fbpx

Strzelanina w Teksasie: Rockets wyrównują punktowy rekord NBA

13

golden state @ houston 

Goście nareszcie w najsilniejszym składzie, ze Stephem Curry u steru oraz z australijskim niedźwiedziem Andrew Bogutem pod koszem. Jeżeli ominą ich kontuzje, nie znam drużyny, która z własnej woli chciałaby mierzyć się z nimi w post-season. Dziś goszczą w Houston, gdzie Strażnik Teksasu James Harden próbuje utrzymać ósmą pozycję swojej drużyny w drabince playoffs na Zachodzie.

Bogut jest graczem w stylu Marca Gasola, znakomicie podaje ze środka, potrafi przyłożyć z pięciu metrów, nienagannie wyszkolony, potrafi swym wielkim cielskiem zastawić tablicę oraz postraszyć blokiem. W pełni zdrowia myślę, że należy do piątki najlepszych środkowych ligi, przynajmniej w moim rozumieniu roli środkowego.

Rozstrzelał nam się dzisiaj “Broda” obie ekipy bombardują kosz, co z pewnością jest na rękę gospodarzom, którzy średnio zdobywają najwięcej punktów w całej lidze. Nie rozumiem dlaczego Warriors nie zależy na zwolnieniu tempa, w ataku pozycyjnych powinni zdominować rywala, a tymczasem oddają rzuty kiedy na zegarze zostało 8-10 sekund, a próby z zachwianych pozycji każą co najmniej podrapać się w głowę kibicom. Na dodatek Andrew Bogut nie nadąża za akcją. Czy tylko ja to widzę? W pojedynkach biegowych zdecydowanie lepiej wyglądają gospodarze. Steph Curry powinien zamienić się teraz w Chrisa Paula i spowolnić grę. Dopiero skuteczna gra rezerw (Jarret Jack, Carl Landry) pozwala gościom odrobić straty. Mecz ataku, po pierwszej kwarcie 38-37 prowadzą Rockets.

Kanonada trójek wpada do kosza przyjezdnych, dokładniej 12/15 zza łuku trafili jak dotąd gospodarze. Rzucają wszyscy poza Asikiem, obrona Warriors rozciągnięta jak firana, Mark Jackson ustawia strefę. Koniec penetracji i odegrań na obwód, coś musi się zmienić. Nic się nie zmienia, Harden notuje 4/4 z dystansu, gospodarze do połowy zdobyli 78 punktów!!! Czternaście trójek przez dwie kwarty do wyrównany rekord NBA.

czytaj dalej >>

1 2

13 comments

Komentuj

Gwiazdy Basketu