fbpx

Stara gwardia wciąż groźna: Kobe i D-Wade dominują

11

de

#Miami biją Houston

Pobiegali trochę podstawowi gracze obu ekip, a w efekcie mecz był dużo bardziej interesujący. Zdaje się, że trenerzy chcieli rozruszać chłopaków przed rozpoczynającym się “na dniach” sezonem. Zacznijmy może od Rockets. Harden i Howard są gotowi. Obaj zdobyli po 19 punktów, pierwszy strzelił 4/7 zza łuku i dodał 3 przechwyty, drugi zebrał 9 piłek i dominował w strefie podkoszowej kończąc z góry kolejne akcje. Mówię Wam, Koń jest dynamiczniejszy niż przez ostatnie 2,5 sezonu.

Houston wygrali walkę na tablicach za sprawą DH, energicznego T-Jonesa oraz Donatasa Motiejunasa. Mnie jak zwykle spodobał się skrzydłowy Papanikolaou, bo choć nie trafiał rzutów, manewr zakończony lewym półhakiem to piękno w żywej postaci, praktycznie co mecz udaje mu się wywieźć w pole rywala. Poza tym niewiele mieli do zaoferowania rezerwiści Rockets: Ish Smith ruszał się szybko, ale zamiast rozruszać atak sprawiał, że ten stawał. Troy Daniels został zdominowany przed D-Wade’a, a środkowy Tarik Black to nie materiał na koszykarza.

A propos Wade-a: 26 punktów, 11/17 z gry, 6 asyst. Gość był bezbłędny w pierwszej połowie. Wychodził w górę i trafiał z półdystansu jak za dawnych czasów, co więcej: wyglądał energicznie, walczył o przelatujące nieopodal piłki. W czwartej kwarcie (starterzy Heat mierzyli się z rezerwali Rockets) ze spokojem zapewnił zespołowi 5-punktowe prowadzenie, a następnie przypieczętował zwycięstwo z linii rzutów wolnych.

Chris Bosh wyglądał dziarsko na atakowanej połowie (22 punkty, 7/12 z gry) jednak nie miał nic do powiedzenia przeciwko Howardowi na tablicach. Norris Cole również nie może być pewny miejsca w pierwszej piątce, Mario Chalmers z wolna odzyskuje pewność siebie, wczoraj 13 punktów, 2/5 zza łuku.

1 2

11 comments

  1. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    A no faktycznie groźni, problem jest taki, że już nie tak konsekwentni w swojej grze jak dawniej, a to przede wszystkim się liczy w NBA. Na tle młodych kotów, takich jak Curry, Harden, Davis, Irving, Lillard, Wall itd. wypadają już blado. Nie ma co się oszukiwać, w NBA następuje powoli zmiana warty. Tak jak kiedyś Howardy, LeBrony i Wady zastępowali O’Nealów, Garnettów i Allenów. Naturalna kolej rzeczy.

    (-3)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Gadacie tak na tego leszczu13, ale on ma trochę racji. To tylko i wyłącznie przez Kobego Bryanta mój ulubiony klub jest w tak zapłakanej sytuacji. Ten człowiek nie dostrzega tego, że rujnuje swoją drużynę.

    Rozumiem, że niektórzy są w niego zapatrzeni, bo jeśli chodzi o umiejętności koszykarskie, jest jednym z najlepszych w historii. Ale przez swoją psychikę, która uniemożliwia mu współprace z innymi all-starami, sprowadził na dno Los Angeles Lakers. Z wielkim szacunkiem dla tego co wcześniej zrobił dla Los Angeles Lakers i dla całej ligi, teraz jest tylko obciążeniem klubu.
    Już nawet nie chodzi o ogromną pensje, a o to, że swoim usposobieniem odstrasza innych zawodników, którzy nie mają ochoty męczyć się z nim w L.A, jak mogą grać w Miami czy Nowym Jorku.

    leszczu13 ma racje, lepsze czasy dla Lakersów nadejdą dopiero wtedy, gdy Bryant skończy karierę. Zresztą sami się o tym przekonacie. Gdy Kobe odejdzie, all-starzy od razu lepiej będą postrzegać perspektywę gry w LAL.

    Oczywiście nie we wszystkim się z nim zgadzam, bo czasem leszczu jednak wyolbrzymia. Ale cieszę się, że nie jestem jedynym kibicem Lakersów, który zauważył, że Bryant jest w tej drużynie problemem. A teraz niech sobie rzuca, Lakersi i tak nie mają szans na play-offy, a Bryantowi może trochę ulży, gdy odda te 40 rzutów na mecz i przestanie obrażać zawodników ze swojej drużyny.
    Szanuje Bryanta jako zawodnika, ale nie szanuje jego stosunku do innych zawodników, trenerów itp.

    (19)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    @JB wszyscy po części maja trochę racji i Ci co krytykują KB24 ( bo maja za co) i Ci co go wielbią (bo maja za co). Gdyby nie to, że w zarzadzie siedza specjaliści od planowania strategicznego klubu Lakers i zapewne maja kilka planów awaryjnych, lub jakiś innych to bym powiedział, że klub porobił błędy zatrudniajac takich, a nie innych zawodników. KB24 ma duży kontrakt, ale nie jest aż tak bardzo uciążliwy, bo jest tylko jeden. Z drugiej strony marne 5 milionów dodatkowych w salary na pewno by nie przeszkodziło klubowi w rozmowie z innymi zawodnikami. Lakers maja w tym momencie samych ofensywnych zawodników w dodatku niezgranych. Moim zdaniem lepiej było by, gdyby Lakers powalczyli np o takiego Gortata kogos od czarnej roboty zamiast Jerem Lina, który zjada ponad 8 milionów. Wiadomo, że teraz juz wszystko to bez znaczenia dywagacje, ale skład jest niesymetryczny. Wystarczy sobie wyobrazic skład z Gortatem na 5, starym jak las Nashem, ale jednak to Nash i zgrany z Gortim, KB24, mogliby starc sie upolowac np takiego Chalmersa lub innego tańszego pg i jakas defensywna 3, chodzby Mariona, który jeszcze był wolny zanim przeszedł do Cavs. Taka ekipa na pewn walczyła by w PO. Teraz chyba wszyscy daja sobie sprawe, że Lakers nie ma szans na cos powaznego chyba chca tylko by KB24 zdobył cos w granicach 2k punktów

    (3)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @all3: Moim zdaniem plan Lakers oparty jest na zbliżającym się wielkimi krokami zakończeniu kariery przez Kobasa. Oni wyciągnęli niechcianego Lina od Houston za pietruszkę ze względu na to, że po sezonie jego kontrakt się kończy. Po co im Gortat (który dostał 5 lat solidnych pieniędzy) i Matrix? Czy skład Nash-Bryant-Marion-Boozer-Gortat dałby radę Clippers/Spurs/Thunder? Nie sądzę, a po pierwszym roku grania byliby oceniani słabiej niż wcześniej. Bryant dostał drużynę, w której on dyktuje warunki gry. Im bliżej przekroczenia Jordana, tym bardziej będzie to nakręcane. Chłop sprzeda bilety, dzięki czemu kolejny stracony sezon przyniesie zysk. Jeżeli poszczęści im się w Drafcie, trafią na młodego kota, w którego rozwój solidnie zainwestują i będą mieli naturalnego następcę Bryanta. Ewentualnie pójdą drogą Houston – zbiorą 12 przeciętnych graczy na niedużych umowach i wyrwą młodego gwiazdora (vide Houston & Harden), który zachęci innych zdolnych graczy do wzmocnienia ‘tej prawdziwej’ drużyny z Los Angeles.

    (4)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Chris Copeland dziś po raz kolejny b.d mecz. Uważajcie na niego.
    Thunder po raz kolejny w dupkę pod dowództwem RW. Durant zapowiedział, że nie będzie przyspieszał powrotu. Teraz są 2 opcje czemu, które “się dodają”:
    – woli wyleczyć kontuzję i być w 100% sprawny w tym i przyszłym sezonie, nawet kosztem wyniku Thunder pod jego nieobecność
    – chce pokazać włodarzom drużyny, że Westbrook nie nadaje się na lidera i dać im do zrozumienia, żeby się go pozbyli, a on miał czyste ręce…

    (5)

Komentuj

Gwiazdy Basketu