fbpx

Shai Gilgeous-Alexander: dobry, elegancki chłopak mój, co gra w NBA

13

Kanada: stereotypowo kraj uprzejmości, tolerancji i równości. Można rzec zaprzeczenie Stanów Zjednoczonych, porządek, ład i natura. Jednak każda utopia ma swoje rysy, w tym przypadku chociażby szkoły z internatem nawracające siłą dzieci pochodzące z rdzennej ludności Innuitów – polecam wywiad “Zabić Indianina” w dziecku ze styczniowych Wysokich Obcasów Extra. Stereotypowo na polu koszykarskim Kanadyjczycy mają ustępować Team USA, wprawdzie był Steve Nash, ale kiedyż to było, trafiły się dwie jedynki draftu, z czego jedna wygląda jak pączek i błąka się po G-League, a druga w mroźnej Minnesocie nie umie zrealizować swojego hojnie opłacanego potencjału.

Do Tokio wybierze się jednak solidna paczka zawodników, z czego swój udział potwierdzili między innymi młodzi kuzyni o pokrętnych nazwiskach, więc teraz sięgam po przyciski Ctrl C, Ctrl V: Shai Gilgeous-Alexander i Nickeil Alexander- Walker. Stojąc koło siebie wyglądają bardziej jak bracia, niż dalsza rodzina i jak się okazuje – nie jest to stwierdzenie dalekie od prawdy.

Klaun?

Charmaine Gilgeous wybierała się do szkoły syna z duszą na ramieniu – czemu wzywa ją trener chłopca? W wychowanie dzieciaka włożyła sporo pracy, zresztą jak we wszystko, co w życiu robiła. Najpierw były biegi, codzienne treningi doprowadziły ją na szczyt, w postaci Igrzysk Olimpijskich w 1992 roku, na których reprezentowała rodzinny kraj Antigua i Barbuda. Kolejno podjęła dwie prace by wspomóc utrzymanie rodziny w Kanadzie. Małżonek Vaughn Alexander również nie próżnował, po własnej robocie trenował obu chłopców.

Mama Shaia wraz z wychowawcą syna usiadła w śmierdzącym od zjełczałej nikotyny kantorku, z którego widać było boisko, na którym chłopak ćwiczył rzuty do kosza: długi, szczupły, żylasty.

– Proszę spojrzeć na syna – zaczął Frederick Owens, a serce matki zaczęło prędzej bić – z takimi warunkami fizycznymi może zostać pływakiem, koszykarzem, albo klownem. Od niego zależy co wybierze.

Wychodząc ze szkoły Charmaine, znając charakter i zaangażowanie swojego syna wiedziała dobrze, że rola cyrkowca mu nie grozi.

Kuzyni czy bracia?

Shai urodził się wprawdzie w Toronto, ale prędko wraz z rodziną przeniósł do oddalonego o 60 kilometrów Hamilton, w stanie Ontario. Jego kuzyn, Nickeil, pozostał w mieście Raptors, ale więź między chłopakami wykraczała znacznie poza wspólne świąteczne obiady i obowiązkowe wizyty na imieninach cioci. Trenowali razem pod okiem Vaughna od najmłodszych lat, wychowywany bez ojca Nickeil mówił do niego zamiennie tato/wujku, nie mogąc zdecydować się, która forma jest ostatecznie właściwsza.

Jestem szczęściarzem, Vaughn, Shai i jego młodszy brat, mając ich wokół siebie czułem się niemal członkiem rodziny [Alexander-Walker]

Grając wspólnie na podwórku, trenując w tych samych akademiach, naturalnym wyborem okazało się i to samo liceum. Panowie przenieśli się tam z innych, mniej istotnych na koszykarskiej mapie ogólniaków, szukając możliwości do dalszego rozwoju. 18.4 punktów, 4.4 zbiórek i 4 asysty plus więcej niż solidna obrona – takie karty wyłożył na stół Shai przed procesem rekrutacyjnym na studia. Droga do podobnych cyferek nie była jednak łatwa:

Początkowo nie był zbyt skoordynowany, ale jego głównym atutem była chęć pracy nad elementami, które zazwyczaj nudzą młodych zawodników. Mogę powiedzieć, że nie ominął ani kroku z koszykarskiego rzemiosła. Wyróżniała go niesamowita etyka pracy, zdolność do zachowania spokoju w trudnych momentach, brak pośpiechu, charakterystycznego dla rówieśników. Wierzę, że zaskoczy wielu ludzi [Dawyne Washingotn, trener z pierwszego liceum SGA]

Oprócz zwyczajnej treningowej rutyny kuzyni próbowali swoich sił także na boiskach ulicznych, a że żaden nie lubił odpuszczać, często wracali do domu posiniaczeni jak po barowej bójce.

Nie znosiłem z nim przegrywać, on nienawidził porażek ze mną. Rywalizacja, to właśnie pomogło nam stać się lepszymi. W dodatku znacznie łatwiej zobaczyć swoje słabości w zmaganiach z jednym i tym samym rywalem [Alexander Walker]

Kentucky – Virginia

Drogi kuzynów rozeszły się dopiero przy wyborze uczelni, w momencie kluczowym dla rozwoju sportowca w Stanach. Tu już nie było sentymentów. Shai otrzymał najpierw propozycję z Florydy, by odrzucić ją na rzecz uwielbianego przez siebie programu Kentucky. Nickeil musiał zadowolić się stypendium od solidnego, ale nie elitarnego – Virginia Tech.

Nie czułem nic prócz ekscytacji na myśl, że zagra dla Kentucky, sam podjąłbym identyczną decyzję. Przez myśl mi nie przeszło pytanie „czemu to nie ja jestem na jego miejscu?”. Każda rzecz ma swoją przyczynę, a czas zweryfikuje wszystko [Nickeil]

Początkowo Shai nie radził sobie zbyt dobrze w barwach Kentucky. Jako sixth-man dostawał solidne minuty, ale nie potrafił przekuć ich w statystyki czy realny wpływ na grę zespołu. Tak jak biblijny Samson, stracił swoją moc po ścięciu mu włosów, tak po zmianie fryzury na krótszą rozpoczął się symbolicznie rozwój SGA, który znalazł miejsce w pierwszej piątce u boku Hamidou Diallo i Kevina Knoxa. Przygodę z Wildcats kończył na średnich 13/4/5, a słynny John Calipari wróżył my świetlaną przyszłość w NBA, przy okazji rozjaśniając nieco ideę jaką kierują się kluby przy wyborach w drafcie:

NBA stało się ligą przyszłości. Nie wybierasz kogoś myśląc o chwili obecnej. Kiedy SGA grał dla nas źle tego roku – przegrywaliśmy, długo nie mogłem sobie uzmysłowić, że przyczyną naszych porażek czy zwycięstw może być jeden zawodnik. To właśnie wskazuje na jego wartość. Ktoś wybierze Shaia, a ludzie będąc mówić: „Jak można było go pominąć?” To będzie tego rodzaju gracz [John Calipari]

Hornets – Clippers – OKC

Z jedenastym numerem sięgnęli po SGA włodarze Charlotte Hornets, od razu wymieniając go do będących w przebudowie Clippers. Tam jak wiadomo znalazł miejsce w pierwszym składzie stając się istotnym elementem rotacji drużyny. Doc Rivers koniecznie chciał zachować cennego rookie, ale pozyskanie Paula George’a musiało zagarnąć swoje żniwo i tak SGA znalazł się w Oklahomie.

Krótki rzut oka na statystyki, próbka 33 spotkań wydaje się być już wiarygodna:

  • LAC: 10.8 punktów 2.8 zbiórek 3.3 asyst w 26 minut
  • OKC: 19.8 punktów  5.2 zbiórek 2.8 asyst w 35 minut

Na dniach przeciwko Raptors rzucił 32 oczka, zaliczając kluczowe punkty w zwycięskim spotkaniu na styku 98-97. Komplementował go rozgrywający mistrzów, Kyle Lowry:

Grał tak, jak występuje się u siebie w domu. Niewiarygodnie. Pewność siebie, cierpliwość, czytanie gry – znakomite.

Dla Shaia inny mecz okazał się najważniejszym w sezonie, a mianowicie starcie z New Orleans, w których barwach występuje dziś jego kuzyn NWA. Po spotkaniu panowie wymienili się koszulkami a komplementów nie było końca. Tylko statystyki są nieubłagane: Shai: 26 punktów, Nickeil 4 punkty.

Warto zwrócić uwagę na Shaia w najbliższych latach. Nie co dzień zdarza się gracz, o którym sam Calipari mówi “To jest ten”.

[Grzesiek]


[admin] Wiele by pisać. Skrótowo: SGA demonstruje cechy wielkiego zawodnika. Cierpliwość, koncentrację na szczegółach i pozytywne podejście niezależnie od osiąganych danego dnia wyników. Gdy gra skutecznie, Thunder wygrywają, gdy zawodzi, trudno im nawiązać walkę.

Co bardzo ważne, a czego nie dopisał Grzegorz, przy wzroście 196 centymetrów “Gilgotek” ma aż 211 cm rozpiętości ramion i samo to pozwala mu kryć zazwyczaj trzy, z czasem może nawet cztery pozycje. A to już partnerka zawodnika, panna Hailey Summers – piłkarka.

13 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Już w clippers pokazywał się z dobrej strony, w tym sezonie rozkwitł już bardzo, ma się od kogo uczyc, trochę taki młody, tyle że bez fajerwerków, Penny..

    (20)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    A czy to nie było tak: za PG LA Clippers (prócz paczki z weteranów Gallo ect.) mieli wybór Landry Shamet, lub SGA i zostawili tego pierwszego !?

    (-1)

Skomentuj Dario Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu