fbpx

Stan Van Gundy: “Roy Hibbert wymięka przy Howardzie”

14

Myślałby kto, że Roy Hibbert jest w tym momencie najlepszym centrem NBA. Co drugą noc obserwujemy jak demoluje pod koszem Miami, a jego średnie w dotychczasowej, 5-meczowej serii z Heat to: 22.6 punkta, 10.8 zbiórki, 54.6% z gry oraz (co ważne dla naszej dyskusji) 83.7% z linii rzutów wolnych.

Nie licząc legendarnego Tima Duncana, który mimo nie najlepszych osiągnięć indywidualnych jest poza dyskusją, Hibbert jest najlepszym środkowym, który pozostał w grze, a to moi drodzy wydaje się być ostateczną miarą, prawda?

Innego zdania jest niegdysiejszy trener Orlando: Stan Van Gundy. Człowiek, który widział Dwighta Howarda w jego pełnej krasie i co ważne: człowiek, który zdaniem wielu obserwatorów, stracił pracę na skutek fochów Dwighta odnośnie sytuacji w klubie Magic przed rokiem.

I choć między obydwoma panami nie ma ogromnej sympatii, rodzina Van Gundy znana jest ze szczerości i braku politycznego zacięcia. Oto co powiedział SVG na temat swojego byłego podopiecznego:

Daj spokój, nie ma dyskusji. Mógłbyś zadać to pytanie wszystkim trzydziestu generalnym menedżerom w lidze im dać im wybór międzyDwightem i Royem Hibbertem. Indiana z uwagi na lojalność mogliby zostać przy Royu, reszta nie wahałaby się ani chwili. Każdy wziąłby Dwighta.

1

Rozumiem, że Hibbert gra w tym momencie najlepszy basket w swoim życiu, ale musisz zrozumieć, że w sezonie regularnym miał siedem meczów, gdzie zaliczyły minimum 20 punktów i 10 zbiórek. W trakcie całej kariery notuje średnio 11 punktów, nie jest rewelacyjnym zbierającym, mimo że jego obrona jest na elitarnym poziomie. Wciąż, na atakowanej połowie nigdy nie robił rzeczy, które robi teraz przeciwko bardzo, bardzo małemu zespołowi Miami oraz obrońcy w osobie Chrisa Bosha, który na tym etapie nawet nie nawiązał z Royem walki.

1

czytaj dalej >>

1 2

14 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Zgadzam się z SVG. Jest jednak pewna różnica, mianowicie Hibbert jeszcze się rozwija i ma potencjał . Nie jest może jeszcze lepszy niż Dwight, ale może się taki stać.

    (13)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Zwykłe gdybanie, jak dla mnie Howard nie jest materiałem na mistrza, po prostu brak mu jaj i tej zaciętości, bez której nie ma czego szukać w play off. Jak na razie, to Howard siedzi na kanapie i ogląda Hibberta, a nie na odwrót.

    (19)
  3. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Powiem wam jedną rzecz. jeśli 17.1PPG, 12.4RPG, 0.57FG%, 2.4BPG to są staty ch**go gracza to się powinniście jak najszybciej ogarnąć. Ulegacie modzie na hejtowanie DH. Gdyby robił w tym sezonie to co robił, a LA powiedzmy doszliby do finału konfy to byście lizali mu jajca, że najlepszy center w NBA. Większość z hejterów, DH, KB, LBJa i innych są jak chorągiewki, gdzie wiatr zaleje tam lecicie.

    (14)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    na początek trzeba rozróżnić dwie sprawy:
    -który z nich jest lepszym zawodnikiem indywidualnie
    -który z nich lepiej nadaje się by być trybem zgranego teamu.

    o ile w pierwszej kwestii sprawa jest dyskusyjna, o tyle w drugiej nie ma co gadać: Dwight Howard był w dwóch teamach, które słowo CONTENDER mogły sobie wpisać do logo i oba te teamy “rozmontował” swoimi fochami. Więc ja, jako fan, wolałbym Hibberta w moim ulubionym teamie. A co tam wolą GMowie Ligi, to już pewnie SVG wie lepiej niż ja.

    (8)
  5. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Cały czas jest różnica między DH a Royem ale szczerze to Hibbert jest w lidze na pozycji centra na miejscu nr 2 , świetny sezon i świetna rywalizacja z Heat , czekam co będzie dalej 😀

    (-7)
  6. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Szczerze, jakoś nie jestem przekonany co do “wielkości” któregokolwiek z wymienionych graczy. Dlaczego? bo teraz nba zrobila się ligą małych ludzi… Porównajcie sobie, ilu centrów w zakończonym sezonie było liderami punktowymi swoich drużyn? Otóż 4 (słownie czterech)- Lopez, DMC, Monroe, Big Al, przy czym tylko ten pierwszy przekroczył granicę 20ppg. Rola centra została zredukowana do blokow, zbiorek- ogolnie obrony i w tych kategorach z całą pewnością obaj panowie się wyróżniają. Tylko jest jeden problem- jeszcze 20 lat temu nawet nie stawiano by tego problemu, bo to by było jak porównywanie ( w optymistycznej wersji) Gortata z DeAndre Jordanem… Stawianie takich porównań samo w sobie dowodzi słabości ligi na pozycji centra

    Ale mimo wszystko spróbuję…. Bez wątpienia pozostaje, że Howard jest najzwyczajniej lepszy w tym momencie, ale jako GM musiałbym patrzec perspektywicznie- Hibbert jest młodszy. Dodatkowo Roy stale rozwija swoją grę w ofensywie, więc za kilka lat może być całkiem dobrym uzupełnieniem (choć poziomu gry Lopeza tyłem do kosza nigdy nie osiągnie- swoją drogą, mój Boże, żeby to Lopez był najlepszym centrem NBA w post…). Howard jak to już napisaliście jest mocno ograniczony w ofensywie i raczej to nie ulegnie zmianie. Defensywa również jest porównywalna (dalej na plus Howarda, choć Roy doskonale sie rozwija). No i przechodzę do 2 najważniejszych dla mnie kategorii w kontekście ich porównania- głowa i FT. Przy kwestii osobistych nawet nie ma sensu dyskutować- liczby mowia wszystko. Psychika także na korzyść Hibberta, co widać w serii z Miami. Kiedy drużyna tego wymaga, Roy potrafi wziąć ciężar gry na siebie. Natomiast Howard (co obserwujemy) przez ostatnie 2 sezony jest po prostu rozkapryszonym dzieciakiem, 211-centymetrowym dzieciakiem. Ostatnia rzecz kontrakt. DH#12 prawdopodobnie dostanie maxa, co da nieco ponad 20 mln zielonych na rok. Hibert zarabia kolo 15 mln $.
    W mojej ocenie wolałbym mieć w swojej drużynie Hiberta, jako perfekcyjnie pasujący trybik w poukładanym zespole, niż w analogicznej sytuacji Howarda. Nie zrozumcie mnie źle, cały czas twierdze, że Dwight jest znacznie lepszy, ale jego głowa (kiedy odpowiedzialność spoczywa na nim) nie pozwoli mu sięgnąć po miśka. A z bardziej przyziemnych spraw- lepsze osobiste Hibberta wyłączą stosowanie taktyki hack-a-shaq, dając większe szanse na zycięstwo w wyrównanych końcówkach

    (8)
  7. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Wielu ludzi zapomniało już jak dobry był Howard w pełni zdrowia i jako pierwsza opcja zespołu. W 2009 doprowadził Magic do finałów, co takiemu Nashowi nie udało się ani razu, w 2011 był być może najlepszym graczem w lidze(22.9 pkt, 14.1 zb na mecz w RS/ 46 pkt i 19 zb w pierwszym meczu playoffs z Atlanta). Kto by pomyślał ze w 2013 będziemy zastanawiać się kto jest najlepszym wysokim w lidze 😛

    (3)
  8. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    patrząc w przeszłość wybrałbym Howarda, patrząc teraz wolałbym Hibberta, ale jeśli znalazłby się trener, który wziąłby Konia za jajca, sprawił, że dorośnie i miałby przy tym wolną rękę, ten okazałby się lepszy chyba

    (2)
  9. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    A ja dalej uważam, że jest ( a w sumie póki co “był”) w tej lidze taki gość, któremu wpakować do głowy słowa: “trening”, “ciężka praca” “wola zwycięstwa” i ustawienie go jako pierwszej opcji w ataku, a robiłby spokojnie statystyki na poziomie 22-10. Ten gość nazywa się Andrew Bynum.

    Co do Howarda, ok statystyki ma dobre, co by nie powiedzieć. Ale niektórzy oceniają jego grę na podstawie właśnie statsów i recapów z nba.com. Widziałem w tym sezonie każdy jeden mecz Lakers w pełnym wymiarze. Jakie wnioski ?

    – po pierwsze typ jest strasznie drewniany. Jeżeli nie otrzymał piłki idealnie na wysokość klatki piersiowej to jej nie był w stanie często gęsto złapać, bo albo przelatywała mu obok głowy, albo obijała się o brzuch lub kolana. Nie wiem ile jest w tym wpływu niedoleczonej kontuzji, bo nie glądałem za dużo jego meczy w Orlando i nie wiem czy tam był podobny problem.

    – po drugie brakuje mu zacięcia. Jest świetnym obrońcą, ale często sama jego obecność w pomalowanym aniżeli jakaś monstrualna praca przyczynia się do “wypłoszenia” rywala spod kosza. Bo z kolei jego powrót do obrony woła o pomstę do nieba, a patrząc na jego warunki powinien być pierwszym wysokim w obronie bo mobilności mu nie brakuje, nie jest to gruby, ociężały kloc jak np. Perkins

    – po trzecie, większość jego punktów pada w 1 kwarcie. Wtedy idzie parę piłek do Howarda, potem już gaśnie. Fakt, jest nieco za mało zagrywek na niego. Bawi mnie jednak jego postawa na pick and rollu. Ma do dyspozycji najlepszego PG pod tym względem i co ? Większości piłek po prostu nie jest w stanie złapać. W czwartej kwarcie już w ogóle gaśnie, nawet nie pokazuje się do piłki.

    – i po czwarte najważniejsze: jego osobiste. Nie od dziś wiadomo, że najłatwiejsza rzeczą do wyuczenia w koszykówce są wbrew pozorom rzuty. Serducha do gry nie nabędziemy treningiem, szybkość, zwinność można conajwyżej “dopracować”. Geniusz ofensywny to jest coś z czym się trzeba urodzić, jeżeli nie masz iskierki bożej to nie będziesz kręcił przeciwnikami jak Kobe, ani nie będziesz kręcił rywalom kostek jak Jamal Crawford.

    Rzut można wyrobić pracą pracą pracą. Zostawać po treningach i po prostu rzucać. A osobiste to już w szczególności. Je rzuca się na pamięć, kurde czy to aż tak trudne żeby wypracować sobie sekwencję powtarzalną ruchów tak, żeby trafiać chociaż 70-80% ? No ale jak ten czub podchodzi z bananem na papie na tą linię osobistych i nie widać choćby skupienia na twarzy ? A jak walnie airballa to zamiast przekląć ze złości to on zaczyna się z siebie śmiać ?

    Na razie Howarda zasłaniają kontuzją, także czekam do przyszłego sezonu. Jeśli wtedy pokaże klasę to odszczekam to co pisałem i przyznam że byłem zwykłym hejterem. Póki co jednak, 3 razy nie panie Howard.

    (2)

Skomentuj CaliforniaKid Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu