Pięć rzeczy, których nie wiecie na temat Roberta Horry
Do ligi wchodził jako atletyczny dzieciak z zadatkami na niezłego obrońcę. Nigdy nie zapomnę jak w pierwszym meczu Finałów 1995 przeciwko moim ukochanym Magic sprzedał 5 bloków, w tym czapa od tyłu kiedy wsadzać próbował Horace Grant. Po tym zagraniu Grant już zawsze patrzył przez ramię ze strachem w goglach. Ale to nie wszystko, w drugim meczu tej samej serii pobił rekord Finałów kradnąc chłopakom z Orlando 7 piłek.
Szybko bowiem okazało się, że popularny “Big Shot Rob” jest kimś o wiele ważniejszym niż skrzydłowy obrońca. Oto pięć rzeczy, których jeszcze nie wiecie na temat Roberta Horry.
#1 Synonim zimnego drania
Jeśli sięgnąć pamięcią sądzę, że najmocniejszą stroną Horry’ego była jego niezwykła odpor%ość psychiczna.
[celowo kropkuję słowo “odpor%ość” gdyż Google nie lubi zbitek literowych zawierających słówko “por%n”, a jeśli w kolejnym zdaniu dodasz “an%al” np. w słówku “an#liza” albo “h%j” w słówku “abstrah%jąc” trafiasz na cza%ną listę; Ostatnio przefiltrowaliśmy wszystkie posty (i komentarze!) w poszukiwaniu “słów zakazanych” i okazało się, że niektóre artykuły zawierają po dwadzieścia tego rodzaju “wulgaryzmów”(!) Ciekawy przykład: JJ Ba%ea i Cor%y Brewer. Niby nazwiska dwóch koszykarzy, ale dla (u)botów Google’a to nic innego jak “b&re” i “c&re” zestawione ze sobą w niebezpiecznie bliskiej odległości].
Wracając do Horry’ego: cwaniactwem i koszykarskim IQ kładł rywali na łopatki, był to jeden z tych zawodników, których pewnego rodzaju nonszalancja w grze była największą bronią. Bez krztyny strachu w oczach stawał naprzeciw poirytowanych w walce podkoszowej przeciwników. Z szelmowskim uśmiechem na twarzy szedł z piłką na obwód i celował trójkę. I choć wyglądał jakby dopiero się obudził, ilekroć trzeba było trafić – trafiał skubany!
Do listy jego najważniejszych akcji należą:
% ekwilibrystyczny reverse layup w siódmym meczu Finałów 1994
% poster dunk w piątym meczu Finałów 2005 (ledwie doleciał wtedy do obręczy)
% niezliczona ilość trójek z przyczajenia w rogu boiska
% kluczowe 3 punkty w trzecim meczu Finałów 1995
% wyrównujący serię (2-2) buzzer beater przeciwko Sacramento w finale konferencji 2002 roku
% mordercza trójka kończąca piąty mecz Finałów 2005
Facet ma na koncie siedem tytułów mistrzowskich (najwięcej od lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia) ale nie gloryfikujmy zanadto…
CZYTAJ DALEJ >>
“Jego pierwsze dziecko, córka Ashlyn urodziła się z rzadkim zaburzeniem genetycznym. Zmarła w 2011 roku w wieku 17 lat.” Tak bardzo Fun Fact
Ten dunk w Game 5 2005 Final to po prostu coś pięknego.Psychika ze stali,chłodna głowa,idealne(perfekcyjne wręcz) uzupełnienia składu ! 😉
Zrobicie ,,Pięć rzeczy, których nie wiecie na temat Davida Robinsona”?
PROSZĘ!!!
wolałbym miec 100 razy jego w druzynie, niz brodacza
100 razy bardziej*
Kozak, role player – dosłownie. Robił to, czego nie robiły gwiazdy zespołów, w ktorych grał.. Ostatnio na NBA.com pojawił sie artykuł, debatujący na temat członkostwa Horry’ego w Hall of Fame.. Opinie sa podzielone, moim skromnym zdaniem – zasługuje mimo skromnych statystyk indywidualnych.. 7 Pierścieni….ile zawodnikow ma tyle lub więcej? Dokładnie siedmiu z czego wszyscy z nich nalezeli do dynastii Celtów, ktora zdominiwala lige w latach 60-70-tych… 🙂 Krążą plotki, ze bedzie asystentem Trenera Scotta w L.A Lakers.. Fun Fact dot. smierci corki – małe “Faux Pas” Panie radaktorze. 🙂
***Ilu*** 😉
Robert Horry jeden z moich ulubionych zawodnikow !!! swietne uzupelnienie druzyny, gracz nie dbajacy o swoje statystyki, budzacy sie w najwazniejszych meczach sezonu !!! Pamietam go od czasow Hosuton Rockets (mial wieksza role niz pozniej innych druzynach), nieudany epizod w Phoenix gdzie okazalo sie ze nie nadaje sie na 1,2 opcje w zespole, a pozniej do konca kariery Swietny zadaniowiec !!! Jego trojka z Sacramento to najlepsza dla mnie akcja jaka widzialem 😀 Go Robert !!!
‘Abstra%ując’ piszemy przez samo ‘h’
Horry fajny i szczery gość ! Na temat Kobe napisał samą prawdę ! Wszyscy chcą być jak Mike !!!
To on wymyslil ‘hozy doktorzy’ ? hehehe
https://www.youtube.com/watch?v=b7A93d8FJnY
MASAKRA
+1 za uboty Googla
W Houston wymiatał, dobry zadaniowiec. Ale bez jaj z tym Hall Of Fame. Po prostu miał fuksa i trafiał do najlepszych drużyn. Ale lubiłem Robercika, rzucał czasami 3 jak w transie, fajne paczki dawał. Przypominał mi trochę uboższą wersje Pippena. Faktycznie trochę za mało podejmował prób rzutów, wyglądało jakby leniwie stał i obserwował. Ale pewnie taka rola zadaniowca była
“* Założę się, że nie pamiętacie cwaniactwa z jakim wymuszał szarże, dogrywał pod kosz czy rozrzucał piłkę po obwodzie.”
Czy wam sie wydaję, że tu tylko dzieci zaglądają ??
Zmieniając temat, wie ktoś może gdzie można obejrzeć MŚ w polskiej telewizji???
Czy jest ktos jeszcze, komu Horry przypomina z twarzy aktora Willa Smitha??
🙂
sikwitit – też często odnoszę wrażenie,że ktoś tu zapomniał o pokoleniu szarana i łabędzia “hejhej tu enbiej!!”. gdzie tu czasy screensport, gdzie dowiadywanie się wyników po dwóch dniach z wyborczej 🙂
odnośnie roba,to chciałem pogrzebać go żywcem jak trafił tą trójkę z kings. zamiast 3-1 dla sacto zrobiło się 2-2………. ogólnie jednak pozytywna postać. zadzierał nosa często,ale … nie za często. dunka z finałów 2005 z pistons też zawsze chyba będę pamiętał. no i trójkę z tego samego game 5 również. kilka trójek, z pięć ich było i to pod koniec zaczął sypać z tego co pamiętam.
p.s. no i o kobem ładnie powiedział heh jakoś nikt go niezjechał za to. jeszcze. ma 7 sygnetów to mu wolno. a nie mówiłem,że “druga opcja” panie “i got game”.
haoz – jak nie jak tak! przecież to ten sam kolo 🙂
kmn, mamy wiec szosta rzecz, ktorej nie wiedzielismy na temat Roberta Horry 🙂
haoz, no to trzeba powołać komisję śledczą ,z antkiem na czele oczywiście, w sprawie ewidentnych przekrętów na przestrzeni kilkunastu lat gry roba. no właśnie, roba?? a może to smith jest autorem nieszczęsnej trójki z kings… antek się tym zajmie i ustawi temat jak trzeba.
przypomniało mi się jak kiedyś horry (tzn na 50%) grając jeszcze w houston miał mecz (z suns) gdzie zaliczył chyba 7 wsadów. niby nic niezwykłego,ale codzienność to nie jest dla nikogo. miał skubany ładnych kilka temu podobnych wyczynów.
W 1995 r. po finałach wydawało sie, że będzie tylko lepiej. Efektowny w ataku, świetny obrońca – trochę większy Pippen (no może bez rozegrania Scottiego). Szaran rozpłyał sie nad nim.
A tu co – 5 pierścieni później – “zadaniowiec”, Big Time Rob. Jak nic nadaje sie do cyklu ” Niespełnione nadzieje”.
@kmn
A propos tego meczu z wsadami. Ja pamiętam go tak: Horry zdobył 20 punktów z tego 18 po wsadach! Ale może moja stara pamięć już szwankuje:). Ogólnie świetny gracz, zawsze w gronie moich ulubieńców
ja pamiętam go z kilku mniej chlubnych sytuacji jak choćby tej podczas PO przeciwko Suns. Steve Nash grał jak natchniony i wtedy Pop zawołał Horry’ego coś mu powiedział do ucha i chwilę później nastąpiło “przypadkowe” zderzenie Horry’ego z Nashem które skończyło się poważnym złamaniem nosa u Steve’a który z okrwawioną twarzą musiał zejść z parkietu…
rdk8 – z tą liczbą wsadów,to tak z grubsza pamiętam.być może było ich 9.w każdym razie wyczyn niecodzienny i nietypowy.
lewap – tamtą sytuację też pamiętam.ówcześni spurs z horrym i bowenem (szmatą na temat której pisałem pare miechów temu) grali taki mały badboys, tzn mam na myśli, lubili zrobić “coś brzydkiego”. teraz mi przypomniałeś o bowenie i jego podchodzeniu pod stopy przy rzucie. brrrrr ale to już temat na inną bajkę. pozdro