fbpx

Skarb Kibica NBA 2019: Portland Trailblazers

23

“Za młodzi na sen za starzy na grzech” – zapewne większość kojarzy ten fragment piosenki Rysia Rynkowskiego. Odnosząc się do klubu z Oregonu, można pokusić się o małą parafrazę – za mocni na draft, za słabi na coś więcej. Odkąd w klubie zawitał błyskotliwy Damian Lillard (3x All-NBA Teams) rokrocznie grają w playoffs, lecz gdy rozpoczyna się poważne granie, zespół puchnie. O ile niektóre przegrane można wybaczyć, uznać większą moc kadrową przeciwnika, tak styl, w jakim odpadają Blazers trudno usprawiedliwiać.

Offseason

No cóż, szału nie ma. Zespołem wciąż rządzą Damian & CJ, których w pierwszej rundzie wycięli do zera Pelikany. Nie poradzisz na podwojenia, fizyczność i kreatywne pułapki. Chłopakom trzeba wsparcia, więcej talentu, kreacji autorskich z drugiej linii, bez tego dalszego progresu nie będzie. Postawili na spacing, kompetencje rzutowe, skrzydła w dupie, bez sensu…

Nowe twarze

  • Seth Curry – dwuletni kontrakt o skromnej wartości 5.6 miliona dolarów wiele mówi, oto ile był wart jak free agent po tym, jak stracił cały miniony sezon z powodu kontuzji nogi. Seth to shooter, nie tak mocny jak brat, ale chyba nikt nie jest. Trochę klepie piłkę, ale brak mu dynamiki, odwagi i skilla by pchać się pod obręcz, ściągać typów i odgrywać. Trochę za drobny w obronie.
  • Nik Stauskas – minimum dla weterana, świetny strzelec z ustawionej pozycji, słabiutki, głupiutki obrońca.
  • Anfernee Simons – 24. pick draftu, kozackie imię, zdolniacha na atakowanej połowie, atletyczny SG, fajnie kozłuje.
  • Gary Trent Junior – 38. pick draftu, SF, typowy snajper, biega w poszukiwaniu pozycji do rzutu, reszta słabo.

Odeszli

  • Ed Davis
  • Shabazz Napier

Ogólna charakterystyka

Końcówka zeszłego sezonu przyniosła ogromne, niczym śmierdzące jajo zniesione przez graczy Portland, zero wygranych w playoffs. W klubie zdawali sobie sprawę, że zespół Pelicans nawet bez Cousinsa to ciężki przeciwnik, jednak nikt nie spodziewał się takiego blamażu w pierwszej rundzie. Sezon regularny panowie zakończyli na trzecim miejscu konferencji, notując po drodze sporo imponujących zwycięstw. I gdy do bandwagonu ciężko było się już zmieścić, pociąg zderzył się ze ścianą (Davis, Rondo, Holiday) i wykoleił.

Czy ten sezon będzie inny? Pod względem składu to niemal ta sama ekipa, co rok temu, tutaj wymieniono tylko kilka mniejszych elementów. W pierwszych 82 meczach ta drużyna nadal będzie szarpać i psuć rywalom nerwy, jednak sprawdzian stanowią playoffs. O ile na Golden State czy Houston może zabraknąć talentu, tak zeszłoroczna seria z Pelikanami nie może się powtórzyć.

W klubie łatwo zauważyć pewien rodzaj frustracji. Lillard złościł się na brak indywidualnych wyróżnień, a obecnie CJ McCollum staj w pierwszym szeregu krytyków nowych nabytków Warriors:

Myślę, że niektórzy zawodnicy obierają tę drogę, jednak większości nie pozwala na to duma. Chcą oni prawdziwych zwycięstw dla swojej organizacji, a nie po prostu wskakiwania do rozpędzonego wagonika [CJ McCollum]

Backcourt marzeń

Na nic jednak słowa – czas pokazać wartość na parkiecie. Czym więc dysponują Blazers by zagrozić herosom z zachodu? Cytowany wyżej CJ to wyborowy shooter. Jest w stanie dostarczyć ekipie punktów z każdego miejsca na boisku, samemu kreuje sobie pozycję, a także bez pardonu wjeżdża pod kosz. Wraz z Lillardem tworzą backckourt, który można uznać za jeden z najlepszych w całej lidze. Ta dwójka powinna na zmianę kierować poczynaniami ekipy, a minuty podkradać będą Curry i Simmons.

Pozycję skrzydłowych to dwaj niezwykle sprawni AF Aminu i Mo Harkless. Obaj stanowią zagrożenie zza łuku oraz ponadprzeciętnie bronią. Aminu to w ogóle czołówka, jeśli mowa o obniżaniu skuteczności rzutowej przeciwnika! Warto jednak zadać sobie pytanie, czy ta dwójka w pierwszym składzie to na pewno materiał by zdziałać coś więcej. Na alarm w lutym tego roku był Lillard, który zwracał uwagę na potrzeby zmian, by przedostać się do ścisłego topu.

Obecni skrzydłowi to na pewno gracze solidni, jednak żaden z nich nie przejmie ciężaru gry, gdy rywale bezpardonowo odcinają od piłki liderów. Na ławce jest jeszcze Evan Turner, który co prawda wspiera rozegrania i notuje mało strat, ale też okrutnie spowalnia tempo.

Pod koszem główną postacią pozostaje Jusuf Nurkić. Bośniak nie stroni od kontaktu fizycznego, walczy na deskach, stawia zasłony, roluje pod obręcz, wychodzi do podania i stara się angażować rywali. W niektórych ustawieniach staje się jednak nieprzydatny. Jest zbyt mało mobilny by przejmować pick and rolle, nie radzi sobie z wysokimi strzelającymi zza łuku (vide Davis). W tym sezonie wchodzić za niego będzie zeszłoroczny rookie Zach Collins. Rok temu pokazał się z bardzo dobrej strony. Może nie rzucał się w oczy tak, jak niektórzy z jego rocznika, ale zdążył pokazać dobre instynkty w obronie a także rzut zza łuku. Poprzerzuca nieco żelastwa i będzie naprawdę solidnym wzmocnieniem ekipy.

Gwiazda: Damian Lillard

Nie jest to zawodnik, który swoją pozycję buduję w mediach. Nie zagra pod publiczkę, pokazując się tu czy tam. Nie uściśnie ręki temu czy tamtemu, aby ładnie wypaść na zdjęciu i zyskać wsparcie. Damian przez całą karierę idzie pod prąd, drogą, którą ciągną go własne przekonania.

Na swojej pozycji stanowi czołówkę ligi. Brakuje mu układu nerwowego, na boisku jest w stanie strzelić do ciebie z każdej pozycji – czy to wjazd, czy trójka z 9 metra. W każdym meczu rozda też kilka decydujących podań do kolegów. Można go nazwać liderem pełną gębą, jednak gdzieś rysą na tym obrazie zostały zeszłoroczne playoffs. Tam Damian przygasł, a jego średnie mocno spadły.

Teraz czas będzie po raz kolejny udowodnić swoją wartość. A z takiej pozycji Lillard doskonale wie, jak należy startować. Gdy po All-Star Weekend, gdzie nie został wybrany, stanął naprzeciw Golden State i starterowi z meczu gwiazd, Stephowi Curry, rzucił 52 punkty przy skuteczności 9/12 zza łuku. Brak powołania do meczu gwiazd w roku 2016 i 2017 stanowił dla niego wielki policzek. Rok temu w mediach głośno dopominał się o nominację, co spotkało się z różnym odbiorem w środowisku. Trzeciego występu się jednak doczekał, podobnie zresztą jak do trzeciej wizyty w All-NBA – tym razem ze statystykami na poziomie 27/7/5 nawet i w pierwszej piątce!

Kocham to miasto

Otwarcie skrytykował Duranta po przejściu do Golden State, samemu zapewniając o swej lojalności do Blazers.

Niewielu zawodników decyduje się grać dla jednej organizacji przez całą karierę. Oczywiście, że kocham grać dla Blazers. Kocham to miasto. Czuję, że ustanowiłem niezwykłą więź ze społecznością i kulturą, dzięki temu, co zrobiłem na boisku. To dla mnie niezwykle ważne. Wiem, że to jednak biznes i organizacje mają różne plany, przez co zmienia się też postawa zawodnika. Być przez całe życie zawodnikiem Blazers byłoby świetne – zgadzam się z tym w pełni! [Damian Lillard]

Dame nie bawi się w piękne słówka, przez co często podpada innym zawodnikom czy działaczom. W lutym otwarcie wskazał zarządowi konieczność zmian, by osiągnąć coś więcej. Trudno się z nim nie zgodzić, gdyż oprócz McColluma wielkich nazwisk w ekipie brak. Na boisku jednak nie daje krytykom żadnych argumentów. Bez zbędnego gwiazdorstwa wykańcza kolejnych rywali. Bez wątpienia stał się mentalnym i sportowym liderem całej organizacji.

Liderzy

  • Damian Lillard – 26.9 punktów 4.5 zbiórki 6.6 asysty
  • CJ McCollum – 21.4 punktów
  • Jusuf Nurkić – 14.3 punktów 9 zbiórek
  • Al-Farouq Aminu – 9.3 punktów 7.3 zbiórki

Roster

  • PG: Damian Lillard / Seth Curry / Wade Baldwin IV
  • SG: CJ McCollum / Nik Stauskas / Gary Trent Junior / Anfernee Simons
  • SF: Maurice Harkless / Evan Turner / Jake Layman
  • PF: Al-Farouq Aminu / Meyers Leonard
  • C: Jusuf Nurkic / Zach Collins / Caleb Swanigan

Przewagi

  • Zbiórka – Blazers zajęli trzecią pozycję w lidze pod względem piłek ściąganych z tablicy. Podstawowym założeniem jest uniemożliwić ponowienie akcji rywalowi
  • Łapa w górze – z mniejszą skutecznością w lidze rzucano tylko przeciw Bostonowi i Philly. Zawodnicy Portland mądrze rotują, a ich skrzydłowi z powodzeniem są w stanie przejąć krycie mniejszych zawodników.

Zagrożenia

  • Asysty – są na szarym końcu ligi pod tym względem. Talent indywidualny Lillarda czy McColluma pozwala na samotne kreowanie sobie pozycji, jednak w dalszej perspektywie niezbędny jest większy ruch piłki.
  • Nieskuteczni skrzydłowi – do osiągania zwycięstw niezbędna będzie pomoc punktowa skrzydłowych, którzy jednak rzadko kwapią się do czynnej pomocy dwójce gwiazd. Czas by i oni poprawili swoje linijki punktowe.

Ciekawe mecze

  • 2 listopada vs New Orleans Pelicans – szansa na zmazanie brzydkiej plamy po zeszłorocznych playoffs
  • 24 listopada @ Golden State Warriors – Lillard & McCollum zawsze są niezwykle zmotywowani na starcia z GSW, a dodatkowy konflikt w mediach CJ’a z KD tylko podgrzewa atmosferę

Prognoza

Panowie z ESPN umieścili Portland dopiero na 10. miejscu w swoich przewidywania, jednak ja nie szedłbym tak daleko. Może i zachód jest mocniejszy, jednak Blazers to doświadczona ekipa, która zeszły sezon regularny rozegrała naprawdę dobrze. Terry Stotts powinien wyciągnąć wnioski i poukładać zespół nieco inaczej, może też w inny sposób rozkładając siły w grach regularnych.

Dysponuje on grupą ogranych zawodników o uznanej klasie. Backcourt budzi szacunek, a i fizyczności nie brakuje. Budżet klubu jest zapchany jeszcze przez dwa najbliższe sezony, więc trzeba wykorzystać obecny potencjał najlepiej jak się da. Moim zdaniem bez kontuzji zespół jest w stanie powalczyć o przewagę własnego parkietu w I rundzie playoffs. A tam nie można sobie pozwolić na taki blamaż jak przed rokiem. “Take the plan serious, or watch it go in smoke” – za tymi słowami utworu Dame D.O.L.L.A. powinna ruszyć cała ekipa z Portland.

[Irek Stanicki]

23 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Żałuje, że Portland nie ściągnęli do siebie Arizy, brakuje im solidnego SF. Ławka też słabiutko, ale z ich budżetem nic więcej nie zdziałają

    (22)
    • Array ( )

      Tego nie potrafie zrozumieć jak z takim składem mogli tak przytkać budżet… Teraz maja bardzo nikłe szanse na konkretne wzmocnienia.

      (10)
    • Array ( )

      Przytkali budżet po niespodziewanie dobrym sezonie po tym jak z piątki Aldridge, Baton, Lilliar, Matthews, Lopez został tylko Damian. Wtedy podpisali, raczej przepłacili ogórów typu Crabbe, Harkless, LEonard, Turner. Aminu dostał wtedy najniższy kontrakt, ale przynajmniej jego wysokość była adekwatna do umiejętności. Reszta powinna otrzymać połowę tego co dostali, a Crabbe trzy razy mniej. Od tego lata są zapchani i nic z tym nie zrobią, bo nawet Magic czy Hornets nie skuszą się na tak fatalne płace.

      (-1)
  2. Array ( )
    Nigdy nie miałem lepszego brzucha 10 września, 2018 at 23:45
    Odpowiedz

    A ja bym się spodziewał, co sezon nikt się nie spodziewa tego po Portland i co sezon oni to robią:)

    (9)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Wszyscy hype’ują Lillarda, że prawidziwy lider, że na boisku nic mu nie zarzucisz itp. Sam go szanuje, ale obrońcą jest słabym (poziom jakiegoś Irvinga czy Currego, a hejt wiele mniejszy), kreuje raczej z przymusu, zdecydowanie bardziej woli sam sobie odpalic. Ponadto nie jest takim typem bez psychiki jak się często podkreśla, bo sam pamiętam kilka clutchy z zeszłego sezonu, gdzie nie udziwgnął ciężaru ( wiem, że każdemu się zdarza, nawet Kobe i MJ nie trafiali zawsze, ale nie patrząc w staty wydaje mi się, że można by znaleźć lepszych zawodników clutchu, o których jednak nie mówi się, że nie mają psychy, a trafiają częściej). Pomijam już zeszłe Playoffy, gdzie razem z druzyną zniósł jajo. Podsumowując, cenie tego zawodnika i moja wypowiedz to nie hejt, ale nagrywanie rapu i robienie wszystkiego inaczej niż większość ligi to nie powód by kogoś wywyższać, ale troche na siłe robi się z Damiana franchise playera, którym w grunicie rzeczy raczej nie jest.

    (7)
    • Array ( )

      Jeśli Lillard nie jest “franchise player” to kto jest?
      Lider drużyny, wierny klubowi do przesady, allstar, all-NBA – trudno o lepsze kwalifikacje.
      A poza tym skoro Portland buduje wokół niego drużynę to tak czy inaczej jest “franchise player” czy tego chcemy czy nie.

      (22)
    • Array ( )

      Anonim
      „franchise player” nie jest się za staty, przywiązanie, wyróżnienia czy kwalifikacje…. Ale o grę na boisku.

      A Portland po dobrych meczach w RS w PO się spalają jak Toronto.
      To skoro Lowry z DeRonazem są słabymi graczami bo nie potrafią ciągnąć zespołu w PO to dlaczego Lillard jest taki wybitny skoro gra w PO tak samo słaby jak wyżej wymienieni panowie.

      Ogólnie z Lillardem jest tak, że jest mega lubiany tu na stronie przez co jako gracza bardzo przecenia się jego osiągnięcia i możliwości.
      Tak samo jest z LeBronem. 90% użytkowników to jego fani przez co zakłamuje się jego obraz.
      Zobacz co się działo z Ballem w czasie całego zeszłego sezonu. Jak się kogoś lubi to nawet pisze się 10 artów jaki jest świetny mimo, że gość kopie się po czole.

      A jak się kogoś nie lubi to tak jak np Rondo wysyła się do Chin na emeryturkę, a tymczasem gość z NOP ograł do zera Portland z wielkim Lillardem.

      (0)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie widzę w tym sezonie Blazers w PO. Poprzedni sezon i tak skończyli ponad swój poziom, co Pelicans brutalnie zweryfikowali. Szacun dla Lillarda za ALL NBA 1-st team, w pełni na to zasłużył, w końcówce sezonu naprawdę wzbił się na wyżyny, ale o powtórkę bedzie mega ciężko. Za słaba ławka, za długi sezon, za mocna dywizja.

    (7)
  5. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    „Za młodzi na sen za starzy na grzech”= Rysiu Rynkowski, a “za młodzi na sen, a na pewno za starzy na snapa” ktoś kojarzy? 😀 #DWASŁAWY BRO

    (8)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Przy dobrej formie i bez kontuzji mogą być na 4 miejscu, nie powinno dziwić nawet miejsce 9-10. Portland w tym skladzie dochodzii do ściany. Pewnego poziomu nie przeskoczą.potrzebuję wzmocnien, na które brakuje budżetu. Nie ma też kim handlować. Aminu, Harkles, Leonard czy Nurkic to nie są zawodnicy, o których zabijałyby się inne kluby. CJ i Lillard mogą wciągnąć ekipę do play offow, ale nic więcej. Piękny Damian i Zlotousty CJ są również odrobinę przehajpowani. I piszę to jako sympatyk Blazers.
    Pierwsza runda max.

    (0)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Deng w Minesocie, heh, jeszcze tylko Joakim “robię wsady w basenie” Noah i będzie komplet…
    Jeden z moich ulubionych klubów a takie bagno powoli tam jest że szok..

    (2)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Koszykówka to gra zespołowa, Portland nie powala obroną, więc jeśli chcą wygrywać muszą te 110+ pkt co mecz zdobyć, więc nawet wybitne mecze (powiedzmy, że co mecz 60 pkt Lillarda + McColluma) duo obrońców powoduje, że wciąż reszta musi ich nazbierać co najmniej 50. Tutaj nie ma ruchu piłki, tak się nie gra w koszykówkę w dzisiejszych czasach. To jest zespół, który popadł w przeciętność, za dobrzy na przebudowę poprzez draft, za słabi na walkę o mistrza, na dodatek z zaczopowanym salary i młodą dwójką, która chyba już pokazała, że nie tędy droga.

    Niestety, ale dla GM i właścicieli Portland najlepszym wyjściem byłoby pogonić któregoś z tej dwójki (najlepiej w paczce z przepłaconym Turnerem) i rozpocząć przebudowę.

    (8)
  9. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Podoba mi się brak psychiki – odnośnie Lillarda. Łatka pochodzaca z kilku game winnerów. Ale to własnie jego psyche – zawodzi go when it’s matters most – czyli w PO, gdzie gość “bez psychiki” powinien grać jak najwięksi – czyli o 50% lepiej niż w RS, ponadto powinien mieć w D. powołania do konkursu popularności, wszak gra niszową muzykę i związał się z klubem z peryferii USA – co mogłoby świadczyć o tym, ze nie zależy mu na blasku…
    Jednakże z wywiadów i występów w PO – widać, że nie gra na luzie – z jednej strony żąda aklamacji (choć powołania do All NBA – powinno mu to dać – bo to nagroda “branżowa” – o znacznie większym profesjonalnym znaczeniu niż powołania do ASG) a z drugiej strony nie jest w stanie zagrać jak Kobe czy MJ – czyli jak Bestia Play Off. Przypomnijcie sobie Iversona, Billupsa czy nawer Play-off Rondo – to goście, napędzani presją – im ona większa tym bardziej wartościowymi zawodnikami byli. Lillard do tej pory pokazywał zadatki, ale nigdy nie udowodnił, że może schować RS do kieszeni, zarzucić zespół na plecy i zawieść go do zwycięstwa. Tak robili Najwięksi, dlatego ich teraz pamiętamy jako największych. O mistrzach RS mało kto pamięta.

    (6)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Powiem wam tak, bawią mnie tacy zawodnicy jak Lilard, gdzie hasło “be loyal” jest powtarzane ciągle i na tym kreują swoją marke. Nie ma czegoś takiego jak lojalność W NBA, to jest biznes a DeRozan przekonał się o tym 2 miesięce temu . Życzę Damianowi jak najlepiej, ale chłopak ewidentnie nie pasuje charakterem do dzisiejszej koszykówki I dopóki się nie zmieni 2 runda to będzie jego maksymalne osiągnięcie.

    (1)
    • Array ( )

      Taka podpowiedź: dojście do 2 rundy na zachodzie to wyczyn, bo potem grasz z zespołem, którego nie pokonasz czyli GSW, HOU, OKC, UTAH lub król LbJ.

      (2)

Skomentuj Aro Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu