fbpx

Spike Lee: New York Knicks Superfan

28

Wygląd i ekstrawagancki sposób bycia Spike’a Lee czyni zeń jedną z najbardziej charakterystycznych postaci, jakie zasiadają na ligowych trybunach. Mecze NBA odwiedza wiele sław, jednak punktem odniesienia zawsze będą dwie legendy branży filmowej: Jack Nicholson w Los Angeles i Spike Lee w Nowym Jorku. Firmowy szyderczy uśmiech rozczochranego Nicholsona, siedzącego z girami praktycznie na linii bocznej i kolorowe czapki Lee kojarzą się z NBA niemal tak samo jak slogan I love this game. Dopiero po nich są Billy Crystal Drake i inni aspirujący super-fani.

Niestety, miłość reżysera do Knicksów została wystawiona na szwank w początkach marca, kiedy to miała miejsce dziwna sytuacja z ochroną, zdaniem Lee będąca efektem działań właściciela Jamesa Dolana, dla którego Spike podobno jest na trybunach persona non grata. Po tej akcji Lee ogłosił, że póki co nie zamierza wracać do Madison Square Garden.

#I’m done!

Tym z Was, którym umknął tamten incydent, przypomnę o co mniej więcej się rozchodzi. Spike Lee od ponad 20 lat wchodził na mecze do MSG wejściem przy 33 ulicy i wszyscy o tym wiedzieli, bo nie jest trudno go rozpoznać. Tamtego dnia również wszedł, zeskanowano mu bilet, ale kiedy wsiadł do windy pojawiła się ochrona i zażądała by Lee wysiadł z windy, opuścił budynek i wszedł raz jeszcze wejściem przy 31 ulicy.

Chodziło rzekomo o to, że miejsce Lee jest w sektorze, do którego kierowani są kibice wchodzący przy 31. Ulicy nie 33. Lee odmówił, twierdząc, że skoro jego bilet został już zeskanowany, to straci ważność gdy opuści budynek. Skończyło się na tym, że ochrona odstawiła Lee na jego miejsce na trybunach. W przerwie meczu James Dolan, właściciel, pofatygował się do niego, ale Lee nie chciał rozmawiać, będąc urażonym całą nagonką. W późniejszym oświadczeniu Knicks podali, że już kilka razy zwracali uwagę Lee. Że używa wejścia dla pracowników oraz że w rozmowie z właścicielem zgodził się używać wejścia VIP, a teraz odwraca kota ogonem.

Dwadzieścia osiem lat przychodzę na mecze tym wejściem. Jeśli coś się zmieniło, dlaczego nikt mnie nie poinformował, tylko nasłali na mnie ochronę? Kiedy spóźniasz się jeden dzień z zapłatą za karnet, to telefon od rana tarabani, że mało nie zleci z biurka. A tu nie było nic, żadnego maila, info, sms… [Lee]

Mam nadzieję, że obie strony spuszczą trochę z tonu i sprawa się wyjaśni. Jeśli Jeśli zawinili Knicks, niech po prostu przeproszą. Jeśli to Spike za bardzo wziął wszystko do siebie, niech spróbuje schować dumę do kieszeni, bo przecież komu zrobi najbardziej na złość, kończąc w ten sposób wspieranie ukochanej ekipy?

#Daleko od parkietu

Minęło już 50 lat, odkąd nowojorczycy zdobyli swój pierwszy (z dwóch) pierścieni NBA. Prowadzeni przez Reda Holzmana Knicks wydarli pierścień Lakers dopiero w meczu numer siedem, 8 maja 1970 roku. Osią ekipy był wówczas duet Walt Frazier i Willis Reed:

Knicks demonstrowali grę bez egoizmu, ze świetnym ruchem piłki i twardą defensywą. Gra starterów (Bill Bradley, Dave DeBusschere, Willis Reed, Walt Frazier i Dick Barnett przyp. red.) była jak poezja. Z pewnością jednym z kluczowych dla tamtej drużyny momentów było pojawienie się kontuzjowanego Willisa Reeda na parkiecie Madison Square Garden w siódmym meczu finałów przeciw Los Angeles Lakers. Gdy wszedł na parkiet, wszyscy rozgrzewający się przed meczem zawodnicy przestali klepać piłkę i patrzyli nań z zaciekawieniem. Podczas meczu zdobył on swe pierwsze punkty przeciw Wiltowi Chamberlainowi, dając ekipie sygnał do ataku [Jack Ramsey]

Wysoko na trybunach, z dala od oka telewizyjnej kamery, siedział wówczas 13-letni Spike, którego rodzina sprowadziła się tu z Atlanty przed ośmioma laty. By być tam wtedy Spike Lee musiał zrezygnować z pójścia na występ swego ojca, muzyka jazzowego. Reżyser twierdzi, że serce podpowiedziało mu wówczas “Do the right thing” (Zrób co należy), więc pobiegł wspierać Reeda i spółkę. To motto stało się po latach tytułem jednego z jego filmów, a sam mecz numer 7 Lee wspomina jako jeden z najwznioślejszych momentów swego życia.

Kadr z filmu Do the right thing (1989). Na pierwszym planie Spike Lee.

#Wyrzutek w świecie filmu

Przedstawianie szarej rzeczywistości Brooklynu stało się jednym z kamieni węgielnych twórczości Lee. Reżyser uznawany jest za prekursora nurtu zwanego new black cinema. Trudy codziennego życia czarnej społeczności portretuje on z przymrużeniem oka, tak by nie przytłaczać widza, ale jednocześnie poruszać pewne ważkie kwestie. Ten styl kręcenia, wyciągający widza ze strefy komfortu na rzecz niespodziewanych zakończeń i twistów fabularnych, zyskał Spike’owi przydomek “czarnego Woody’ego Allena”.

We wspomnianym wcześniej Do the right thing, Lee wciela się w postać Mookiego, pracownika włoskiej pizzerii. Ta klisza: czarny pracujący dla białego była metaforą pozycji Lee w Hollywood, gdzie reguły dyktują (biali) właściciele największych wytwórni, a ręka rękę myje. Mocnym akcentem było zwieńczenie filmu cytatem z Malcolma X:

Nie jestem przeciw przemocy w obronie własnej, co więcej nie nazywam jej przemocą, gdy jest w obronie własnej, tylko inteligencją.

Film zaowocował dwiema nominacjami do Oskara, choć zarzucano Spike’owi podżeganie do przemocy przeciw białym.

#Wku*wiony mu*zyn

W 2008 roku, w wywiadzie dla New Yorkera Lee powiedział:

Ludzie mają mnie za wiecznie naburmuszonego czarnego, ale nic bardziej mylnego!

Jego reżyserski pełnometrażowy debiut, Ona się doigra (1986), był filmem, w którym reżyser wypracował swój styl totalnego zaangażowania, pisząc scenariusz i reżyserując film, będąc jednocześnie jego montażystą i producentem.

To dlatego na plakatach jego filmów ląduje napis “A Spike Lee Joint”, bo zwykłe “Scenariusz i reżyseria: Spike Lee” nie oddaje w pełni jego wkładu. Pół żartem-pół serio “A Spike Lee joint” to także wskazówka dla widzów, w jakich okolicznościach powinno się to kino konsumować.

#Niewyparzona gęba

Miejsce na trybunach, z którego oglądał triumf Knicks w 1970 i to, gdzie zasiadał do teraz, dzielą liczne rzędy siedzeń. Jego podróż “z gołębnika” pod sam parkiet to metafora wspinania się po kolejnych szczeblach kariery, a historia jego kibicowania to historia najlepszych i najgorszych momentów w dziejach klubu z The Big Apple, w tym kultowej Game 5 z 1994.

To wówczas Pacers wyszli do czwartej kwarty tracąc 12 punktów do miejscowych, a Lee naigrywał się z Millera, porównując go głośno do jego siostry, Cheryl Miller, ex-zawodniczki WNBA. Po tym, jak Reggie rzucił swoje trójki, przechylając szalę zwycięstwa na korzyść Indiany, Daily News opublikował na pierwszej stronie artykuł zatytułowany THANK YOU SPIKE!

Swoje liczne wspomnienia Lee zawarł w wydanej w 1998 książce Best seat in the house; a basketball memoir, napisanej do spółki z Ralphem Wileyem.

#Chodząc w Jordanach

Wkłąd Lee w koszykarską kulturę nie ogranicza się tylko do zasiadania w pierwszym rzędzie. Aktywnie zaangażował się w on w powstanie trzeciego modelu Jordanów. Buty z logo Jumpmana przebijają się w jego filmach, a owocami kolaboracji są chociażby Spiz’ike czy postać Marsa Blackmona w w kultowych reklamówkach. It’s gotta be the shoes!

Najbardziej ikonicznym dziełem reżysera jest oczywiście film He got game, który większość naszych czytelników zna pewnie na pamięć, a jeśli nie, to polecam im jeden z moich starszych artykułów:

To z tego filmu wielu z nas dowiedziało się, że jest coś takiego jak artretyzm. Albo że nowe trzynastki kosztowały w sklepie 150 dolców z podatkiem. A skoro mówimy już o pieniądzach, to Lee za swoje karnety na mecze NYK zapłacił już łącznie około 10 milionów dolarów. To, biorąc pod uwagę jak grają jego ulubieńcy, zakrawa o masochizm, więc tym bardziej mam nadzieję, że włodarze klubu docenią jego wkład i wspólnie spróbują do porozumienia. Byłoby szkoda, gdyby zabrakło tej czapy z pomponem w pierwszym rzędzie.

#Dzieła wybrane

Nie wszystkie filmy Lee zestarzały się dobrze i niektóre ogląda się dzisiaj z lekkim dysonansem, biorąc pod uwagę, że twórca uchodzi w pewnych kręgach za kultowego. Prócz wspomnianych w tekście tytułów polecić mogę jednak chociażby słodko-gorzki Crooklyn, a także dokument Kobe doin’ work. Spike Lee włączył się swego czasu także w prace nad NBA 2k16, oraz wyreżyserował sporo teledysków, m.in. dla artystów takich jak Miles Davis, Michael Jackson, Public Enemy, Stevie Wonder, Eros Ramazzotti czy Eminem.

[BLC]

28 comments

  1. Array ( )
    Komentujący nr1 7 września, 2020 at 19:43
    Odpowiedz

    Sytuacja z potraktowaniem swojego najwierniejszego fana w ten sposób tylko pokazuje jak bardzo szefostwo Knicks ma wywalone w miłość do klubu. Dolan liczy tylko na dolary.

    (13)
    • Array ( )

      Nie powiem że Admin powinien się wstydzić że taki baran i jełop komentuje tu artykuły, ale mi na jego miejscu jednak pewnie byłoby trochę przykro.

      (10)
    • Array ( )

      @Fen
      Zapoznaj się z tekstami serwowanymi przez tego gościa w kontekście społecznym, gospodrczym i politycznym, a nie tylko koszykarskim.

      Ostantio stwierdził, że nie chce białych aktorów grających u niego główne role.

      (6)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie oglądałem żadnego filmu tego pana, ale skoro nie znudziło mu się marnować kasy na karnety na Knicksów to znaczy że jest niezłym świrem 😛

    (4)
    • Array ( )

      Rocznik 93? wyobraź sobie kolego, ze kiedyś Kniks to była bardzo mocna drużyna. Teraz skróty na YT to głównie przegrane z Bulls, Indiana itp. ale mieli wtedy fajna paczkę. Polecam Ci również He got game, ponadczasowa opowieść, z kultowa muzyka i świetnym Denzelem Washingtonem. Do pozostałych filmów Spike tez zajrzyj, zwłaszcza przed wycieczka do NY, w punkt pokazuje różnice w społeczeństwie Ameryki.

      (6)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Ah te czasy gdy Madison było pełne kibiców i każdy mecz to było swieto. Jordan w MSG to sól kosza. Młodzież nie pamięta. To było coś. I nie było mediów społecznościowych. Każda informacja to radość.

    (12)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Małe uzupełnienie artykułu: Lee twierdzi, że z pierwszego rzędu %@#%@ widać, ale tylko tamte miejsca pozwalają chłonąć atmosferę meczu na równi z graczami oraz dobrze słyszeć co mówią

    (7)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Spasiba BLC. Trzeba Ci oddać, ze wuchtę fajnych tekstów tu wrzuciłes. Spike to MSG. Bez dwóch zdań. Knicks też to wiedzą wiec wróci.

    (4)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Zdecydowanie na karykaturach wykreśliłbym Drake’a który jest fanem “Od świeta” i dałbym Bhatie który jest na każdym meczu Raptors jesli autor wie co mam na mysli 😉

    (5)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Z filmu „25 godzina” dowiedziałem się, że Macallan to dobry single malt. Kiedy mogłem już sobie na to pozwolić, zamówiłem szklaneczkę. I dolałem sprite 🙂
    I tak było dobre!

    (-3)

Skomentuj Adi Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu