wirtualną ekipę Boston Celtics za największych frajerów pod słońcem. Gwoli wyjaśnienia: leciałem “association” w trybie z draftem, a nie oryginalnymi składami.

Powróćmy jednak do rzeczywistości. Patrząc ile “dobra” otrzymali New Orleans Pelicans za Anthony’ego Davisa można by z łatwością pomyśleć, że Thunder w czerwcu 2017 roku obrabowali Indiana Pacers w biały dzień. Victor Oladipo (uważany za talent na poziomie Zacha LaVine) oraz Domantas Sabonis (uważany za talent w pionie, ale antytalent w poziomie) byli perspektywicznymi zawodnikami. Jednakże Paul George był zawodnikiem nie tylko perspektywicznym, lecz także realnie pukającym do czołówki NBA. No i co? Dni mijały, oceny tegoż transferu zaczęły się zmieniać, a obecna rzeczywistość wygląda tak, że to Thunder wyglądają na frajerów. I to nie pierwszy raz!

Po przegranych finałach w 2012 roku niewiele osób wyczuwało nadchodzący koniec marzeń o podbiciu koszykarskiego świata. Nadal mieli młody, piekielnie utalentowany i perspektywiczny zespół ze wspaniałymi zawodnikami w składzie. Czuć było nad nimi zapach tworzącej się dynastii (teraz już dobrze wiemy, że to zdradliwe wiatry doprowadziły do pomylenia ekipy OKC z Golden State Warriors).

Pay me!

Pierwsze wątpliwości przyszły w sierpniu wraz z nowym kontraktem dla Serge’a Ibaki o wartości 48 milionów dolarów. Kontrakt ów oznaczał, że Thunder będą musieli wejść na poziom luxury tax, jeśli zechcą zatrzymać w składzie Jamesa Hardena. Tymczasem ten ostatni jasno dawał do zrozumienia, że poświęcił już wystarczająco dużo dla organizacji grając z ławki i proszę mu zapłacić.  Kwestia pieniędzy poróżniła więc obie strony. Właściciel stwierdził, że nie wyłoży kasy i już, a Harden wkrótce pojechał oglądać bazy kosmiczne do Houston.

Szczególnie smutną informacją dla kibiców Thunder musi być fakt, że klub było stać by zapłacić Hardenowi maxa i jednocześnie nie płacić podatku od luksusu. Nowa umowa z telewizją miała znacznie podnieść salary cap na przestrzeni kilku najbliższych sezonów. Tego jednak zarząd OKC nie mógł wiedzieć, więc postanowił grać kartami jakie posiadał. Auć.

Injuries

Co ciekawe, sezon 2012/2013 nie zapowiadał klęski, a wręcz przeciwnie. Thunder trzęśli całą NBA wygrywając 68 gier w sezonie regularnym. W pierwszej rundzie playoffs ekipę opuścić musiał Russell Westbrook (złośliwi powiedzą, że to było wzmocnienie) kiedy to Patrick Beverley w stylu najlepszych zabijaków piłki kopanej, wjechał bez pardonu w kolano Russa. Na drugi dzień orzeczono, że zniszczeniu uległa łąkotka, a wraz z nią szanse OKC na zdobycie tytułu.

Kolejny sezon, kolejne kontuzje. Westbrook w trakcie sezonu jeszcze dwukrotnie musiał poddać się operacji kolana, co pozostawiało drużynę w rękach Kevina Duranta. Rękach nie tylko nienaturalnie długich, lecz także kompetentnych. KD zrobił to, co umie robić najlepiej – dominował ofensywnie. Dzięki swym dokonaniom (Thunder zajęli drugie miejsce w konferencji, zaraz za San Antonio) otrzymał tytuł MVP, a po powrocie Westbrooka na playoffs szanse OKC znów skoczyły. Do czasu. Czasu kolejnej kontuzji, oczywiście. Tym razem padło na defensywnego asa Serge’a Ibakę, który w serii z LA Clippers naciągnął sobie łydkę i miał nie zagrać już w tych playoffs ani minuty.

Co prawda, Ibaka zrobił niespodziewany powrót na parkiet w serii przeciwko Spurs, ale na niewiele się to zdało. Legendarna ekipa Ostróg pod wodzą Popa rozmontowała Thunder w sześciu meczach. I tak oto minął kolejny sezon poniżej oczekiwań.

