fbpx

Portland mają potencjał, Chicago potrzebują Derricka Rose!

5

portland @ chicago 

Przeszło dwadzieścia lat temu oba zespoły spotkały się w Finałach NBA, pamiętacie? Michael Jordan po raz kolejny udowodnił światu, że nie można stawiać go w jednym rzędzie z resztą gwiazd ligi, a Clyde Drexler i spółka musieli rzecz jasna zadowolić się drugim miejscem. Dziś choć rzetelne, oba kluby borykają się z problemami:

Chicago waży scenariusze, nie wiadomo czy po powrocie Derricka Rose klub stać będzie na walkę o tytuł, zarówno pod względem sportowym jak i finansowym. Są jednym z siedmiu zespołów NBA (obok Charlotte, New Orleans, Washington etc.) który przez ostatnie dziesięć lat nie wydał ani grosza na tzw. luxury tax i nie zapowiada się raczej na zmiany w polityce klubu. Budżet płacowy jest w pełni wykorzystany stąd nie wiadomo, czy będą skłonni przedłużyć 5 milionowy kontrakt Ripa Hamiltona; Nate Robinson i Marko Belinelli pozostają bez umowy, a i bez wzmocnień pod koszem (wielka szkoda, że stracili Omera Asika) trudno im będzie nawiązać walkę z Miami.

W Portland nie boją się wydawać pieniędzy, przez ostatnie 10 lat oddali blisko 90 milionów dolarów do ligowej kasy w postaci podatków od luksusu, jednak pompowanie pieniędzy w graczy jedynie perspektywicznych i tutaj ma swoje granice. Pamiętajmy, żaden klub nie miał tyle pecha z kontuzjami, co Portland właśnie. Zach Randolph, Brandon Roy, Greg Oden mieli prowadzić drużynę do ziemi obiecanej…  miejmy nadzieje, że przybycie fenomenalnego rookie Damiana Lillarda odwróci nieszczęśliwą kartę zespołu. Na ten moment nie muszą się martwić o pieniądze, pozostaje kwestia: jak je mądrze wydać, po pierwsze chcieliby wzmocnić pozycję centra (JJ  Hickson zdaniem wielu nie spełnia wymogów centra mistrzowskiej ekipy) oraz pozyskać 2-3 znaczących zmienników. Ławkę bowiem mają cieńszą niż Asseco Prokom Gdynia 😉

Wracając do wydarzeń boiskowych: pierwsza kwarta to popis egzekucji ataku w wykonaniu Bulls, na 20 zdobytych punktów, 16 przypada spod obręczy, w czym największy udział najpierw Joakima Noah, a następnie robiącego postępy jako playmaker Nate’a Robinsona.

Portland nie pozostaje dłużne, na pewno są skuteczniejsi rzutowo z 4-7 metrów. Lillard w swoim opanowanym stylu trafił już dwie triple. W przeciwieństwie do swych dzisiejszych rywali nie mają ograniczeń w ofensywie. Strzela Batum, Aldridge ogrywa Noah tyłem do kosza, a ze szczytu boiska po wysokim pick-and-roll nie do powstrzymania są Lillard oraz zwolniony niedawno z Oklahomy Eric Maynor. Tymczasem bez wycieczek za plecy skończyło się rumakowanie Bulls. Tracą już 17 punktów..

czytaj dalej >>

1 2

5 comments

  1. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Nie ma co , jak Portland chce to potrafi , Lillard ma ogromny talent a jego drużyna świetnie go wykorzystuje , oby tak dalej 😀

    (0)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    W sumie nie mogę nigdy do końca pojąć, dlaczego nie doceniają Hicksona. Bo ciągle się słyszy, żę niby dobry ale… Kurde, gość pod koszem jest bestią, fajne pick and rolle się z nim gra, do tego kapitalnie zbiera. Ja tam generalnie s5 bym nie zmieniał. 3 zmienników w offseason i mamy kolejną fajną drużynę, budowaną powoli jak Pacers.

    (0)

Skomentuj Bartolomeo Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu