fbpx

11-0: Spurs pokazali charakter, Warriors wygrali mecz

61

Golden State Warriors 120 San Antonio Spurs 108 [3-0]

Do ostatniej chwili łudziłem się, że informacja o absencji Kawhi Leonarda w dzisiejszym spotkaniu to wybieg taktyczny starego lisa, Gregga Popovicha. Niestety. Stephen Curry trafił trzy pierwsze rzuty zza łuku, goście maksymalnie przyspieszali tempo i mimo skutecznych odpowiedzi Spurs, było wiadomo, że ci tempa nie utrzymają.

Centralną postacią GSW w pierwszej odsłonie okazał się wybiegany JaVale McGee, kończący kolejne akcje wokół obręczy. Gospodarze co prawda nie specjalnie się tym przejmowali samemu znajdując drogę do kosza, i wtedy jak na złość, jak gdyby problemów kadrowych Spurs mieli za mało – kontuzji kolana doznał podkoszowy David Lee. Siedząc na wózku inwalidzkim, ze zbolałą miną został odwieziony na zaplecze hali. To prawdopodobny koniec sezonu dla tego zawodnika. Czytaj: to koniec serii, kontuzja Lee zabiła grę podkoszową miejscowych. Już jakiś czas temu stało się jasne, że Pau Gasol nie jest w stanie bronić, zbierać ani zdobywać punktów w tej serii. Jest za wolny na dzisiejsze standardy NBA. Brzydko się zestarzał w odróżnieniu do…

Wiecie, cieszę się że wpis o Manu Ginobilim umieściłem na stronie akurat wczoraj. Oglądamy bowiem łabędzi śpiew blisko 40-letniego weterana. Biorąc pod uwagę wiek, stawkę spotkania i poziom konkurencji, Argentyńczyk wygląda jakby zawarł pakt z diabłem. Szybkości i odbicia nie ma, ale technika i spryt pozostały. Na jego plecach SAS przejechali remisowo w okolice 50 punktów.

Uwadze spragnionym efektów specjalnych polecam dobitkę Davisa Bertansa, czy tylko mnie 208-centymetrowy Łotysz przypomina Kristapsa Porzingisa? Czy San Antonio ma najlepszy scouting na świecie? Chyba tak, nawet w Polsce są ludzie pracujący dla Spurs, tyle że się o tym nie dowiecie!

KD przejmuje stery

Pierwszą szarżę na zakończenie drugiej kwarty gospodarze odparli. Zgodnie z ustaleniami, nie wahali się oddawać rzutów, wykorzystywali błędne decyzje obrony i wykorzystywali większość łatwych okazji. Kolejnego szarpnięcia już jednak nie wytrzymali. Kevin Durant był swoim żywiole zdobywając w tej części spotkania aż 19 punktów. Jego przewagi indywidualnej nie dało się w żaden sposób zniwelować, grał z piłką i bez piłki, atakował kosz i rzucał z daleka. Zademonstrował pełen wachlarz swych umiejętności, a rywalom pozostało bezradnie rozłożyć ręce.

Czwarta odsłona przebiegła bez fajerwerków, skuteczna defensywa Spurs pozwoliła uzyskać remis 20-20. LaMarcus Aldridge zajechany, przez cały mecz atakowany przez pick and rolla GSW, nabiegał się chłopak za dwóch. Teraz pytanie, czy SAS byliby w stanie wyrwać mecz ze zdrowym Kawhi? A czy wujek może zapuścić wąsy? Game 4. w nocy z poniedziałku na wtorek. Może do zera nie będzie, ale awans Dubs do wielkiego finału ligi nie podlega dyskusjom.

Defensywa gości skupiona wokół linii 7.24 metra, skuteczność Spurs zza łuku wyniosła 5/21 czyli niecałe 25%. Gdy dołożyć braki kadrowe jeśli chodzi o kreowanie akcji (Leonard, Parker) okaże się, że gospodarze nie mieli szans na uzyskanie wystarczającej liczby punktów. Niestety. Tutaj nawet Tom Duncan nie pomoże…

Tim nic już nie zrobi. Jak długo można zgrywać umarlaka. Przychodzi do nas po prostu na darmowy lunch [Popovich]

Statystyki

Kevin Durant 33 punkty, 10 zbiórek, 4 asysty, 2 przechwyty – zdradzieckie szczudło z Oklahomy – nie do zatrzymania.

Stephen Curry 21 punktów, 5 zbiórek, 6 przechwytów – SC oddał w tym meczu pole KD, na pocieszenie, został właśnie najlepszym strzelcem playoffs w historii klubu z Oakland.

Draymond Green 10 punktów, 7 zbiórek, 7 asyst, 2 bloki oraz całkowite wykluczenie LMA gdy wystawiony na pozycji środkowego. Defensive Player of The Year!

JaVale McGee 16 punktów, 6/9 z gry w trzynaście minut!

Zanim zaczniecie utyskiwać na brak linijki Klaya Thompsona, podam Wam może inną linijkę: Patty Mills na którego zdobyczach tak polegali Spurs od momentu kontuzji TP, trafia w tej serii 22% z gry i 14% zza łuku, a kto go kryje? Odpowiedź pozostawiam Wam.

LaMarcus Aldridge 18 punktów, 5 zbiórek, 7/17 z gry, jedyne solidne źródło punktów więc GSW za wszelką cenę zmuszali go do pracy w obronie, efekt: minus 27 punktów SAS gdy przebywał na boisku

Czy dostałem od LaMarcusa to, co chciałem? Pewnie! [mistrz ironii, Pop]

Jonathon Simmons 14 punktów, 5 asyst – pozytywna postać, ale więcej już z gościa nie wycisną.

Manu Ginobili 21 punktów, 7/9 z gry w osiemnaście minut !!! Widzieliście jak zagrał pod nogami Davida Westa?! Niesamowity walczak.

Na koniec: jestem ciekaw czy liga ukarze w jakimś wymiarze Dwyane’a Dedmona za celowe kopnięcie kolanem pana Curry.

61 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Zachowanie jednego kretyna z lawki GSW po tym jak poslizgnal sie Bertans bylo naprawde zalosne i pokazuje jak pusta druzyna jest GSW

    (-13)
    • Array ( )

      Ale zachowanie Dedmona, który celowo kopie rywala już nie jest ani żałosne ani nie pokazuje jak pusta jest drużyna Spurs ?

      Fałsz i obłuda.

      (24)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Dedmon nie kopał celowo, a nawet jeśli to mu wolno, bo jest ze Spurs. A poza tym to Paczulia był pierwszy.

    (39)
  3. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Ehh no niestety miałem racje z tym, że nikt nie jest w stanie wyrwać GSW więcej niż 1 meczu.. Najbardziej szkoda Kawhiego mógł namieszać a tu znowu spacerek 🙁

    (3)
    • Array ( )

      Żałosne jest to co piszesz. Jak z każdej drużyny która się z nimi mierzy odejmiesz dwóch graczy pierwszej piątki to tym bardziej nikt im się nie przeciwstawi. Oglądałeś pierwszy mecz tej serii w ogóle ? Ciekaw jestem czy po finale znów nam to przypomnisz.

      (1)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Ehh, 3 lata czekalem na ta serie i naprawdę myślałem ze Spurs są w stanie namieszac, no ale nie da się prowadzić wyrównanej walki bez swoich zawodników numer jeden i trzy z zespołem który ma czołowych graczy ligi na każdej pozycji.

    (42)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Lipa,że seria jest nudna,szkoda Leonarda i Parkera bo z nimi mogło być ciekawiej.A tak pewnie dopiero finał może być dobry.Ja nie jestem fanem Cavs ani Gsw.Dlatego najważniejsze żeby było ciekawie

    (33)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Szczerze mówiąc o wiele bardziej mi sie podoba Curry jako druga/trzecia opcja (po kd i greenie). Wiem, ze to dwukrotny MVP, ale nie odnosicie wrażenia, ze gs grają lepiej gdy kurczak nie forsuje głupich rzutów i poświęca wiecej uwagi na rozgrywanie?

    (20)
    • Array ( )

      Ktoś chory z nienawiści do GSW to nawet w rzuciu przez Stepha ochraniacze doszuka się nie wiem… metafory, że popiera przez to ISIS.
      Ale dobrze, to pokazuje jaki ból dupy jest na Warriors i teraz takimi filmikami trzeba sobie tłumaczyć “ale oni są za to gupi”.

      (30)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Mistrz taktyki Popovic, najpierw Aldridge poluje na Duranta, a teraz Dedmon na Currego. Spokojnie może w Game 4 uda sie kogoś wykluczyć.

    Zapomniałem dodać, że Green specjalnie wyskoczył tak blisko Lee, żeby ten źle upadł.

    (-11)
    • Array ( )

      Jak nie widzisz roznicy miedzy ta akcja a tamta z kawhi to jestes uposledzony

      (-7)
    • Array ( )

      Upośledzeni to są właśnie ci hejterzy Warriors. Przecież wiadomo, że dla części tumanów nawet jakby ktoś z SAS wyjął spluwe i zastrzelił kogoś z Warriors to byłoby, że to

      a) “przez przypadek”
      b) “karma”
      c) “fani GSW mają ból dupy, po co podpisali Duranta i hurr durr nie mają zadaniowców”

      Więc jeśli ktoś w zagraniu Zazy widzi celowość (dla mnie to przypadek), ale u LMA i Dedmona to nie (dla mnie też przypadek) i jeszcze wyzywają innych, to właśnie teraz wysyłam SMS o treści “POMAGAM” z myślą o nich.

      (35)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Wiecie, ja naprawdę jestem dumny że SAS bez żadnego allstara i najlepszego rozgrywajacego byli w stanie walczyć jak rent z równym do połowy trzecie kwarty

    (27)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Trochę zdawkowo o Simmonsie. W tym i przedewszystkim w poprzednim meczu jedna z bardziej walecznych postaci. Dający energię i co ważniejsze grający po obu stronach parkietu. Może warsztat nie do końca ten, ale mówimy o kolesi który niedawno sam musiał opłacić testy draftowe

    (28)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Szkoda tych Spurs i tylu kontuzji. Ale nie ma tu się też co doszukiwać woli nieba. Na pełen sukces składa się wiele czynników i wiele sztabów oraz złych decyzji. Jeśli drużyna sypie się jak gruz, to może też oznaczać, że nie byli najlepiej przygotowani albo regenerowani, być może sztab zdrowotny zawalił robotę w tym sezonie. Kontuja Kawhi to po części też złe decyzje, zbyt szybki powrót na boisko oraz to, że Kawhi chciał być twardzielem i włączył zbyt duże bohaterstwo nie przerywając gry po pierwszym skręceniu.
    Na tym polega sport, na mecie wygrywa się czasem o jedną tysięczną sekundy i każdy element układanki i wielopoziomowej pracy jest ważny, tak samo jak taktyka i to czy trafisz do kosza. Nie ma przypadków.

    (31)
  11. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    Czy kiedykolwiek w historii spotkały się w finałach 2 drużyny z bilansem 12-0? Jest taka szansa ze Cavs vs Gsw mogą trafić do finału z takim bilansem. Orientuje się ktoś zafascynowany statystykami?

    Where Amazing Happens

    (15)
    • Array ( )

      Nie było takiego przypadku na pewno. Cavs i GSW teraz już są w czołówce najlepszych rekordów PO (11-0 i 10-0), pułap 11-0 osiągnęli tylko Lakers – ci z MJ w 1989 i Shaqiem oraz Kobem w 2001. Więc nie było możliwe, żeby te dwie drużyny się spotkały ?

      (9)
    • Array ( [0] => contributor )
      PATRON

      Człowieku… chyba raz Washington Bullets doszli do finału bez straty meczu. Nie wiem czy komukolwiek ta sztuka poza nimi sie udała… także dwóch drużyn w finale bez straty meczu nie było i w przyszłości tez raczej mało prawdopodobne… jest to naprawdę historyczna chwila w historii koszykówki

      (-2)
  12. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Tak jak napisałem już kiedyś, myślę, że kwestią czasu jest wprowadzenie kolejnych przepisów, które utrudnią tworzenie superteamów.
    Wcześniej też były superteamy, byli Celtics 07/08, Lakers 09/10, Heat 11/12 czy nawet Cavaliers/Warriors 15/16.
    Rzecz w tym, że każdy z tych zespołów na drodze do finałów musiał się trochę zmęczyć. Celtics w 2008 roku pokonali dopiero w siódmym meczu, zarówno Hawks jak i Cavaliers. Lakers w 2010 roku rywalizowali z OKC i Phoenix. Heat w 2012 roku walczyli z Pacers, a do finałów konferencji weszli po siedmiu meczach, pokonując Celtics.
    Nawet rok temu, gdy wydawało się, że play-offy będą nudne, bo z jednej strony słaby wschód, a z drugiej 73-9, było ciekawiej, bo Warriors ledwo co pokonali OKC, a Cavaliers w pewnym momencie byli 2-2 w serii z Raptors.

    A teraz? Teraz play-offy zaczną się dopiero w finałach. Transfer Duranta zepsuł ligę, zabił rywalizację.

    (17)
    • Array ( )

      Dlaczego liga ma decydować gdzie zawodnik może grać a gdzie nie? Durant chciał grać dla dla, a oni chcieli jego. Kasa się zgodziła więc nikomu nie powinno być nic do tego. Systemy gdzie góra decyduje co kto ma robić ze swoją kasą i gdzie kto może pracować zwykle się nie sprawdzają.

      (42)
    • Array ( )

      Niestety nba zjada wlasny ogon. Salary mialo chronic przed patologiami i super teamami.

      Gsw to wyjatek bo curry green i klay zarabiaja ponizej swoich mozliwosci i stac ich slatego na kd bylo.

      Ale cavs to przyklad patologii. Lubie ta ekipe, ale po co salary skoro mozna jesli sie ma kase przekroczyc salary i nic?

      Kolejna sprawa:

      Czemu po 2016 i wzroscie salary tak znaczacym nie wyrownano wszystkim graczom prcentowo wynagrodzen?

      (6)
    • Array ( )

      I dlaczego transfer Duranta zabija ligę… Czyli GSW na zachodzie Ci przeszkadza, ale Cavs na wschodzie już nie ?

      (9)
    • Array ( )

      Wprowadźmy zakaz transferów! a jak to nie pomoże to zabrońmy zawodnikom trenować, a a ajak to nie pomoże to zabrońmy im rzucać za 3. Będzie dobrze xd

      (6)
    • Array ( [0] => subscriber )

      Chyba nikt z odpowiadających mi, nie zrozumiał pewnej rzeczy. To nie są żadne moje pomysły, moje opinie czy sympatie.
      Napisałem tylko, że wg. mnie, liga może dążyć do tego, żeby wyrównać szanse. Szczególnie dlatego, bo Cavaliers&Warriors dominują już trzeci rok z rzędu. Robili tak już wcześniej, a za przykład można podać zastrzeżonych wolnych agentów, żeby zespoły z małych rynków miały szansę utrzymać swoje gwiazdy, czy będący od samych początków draft, w którym najsłabsze zespoły wybierają na początku, żeby miały szanse się odbić od dna tabeli, a także salary cap.
      Nie oceniam, czy to dobrze, czy to źle.

      @MVP
      A co to ma do rzeczy? Ty przeczytałeś w ogóle co napisałem, czy tylko spojrzałeś na “Heat, Lakers, Celtics”, po czym napisałeś to co napisałeś?
      Uderzam do tego, że NBA nie na rękę jest aż tak wyraźna dominacja dwóch drużyn, więc mogą szukać sposobu na wyrównanie poziomu, bo robili tak już wcześniej. Co do tego mają Lakers 12/13 czy Nets 13/14? Przecież to logiczne, że nie każdy superteam się udaje.

      @Tomasz
      Też odnosimy się do tego, o czym pisałem wcześniej. Nie przeszkadza mi Cavs, tak samo nie przeszkadza mi GSW. Zgodnie z przepisami wzmocnili swój zespół, nic mi do tego. Nie jestem komunistą, żeby każdemu rozdzielać po równo, dobrym drużynom zabierać gwiazdy, po to żeby wzmocnić słabsze zespoły.
      Napisałem tak, no bo cóż, takie są fakty. Do słabego wschodu dołączył teraz słaby zachód. Będące mocne i bez Duranta GSW, wzmocniło się jeszcze bardziej, jednocześnie likwidując najgroźniejszego konkurenta w swojej konferencji.

      Dlatego właśnie napisałem, że to transfer Duranta zabił rywalizacje. Bo rok temu wschód był jaki był, ale na zachodzie była walka. A teraz na tą walkę poczekamy dopiero do finałów.

      (1)
  13. Array ( )
    Odpowiedz

    Strasznie przykro patrzyć na Spurs. To była ich ostatnia szansa na mistrzostwo ze starą gwardią. Niesamowicie szkoda tych kontuzji Parkera i Leonarda. W pierwszym meczu mieli już GSW na widelcu, ale wraz z zejściem Kawhi zakończył im się sezon. Bez poważnych transferów się nie obejdzie.

    (14)
  14. Array ( )
    Odpowiedz

    Niestety spurs jakich znamy odchodza. Duncana winie. Gdyby zostal nawet z lawki na pare minut to by to inaczej wygladalo. A tak gasol ktory nic nie znaczy?

    Ehh szkoda spurs. Bardzo szkoda.

    Gsw nie graja jakos fenomenalnie. Pilka nie krąży tak mega. Bardziej wygrywaja tym, ze maja tylu all starow, ze zawsze ktorys pyknie. Gdyby sas byli zdrowi to by ta seria byla ciekawa. A tak autor moze sie jarac gsw ktorzy bija zdziesiatkowane sas.

    Czekam na finaly. Bedzie mega. Lebron wierze.

    (-11)
  15. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    Hmmm… to tylko dywagacje… co by było gdyby, Leonard i Parker nie doznali kontuzji? A co gdyby dwóch starterów GSW nie mogło zagrać w serii? Np. Durant i Thompson ? Curry i Green ? Seria wyglądałaby zupełnie inaczej… uważam, ze w pełnych składach byłaby to wyrównana seria, w której oczywiście GSW byłoby faworytem. Gdyby GSW grało bez dwóch starterów a SAS w pełnym składzie to oczywiście postawiłbym na SAS…

    (15)
    • Array ( )

      Laambi załamałeś mnie kompletnie swoim poziomem, rozumiem że modne jest bycie “pokrzywdzonym” kibicem GSW bo cały świat jest przeciwko tej oto drużynie, ale żeby porównywać kogoś do psa tylko dlatego że chce pokazać że gsw wcale nie byliby tacy mocni bez 2/5 pierwszego składu to nie wiem

      (2)
    • Array ( )

      Lol

      Ten cały ziomek to nie jest fan GSW, bo ostatnio pisze tylko ten sam kementarz pod postem Leszczu. Więc to jest jakiś idiota i stulejarz, który nie wie co robić z życiem

      (5)
  16. Array ( )
    Odpowiedz

    Wiecie , że Lebron James jest najbardziej dominującym ( czytaj najlepszym )zawodnikiem na świecie . Zdominowal cały wschód juz od kilku lat . Teraz na drodze CAVS stanie GSW i wiecie co mnie cieszy ? W Warriors gra zawodnik o nazwisku Durant jest to najważniejszy element ukladanki jakiej zabrało przed rokiem. Jest dokladnie i zalewie tylko jeden krok za Jamesem jesli chodzi o umiejętności. To jest mega pocieszające bo reszta GSW poradzi sobie z Irvingiem i Love .
    KD punktowo nie zatrzyma Jamesa bo to nie mozliwe ale James rowniez nie jest w stanie powstrzymać KD . Dlatego tak bardzo nie moge doczekac sie finalu gdzie naprawdę na przeciw siebie staną dwie wielkie i równe drużyny. Skonczy sie spacerek i zacznie się prawdziwa walka. O tyle sie zgodze , ze są to najnudniejsze play off od bardzo dawna ale tylko do konca finałów konferencji bo juz sam final zapowiada sie mega ciekawie . Uwazam ze dawno nie bylo tyle emocji przed finalem.

    (13)
  17. Array ( )
    wielmozny pan P 21 maja, 2017 at 15:02
    Odpowiedz

    ” w pelnych skladach bylaby ostra walka”

    :]]

    w “pełnych składach’, to ja typowałem , że Spurs wezmą 1 mecz, a jak 2, to powinni świętować.

    prawda jest taka, że nikt z nas nie wie, ile dają z siebie Dubs w tej serii.
    wg mnie, grają z rezerwą. Gdyby naprawdę chcieli upokorzyć i w akcie jakiejś zemsty sprofanować Spurs
    np. wygrywając róznicą 40 pts, to by tego mogli dokonać.

    tylko po co mieliby rzucać na szalę wszystkie siły, skoro nie jest to niezbędne ?

    taki wydatek psychicznej energii, zużytej na max koncentrację, jest niepotrzebny, bo długofalowym celem jest
    mistrzostwo NBA, a nie jak najwyższe wygrane na Spursach.

    także, ich naprawdę stać na więcej. sądzę, że obecność Leonarda i Parkera byłaby dla Dubs katalizaatorem wejsćia na najwyższe obroty i seria wyglądałaby tak saamo jak teraz, kiedy grają na 85 % góra.

    w game 4 Spurs zagrają o godne pożegnanie się z własną widownią i to ostatni moment, by coś tutaj osiągnąć, wygrać ten jeden jedyny mecz w serii.

    Dubs zaś, pięknie wymieniają się rolami, najpierw 1st option byl Stephen, teraz obowiązki przejał Kevin, w tle zawsze jest Klay Thompson, którego wspaniałą defensywną pracę podkreslił pan redaktor. A Draymond Green dominuje pod własnym koszem i jak zawsze inteligentnie ustawia się i organizuuje grę na ofensywnej połowie, przy czym on również w każdym momencie moze wejśc w attack-mode i zdobyć od ręki 20 pts.

    ciągle nie jest w pełnej formie Andre Iguodala i to jest najgorsza na razie informacja dla teamu z Oakland. Iguodala będzie szalenie istotny w serii finałowej, a czy dojdzie na czas do zadowalająćej formy – to nie jest takie pewne. nie forsuje się nadmiernie, gra krotko, nie wiadomo czy jest tutaj jakiś kamuflaż, czy faktycznie na więćej na razie go nie stać [w tym drugim przypadku pozostanie tylko, na to wygląda w tym momencie, jeden mecz by nadrobił nieco dystans].

    druga rzecz, to unikanie kontuzji przez kluczowych graczy. jakiś uraz jednego z podstawowych zawodników, w kontekście NBA Finals, byłby informacją dramatyczną.

    w game 4 powinni wyjśc, mocno rozpocząć, odebrać Spurs resztkę wigoru i szybko posadzić starterów, zeby nie wpadli na jakąś nogę pozostawioną w pobliżu miejsca ich lądowania po wyskoku.

    lekko szokując jest sposób w jaki Dubs i Cavs, jak na razie, psychicznie zdominowali swoich rywali. Z meczu na mecz widać jak ich rywalom brakuje wiary w zwycięstwo, jak myślami są już w sklepiku dla zapalonych wędkarzy.

    dawno dwa zespoły nie miały aż takiej przewagi nad wszystkimi innymi rywalami w NBA. to jest deklasacja. wszyscy ,którzy zgłaszali wątpliwości, gdy na przełomie lutego/marca Dubs notowali 2 wygrane w serii 7 meczów, a także w kwietniu, kiedy Cavs kończyli reg. season obrywając od Miami i kogopopadnie, z utratą 1 seedu na rzecz Bostonu – mają się teraz z pyszna. A przecieś potencjał talentu, inteligencji, doświadczenia, umiejętności, mindset tych dwóch teamów, w kontekście ich przewagi nad resztą, był aż nadto oczywisty. Wystarczyło nie poddać się iluzji, że regular season cokolwiek, w takich okolicznościach, znaczy.

    informacje o tym, że LeBrona Jamesa nie ma wsród 3 graczy nominowanych do nBA MVP award, są dla niego fantastyczną dodatkową motywacją.

    nie ma więksych wątpliwości, że to jest najlepszy gracz w nBA, a w Dubs gra dzisiaj 4 z 6 najlepszych w lidze, zaś stat fillerzy prowadzący zespoły, które nie liczą się w stawce – pozostają na drugim, albo i trzecim planie. to nauczka dla nich. Jak chcecie prawdziwego respektu, to zacznijcie tworzyć wokół siebie prawdziwie silne zespoły, a nie zbieraniny statysatów, których jedynym zadaniem jest być na boisku, żeby ilość grajków się zgadzała.

    o tym, że regular season znaczy niewiele wobec playoffs, to wiadomo od zawsze, ale kaźde nowe pokolenie fanów i obserwatorów nBA uczy się tego od podstaw.

    można mówić, ze te playoffs nie są specjalnie emocjonujące – bo istotnie nie są, ale mają swoje zalety : dzięki temu co prezentują Cavs i Dubs, LeBron, Dray, Stephen, Kevin Durant i inni, można tym dobitniej uświadomić sobie, jak łatwo zapomnieć o tych stat monster, którzy siedzą w kapciach przed telewizorem, kiedy sezon wkracza w decydującą fazę i nawet niedzielni kibice zarywają noce dla NBA.

    zwycięśtwo, szacunek dla gry, poświęcenie dla kolegów, nigdy nie smakuje tak dobrze i nie stawia tak wysokich piedestałów jak o tej porze roku [ w NBA].

    o tej porze roku lepiej grać 15 minut dla Cavs lub Dubs niż robić 45-te triple double w meczu, którego nikt nigdy nie będzie pamiętał.

    wszyscy kibice NBA pamiętają Steve’a Kerra, Johna Paxsona, Roberta Horry’ego , bo byli graczami mistrzowskich składów, za to malo kto pamieta, kto był 8, 10 czy 12 najlepszym strzelcem ligi w sezonach, gdy oni zdobywali tytuły.

    na tym polega sens wygrywania. zwycięzcy są wieczni. przegrani są nawozem historii, tytuły mistrzowskie są tym, co oddziela wybitnych od świetnych, świetnych od dobrych, dobrych od średnich, średnich od dostatecznie dobrych aby załapać się do ligi.

    w tym roku Dubs i Cavs są najlepsi czysto sportowo, ale także tylko oni myslą o mistrzostwie w sposób poważny. tacy Celtics szampana wypili już po game 7 z Wizards, uznali że zrobili swoje i już więcej nie trzeba. Stąd te wstydliwe klęski zamiast honorowych porażek w serii z Cavs. Spurs stracili dwóch graczy, na pewno grają na tyle na ile mogą, zasługują na słowa uznania, ale i oni nie są chyba przekonani, że mogliby w jakiejś szalonej szarży, podnosząc intensywność gry ponad normę, walcząc w obronie i hustlując ofiarnie zwycięzyć w tej serii. Są zbyt racjonalni, by szaleństwem zrównoważyć róznicę sportową.

    (1)
    • Array ( )

      Jakbys mogl jakos ogarnac mysli i pisac zwiezlej to by sie to o wiele przyjemniej czytalo.

      Zgadzam sie. Cava i gsw sa poza konkurencja.

      Ale czy gsw gra na maxa? Grali w game 1 z sas. Teraz juz nie musza. Ale uwazam, ze i tak gsw bardziej pokazuja wszystkie karty z sas polamanymi noz cavs z bostonem. Cavs jada boston na lekko. Sas mimo wszystko walcza.

      Jedno jest pewne. Jesli odpukac nie bedzie kontuzji to czeka nas najlepszy final od lat.

      (-2)
    • Array ( )
      wielmozny pan P 21 maja, 2017 at 18:13

      “przyjemniej by sie czytalo”

      :]

      przepraszam najmocniej, ale ciebie i przyjemności w duecie nie potrafię sobie wyobrazić ;’]
      ty zawsze znajdziesz dziurę w całym, żeby pomarudzić, ponarzekac, poutyskiwać. jak nie na długośc, to na szerokośc, jak nie na szerokośc, to na obwód podstawy do kąta padania stożka albo cokolwiek innego :]

      ‘grali [na maxa] w game 1 z sas”

      wg mnie, w game 1 grali wręcz słabo, a nie “na maxa”.
      1 połowa w ich wykonaniu, to był obrazek duszącego się ciężko odpalającego po przestoju garażowym poldka. W 2 połowie było już nieźle, ale nadal nie było to optimum. naturalna sytuacja, żaden zespół nie gra “na maxa” po tak długiej przerwie i wytraćeniu z rytmu meczowego.

      mówiąc o rezerwach Dubs przede wszystkim mam na myśli grę defensywną, tutaj nie zawsze się spinają – dopoki wiedzą, że ich ofensywa “klika” bez większych problemów, nie marnują energii na przesadnie ciasną obronę.

      to się musi zmienić w NBA Finals, z Cavaliers nie da się wygrać oszczędzając się na bronionej połowie, wtedy zobaczymy na co stać Dubs w 100 pct mode.

      “najlepszy finał od lat”

      możliwe.
      ale może to być także “najlepsza” – brzydka seria finałowa od lat.
      presja i skupienie na bronionej połowie obu zespołów [oba mają ku temu rezerwy]może dać
      best of 7 graną na niskiej skuteczności, w której wygrywa ten, kto w mniejszym stopniu zbłądzi
      lub da się wytrącić z rytmu, a nie ten, który go złapie w pięknym stylu.

      tak czy owak, na pewno będą emocje, których jak dotąd było dośc niewiele.
      większą ich dawkę wywołała kontuzja Leonarda i kwestia winy Pachulii, niż wydarzenia związane
      z zaciętością boiskowej rywalizacji.

      btw, po cichu rodzi się w NBA kolejna rivalary.
      inna emocjonalnie niż te dawne, gdzie była zła krew, ale na poziomie czysto sportowym
      może być równie interesująca jak tamte, poziom inteligencji sportowej i umiejętności obu zespołów
      jest bardzo wysoki.

      pS ; własnie wyszedł komunikat,że Isaiah Thomas jest out of playoffs, więc w zasadzie pozostaje odfajkować
      te ostatnie mecze i już mozna powoli przymierzać się do finałowego matchupu.

      (-6)
  18. Array ( )
    Odpowiedz

    jak mozna pisac o przechodzeniu duranta, tworzeniu super teamu. mówimy o druzynie ktora ma 3 graczy pierwszej piątki z draftu

    (14)
  19. Array ( )
    Hejter Lebrona, Bostonu, Spurs, Warriors, jebac nba 21 maja, 2017 at 15:49
    Odpowiedz

    Wszystkich ich zawiesić bałwanów z LMA na czele zwyrolem, Pop “wielki kołcz” też zakaz powinien miec

    (-8)
  20. Array ( )
    Odpowiedz

    @lol
    Mam gdzieś GSW. Atakuję Leszcza gdyż wkurza mnie jego osoba i wypociny na tej stronie. A to co om pisze nie ma znaczenie. Gdy on nie komentuje ja też nie. Miami nie awansowało do play off więc ta faza sezonu mnie nie interesuje.

    (-5)
  21. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Pewnie zostanę srogo zhejtowany za tą wypowiedz,ale cóż. Trochę już mi się rzygać chce czytając ciągle komentarze(nie tylko na tym forum) o spięciach między fanami GSW-CAVS. To już wygląda tak śmiesznie jak BARCA-REAL. Jestem kibicem Barcelony ale jestem nim od czasów gdy grał tam np. Patrick Kluiver,a nie od kiedy jest tam Messi. Tak samo jest tu. Od kiedy GSW i CAVS mierzą się w finałach wiele takich pseudo fanów się pojawiło i tylko rozpętują gówno burze “ten to a ten tamto” i tak w kółko. Jestem wieloletnim kibicem SPURS i się tego nie wstydzę. Najbardziej śmieszy mnie jak czytam coś takiego. SAS wygrywa to “są dobrze prowadzeni i wiedzą co robić. SAS przegrywa to “To są już dziadki nie ma co się dziwić,że przegrali. Zobaczymy ilu kibiców CAVS i GSW będzie za kilka lat jak gwiazdy zgasną i możliwe,że nie wejdą do plaoffs. Dla mnie to już robi się po prostu niesmaczne tym bardziej jak się przed rundą czyta “szybkie 4-0”. Ktoś tu chyba nie wie,że wszystko jest możliwe póki piłka w grze. Nie mówię teraz,że Boston np ogra Cavs,ale dlaczego by nie? to jest sport i wszystko może się zdarzyć i pewny dopiero jesteś jeśli masz wygrane 4 mecze.
    Pozdrawiam

    (9)
  22. Array ( )
    Odpowiedz

    słabe te play offy, mimo że wygrywają ci którym kibicuję, tu jakiś niesmak jest, przede wszystkim chodzi mi o kontuzje kluczowych zawodników co nie jest raczej od nikogo zależne i o rozkład meczów, co jest zależne od ludzi, no bo jak tu grać kiedy podstawowy grajek siedzi, a ty ciśniesz ileś tam meczów pod rząd, a przeciwnik, wypoczęty, łoi ci skórę…

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu