fbpx

Och, ale Jazz – Jordan Clarkson

35

Jest taki gracz, którym chciałby być D-Wade. Zawodnik kochany przez całe Filipiny. Potencjalny kandydat do tegorocznego tytułu najlepszego rezerwowego NBA. Zaledwie trzygwiazdkowy prospekt, czterdziesty szósty wybór draftu, który odnalazł się w Utah Jazz.

Mike i Jordan

Jordan Clarkson urodził się w porcie Tampa na Florydzie, gdzie jego ojciec Michael służył w armii. Wizytę pana Clarksona w urzędzie stanu cywilnego wyobrażam sobie tak – przez drzwi wchodzi lekko chwiejnym krokiem, twarz zdradza jeszcze uroki pępkowego i drapiąc się po
nieogolonym policzku, mówi do kobiety w okienku: Synowi dam na imię Jordan, wie pani, żeby nasze połączone imiona dawały razem miano najlepszego koszykarza w dziejach. Znudzona tymi kalamburami urzędniczka wpisuje w odpowiednią rubryczkę Jordan i podbija
pieczęć.

Matka chłopca, Annette Tullao Davis, jest Filipinką, o czym opowiem więcej w kolejnych akapitach. Jak to w życiu bywa, rodzice Jordana rozwiedli się, a niespełna sześcioletni chłopak przeniósł się z ojcem do San Antonio. Jego macocha pracowała w hotelu Westin, gdzie imprezy organizowali gracze miejscowych Spurs. Przed pierwszym w karierze meczem z Ostrogami, JC wrzucił na swojego twittera fotografię, na której jako dzieciak ze skwaszoną miną, pozuje u boku Davida Robinsona i Tima Duncana, z którym niebawem miał zmierzyć się na parkiecie. Wpis opatrzył hasztagiem #rematch.

Jako chłopak wiele czasu spędzał błąkając się po hotelowych korytarzach, polując na autografy zatrzymujących się tam gwiazd. Wiele lat później, będąc zawodnikiem Lakers, sam został zakwaterowany w tym samym miejscu, a w lobby czekali na niego młodzi fani. Wracając do początku lat 2000 – pomimo koszykarskiego imienia, Clarkson skupiał się głównie na bieganiu, sukcesy odnosząc w startach na 100, 200 i 400 metrów. Ojciec, poza pracą w Air Force, zajmował się treningami dzieciaków, załamywał ręce, ale syna do basketu przekonał dopiero w dziewiątej klasie. Powtarzając znany schemat, Michael mocno go cisnął na treningach, a starając się uniknąć faworyzowania swojego chłopaka na tle innych dzieci, często sadzał go na ławce. Mimo to panowie stworzyli świetną relację, a Jordan do dziś stawia tatę za wzór do naśladowania.

105-14

Clarkson dostał się do licealnej drużyny koszykówki w Karen J. Wagner High School, a jako drugoroczniak osiągał solidne liczby w postaci 20 punktów 6 zbiórek i 4 asyst. Wtedy też podczas sparingu wykonał pierwszy wsad, po którym obiegł pięciokrotnie boisko, wrzeszcząc z radości jakby zdobył Mistrzostwo NBA. W ogólniaku występował w drużynie z zapomnianym dziś nieco świetnym obrońcą Andre Robersonem. Panowie w trzy lata wspólnej gry uskładali bilans 105 zwycięstw i… 14 porażek. Role w zespole były wyraźnie zarysowane:

Miałem rzucać. W większości przypadków trafiałem. Jeśli chybiłem, Andre zbierał piłkę i tak to szło [JC]

Wykonywałem brudną robotę, przechwyty, bloki, zbiórki, a on rzucał [Roberson]

Takie nastawienie przyniosło Clarksonowi tytuł San Antonio High School Player of the Year, ale chłopak wciąż nie widział swojej przyszłości w roli profesjonalnego koszykarza. Kiedy po latach wrócił do szkoły na ceremonię zastrzeżenia własnego numeru, mówił do uczniów:

Możecie robić co tylko chcecie. Zawód pisarza, piosenkarza, sportowca – to wszystko wymaga poświęcenia czasu. Wiem, że ciężko się stąd wyrwać, ale miejcie oczy otwarte i szukajcie swoich możliwości.

Być może nieświadomie, ale Clarkson niemal dosłownie powtórzył myśli ojca przekazywane mu w dzieciństwie, który mawiał: Jeśli chcesz, zostań i snowboardzistą, tylko bierz deskę i zasuwaj ćwiczyć.

Idzie rak

Grę na uczelni Clarkson rozpoczął od uniwersytetu w Tulsie, gdzie już na drugim roku był kluczowym zawodnikiem spędzającym na parkiecie niemal 34 minuty, które przekładał na zdobycze w postaci 17.5 punktów. Mimo to podjął decyzję o przenosinach do Missouri, gdzie zgodnie z regułami NCAA, odsiedział poza grą sezon 2012/13.Cała sprawa wywołała niemałą dyskusję o zawodności systemu sportu uczelnianego. W tym sporze Jordana mocno wspierał i reprezentował ojciec.

Początek sezonu w nowych barwach wydawał się bardzo obiecujący, progres w życiu zawodnika zahamowała jednak choroba taty. Mike otrzymał od lekarzy wiadomość o wyjątkowo złośliwej odmianie raka, szybko trafił też na wózek, nie mogąc chodzić. Przed usłyszeniem hiobowej wieści Jordan uzyskiwał średnie 19 punktów przy 48% skuteczności. Wraz z wiedzą o problemach zdrowotnych rodzica, jego efektywność spadła do 15.4 punktów na 39% z gry. W kluczowych dla draftu spotkaniach z trudem przekraczał próg 10 punktów, a w ostatnim meczu uniwersyteckim chybił dziewięć z trzynastu prób.

Nie czuję się winny, ponieważ nie zrobiłem nic złego. Mimo to jest mi źle, gdy pomyślę, że przez moją chorobę Jordan nie mógł skoncentrować się na 100%. Wiem, że gdyby nie mój rak, skończyłby sezon w fantastycznej formie i trafił do pierwszej rundy draftu, na co tak ciężko pracował [Michael]

Pan Clarkson według lekarzy nie miał wielkiej szansy na skuteczny powrót do zdrowia. Na szczęście po dwóch operacjach i rekonwalescencji czuje się dobrze, co kwituje słowami: Bóg nie bawi się statystyką.

Podpisano – Kobe

Dzień angażu w NBA Clarkson wspomina jako długi, szargający nerwy i frustrujący, a jednocześnie szczęśliwy. Lakers zdecydowali się odkupić od Waszyngtonu prawa do tego zawodnika (46 wybór), który został sklasyfikowany jako trzygwiazdkowy prospekt z rzutem za trzy na poziomie 32% i dużą ilością popełnianych strat. Szybko okazał się jednym z przechwytów tego draftu, obok Spencera Dinwiddie (38 pick) i… Nikoli Jokica (41pick). Tak oto dwie tegoroczne nagrody mogą trafić do koszykarzy wybranych tego samego roku w drugiej rundzie.

Wyobraź sobie, że siedzisz w domu, świętujesz z przyjaciółmi, a nagle na ekranie twojego telefonu pojawia się kolejna wiadomość – „Witamy w rodzinie” – podpisano, Kobe Bryant.

Clarkson, znając głupie kawały swoich znajomych niewiele myśląc, odpisał: „No na pewno. Bez żartów, wiem, że to nie Kobe.”

Cóż, okazało się, że nadawcą wiadomości rzeczywiście był lider Lakers, który szybko stał się mentorem dla Clarksona. Przed pierwszym startem w NBA J.C. przyszedł na rozgrzewkę naprawdę wcześnie, oczywiście Bryant już tam był. Tuż przed końcem treningu Kobe podszedł do swojego rookie i powiedział:

Nie ćwiczymy tych rzutów bez powodu. Wejdź na boisko i zacznij trafiać.

Tej nocy Kobe oddał dwanaście rzutów, Clarkson o jeden więcej. Trener niekoniecznie był zadowolony. Pierwszą część sezonu Clarkson spędził głównie reprezentując barwy Los Angeles D-Fenders z G-League. Wzorem swojego mentora spędzał mnóstwo czasu w salach treningowych i szukał możliwości do jak najczęstszej gry. Potrafił jednego dnia wystąpić dla Lakers, kolejnego dla D-Fenders, by znów wyjść na parkiet w złocie i purpurze dnia trzeciego.

Wysiłki popłaciły, a nawet sprawiły, że Clarkson zapisał się w annałach NBA. W marcu 2015 roku wraz z Jeremym Linem stanowili pierwszy azjatycko-amerykański duet startujący w NBA na pozycjach 1 i 2. Dla tych, do których bardziej przemawiają statystyki od ciekawostek – w 38 meczach, w których wybiegł w pierwszej piątce, zaliczał średnio 15.8 punktów 5 asyst i 4.2 zbiórki, co przyniosło mu powołanie do All NBA Rookie Team.

Różnice wśród wielkich

Pomimo podpisania czteroletniego kontraktu na 50 milionów dolarów z Lakers, w lutym 2018 roku, zdecydowano się wymienić Clarksona do Cavs. W ten oto sposób młody wciąż chłopak miał okazję grać u boku dwóch absolutnych gwiazd ligi, wymienianych jednym tchem w niekończących się rozmowach o mitycznym GOAT.

Prezentowali dwa odmienne style liderowania zespołowi. LeBron zachęcał wszystkich do lepszej gry, trzymał drużynę razem. Kobe cię testował, sprawdzał ile możesz mu dać. Wrzeszczał, darł się, wyklinał. Dwa różne podejścia, oba cenne. Miałem wielkie szczęście móc z nimi grać [JC]

Nie da się jednak ukryć, że w finałach z Warriors Clarkson zagrał poniżej swoich możliwości, a już od 2019 roku zaczęła się jego przygoda z Utah.

Oh, ale jazz, hardcorowo pada deszcz…

Przeprowadzka wpłynęła mobilizująco na Clarksona, od samego początku zaznaczał, że dosłownie wszyscy członkowie zespołu starają się pomóc mu, by jak najszybciej odnalazł się w systemie Jazzmanów. Wiele ciepłych słów poświęcił też Quinowi Snyderowi, o którym
niegdyś pisałem osobny tekst:

Myślę, że to najlepszy trener jakiego kiedykolwiek miałem. Potrafi prowadzić dialog z zawodnikami. Czasem nawet nie rozmawiamy o koszykówce, tylko o zwykłych życiowych sprawach, zebranym przez nas doświadczeniu. To bardzo rzadka cecha [JC]

Przede wszystkim Clarkson bez problemu zaakceptował przeznaczoną mu rolę lidera drugiego składu. Tako rzecze Joe Ingles, a mądrego zawsze warto posłuchać:

Nigdy nie spotkałem takiego zawodnika jak J.C., zarówno na boisku jak i poza nim. Dobrze jest grać z koszykarzem, który jest przywiązany do swojej roli, a w dodatku czuje się w niej komfortowo.

Co ewoluowało w grze Clarksona? W stosunku do poprzednich lat w dużej mierze ograniczył rzuty z półdystansu, przedkładając nad nie próby trzypunktowe, dostosowując się tym samym do stylu zespołu i wymogów nowoczesnej koszykówki. Do swojego repertuaru dorzucił także niezwykle skuteczny floater. Wiele zdobyczy punktowych pochodzi też z akcji catch and shoot. Mając na parkiecie solidnych strzelców, dużo prościej mu o miejsce do oddania rzutu, jeśli dodamy do tego jeszcze solidne bieganie po zasłonach, to z równania otrzymamy statystki na poziomie 17.6 punktu, w niespełna 26 minut spędzanych na parkiecie. Potwierdza też umiejętność prezentowaną przez całą karierę, czyli samodzielne kreowanie pozycji do rzutu, także pod presją zegara, jakże ważną dla lidera rezerw.

Nic dziwnego, że w oczach wielu fachowców to właśnie Clarkson przewodzi w wyścigu po statuetkę Six Man of the Year.

Pokemony i Kendall Jenner

W wolnych od basketu chwilach Clarkson biega po parku, łapiąc Pokemony, nagrywa taneczne wyzwania na Tik Toku, jeździ na kolejkach górskich, kupuje ubrania i umawia się z modelkami Victoria Secret. Gdybyś mógł wybrać jedną z tych aktywności, to postawiłbyś na…

Łączono go również z Kendall Jenner z rodu Kardashianek… związek miał się jednak nie udać z powodu… zbyt małej liczby osób obserwujących JC na Instagramie. Widocznie więcej followersów miał Ben Simmons, z którym związała się wspomniana dama. O tempora, o mores! Cyceron nie wiedział jeszcze jak może wyglądać zepsucie w dobie social mediów!

Podróże do korzeni

Jak wspominałem na początku, rodzina Clarksona od strony mamy pochodzi z Filipin. Zawodnik pierwszy raz odwiedził kraj swoich przodków w 2015 roku i wizyta ta wywarła na nim ogromne wrażenie. Na organizowane przez niego warsztaty koszykarskie często przychodziły dzieciaki grające boso, gdyż nie stać ich było na jakiekolwiek obuwie. JC obiecał, że w przyszłości postara się reprezentować Filipiny na arenie międzynarodowej i słowa dotrzymał w 2018 roku, biorąc udział w Asian Games. Indywidualnie spisywał się znakomicie, ale drużyna pod jego wodzą minimalnie uległa Chinom i Korei. Smak zwycięstwa w narodowych barwach poznał dopiero w starciu z Japonią występującą w ośmioosobowym składzie – czwórka zawodników została wykopana z mistrzostw za odwiedzenie dzielnicy czerwonych latarni w… reprezentacyjnych koszulkach.

Wojciech Tochman w swoim reportażu Eli, eli pisał:

Filipiny to burdel tego świata, światowy producent pornografii, także dziecięcej. Ulica Burgos to jedno z wielu miejsc na wyspach, gdzie ludzki targ trwa codziennie, a raczej co noc. Czy sucho, czy deszcz, czy Bóg się rodzi, czy umiera, bieda czeka na gości z bogatego świata, rozkraczona szeroko, gotowa na zniewolenie.

Clarkson oprócz gry w kosza, stara się również angażować w kampanie i akcje społeczne mające na celu poprawę jakości życia Filipińczyków. Został między innymi narratorem filmu dotyczącego jednego z najciekawszych ulicznych boisk na świecie, znajdującego się w Taguig (Metro Manila). Polecam zobaczyć cały materiał:

Zamiast podsumowania

Paul Pierce domagał się powołania Clarksona do składu All Star. Shaq twierdzi, że to drugi najważniejszy gracz Jazz. Wade żartobliwie chciałby reinkarnować się w NBA właśnie jako JC, Michael Carter Williams do dziś płacze po tym jak Clarkson posadził go na tyłku skutecznym manewrem. Siatka w TD Garden wciąż płonie po dziewięciu punktach z rzędu zaaplikowanych Bostonowi. Nick Young w swoim stylu skomentował 40-punktowy występ swojego koleżki:

Cokolwiek zrobiła Kendall, JC naprawdę morduje Simmonsa za każdym razem, gdy spotykają się na boisku.

Ilu ludzi, tyle opinii. Dodam i swoją: 1/ Clarkson najlepszym rezerwowym 2/ Jazz na mistrza.

[Grzegorz Szklarczuk]

35 comments

    • Array ( )

      Dzięki wszystkim za miłe słowa! Wena może i jest, ale czasu brak żeby przysiąść nad czymś dłuższym. Pozdrawiam!

      (1)
  1. Array ( )
    Odpowiedz

    ,,W wolnych od basketu chwilach Clarkson biega po parku, łapiąc Pokemony, nagrywa taneczne wyzwania na Tik Toku,,. Kurcze a już go miałem polubić:)

    (6)
  2. Array ( )
    Drogi Grzegorzu 29 marca, 2021 at 19:21
    Odpowiedz

    Fajny artykuł, jakbyś pisal czesciej byloby to fajne urozmaicenie bo tak to tylko teksty admina i blc ktore są świetne oczywiscie ale fajnie jak jest urozmaicenie takie:) w wyscigu po 6thmanoftheyear JC nie ma konkurancji ale Lakers na mistrza;) jazz i inne kluby sobie mogą od przyszlego sezonu wygrywac ale najpierw piąty pierscien dla króla

    (3)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Jeździec bez głowy z klapkami na oczach w kierunku kosza i dziura w obronie.
    Jako rezerwowy scorer jest dobry, ale nic więcej – na pewno nie drugi najlepszy Jazzman.
    Coś jak Sweet Lou czy Jamał Crawford…

    (-8)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Fajny artykuł Grzesiek! Czekam na więcej od ciebie. Lubie bardzo gra Clarksona. Taki Sweet Lou. Zrobi to co trener mu powie, że ma zrobić. A że jeszcze umie ładnie rzucać to super sprawa. Bardzo sympatyczny zawodnik

    (4)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Fajny artykuł , bardzo fajny zawodnik, jeden z moich ulubionych graczy w mojej ekipie!! Najlepszy rezerwowy bez dwóch zdań i ma normalny kontrakt ,a nie mega miliony jak kilku przepłaconych gwiazdeczek.

    (-1)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Kolejny gracz, którego Lakers nie potrafili wykorzystać i gra dużo lepiej w innym teamie. Pozostali to J.Randle, D. Russell, B. Ingram, L. Ball…

    (2)
    • Array ( )

      Wszyscy zostali oddani zanim się rozwinęli. Ceną tej decyzji jest mistrzostwo nba. Więc deal chyba się jednak opłacał.

      (4)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Fajny Zawodnik! Jakiś czas temu czytałem artykuł o aktywnych graczach z najmniejszym odsetkiem zwycięstw sezonie regularnym, na pierwszym miejscu był właśnie Jordan Clarkson, potem długo, długo nikt. Dobrze że się los chłopaka odmienił, bo wydaje się sympatyczny. Niezbyt mądry, podczas audycji radiowej powiedział, że w czasach prehistorycznych dinozaury były zwierzętami domowymi ludzi. No ale to on odpoczywa w swojej willi po grze w meczu najlepszej ligi koszykarskiej świata, więc po co mu ta mądrość, koniec końców.

    (3)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Meeega artykul. Ekstra sie czytalo i to ciagle scrollowanie w dol z nadzieja ‘oby to nie byl ostatni akapit’, a tu wiecej i wiecej i wiecej. Propsy

    (1)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Wiem że Bartek już pochwalił . Ale naprawdę fajnie się czytało . Chcę ( my ) więcej ! Brawo Grzegorz!

    (1)

Skomentuj Poles21 Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu