fbpx

Remember the name: Bohaterowie ostatniej akcji

56

Wyobraź sobie, że Twoja drużyna rozgrywa trudny mecz. Do zwycięstwa brakuje Wam jednego celnego rzutu, który musi paść w tej ostatniej akcji. Oczy wszystkich zwrócone są w stronę największej gwiazdy. LeBron, Kawhi, Harden, Stephen czy inny “max contract player” jak John Collins z Atlanta Hawks (!) każda ekipa ma przynajmniej jednego zawodnika, do którego zwróci się w chwili najbardziej palącej potrzeby. Wiedzą o tym także rywale, dlatego starają się go odciąć od podania. Masz już przed oczami lidera szykującego się do decydującego rzutu?

Dobrze. A teraz wyobraź sobie, że pomarańczowa kula trafia w ręce gościa, o którym mówi się „no faktycznie jest ktoś taki”. Nie mówiąc już o sympatykach innych drużyn. Spoko, zaraz wszyscy będą wiedzieć, kim jest ten człowiek. I zapamiętają ten moment na zawsze.

Gerald Henderson Senior

Najsłynniejszy przechwyt w historii Boston Celtics? „Havlicek stole the ball” w finałach konferencji w 1965 roku. Całkiem zasłużenie, choć dziś mało kto pamięta o równie ważnej akcji, która miała miejsce w drugim meczu Finałów NBA 1984 roku. Lakers prowadzą w Boston Garden 113:111 i tylko kilkanaście sekund dzieli ich od objęcia prowadzenia 2:0. Magic Johnson i James Worthy wznawiają grę, ten drugi podaje do Byrona Scotta. Zbyt lekko…

Henderson wyskakuje przed rywala, wybija piłkę przed siebie, dopada do niej w kilku susach i pakuje do kosza. Tym samym najmniej rozpoznawalny z bostońskich starterów doprowadza do dogrywki, w której lepsi okazali się gospodarze. Larry Bird stwierdził, że gdyby nie ta akcja Geralda, Celtowie nie tylko nie sięgnęliby wówczas po tytuł, ale przegraliby całą serię w czterech meczach.

Jego syna, Geralda Hendersona Juniora, większość z Was może kojarzyć z występów w Charlotte Bobcats czy Portland Trailblazers.

Vinnie Johnson

W tym przypadku chodzi nie tylko o ostatni rzut, ale całą IV kwartę piątego meczu Finałów 1990 roku. Detroit Pistons dopiero co wygrali dwa mecze w Portland i są o krok od obrony tytułu mistrzowskiego. Jednak w trzeciej odsłonie Blazers wyszli na prowadzenie i wydawało się, że ekipa Chucka Daly’ego po prostu za rywalem nie nadąży. Wszyscy liczą na jeszcze jeden zryw temperamentnego walczaka Isiaha Thomasa, ale rozgrywającemu zaczyna brakować sił. James Edwards i Joe Dumars zaliczają odpowiednio 5/13 i 2/13 z gry i są psychicznie pozamiatani w tym meczu. Na szczęście na placu jest Vinnie „The Microwave” Johnson.

Rezerwowy rzucający obrońca rzuca jak w transie, zdobywając w ostatniej kwarcie 14 ze swoich 16 punktów. Jego wysiłek prowadzi do remisu 90:90 na kilkanaście sekund przed końcem meczu. W ostatnim posiadaniu piłka ponownie trafia do Mikrofali, który mocuje się z wyższym o 13 centymetrów Jeromem Kerseyem. Skrzydłowy Portland nie jest jednak w stanie zatrzymać kolejnego jumpera, który na 0.7 sekund przed wybrzmieniem syreny bezbłędnie odnajduje drogę do obręczy. Pistons znowu są mistrzami NBA, a Motor City ma nowego bohatera.

John Paxson

Chyba najbardziej “klasyczny” moment na tej liście, bez którego pewnie niewielu kojarzyłoby nazwisko tego koszykarza. Na kilka sekund przed końcem game 6. Finałów 1993 roku prowadzona przez atletycznego Charlesa Barkleya ekipa Phoenix Suns prowadzi 98:96 i wydaje się, że doprowadzi zaraz do Game 7. Dla zespołu Michaela Jordna oznacza to kolejny wyjazd do Arizony i decydujący o wszystkim mecz na obcym terenie. Trener Paul Westphal wielokrotnie powtarza swoim podopiecznym, by za nic w świecie nie podwajali w końcówce żadnego gracza Byków, nawet Jordana, który zdobył dla Chicago wszystkie 9 punktów w finałowej kwarcie.

Mimo to w ostatnim posiadaniu gości Danny Ainge odpuszcza krycie, by zagęścić obronę w pomalowanym, gdzie po podanie wychodzi Scottie Pippen. Ten podaje do Horace’a Granta, który przytomnie wycofuje piłkę do stojącego za łukiem, kompletnie niepilnowanego Paxsona. Three for threepeat.

Mario Elie

W sezonie 1994/1995 Houston Rockets marzyli o obronie wywalczonego rok wcześniej tytułu, choć nikt poza nimi nie uważał tego za realny scenariusz. Nie mając przewagi parkietu w żadnej serii Rakiety były skazane na pożarcie w każdej kolejnej rundzie, a już na pewno gdy w półfinałach zachodu przegrywali 1-3 z bardzo silnymi Phoenix Suns. Teksańczycy nie zamierzali jednak składać broni i doprowadzili do niesamowitego game 7.

21 sekund do końca sprawa wciąż była otwarta. Rockets wznowili grę zza linii bocznej, a Suns zdecydowali się na wysoki pressing i (znowu) zgubili krycie. Robert Horry dostrzega stojącego w rogu parkietu Mario Elie, który ma na swoim koncie zaledwie 5 oczek. Gdyby Big Shot Bob rzucił piłkę ciut wyżej, byłaby to pewnie jedna z najgorszych strat w historii NBA. Mario jednak łapie, na ułamek sekundy ląduje na ziemi i oddaje najważniejszy rzut w swoim życiu. „Kiss of Death” bo tak nazywany jest ten moment, wyprowadza Rakiety na prowadzenie 115:112. Houston awansuje do finałów konferencji, w których odprawia Spurs, a następnie melduje się w Finałach NBA, gdzie błyszczy…

… Kenny Smith

Kto wie, czy gdyby nie Game 1. Kenny byłby dziś współgospodarzem NBA on TNT. Smith był graczem solidnym, notującym w tamtym sezonie średnią 10.4 punktów na mecz. Nijak miało się to do linijek Hakeema Olajuwona czy Clyde’a Drexlera, przy których reszta drużyny prezentowała się dość mizernie. Jeśli ktoś miał wieść Rakiety do zwycięstwa przeciwko Orlando Magic, to właśnie ta dwójka gwiazd.

Najwidoczniej Kenny o tym nie wiedział, bo ustanowił ówczesny rekord 7 celnych trójek w finałowym meczu. Ostatnią wbił na 1.6 sekundy przed końcem, robiąc zwód pod frunącym Penny Hardawayem (najgłupsze zagranie w dziejach Orlando: mając 3 punkty przewagi nie faulować, wówczas nawet przy rzucie zza łuku przyznawano dwa wolne, przyp. admin) i ustalając wynik po czterech kwartach na 110:110. Jeśli nadal potrzebujecie dowodu, że 23-punktowy występ Smitha był czymś niezwykłym, to wiedzcie, że w kolejnych trzech meczach serii zdobył łącznie 7 oczek.

Sean Elliott

Podczas finałów konferencji zachodniej w 1999 roku skrzydłowy był już znaną marką w NBA. Mimo to wciąż pozostawał drugoligowcem. Nikt nie wymieniał go jednym tchem z Twin Towers czy świetnie grającym w playoffs, charyzmatycznym Avery Johnsonem. Ponadto przez dwa wcześniejsze sezony zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi i wydawało się, że najlepsze dni w NBA ma już dawno za sobą.

W drugim meczu przeciwko Blazers, San Antonio przegrywa 83:85 i musi trafić w ciągu ostatnich 12 sekund. Amerykanie akurat świętują dzień poświęcony pamięci weteranów, dlatego ostatnia akcja gospodarzy przechodzi do historii jako „Memorial Day Miracle”. Sean biegnie w stronę linii bocznej, by przejąć podanie po wznowieniu. Stacey Augmon omal nie wypycha go poza parkiet, ale Elliott jest w stanie zapanować nad piłką. Jego ciało przechyla się jednak do tyłu i za ułamek sekundy pięty Elliotta przekroczą linię. Skrzydłowy balansuje na samych palcach, dodatkowo mając przed sobą Rasheeda Wallace’a. Zgodnie z wszelką logiką i prawami natury to nie może się udać. Mimo to wygięty i zasłonięty Sean zdobywa najważniejszą trójkę w historii klubu, robiąc milowy krok do pierwszego mistrzostwa NBA w historii organizacji.

Derek Fisher

Jednym z highlightów kariery Tima Duncana jest rzut ponad Shaqiem i Karlem Malonem na 0.4 sekundy przed końcem piątego spotkania półfinałów Zachodu w 2004 roku. Hala w euforii, ławka Spurs rzuca się na Tima, nawet Pop nie kryje emocji. Lakers, którzy prowadzili niemal cały mecz, są załamani. Nikt nie przypuszcza, że za chwilę to oni obejmą prowadzenie w serii.

Grę zza linii bocznej wznawia Gary Payton, który do wyboru ma Shaqa, Karla i Kobe. Pewnym wyborem wydaje się być ten ostatni, bo przecież… wiadomo. Niestety obrona Spurs uważa podobnie i podwaja Bryanta. Gdy oczy wszystkich skupione są na nim, Payton podaje do Dereka Fishera. Rozgrywający łapie piłkę i wyrzuca ją, zanim jeszcze w pełni obróci się w stronę kosza, nad którym włącza się końcowa syrena.

Spalding przecina siatkę, a gdy spada na parkiet, praktycznie nie ma już na nim graczy Lakers. Ci w okamgnieniu biegną do szatni, jakby bali się, że sędziowie mogą nie uznać rzutu i zakończyć mecz zwycięstwem SAS. Gospodarze są zdruzgotani i nie podnoszą się już psychicznie w serii. No niestety, Lakers są jedyną drużyną w dzisiejszym zestawieniu, która pomimo “magicznego rzutu” w końcówce nie zdobywa tytułu mistrzowskiego, w Finałach kontuzja odnawia się Karlowi Malone i uznać muszą wyższość Detroit Pistons.

A Wy? Potraficie wymienić zawodnika, którego nazwisko na zawsze będzie się kojarzyć z jednym, najważniejszym rzutem w końcówce meczu? Dajcie znać w komentarzach!

[Jędrzej]

56 comments

    • Array ( )

      Sens pytania był chyba trochę inny. Ray owszem – jest znany z tego rzutu – ale ma też wiele innych sukcesów i nie zostanie zapamiętany tylko przez pryzmat finałów z SAS.

      Do listy bardziej już pasuje taki Steve Kerr

      (11)
    • Array ( )

      @Anonim
      Threepeat przerwało im Toronto Raptors śmierdzielu. Jakby patrzeć na to w taki sposob jak Ty to mozna powiedzieć, że brak Kryie i Love’a zabrał Cavaliers mistrzostwo w 2015.

      (-2)
  1. Array ( )
    Odpowiedz

    vinnie johnson to samiusieńki początek mojej nba. pamiętam jak nie raz ciągnął tłoki za uszy. jednak największy dla mnie gwóźdź to paxson zabijający moje słońca… chciałem wtedy telewizor wypierd…. za okno. dodam jedynie, że mieszkałem wtedy na 9 piętrze i płaskich telewizorów nie było…

    (6)
    • Array ( )

      Dokładnie – kibicowałem Sloncom od 88ego roku i jak Barkley przeszedł do nich to był fantastyczny sezon. Po dramatycznej pierwszej serii z Lakersami i potrójnej dogrywce w Chicago myślałem ze zdobędą ten tytuł. Do dzisiaj jak widzę jak Paxson rzuca ta 3ke to mnie taki wkurw łapie………

      (8)
    • Array ( )

      A daj spokój chłopie. Do tej pory jak myślę o tym rzucie mam dreszcze. I jeszcze mój stary świętujący tytuł Chicago. I “pan od wuefu” następnego dnia proszący abym pożyczył mu kasetę z nagranym “rzutem na mistrza”. Skłamałem, że nie mam i tego samego dnia nagrałem na nią jakiś program o dinozaurach, żeby już nikt tego koszmaru nie oglądał:)
      Kiedyś to było, teraz to nie ma….

      (13)
    • Array ( )

      dzięki dziadki
      u mnie prawie wszyscy byli za bulls… ja tylko jak grali z juuuuta, bo większej nudy niz oni nikt nie grał

      (0)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Aha 0,4 sek i zdarzył oddać rzut. Na pewno. Amazing happens. Pierdu pierdu…
    P.S. mrugnięcie powięka trwa 0,2sek

    (-5)
    • Array ( )

      Ty tak na poważnie ? Przecież to norma w nba tyko czasami rzuty bez znaczenia, czas akcji 24s. (Z boku podaje mając 0,3/0,4. Tylko to w trakcie gry nie na koniec).

      Ps. Dlatego rzucał z zamkniętymi oczami.

      (3)
    • Array ( )

      Głupio napisany komentarz, który jednak jest dość ważny. Nie oddasz rzutu do kosza, łapiąc piłkę tyłem do niego, w 0,4 sekundy. Żaden ze mnie naukowiec i nie mam dowodów w postaci badań na temat czasu mrugnięcia okiem. Można złapać piłkę w tym czasie, można się obrócić, być może, ale to wszystko razem jest po prostu niemożliwe. Byłem wtedy zły, pamietam jakby to było wczoraj. Dzisiaj to by nie przeszło, a wtedy nie było nawet jak sprawdzić. Podejrzewam, że drugie 0,4 sekundy zajęło włączenie zegara po złapaniu piłki przez Fishera.

      (5)
    • Array ( )

      Kerr przeciw Utah zdobył pewnie swoje najsłynniejsze punkty, ale nie był to rzut ustalający wynik, tak jak te przywołane w tekście. Niemniej bardzo pamiętna akcja i czekałem, aż ktoś o niej wspomni 🙂

      (4)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Pierwsze nazwisko, które większości pojawia się w głowie po przeczytaniu nagłówka to Horry, a tu nawet wspomnienia o nim…

    (2)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie prawda że przyznano by smith’owi dwa rzuty wolne przy faulu za trzy pkt. Oglądałem mecz na żywo wtedy i faulowany rzut za trzy, okraszano trzema osobistymi, jak nie wpadł.

    (3)
    • Array ( )

      Hall ma rację, sezon 94/95 o którym mowa był pierwszym, w którym zasada 3 rzutów wolnych za faul przy rzucie za 3 obowiązywała. Następnym razem sprawdź mordeczko 🙂

      (0)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Co do Horry’ego, to akurat on ma na swoim koncie kilka arcyważnych rzutów na zwycięstwo i trudno skojarzyć go wyłącznie z jednym takim momentem. W zasadzie Big Shot Bob mógłby dostać własną listę takich rzutów 🙂 tymczasem poczytać o Robercie można tutaj:
    https://www.gwiazdybasketu.pl/robert-horry-niesubordynacje-i-szalenstwa-siedmiokrotnego-mistrza-nba/
    https://www.gwiazdybasketu.pl/piec-rzeczy-ktorych-nie-wiecie-na-temat-roberta-horry/

    (4)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    A Elliot był marką już wcześniej ale nie był brany pod uwagę z uwagi na przeszczep nerki. Był pierwszym sportowcem na świecie który wrócił do sportu zawodowego po przeszczepie. Trójka była sensacją ale druga sprawa to wygrana walka z chorobą.

    (3)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    “LeBron, Kawhi, Harden, Stephen czy inny ‘max contract player’ jak John Collins”
    Taa..

    Jak robicie jakieś zestawienie to moglibyście nie umieszczać gwiazd z tartakiem, bo gdyby Collins znał polski, to na pewno nie życzyłby sobie aby mu tak umniejszać. Facet samotnie ciągnie Atlante Hawks do rekordowych 3 (trzech!) zwycięstw z rzędu w sezonie 18-19, a Wy go zestawiacie z jakimś LeBronem czy innym Stephenem? Żenada.

    Nie dziwię się oburzeniu Collinsa, bo gdybym tak jak on był GOATem, to też oczekiwałbym 40 baniek za rok skoro takie “gwiazdy” dostają po 38mln. Czy LeBron, Kawhi, Harden albo Curry mają 10 zbiórek na mecz? Nie mają.

    Domagam się więcej szacunku dla Collinsa na tym portalu!

    (4)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    ROBERT HORRY!
    Steve Kerr z resztą też.
    Ray Allen jest bardziej znany jako Jesus Shuttlesworth niż z tego rzutu w Game 6

    (0)
  9. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Dla wszystkich miłośników koszykówki – trzymajcie się zdrowo i nie dajcie się spirali! Obyśmy jak najszybciej obejrzeli wspólnie kolejny mecz! „Jeszcze jedna piłka, Panowie”!

    (5)
    • Array ( [0] => subscriber )

      Tak niestety ludzie będą się zachowywać. Nie chcą być sami chorzy, tylko wciągną innych. Goberta chyba wywalą z ligi

      (2)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    No proszę, choć to nie jest powiązane z artykułem w zasadzie, to z tematem NBA dosyć mocno – pierwszy zawodnik NBA jest coronavirus-friendly, nie kto inny jak (czarny) Rudy Gobert, ciekawe gdzie on to mógł złapać, może w rodzinnej Francji, może onanizując sie gdzieś po mieście w Utah (choć zawsze kojarzyłem Utah za porządne miasto). Drogi Adminie strony, bardzo prosiłbym o zrobienie artykułu dotyczącego aktualnej sytuacji w NBA

    (-2)
    • Array ( )

      Szkoda, że Twój ojciec nie zatrzymał się na onanizowaniu i musiał pójść krok dalej, bo teraz musimy czytać taki idiotyczny komentarz

      (0)
  11. Array ( )
    Big Fundamental 12 marca, 2020 at 08:56
    Odpowiedz

    Admin… wtedy byly dwa wolne za faul przy rzucie za 3?? No nie wydaje mnie sie… Z reszta ogladalem je tez na zywo jak wszystkie od 1993 i moim zdaniem normalnie byly 3 wolne za faul przy rzucie za 3

    (1)
    • Array ( )

      Spokojnie pewnie już wstał, ogląda teraz highlightsy i kmini dlaczego nie było meczu Jazz-Okc. Zaraz przeczyta gdzieś, że Gobert ma koronawirusa i zda “relację” z odbytych spotkań 😀

      (-1)
    • Array ( )

      A co wg. Ciebie można napisać w 5 minut?
      Chcesz kolejnego tekstu, w którym zdanie “Rody Gobert potwierdzonym przypadkiem Koronawirusa, sezon zasadniczy NBA zawieszony” rozciągnięte zostanie na 4 paragrafy, które tak naprawdę nic nie wnoszą?

      Zasada jest prosta – chcesz szybkiej, niewyrafinowanej informacji – dostaniesz ją wszędzie indziej.
      Chcesz czegoś więcej, dogłębnej analizy, wniosków, czegoś błyskotliwego – czekasz dłużej i znajdujesz to na GWBA.

      Ja tam wolę poczekać niż dostać kolejny raz tę samą papkę, tylko podpisaną innym pseudonimem.

      (19)
    • Array ( )

      @Musek – Własnie od dłuższego czasu artukuły tutaj wrzucane sa o 15 i zawierają trzy akapity, z czego 2 sa o LA więc nie pitol farmazonów…

      (0)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    a cwoki dalej spia !!! cwoki pobudka!!!! sezon odwolany , koniec hajsu z reklam , koniec typera , its time to say goooooodbayyyyyyyy

    (-11)
  13. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Ogarnijcie się z hejtami. Chłop też ma swoje życie.
    I mimo,że rzygam tym Lakersami itp. To go szanuje za pracę,poświęcony czas i wielkie starania dla nas,abyśmy mogli czytać fajnie artykuły i się poprzedzać też:)

    (2)
  14. Array ( )
    Odpowiedz

    Kurcze, jednak debile czytają też fajne strony o NBA… a na pewno na nich komentują. A wszyscy powtarzają, że jak nie masz nic wartościowego do powiedzenia to lepiej nie mów nic. Pozdro

    (2)
  15. Array ( )
    Odpowiedz

    Od sezonu 94/95 w NBA przyznaje się 3 rzuty wolne za faul przy rzucie za 3 punkty. Zatem Smith rzucałby 3 razy. Kenny trafiał wtedy 85 % rzutów wolnych, zatem Penny nie powinien faulować i nie było to “najgłupsze zagranie w dziejach Orlando”!!!

    (1)

Skomentuj JohnyBlaze Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu