Pięć rzeczy, których nie wiecie na temat Alonzo Mourninga
Mierzył 208 centymetrów. Pocięty był jak zawodnik MMA przed ważeniem. Imponował muskulaturą, dynamiką pojedynczego ruchu, twardością ciała i charakteru. Przez szesnaście lat spędzonych w lidze uzyskiwał średnio 17 punktów, 8.5 zbiórek oraz 2.8 bloków (!) Dwukrotnie mianowany Obrońcą Roku. Ikona NBA lat 90-tych. Oto pięć rzeczy, których nie wiecie na temat Alonzo Mourninga.
#1 Bestia
Zo był bestią. Absolutną bestią i mówię to jako komplement. Miał większe serce niż jakikolwiek inny mój podopieczny [Pat Riley]
1
Mocne słowa ze strony człowieka, który trenował m.in. Kareema, Magica, Shaqa czy Patricka Ewinga… fakt, Alonzo do bloku skakał zawsze, a efekt mógł być dwojaki: albo zdobyłeś punkty albo wbił cię w parkiet i posadził na tyłek. Z czasem coraz mniej graczy próbowało szczęścia pchając się przeciwko niemu pod obręcz.
Głośno przy tym krzyczał, agresywnie gestykulował, adrenalina i testosteron wylewały się z niego w każdej akcji. Gość uwielbiał kontakt fizyczny! Chciał by rywale mieli go za szaleńca, unikali go na parkiecie. Nie szukał kolegów, jego rolą była obrona pola trzech sekund.
Zdarzało się, że z wściekłości zrywał materac okalający konstrukcję kosza, a sędziowie wyrzucali go z parkietu. Emocje kosztowały go wiele meczów i dopiero z upływem lat nauczył się je względnie opanowywać.
Miał facet temperament, odmawiał autografów, krytykował dziennikarzy, rzadko się uśmiechał, chodził napięty i gotów do bitki. Pytanie skąd wzięło się w nim tyle złości…
CZYTAJ DALEJ >>
Uwielbiam sposób w jaki prowadzicie tę stronkę. Cenicie graczy za to jak grają, a nie np. jak się zachowują w życiu prywatnym i o to chodzi.
To jest prawdziwy twardziel ! Miał wielkie serducho, legenda.
Szkoda ze nie da sie cofnac czasu do lat 90, to byla najpikeniejsza NBA.
Ciekawe od czego te nerki mu wysiadły…
Alonzo Mourning, Karl Malone, Anthony Mason – według mie trójka najlepiej zbudowanych koszykarzy lat 90.
Kiedyś były wielkie byki z rozbudowaną muskulaturą. Dzisiaj już nawet LeBron musi się odchudzać by nadążyć za trendami 😉 Curry, Durant, Davis to młode pokolenie które zamiast dominować fizycznie bardziej stawia na inne elementy gry. I to mi się bardzo podoba, bo przecież koszykówka to nie jest gra jednowymiarowa.
KOZAK !!! Tacy gracze jak Zo czy Big Ben stanowili o charakterze ligi, wszyscy bali im się podskoczyć 😀
Pamiętam jak Zo nie wytrzymał psychicznie i fizycznie w grze fizycznej z Rodmanem w finale conf wsch w 1997r. Wielokrotnie prowokowany przez Rodmana uległ jego “gierkom” psychologicznym na boisku i doszło do bójki oraz wielu przepychanek. Miami wtedy przegrało tak samo jak rok wcześniej w I rundzie. Także z Bulls. Pamiętna seria.
Dziękuję za odpowiedź na moją prośbę 😉 (chyba, że zrobiliście to bez związku z moim postem ;P) pozdrawiam :>
Gdybym miał robić zestawienie MOICH pot 3 centrów w lidze to:
1 Hakeem
2 Shaq
3 Zo/Admirał/King Kong
Nie jestem w stanie wybrać 😀
uwielbiam gościa. jego power zawsze ładował moje ako. już w hornets był niesamowity. game 6 w finałach z mavs w 2006 to wisienka na torcie. chyba z pięć albo sześć gleb wtedy sprzedał. w obronie prawdziwa bestia,a za najlepszych czasów w ataku na cwierć setki grał regularnie. prężenie bikola… ech !! lata 90te…………… to se ne wrati
A transfer Cavs już klepnięty, a KD zrezygnował z Mistrzostw Świata, argumentując to zmęczeniem fizycznym i psychicznym…
Zo to kwintesencja basketu lat 90. Trndencja zapoczątkowana przez Bad Boys – była zmianą o 180 stopni w stosunku do tego co obowiązywało w latach 80 – showtime Lakers i finezja Celtics – to były obowiązujace wzorce. Wraz z tytułem Pistons w 1989 wszystko to odeszło. Zaczął sie czas D-fence.
Czas twardzieli i wielkich mięśni.
Po raz pierwszy od czasów Billa Russela można było trafić do ASG nie rzucajac więcej niż kilkanaście pkt/mecz (Rodman, Mutombo, T. Hill). Standardem było to, że na parkiecie zostawiasz serce i wypluwasz płuca. Nie ma krwi nie ma faulu. Nie jesteś nieprzytomny, nie masz połamanych kończyn – grasz dalej. Po meczu mogą Cię znieść, ale następnej nocy znowu jesteś na parkiecie.
Takich koszykarzy w USA już nie robią. Ostati mohikanie tego sortu (np. Garnett, Bryant) powoli zbliżają się do le Grande Finalle.
NAJLEPSZY
Mourning, jak brakuje takich graczy w obecnej nba kto oglądal ten wie.
to były lata centrów