A potem… kolejna kontuzja. Tym razem trafiło na najmocniejsze ogniwo – Duranta. Pół sezonu spędził na leczeniu stopy tylko po to, by dwa miesiące po powrocie na parkiet znowu poddać się operacji. Sytuacji nie poprawiła także absencja Westbrooka na początku rozgrywek. W efekcie wielka drużyna Oklahoma City Thunder po raz pierwszy od 2009 roku nie awansowała do ósemki. Reakcja zarządu? Zwolnienie trenera Scotta Brooksa. Reakcja zawodników i reszty NBA: wielki znak zapytania rysujący się w głowach i na twarzach.

Limit pecha przekroczony?

Prawdziwy dramat miał jednak dopiero nadejść. W pierwszym sezonie pod wodzą Billy’ego Donovana, zespół Thunder powrócił do playoffs, gdzie zemścił się na Mavericks (eliminacja w 2011) i Spurs (eliminacja w 2014) awansując do finałów konferencji. Tam już czekali na nich Golden State Warriors, świeżo po zakończeniu sezonu z najlepszym wynikiem w historii (73-9) i łatwej przeprawie przez pierwsze dwie rundy. Niestety, późniejsze wydarzenia chyba najłatwiej oddać poprzez odniesienie do popularnego dowcipu:

Siedzą dwie koleżanki w kuchni, jedna wygląda przez okno i mówi:
– O nie, mój Mareczek wraca do domu z kwiatami. Znowu będę musiała mu dać dupy.
A druga:
– A co, nie macie wazonu?

Thunder wazonu nie mieli.


(Jak się okazało później, Warriors też nie)

Goodbye now

Po tej kompromitacji (Thunder przegrali serię prowadząc 3:1) przyszedł czas na kolejną. Największa gwiazda zespołu postanowiła się pożegnać z organizacją zostawiając ją z niczym i odejść do drużyny, przed którą Oklahoma rozłożyła nogi w playoffs. To musiało zaboleć fanów co najmniej tak bardzo jak zabolało Stevena Adamsa kopnięcie krocze przez Draymonda Greena. Co ciekawe, w tym przypadku znowu można próbować zrzucić winę na nową umowę telewizyjną NBA, gdyż to ona sprawiła, że tak wiele zespołów mogło się włączyć do walki o najlepszego gracza OKC. Wszyscy jednak wiemy, że wina leży głównie po stronie organizacji, która to dała się wystawić do wiatru jak pośliniony palec.

Dodatkowo, Thunder zdecydowali się pozbyć Serge’a Ibaki w zamian za Victora Oladipo licząc, że może znajdą w nim drugiego Hardena. Jak dobrze wiemy, nie znaleźli w nim nic poza tym, co było o nim wiadomo w Orlando. Dopiero przytulne otoczenie Indiany wyzwoliło w Dipo prawdziwego zwierza. Tym samym dodając argumentów krytykom wielkiego egoisty Russella Westbrooka.

One Man Army

Russ był więc ostatnim z fundamentalnej czwórki wydraftowanej na przełomie poprzedniej dekady. Poczuł się chyba odpowiedzialny i wkrótce zgodził się przedłużyć umowę z klubem. To sprawiło, że od sezonu 2016/2017 Thunder stali się drużyną pod wodzą jednego żołnierza, którego marzenia o zostaniu generałem ograniczał wyłącznie jego niepohamowany temperament. Zaczęła się era Westbrookomanii.

Jedni zaczęli wynosić tę wątpliwą ikonę mody na piedestał chwaląc za energię i lojalność względem klubu. Drudzy nienawidzili za dewaluowanie triple-double, dyskusyjny ubiór i złe nawyki w grze (odpalane trójki z kapelusza, dziwne straty). Summa sumarum, wyszły z tego trzy dosyć ciekawe sezony, każdy okraszony średnimi na poziomie triple-double wspomnianego wyżej dżentelmena.

Pierwszy z nich okazał się być dla Westbrooka całkiem szczęśliwy (dopóki nie przyszły playoffs). Sięgnął po statuetkę MVP. Sukces ten musiał smakować tym bardziej, że w drodze do trofeum pokonał swych byłych kolegów: Jamesa Hardena i Kevina Duranta. Jednakże, wraz z nadejściem playoffs nadszedł tzw. “reality check”. Trafiając w pierwszej rundzie na rozstrzelanych Houston Rockets, prowadzonych przez D’Antoniego i Hardena, Thunder nie mieli wyboru jak tylko skapitulować. W czasie gdy Harden z Durantem toczyli boje o koronę konferencji zachodniej, Westbrook toczył boje o miejsce na kanapie przed telewizorem.

Jasnym dla wszystkich stał się fakt, że Russell sam tego wózka nie pociągnie. Co prawda byli z nim w składzie wielki Steven Adams i wspomniany Oladipo, ale to nie był kaliber graczy, których można określić słowami “game changer”. Potrzebny był ktoś rozpoznawany, niezaprzeczalny talent, najlepiej grający na pozycji niskiego skrzydłowego. Potrzebny był Paul George.

That’s it

Oceny transferu z Pacers przedstawiłem na początku. Dość powiedzieć, że eksperci dosyć szybko zmienili swoją narrację z “OKC złapali Pacers ze spuszczonymi spodniami” na “obie drużyny wygrały w tej wymianie”.

Zarząd Oklahomy najwyraźniej ucząc się na błędach, tym razem postanowił nie skąpić grosza. Przedłużono umowę z Westbrookiem (horrendalny max) zgarnięto utrzymującego się w lidze na słowo honoru Carmelo Anthony’ego, a sezon później bez namysłu podpisano nowy kontrakt z PG-13. Te ruchy (plus kilka pomniejszych) skutecznie zacementowały budżet klubu. Tak jak brak wydawania kasy mógł być postrzegany za błąd wcześniej, tak teraz mogło zostać odebrane jej wydawanie. Jak by się zarząd Thunder nie obrócił, zawsze z tyłu goła dupa.

Jak dobrze wiemy, eksperyment z Carmelo w składzie nie wypalił, co zaowocowało wyjazdem w pierwszej rundzie playoffs. Solą na rany Thunder było otrzymanie przez Hardena statuetki MVP za sezon regularny oraz zdobycie drugiego tytułu przez KD wraz z Warriors.

Ostatni sezon Thunder to już historia na tyle świeża, że zapewne każdy ją zna. A wyglądało zupełnie tak, jak na tych rzewnych filmach, gdzie młoda dziewczyna żegnając się z ukochanym na dworcu kolejowym, z trudem powstrzymując łzy, macha na pożegnanie patrząc jak pociąg z jej wybrańcem serca znika za horyzontem. Rzeczywistość jest jednak znacznie bardziej brutalna. Na dworcu nie było wcale żadnej ukochanej, lecz zimnokrwisty Damian Lillard.

I tak się kończy historia drużyny, która rozpoczęła swój żywot w ciągu trzech lat wybierając trzech zawodników kalibru MVP, a zakończyła łącząc dwóch z nich na nowo w jednym zespole w Houston i oddając Paula George’a do Clippers za nadzieje na przyszłość i lepsze jutro. Czy jutro rzeczywiście będzie lepsze? Pozostaje nam tylko czekać.

[autorem tekstu jest Przemek a.k.a. Diatryba]

22 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Dobrze napisany tekst, z polotem. Aż miło poczytać coś o OKC bez wyliczania ilości włókien wolno-kurczliwych Westbrooka. To kiedy coś o Lakers?

    (30)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Idealny moment żeby z tyloma pickami przyszłości przenieść drużynę do Seattle i zacząć “od nowa” pod banderą Supersonics projekt który zawojuje ligę 😀

    (53)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Kawał o wazonie, że proszę siadać hehe. Cały tekst bardzo miło się czytało, pomijając fakt, że opisuje serię niepowodzeń Thunder. Proszę o więcej takich

    (24)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Pozostaję tylko gdybać gdzie byliby dziś gdyby zatrzymali wtedy Hardena itd. Potencjał mieli moim zdaniem nawet większy niż Goldeni ale wyszło jak wyszło. Pytanie to czy Donovan to odpowiedni trener dla nich bo według mnie absolutnie nie co pokazał przez te kilka sezonów. Ciekawe kiedy i czy w ogóle zbiorą kiedyś podobną ekipę z draftów. Tekst całkiem nie źle napisany mi się podoba

    (5)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Piekny tekst, super sie czytalo, mialem nadzieje tylko na krotki akapit co autor mysli o ich nastepnym epizodzie 🙂
    Dzieki wielkie za art

    (0)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Ostatecznie kadrowo OKC wyszło na tym na plusie. Zobaczmy historię tradeów:
    Ibaka->Oladipo, Sabonis-> PG13->SGA, Gallinari + 6! picków
    Łatwo widać. że w ciągu 3 lat OKC zamieniła Ibakę na prospekt w postaci SGA, shootera Gallo, któremu kończy się kontrakt po sezonie i zwolni całkiem sporo pieniędzy w salary cap oraz masę picków, którymi będą mogli handlować lub wyłapać młodych graczy. Warto również wspomnieć, że picki Clippers przypadają na lata, w których kontrakty PG i Kawhi już się skończą i nie wiadomo, czy nie wrócą oni na dolne miejsca w tabeli.
    Podsumowując, przy odrobinie szczęścia OKC za kilka lat ma szansę wskoczyć na poziom z początku tej dekady i być realnym kandydatem do mistrzostwa.

    (8)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Wyjdę na hejtera, ale tekst jest z grubsza przetłumaczeniem jednego z ostatnich filmów SB Nation, polecam na YT, no chyba że to przypadek:)

    (3)
    • Array ( )

      Raczej. W zeszłym tygodniu też to oglądałem i czytając ten tekst odniosłem takie samo wrażenie. Słabo.

      (2)
    • Array ( )

      Nic dziwnego, że tekst znacznie przypomina film produkcji SB Nation, bo traktuje w zasadzie o tym samym – upadku dynastii, która nawet nie powstała. Oglądając ten filmik zauważyłem jeszcze, że lekko zawyżyłem ilość zwycięstw OKC w sezonie 2012/13 😀

      Muszę też stwierdzić, że SB Nation znacznie dokładniej się przyjrzało historii OKC niż ja. Fajnie opisali decydujące serie Playoffowe i ruchy transferowe. Dobrze zrobiony materiał.

      (2)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Tylu ludzie tam przeszło..ciekawe dlaczego geniusz pfff Jordan tak marnie bawi się draftem i zarządzaniem??może przegrywa w karty , graczy..kontrakty..jak dla mnie postawa Jordana to największa zagadka, ktoś z takim nazwiskiem powinien mieć co roku jedną z najlepszych ekip w lidze ,a dziś??MA NAJGORSZĄ!!!!!!!!!!

    (2)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Pisałem już o tym kilka razy w komentarzach: w jednym z sezonów trzeba było puścić wolno Westa i zostawić Hardensa, Ibake i resztę. Harden (rozegranie i rzut) plus Durant (catch&shot)byliby razem nie do zatrzymania, do tego Robertson, sepholosha, Ibaka w obronie. To byłby koszmar dla przeciwników…

    (5)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Błąd w tekście.
    “sezon 2012/2013 nie zapowiadał klęski, a wręcz przeciwnie. Thunder trzęśli całą NBA wygrywając 68 gier w sezonie regularnym”
    W tamtym sezonie wygrali 60 gier w RS.

    (2)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Gwiazdy Basketu to naprawdę świetna strona. Cieszę się, że pozwalacie się wykazać młodym, czy może poszukujecie nowych autorów ale może lepiej byłoby je umieszczać w jakimś osobnym dziale?

    Teksty BLC i pańskie panie Bartku to coś wyjątkowego. Jesteście elitą, creme de la creme wśród polskich, nie bójmy się tego słowa – dziennikarzy traktujących o koszykówce. Czytelnicy czekają na artykuły na poziomie do którego zdążyliście nas przez lata przyzwyczaić, a tu takie coś… Jedno porównanie z jajem, jakimś podtekstem naprawdę by wystarczyło. Miałem wrażenie, że tekst spreparował jakiś domorosły Andrzej Kostyra.
    Nie idźcie tą drogą, proszę

    (-1)
    • Array ( )

      Wezmę sobie do serca wszystkie uwagi odnośnie tych odniesień do dupy maryny. Dzięki za feedback.

      (3)

Skomentuj Jarekc1 Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu