Z czystko strategicznego punktu widzenia ekipa Indiany Pacers znalazła się w najgorszym, możliwym położeniu. Nie dla nich zwycięskie serie meczów i walka o puchar, ani też topowy rookie w nadchodzącym drafcie. Skazani na pucowanie środka tabeli. Weterani (David West, Luis Scola) dokładają kilometrów w nogach robiąc o rok starsi.  Koszmarna kontuzja Paula George jeśli nie osłabi, z pewnością spowolni rozwój potencjału tego 24-letniego zawodnika. Roy Hibbert załamał się nerwowo, co skutecznie zabiło w nim wszelki entuzjazm do gry w koszykówkę i pracy nad sobą.  A przecież jeszcze przed rokiem dominowali, a Lance Stephenson walczył o głosy kibiców do All-Star Game!

Wszystko to jednak dawno i nieprawda. Niepoprawni optymiści twierdzą, że George wróci na zakończenie rozgrywek by wspomóc klub w walce o playoffs… sam zawodnik również tego pragnie i choć niewątpliwie byłaby to sensacja, czy sensacje są teraz potrzebne Indianie?

Moim zdaniem chłopak powinien odpoczywać jak najdłużej, pozwolić kierownictwu wykazać się w trakcie przerwy letniej i z przeładowanymi działami (zwłaszcza na pozycji SG) powrócić w chwale. Rozumiem, że podpisał wielki kontrakt i chce grać, ale patrzmy realnie. W tym sezonie Pacers niczego już nie zwalczą. Zatem kuruj się PG#13!

Jak wspomniałem, wielkim “osłabieniem” dla ekipy zarządzanej przez Larry’ego Birda okazało się odejście Lance’a Stephensona. Panowie nie dogadali się w sprawie pieniędzy i obaj muszą dziś żałować swej decyzji. “Born Ready” ogromnie podupadł z formą w Charlotte, Larry ma wielką dziurę na obwodzie straciwszy gościa, który co noc flirtował z triple-double.

Czy powodem takiej a nie innej oferty mogły być problemy emocjonalne Lance’a? Incydent, gdy spoliczkował Evana Turnera na treningu? Tego się nigdy nie dowiemy. W każdym razie, psy szczekają a karawana idzie dalej.

CZYTAJ DALEJ >>