fbpx

Point Forward: Uniwersalny żołnierz

18

Patrząc na defensywny match up można zauważyć, że point forward zazwyczaj nie będzie oddelegowany do krycia rozgrywającego drużyny przeciwnej, który (teoretycznie) powinien być zawodnikiem mającym nad nim przewagę szybkości i lepszy kozioł. W ataku jednak taka sytuacja jest dopuszczalna, z uwagi na ilość czasu przez jaką point forward znajduje się w posiadaniu piłki i fakt, że należy mu przez to możliwie najbardziej utrudnić kozłowanie i narazić na stratę.

Pisałem wcześniej, że za prototyp gracza na tej pozycji uznaje się zazwyczaj Scottiego Pippena, jednak prawda jest taka, że w NBA niemal od zarania dziejów istnieli zawodnicy tego typu. Już w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX w. koszykarze tacy jak John Havlicek czy Rick Barry mieli za zadanie szukać kolegów na dogodnych pozycjach i dogrywać im piłki. Pierwszy z wymienionych robił to dość okazjonalnie, dopiero w drugiej połowie swej zawodowej aktywności czyniąc z tego “swoją gierkę” (duża w tym rola bieżących potrzeb ówczesnego rostera Celtów), drugi zaś był point forwardem od początku do końca. Za czasów Barry’ego ekipa Warriors (mistrzowie NBA z 1975) żyła i umierała na jego łasce, skazana na to co mógł im wykreować i narzucać. Był w ich składzie tym gościem, który miał sprawić, że rozrysowane przez trenera kółka i krzyżyki ożyją na boisku.

[vsw id=”XZUGiOoH8rU” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

Uznana osobowość trenerska, coach Del Harris (ex-HOU, ex-MIL, ex-LAL, NBA COTY ’95) jest zdania, że to właśnie Barry jest pierwszym point forwardem w dziejach.

Rick był jednym z tych świetnie podających skrzydłowych starej ery. Wiele zagrań opierało się na tym, że obrońcy wyprowadzali piłkę do linii środkowej, a tam już czekał on, gotów wziąć na barki ofensywę drużyny. Cały koncept gry Warriors w tamtym okresie polegał na tym, by przelicytować punktowo drużynę przeciwną, tamte mecze wygrywało się atakiem. Mówię serio, Barry był pierwszym z point forwardów, jakich znamy obecnie, ale nie mówi się o tym zbyt dużo.

1

Po zakończeniu kariery przez Barry’ego, Del Harris próbował powtórzyć ten eksperyment, próbując wykreować na nowego point forwarda ekipy Roberta Reida. W jego ślady poszedł także trener Don Nelson, eksperymentujący w Milwaukee Bucks z zawodnikami takimi jak Marques Johnson czy Paul Pressey.

Był początek lat 80-tych i wszyscy nasi podstawowi rozgrywający byli kontuzjowani. Trener Nelson zwrócił się do mnie na jednym z treningów z poleceniem, żebym wziął na siebie egzekucję zagrywek w ataku. Odpowiedziałem “Dobrze trenerze! Gram na skrzydle, nie mogę być point guardem, ale postaram się pomóc drużynie jako point forward!” Trenerowi spodobało się to określenie i zaczął go używać [Marques Johnson]

1

Krótki czas po tym obowiązki point forwarda ekipy Bucks przejął na stałe Paul Pressey. Jego stosunkowo niski wzrost (1.96 m) i ogromna koordynacja sprzyjała temu zadaniu. O możliwościach Presseya trener Nelson opowiedział swego czasu w Milwaukee Journal i to właśnie wtedy, w 1984 r., termin “point forward” po raz pierwszy ukazał się drukiem. Warto jednak nadmienić, że oprócz cytowanego wcześniej Presseya, autorstwo tego określenia przypisuje sobie jeszcze kilka innych osób (Marques Johnson, Don Nelson i Dell Harris- każdy z nich uważa siebie za wynalazcę słowa i/lub samej koncepcji).

CZYTAJ DALEJ >>

1 2 3 4

18 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Czy Elgin Baylor’a mozna uznac za Point Fowarda? Niezła liczba aysty nie wspominajac o zbiorkach i punktach ale nie znam sie bardzo na NBA lat 60′ wiec czy ktos znajacy sie moglby mi odpowiedziec? 😀

    (9)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Tylko to w żadnym zespole nie było tak, że Magić na siłe zabierał innym piłkę, Bird również nie ballhogował….
    LeBron robi z siebie point forwarda na siłę, mając przy sobie takiego kozaka z piłką jakim jest Irving, ograniczając drużynę zamiast wynosząc ją na wyższy poziom jak Magic.
    W Miani wyglądało to fajnie bo ani Chalmers ani Cole nie są jakimiś wybitnymi kreatorami ale w Cavs to porażka. Odkąd James gra w Cleveland dawno nie widzieliśmy prawdziwego Irvinga, a nie catch and shoot, tak samo Love jest cieniem tego gracza jakim był w Minnesocie.
    Trudno powiedzieć żeby LeBron sprawiał, że inni grają lepiej. Przynajmniej takie jest moje zdanie i nie musicie się z nim zgodzić.

    (-6)
    • Array ( )

      chłopie, irving miał 4 lata, by po odejsciu lebrona wprowadzic zespół do PO, love to samo. wrócił lebron i finały, następnie zwycięstwo w 7 meczach. ogladałeś te finały? oglądałeś ostatni ich mecz z GSW w święta? naprawde uważasz że Love, czy Irving są cieniami siebie gdy grali bez lebrona?

      (1)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Do Ciuus
    Kozaka z piłką Irving … chyba w ciągu na kosz , a nie kreowaniu innych , jak Lebron ma piłke to mozna się spodziewać wszystkiego.

    (16)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Magic, przez całą karierę, tracił średnio 3.9 piłki na mecz. LeBron, jak na razie, traci średnio 3.4 piłki. To tak dla porównania. Oczywiście należy wspomnieć, że Magic notował średnio 11.2 asyst na mecz, LeBron 6.9. Zaś w punktach LeBron notuje 27.4 na mecz, Magic 19.5. W zbiórkach, przechwytach i blokach, wielkich różnic między nimi nie ma. Statystyki przytoczyłem za pomocą Basketball-Reference.

    (20)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Prawda jest taka, że zgodnie z tym, co powiedział Kobe koszykówka stale ewoluuje. Wyobraźmy sobie sytuację, że w szkolnej, osiedlowej, jakiejkolwiek drużynie mamy ponadprzeciętnie kozłującego, wybitnego strzelca i czołgo-atletę w osobie jednego gościa. Grzechem jest nie dawać mu piłki częściej niż innym i nie robić z niego lidera, tytułowego point forwarda. Cavs mają na rozegraniu świetnie kozłującego Irvinga, ale to też nie jest stuprocentowy, podręcznikowy rozgrywający, co więcej patrząc na jego wspomniany ciąg na kosz i atletyzm bliżej mu do SG, lub nawet SF, niż PG. Reasumując, zważywszy na ewolucję, ciągłe zmiany tendencji i taktyk w koszykówce, goście jak LeCzołg to skarb.

    (4)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    “nic dodać, nic ująć” puenta tego artykułu mogłaby być puentą dla wszystkich wpisów blc, hehe. znowu dobra robota, props!

    (13)
  7. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    LeBron ewentualnie mógłby grać jako point forward gdyby grał więcej gdy kyrie i love by nie grali i catch n shoot mógłby grać z mikiem millerem ale w obecnej formie millera, z którym LeBron zdobywał pierścienie, jest ”nie najlepsza” a raya allena na razie nie ma szans zakotraktowac

    (-2)
  8. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Zejn
    Czyli LeBron ma mniejszy ciąg na kosz 😀 HAHAHHAHAHAHAH
    Gościu. Cleveland nie istnieje od przyjścia Bronka ale istniało znacznie wcześniej i zapewniam Cie, że przez ostatnie 2 lata Cavs byli o wiele wiele ciekawszą drużyną mając za sterami Irvinga i to co grał ten koleś było poezja. Nie bez powodu grał w ASG nie prowadząc zespołu do niczego wielkiego. Lepiej się oglądało tamte mecze z młodymi kotami niż teraz te ściągankę gwiazd i regres niektórych graczy z Irvingiem i Thompsonem na czele.

    (-7)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    @Ciuus
    Co ty piszesz to głowa boli. Człowieku Irving grał w ASG bo to marka którą NBA promuje. Kiedy był jedynym pociągiem Cavs to robił gre, punkty i co chciał. A nic zespół nie osiągał.

    Lebron dał Irvingowi szanse na to by coś wygrać, bo chłopak powtarzał los Lebrona od 2003 do 2010- super gracz który fajnie gra, fajnie sie go ogląda ale nic nie osiąga.

    (4)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Na starym kontynencie i niegdyś w NBA pozycja SF była najłatwiejsza do opanowania i to na niej zazwyczaj występowali najmniej doświadczeni lub najsłabsi zawodnicy w pierwszej piątce. Pozycja ważna jak wszystkie ale najmniej wymagająca.

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu