fbpx

Prawdziwi mistrzowie nie skaczą z kwiatka na kwiatek

9

451

Jak wielkim ruchom kadrowym podlegają ekipy NBA? Czy korzystniej jest doszkalać posiadane kadry czy bezceremonialnie żonglować składem w poszukiwaniu większego talentu bądź dopasowania?

To oczywiście zależy. Nie każdy dysponuje składem na miarę pierścienia. Nie każdy posiada budżet zezwalający na walkę o tytuł. Niejeden nie ustrzegł się pecha w postaci kontuzji kluczowego gracza bądź podpisania fatalnego w skutkach kontraktu. Czasem psuje się chemia w szatni i nie ma wyjścia jak tylko dokonać transferu, niekiedy gwiazda żąda przenosin, ktoś zwyczajnie się starzeje, wychodzi z formy, zmieniają się przepisy gry albo właściciela dopada histeria i rozkazuje zwolnić trenera…

Zamiast deliberować popatrzmy w dane. Gwoli wyjaśnienia, poniższe liczby oznaczają: jaki procent minut spędzanych na parkiecie obsadzili zawodnicy, którzy reprezentowali ekipę również w poprzednim sezonie. Rozumiecie? 48 minut x 5 graczy x 82 mecze plus ewentualne dogrywki i playoffs. Jaki procent z tego rozegrali “starzy” zawodnicy?

W minionym sezonie najmniej zmienili się:

1- San Antonio Spurs 98%
2- Atlanta Hawks 88%
3- Memphis Grizzlies 85%
4- LA Clippers 83%
5- Golden State Warriors 80%

czyli ekipy ze zdecydowanego czuba NBA. Prosty wniosek.

Dla odróżnienia, największych zmian w zeszłej kampanii dokonali:

1- Philadelphia 76ers 29%
2- Dallas Mavericks 38%
3- Cleveland Cavaliers 39%
4- New York Knicks 39%
5- Minnesota T-Wolves 43%

Nie licząc Cavs mamy jasny przekaz, ligowi mocarze trwają przy swoim, “słabiaki” zmieniają ile mogą. No dobrze, a jak to wygląda na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat? Który zespół najczęściej zmieniał kadry, a który stawiał na zgranie i sprawdzone w boju metody?

CZYTAJ DALEJ >>

1 2

9 comments

  1. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    W sumie to Cavs gdyby nie kontuzje mieliby szanse a byczek Lebron nie dał rady z całą maszyną GSW . Z roku na rok te finały wydają się coraz mniej ciekawe . Ostatnio odpaliłem sobie LAL vs Pacers to były finały 😀

    (12)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Następny finał widze w ten sposób: lebron praktycznie w pojedynke próbuje powalczyć z san antonio ale przegrywa 4:2

    Ogolnie od 3 lat co finał to nudniej…

    (-8)
  3. Array ( )
    Pablito_Wandalito 16 lipca, 2015 at 13:59
    Odpowiedz

    Jak nie idzie to są zmiany duże, a jak idzie to korekty stąd te statystyki. Oczywiście dochodzą do tego cele przykładowo NYK jest kasa i liczy się tylko tytuł a wszystko co poniżej finału konferencji to porażka więc zmiany. Natomiast tak Utha ma w miarę stabilny skład i jakoś o PO nie walczą, w sumie to samo można powiedzieć o Denver (dopiero w tym sezonie maja robić czystkę). Ale ogólnie co zawsze wiadomo im większa stabilizacja tym lepiej w końcu to gra zespołowa i ta 15 musi nauczyć się z sobą grać w różnych kombinacjach. Tym lepszym graczom przychodzi się lepiej dostosować tym gorszym wolniej. Np. Cavs wystarczyło połowa sezonu.

    (2)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Cono
    Cavs dla GSW nie byli wyzwaniem….. Wzięli ich na wyczekanie aż się sami wykończą zamiast kopać się z koniem.

    (-8)
  5. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @Ciuus

    Zgodzę się z tobą. W ostatnich finałach jedyną szansą dla Cavs było wygranie 4 pierwszych meczów z rzędu. Dlaczego? To proste – zmęczenie. Łatwiej jest zagrać 4 mecze na 100% niż 6-7 meczy na podobnym poziomie. Pierwsze 3 mecze były z niewielką różnicą punktów. Od 2-8 pkt różnicy. Potem zabrakło pary i GSW robiło swoje. 🙂

    (-1)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Liczby nad interpretowane.

    Dlaczego zespoły z góry tabeli nie zmieniaja trzonu zespołu?

    Odpowiedz jest prosta i pokazały ją ostatnie tygodnie.

    Po prostu ciężko w NBA złapać jakiegoś kluczowego zawodnika,wiec zespoły które ich mają trzymają ich kurczowo i nie pozbywają się. Takie Utah czy Denver czy inne słabiaki nie maja niczego by sciągnąć gwiazdę czy wartosciowego zawodnika. Muszą liczyć że dostana takiego w drafcie, a i to oni odchodzą bo sami nie ugrają za wiele w zespole.

    I takim systemem ostatni mistrzowie to:

    2015: Warriors 80% – dobrzy zawodnicy którzy wskoczyli z forma w tym sezonie.
    2014: Spurs 83% – zespół ułożony od lat na tych samych zawodnikach
    2013: Heat 82%- Lebron chciał przejść więc poszedł do nich, i to dało im kopa.
    2012: Heat 79%- jw
    2011: Mavericks 79% – wyjątek potwierdzający regułę:D Ale też Miami grało 1 rok razem, Lakers posypani.
    2010: Lakers 87% – wielki rynek, majacy czym przyciągnąć dobrych zawodników, no i był jeszcze kobe dobry.
    2009: Lakers 95%- jw
    2008: Boston 50% (!)- Przebudowa i pykło.
    2007: Spurs 84%- jw.

    Nie ma tu przypadków. Znacząca większośc zespołów wygrywających mistrzostwa to zespoły z gwiazdami. A gwiazdy maja to do siebie że podpisuje się je na jak najdłuższy kontrakt, i nie wymienia zazwyczaj. Z tego wynika to całe nie skakanie z kwiatka na kwiatek.

    ogólnie NBA robi się nudna. Gwiazdy poobsadzane po zespołach. Coraz mniej zmian mogacych namieszać w lidze. PO nudne, przewidywalne.

    I nie zanosi się na zmiany.

    (1)

Skomentuj słoniu Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu