fbpx

Piękna, niedokończona historia Phoenix Suns, Damian Lillard wydrapał playoffs!

23

Ach. Co za noc w NBA.

washington wizards 96 boston celtics 90

Nie ma o czym pisać, bo Brad Stevens (klub odnowił umowę ze swym head coachem!) NIE wystawił na parkiet żadnego z szóstki podstawowych graczy, więc o sile Celtics decydowali Javonte Green i Vincent Poirier. Znacie? No pewnie, hehe. Piłka meczowa idzie do walecznego miśka Thomasa Bryanta (26 punktów 9 zbiórek 4 przechwyty 2 bloki) którego Lakers swego czasu zwolnili z obowiązku wykonywania pracy. Tak samo za darmo oddali swym rywalom zza miedzy Ivicę Zubaca. No… książkę można by napisać o niekompetencji i sztucznych uśmiechach w NBA, ale kto by to czytał, hehe.

sacramento kings 136 los angeles lakers 122

O wilku mowa. Lakers w bańce nie przekonują chyba nikogo. Z jednej strony wiadomo, że od dwóch tygodni grają na “pół gwizdka” i oszczędzają swe gwiazdy mając zagwarantowane pierwsze miejsce w tabeli. Z drugiej są obecnie najgorzej rzucającą z dystansu ekipą NBA, a wszelki rytm i zgranie poszły do kosza wraz z absencjami dwójki obwodowych. Oby to awaryjne przysposabianie do składu duetu nowych graczy (mowa o panach Dion Waiters i JR Smith) nie wyszło im bokiem. W pierwszej rundzie zobaczą najpewniej Portland, które powinno myśleć o zwycięstwie w serii. Choć raz Melo byłby górą nad LeBronem, co nie? Analiza potencjalnej serii będzie ciekawa.

Dziś nie zobaczyliśmy na placu m.in. AD i AC. To drugie to nie ubezpieczenie samochodu ani klimatyzacja, ale Alex Caruso GOAT.

James po parkiecie biegał 15 minut, sprawy rozstrzygali między sobą rezerwowi. W sumie nie było czego rozstrzygać gdy Sacramento w drugiej i trzeciej kwarcie zaczęło rzucać zza łuku. W sumie było tego 21 trafień, a najwięcej szkód wyrządzili Buddy Hield (28 punktów 8/14 za trzy) Bogdan Bogdanovic (27 punktów 9 asyst 5/11 za trzy) i Nemanja Bjelica (15 punktów 8 zbiórek 13 asyst). Niesamowicie odpalili na pożegnanie. Co nie zmienia faktu, że zespół ze stolicy Kalifornii czeka seria trudnych decyzji. Bazemore, Bogdanovic, Giles czekają na pieniądze, ofertę trzeba będzie także przygotować i złożyć na ręce De’Aarona Foxa. Wszyscy chcą sowicie zarobić, ale sytuacja jest trudna, wpływy zostały drastycznie uszczuplone, a wyników jak nie było, tak nie ma. Ostatnie playoffs w mieście oglądano w 2006 roku. To było czternaście lat temu!

milwaukee bucks 106 memphis grizzlies 119

Jak tak bardzo chcecie wygrać, to macie. Bez zawieszonego Greek Freaka, z resztą składu Bucks biegającą truchtem przez półtora kwarty, Miśki osiągnęły to, czego chciały: dziewiąte miejsce i możliwość bezpośredniej walki o awans do playoffs. Już jutro (w sobotę) staną naprzeciw Portland. Aby się zakwalifikować, muszą wygrać zarówno sobotni jak i poniedziałkowy mecz. Porażka eliminuje ich z walki.

Dziś w nocy za sznurki pociągali wychodzący do piłki Jonas Valanciunas (26/19/12!) strzelający Dillon Brooks (31 punktów 12/18 z gry) no i prędki Ja Morant (12 punktów 13 zbiórek 10 asyst) dla którego było to (chyba) pierwsze w karierze triple-double. Ładnie, miejmy nadzieję że nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Na pewno stać ich by nawiązać walkę z pozbawionymi obrony Lillardem i spółką.

dallas mavericks 102 phoenix suns 128

Cóż za wspaniała, niedokończona historia. Po ośmiu kolejnych zwycięstwach (!!) Phoenix Suns kończą sezon. Ze swej strony zrobili wszystko, co było możliwe. Zabrakło jednego trafienia Carisa LeVerta, ale o tym za chwilę. Grali pięknie, żeby nie użyć słowa “dominowali”. Doskonałą pracę wykonał z chłopakami trener Monty Williams. Przede wszystkim, 23-letni Devin Booker zaczyna prezentować się niczym James Harden po przeprowadzce do Houston. Po raz pierwszy w karierze otaczają go wysokie koszykarskie IQ i solidnej jakości playmaking (Rubio, Saric) a także żywiołowa energia i walory atletyczne (Ayton, Bridges, Johnson). Nie robią już z niego na siłę rozgrywającego, a najlepiej czuje się chyba jako niskie skrzydło.

Imponującą formę w Orlando zaprezentowali także mniej znani Cameron Payne i Jevon Carter. Życzymy tej żałosnej dotąd organizacji jak najlepiej, pamiętajcie że w składzie pozostają także takie nazwiska jak np. Kelly Oubre Junior oraz Aron Baynes. Wielka szkoda. Osobiście wolałbym zobaczyć pojedynek Phoenixym versus Portland o ósemkę. W każdym razie Booker i Lillard to zbliżony poziom.

Dziś w nocy nie było Kristapsa Porzingisa, a dojechany co nieco Doncic powalczył niespełna dwadzieścia minut. Wola zwycięstwa i energia zaprezentowana przez Suns poraziła wszystkich. Pozbawieni obrony Mavs byli dziś łatwych i smacznym kąskiem nie tylko dla Bookera (27 punktów 7 zbiórek 5 asyst +30 wskaźnika plus/minus) ale wszystkich, którzy w ataku pracowali.

san antonio spurs 112 utah jazz 118

Nic nie może przecież wiecznie trwać. Coś się kończy, coś się zaczyna. Co jeden znalazł, drugi zgubił, czy jakoś tak. Figlarny jak zwykle w tego rodzaju sytuacjach Gregg Popovich nie chciał na pomeczowej “konferencji” uznać faktu, że trwająca 22 lata seria kolejnych awansów San Antonio do playoffs właśnie dobiegła końca… Z reporterami przekomarzał się, że nic się nie skończyło. Potem nieco spoważniał:

Nie grzebię się w przeszłości. Nie wiem, nie pamiętam kto zdobył mistrzostwo cztery lata temu. W życiu chodzi o moment bieżący. Robisz to, co do ciebie należy i idziesz dalej. Oglądanie się za siebie wiele dobrego nie wnosi. Jestem dumny z moich zawodników, nie mieli szans by awansować, a jednak walczyli do końca i niewiele zabrakło. Rozwój młodych dzieciaków, DeMar DeRozan grający na bardzo wysokim poziomie, to był nasz najlepszy basket, najlepszy jaki graliśmy przez cały sezon [Popovich]

Spurs wiedzieli, że Memphis i Phoenix wygrali swoje mecze wcześniej, co przekreśliło ich szansę. W rezultacie na placu nie zobaczyliśmy liderów DeRozana ani Rudy’ego Gaya. Mecz był równie nieistotny dla Jazz, którzy w blokach zatrzymali Goberta i Mike’a Conleya. W sumie piętnastu graczy obu drużyn zaliczył dwucyfrowy dorobek punktowy.

portland trail blazers 134 brooklyn nets 133

Co za mecz! Co Wam mówiłem? Brooklyn (5-3 w bańce) mimo absencji najważniejszych nazwisk nadal dysponuje całą bandą niewdzięczną do krycia. Kolektywnie zaliczyli 55% skuteczności z gry, a każde przyspieszenie, każda zbiórka w tempo premiowały ich drużynę. Caris LeVert (37/6/9) po raz kolejny zademonstrował, że potrafi ciągnąć zespół. Była końcówka trzeciej kwarty gdy prowadzenie Nets osiągnęło 10 punktów!

Nie było na co czekać, człowiek o kamiennej twarzy (Damian Lillard) rozpoczął bombardowanie. Chwilę później siatkę przecięła trójka oddana z dziewięciu metrów. Potem były wolne i na początku czwartej odsłony kolejna bomba. Nets zaczynali go podwajać od połowy, więc trzeba się było prędko decydować:

Jak na takie trafienia zapatruje się drużyna przeciwna? Zapewne musi to być frustrujące. Zapytajcie Paula George’a, zapewne powie, że to “zły rzut”. Fakt jest jednak taki, na plecach swojego lidera Portland przełamało kryzys i jednym punkcikiem zmieścili to zwycięstwo!

Damian Lillard zakończył zawody z dorobkiem 42 punktów 12 asyst przy 8/14 z dystansu z czego dwanaście punktów i 4 asysty przypadły na czwartą kwartę! Był też kluczowy przechwyt na minutę przed końcem. Wola zwycięstwa była w nim wielka. Żeby było jasne, nie byłoby Portland bez totalnie wyeksploatowanego pod koniec Nurkica, bez grającego z urazem pleców McColluma, trójeczki Melo oraz kwitnącego przed naszymi oczami Gary’ego Trenta Juniora (16 punktów 4/10 zza łuku)! Cały frontcourt miał pod koniec 5 fauli na koncie, w ostatniej akcji LeVerta prawie serce im stanęło, ale rzut był niecelny, przetrwali, wygrali i żyją. W sobotę mecz z Memphis, wygrana oznacza awans do ósemki i spotkanie z Lakers. Co by się stało, gdyby LeVert trafił? Portland skończyłoby sezon, na ich miejsce weszliby Suns.

new orleans pelicans 127 orlando magic 133

No, był taki mecz. Skazane na pożarcie w pierwszej rundzie Orlando przerwało złą passę pięciu porażek z rzędu. Miejmy nadzieję, że Aron Gordon będzie do dyspozycji trenera, chłop boryka się z naciągniętym ścięgnem udowym. Może lepiej niech rozegrają to bezpiecznie, Milwaukee i tak nie przejdą. Dziś w nocy najwyżej punktującym zawodnikiem był Niko Vucevic (23 punkty 10/11 z gry). Ofensywnie najwyższej kasy środkowy.

Dobrego dnia!

Na przestrzeni dwóch miesięcy dostałem od Was setki zdjęć z ILTG. Dziękuję! Gdyby ktoś z Was chciał jeszcze zabrać na urlop moją książkę “I love this game” to jeszcze jest szansa. Można oczywiście zabrać też na balkon albo do łóżka. Pozdrawiam.

www.gwbastore.pl

23 comments

    • Array ( )

      Portland mieli w bańce mnóstwo szczęścia, wygrywane mecze o włos itp. Wypoczęci Lakers powinni spiąć swoje leniwe dupska i sprać rywali w pierwszej rundzie (zakładam, że przejdą Grizzles), a KCP i Caruso naprzemiennie jak wygłodniałe psy napadać na podmęczonego Lilarda.

      (6)
    • Array ( )

      LA Fan
      Wypoco? XD
      Ostatni mecz odpoczywał AD, a tak liderzy byli tyrani po 38 minut. O jakim wypoczęciu mówisz?

      Będą świeżsi niż Portland ale Lakers mają wystarczająco swoich problemów, zaczynając od LeBrona a na szklanym Davisie kończąc, aby ten mecz umoczyć.

      (2)
    • Array ( )

      Koniec końców, to Memphis wyrobiło sobie taki, a nie inny bilans przed wirusem, więc nie można powiedziec iż nie zasłużyli. Nie wiadomo czy Suns miałoby taką formę gdyby sezon był wtedy nadal rozgrywany i czy Grizzlies złapałoby taki dołek.

      Mimo to, szkoda że zespół, który zanotował tak niesamowitą serię odpadł. Szczególnie, że sympatie wzbudzała cała organizacja, bo PR mają jeden z najlepszych w lidze. Gość prowadzący konto na twitterze powinien dostać podwyżkę.

      (6)
  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Niby człowiek wiedział a jednak się łudził….pięknie się oglądało ten last stand suns, zycze chłopakom ,żeby utrzymali przede wszystkim morale do kolejnego sezonu a dobre rzeczy się z tego mogą urodzic

    (21)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Bucks i Lakers maja w bańce bilans 3;5 ale grali faktycznie na pół gwizdka albo jeszcze mniej.Po co maja się żyłować Simmons już odpadł Embiid nadal gra z kontuzją Philly się już w tym roku nie liczy .Westbrook szalał jak zwykle kontuzja nie zobaczymy go w 1 rundzie. Okc ma szanse pokonać rakiety w 1 rundzie;)!!!

    (14)
    • Array ( )

      Tak, tu szkoda takiej historii. Szkoda, że do PO nie wzięto 16 najlepszych drużyn, bez względu na konferencje. Bez obrazy dla kibiców Magic, ale osobiście bardzie wolałbym w PO zobaczyć będących w gazie Suns niż poobijane i w sumie nijakie ORL.
      Wiem, skąd wynika ten historyczny podział, nawet sam kiedyś z biedy jechałem autobusem z Indianapolis do San Francisco (wizualnie/przygodowo polecam, zmęczeniowo /komfortowo odradzam – lepiej dołożyć i kupić jakiegoś sprawnego grata, spać na kempingach) ale dziś – gdy wszyscy żyją , trenją i grają w krainie Myszki Miki – nie miałoby to zupełnie znaczenia.

      (10)
    • Array ( )

      @idoru Kompletnie się z Tobą zgadzam, odpada czynnik podroży więc playoffy powinny się odbywać między najlepszymi drużynami ogółem

      (2)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Nawet jak się nie udało z PO to bardzo potrzebna była im taka seria 8 zwycięstw z rzędu. Udowodnili kibicom, ale myślę że udowodnili przede wszystkim sobie, że potrafią grać i nie są pośmiewiskiem ligi. No cóż, szkoda że przez cały sezon im tak nie szło, ale myślę że czują niedosyt i juz następny moze być ciekawy w ich wykonaniu 😉

    (12)
  4. Array ( )
    Marian Paździoch syn Józefa 14 sierpnia, 2020 at 13:29
    Odpowiedz

    Może i Dallas ma szanse ale jak nikt w Clippers nie wypadnie ze składu to wątpię aby Mavs urwali więcej niż 2 mecze.

    (9)
  5. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    książkę to można by napisać o samych nieudanych ruchach kadrowych Lakers, chętni by się znaleźli.
    drugi mecz play-in jest w sobotę.
    nie chcę nic odbierać Portland, wyżyłowani panowie byli, ale tyle co oni zbiórek oddali to dramat. lekko szczęście im pomogło z tą wygraną

    (4)

Skomentuj Johny Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu