fbpx

The Jimmy Butler Effect: partyzanci Miami Heat dokonali niemożliwego!

107

Już ładnych parę godzin przez rozpoczęciem Game 3. było wiadomo, że kolejny raz nie zobaczymy na placu Bama Adebayo ani Gorana Dragica. Podświadomie wszyscy szykowaliśmy się na kolejne (dominujące) zwycięstwo Lakers, ale nie on, nie Jimmy Butler. Udzielając wywiadu na przedmeczowej rozgrzewce, stojąc naprzeciw mięsistych łydek Rachel Nichols, z rozbrajającym uśmiechem stwierdził, że zamierza dzisiejsze spotkanie wygrać. To było zaskakujące. Na przestrzeni lat wielu mniej lub bardziej wybitnych zawodników rzucało już różne hasła, ale w wypadku Butlera to było coś innego. W całej jego postaci naprawdę nie było cienia wątpliwości…

los angeles lakers 104 miami heat 115 [2:1]

Pozwólcie teraz, że przedstawię swoje chaotyczne obserwacje z nocy.

Lakers otworzyli spotkanie od pięciu strat. Nie łapali podań, telegrafowali podania w środek strefy oraz leniwie przemieszczali po parkiecie. O jakości ich obrony niech zaświadczy layup Duncana Robinsona, który choć snajperem trzypunktowym jest wybitnym, to naprawdę niewiele ma jeszcze z Klaya Thompsona i w kierunku obręczy pracować bez piłki za bardzo nie umie.

Zrazu widać, że Jimmy Butler namaszczony jest playmakerem, że to najważniejsza postać Miami, naprzemiennie rozbija obronę kozłem, szuka podania lub kontaktu z obrońcą i rzutów wolnych.

Po drugiej stronie LeBron James już się robi nerwowy, bo jego zespół letarg ogarnął i sam do końca nie wie co się dzieje. Z braku lepszych pomysłów jeździ po faule. Szybkie dwa przewinienia popełnia Jae Crowder. W ogóle dość skrupulatnie gwiżdżą dziś sędziowie, a to oznacza, że obrony nie będzie.

Bolą kolejne, tragiczne w zamierzeniu i wykonaniu posiadania Lakers. Nie uwierzycie, w pięć minut zdążyli popełnić 9 strat, czyli dokładnie tyle, ile przez cały poprzedni występ! Wygląda to tak jakby Davisowi kosmici do torby ukradli talent. Wiem jedno, MVP finałów z tego nie będzie…

Dwucyfrową różnicą prowadzą Heat przy czym AD ma już na koncie dwa faule i opuszcza plac. Wózek ciągnie James, wymusza kolejne przewinienia, ale w jego oczach też nie widzę błysku (trzy wolne już spudłował) co najwyżej wku%$ienie. Niepokoi widok gdy stoi z piłką na low post, a ze strony pozostałych graczy na placu nie widać żadnego ruchu!

Podwajany jest poniżej linii rzutów wolnych, a biorąc pod uwagę dyspozycję strzelecką panów Green czy KCP można powiedzieć, że podwajany jest bezkarnie. Heat oczywiście nieco ryzykują odpuszczając obwód, ale to nie przypadek ani błąd, to taktyczne posunięcie. Sztab szkoleniowy Miami ma też kilka innych pomysłów. Jednym z nich jest nieprzewidywalność na własnej połowie. O co chodzi? Już mówię.

Spoelstra > Vogel

Wiadomo, że Lakers są biegli w koszykarskie szachy, że bez problemu potrafią wyłowić mismatch w ataku pozycyjnym, ale za to nie są bogami szybkości. Patrzą jak ich James pokieruje. Ten zwyczajowo obronę ma dawno rozczytaną, ale nie w tym przypadku. Heat w pierwszej chwili ślą w kierunku wysoko ustawionego Jamesa słabego obrońcę (Herro, Robinson) po czym błyskawicznie zamieniają krycie z którymś z desygnowanych ludzi (Butler, Iguodala, Crowder). Pozornie bezsensowny manewr jednak komputer pokładowy LeBrona zawiesza się, nie może jednoznacznie zidentyfikować gdzie jest słaby punkt obrony, jak właściwie bronią w danym posiadaniu rywale oraz jaką zagrywkę dobrać.

Nikomu w obozie Lakers nie chce się specjalnie zastanawiać. Czują się mocni, więc przystają na żałosne rzuty trzypunktowe, a zbiegający w polu trzech sekund, wyraźnie skoncentrowani na własnej tablicy zawodnicy Heat, nieomal celebrują każdą zbiórkę defensywną. To jeden z najważniejszych punktów ich planu.

No dobra, ale z byle kim nie grają. Kilka sprawnych przejęć w obronie, konsekwentny ruch piłki i oto pojawiają się w końcu trafienia LAL. Dziś skuteczni są ci, na których tak bardzo narzekamy. Dwa razy zza łuku strzelił Kyle Kuzma, raz bliźniak Morris, który kolejnym razem był sfaulowany przy trójce. W ten sposób dwanaście punktów straty ścięli do trzech. Po pierwszej kwarcie 26:23 prowadzi Miami przy 10 stratach LAL!

This is crazy

No dobrze, może trochę przesadziłem z tymi kosmitami w przypadku Davisa. Wrócił, trójkę z rogu parkietu trafia tak czysto, że hej. Po chwili kończy z góry lob od Rondo, pięknie zapracował za plecami Crowdera. Niestety partyzancki basket Miami wciąż zbiera swoje żniwo: sypią się faule Lakers. W roli głównej oczywiście Jimmy Butler, wygląda to jak w poprzednich rundach, gdy potrzebowali punktów, brał piłkę i dostarczał, często przedostając się na linię rzutów wolnych. Nie inaczej jest teraz. Tragikomicznie wygląda obrona Lakers, bez LeBrona na placu to naprawdę jest zlepek dość przebrzmiałych albo jednowymiarowych postaci.

AD wcześnie łapie trzecie przewinienie! Kelly Olynyk wiadomo, cwaniak jakich mało, poluje na faule przy każdej możliwej okazji, ale tym razem Vogel zaspał. Można było ten wątpliwy offense kwestionować. Zamiast tego na boisku, w miejsce Davisa pojawia się… JR Smith! Po stronie Lakers mamy więc Jamesa i czterech ziomków, którzy nie powinni podejmować żadnej decyzji z piłką.

To drugi kolejny mecz gdy Kentavious Caldwell Pope trafia w bok tablicy. Smith drewno okrutne, brak regularnych minut jedynie podkreśla tragiczny shot selection, ale Miami też nie jest aktualnie żadną potęgą. 58:54 prowadzą do przerwy, z czego Butler zalicza 19 punktów 6 zbiórek i 6 asyst! Tymczasem LAL otrzymali 11 minut 5 punktów 5 strat i 3 faule od AD, a panowie KCP i Green notują kolektywnie 0/5 z gry oraz 4 faule. Uważam, że Vogel musi przemyśleć podwajanie Butlera, który po zasłonie kroi ich OKRUTNIE. 28:16 w polu trzech sekund prowadzą niziołki z South Beach. No, tylko że podwójne krycie Jima będzie kosztem odpuszczenia obwodu, a Heat spacing prezentują dziś wzorowo pierwszorzędny.

Kto chce tego bardziej?

8:0 na rozpoczęcie trzeciej kwarty po stronie Heat. Na dodatek Davis w sposób absolutnie idiotyczny łapie czwarty faul. Trener pozostawia go w grze, ale od teraz będzie wycofany i nieufny jak trzynastoletni Jimmy. Serio, Lakers zachowują się jakby im się tytuł należał. Po straconych punktach nie ma komu wznowić piłki, nie mam pojęcia co ci goście wyprawiają, a płaczące miny Jamesa jedynie potęgują niepewność.

Nic nie idzie po myśli LAL, apteka sędziowska po obu stronach, także o obronie nie ma za bardzo mowy. Kolejne rzuty za trzy (!) Lakers odbijają się od żelaza, strasznie się to ogląda. Nie ma żadnych wątpliwości, że Heat chcą tego bardziej. I znów faul z dala od piłki w wykonaniu żółto-fioletowych. Szarpią się, próbują siłowo przełamać ściśniętych w trumnie rywali. W tym samym czasie Heat ogrywają ich grą dwójkową obwodowych. Są szybsi, Olynyk rozciąga grę albo markuje zasłony i zbiega pod kosz, tak czy inaczej wyprzedzają rywali o jedno posunięcie. Jeśli coś nie wyjdzie Butler po zasłonie atakuje Dwighta Howarda z półdystansu lub każdy inny mismatch (Kuzma, Caruso, KCP, Green) wpycha pod obręcz. Powrót do obrony Lakers? Dno. Davis nie broni z czterema faulami, a Butlera jakby się bali dotknąć.

Następna akcja to błąd 24 sekund Lakers. Następna to przepiękne podanie (touch pass) Iguodali i trójka Olynyka, która wpada na dwa razy. Vogel wciąż nieobecny, Lakers zaraz dostaną po dupie, w żadnym wypadku nie zasługują dziś na wygraną.

No dobra

W końcu jakiś solidniejszy fragment. Jest zryw nadzorowany przez walecznego Rajona Rondo, on jeden prezentuje dziś energię mogącą dorównać poziomem rywalom. Dwa kolejne trafienia Davisa, następnie Kuzma pali zza łuku, ale umówmy się: wszystko to fart, przed chwilą odpuścili Robinsona w rogu, który miał 99% pozycję. Na ostatnią akcję wchodzi James, idzie pod kosz na kontakcie, 85:80 prowadzą Heat wchodząc w czwartą kwartę.

I znów James trafia z faulem. Spoelstra trochę panikuje, tylko minutę odpoczywał Jimmy Butler. Znów Herro wychodzi wysoko w obronie do Jamesa i znów wraca zmienić krycie – to kosztuje sekundy i utrudnia czytanie obrony. Nic to! Dwie asysty i dwie kolejne trójki z rogu Markieffa Morrisa. Następnie dynamiczne wejście Rondo i co? Lakers prowadzą dwoma punktami! Niestety brak doświadczenia i krótka ławka kosztuje Miami, ruchoma zasłona Nunna (5 fauli) słaby fizycznie Robinson, wydaje się, że po trzech kwartach chały totalnej LA zacznie w końcu grać?

8-0

Miami po przerwie na żądanie zdobywa osiem kolejnych punktów. Olynyk, niesamowicie odporny psychicznie rookie Herro oraz Kuzma palą trójki. Olynyk znów zbiega pionowo w dół. Herro wbija się pod kosz kończąc layup. Cały czas, bite czterdzieści minut jeden na jeden ogrywani są zawodnicy Lakers. W ich poczynaniach widać już zmęczenie i pewnego rodzaju desperację. A przecież to tylko 95:101 przy pięciu minutach do końca gry. Niestety. Żadnych zmian taktyki względem Butlera. Żadnej strefy, pułapek, presji na całym (przecież grają bez rozgrywającego!) NIC! Rozciągnięci w obronie jak stary sweter. Dymani izolacjami.

Po drugiej stronie widzę próbę reverse layupa Kuzmy. Przecież to jest blamaż na miarę czasów. I znów, Kuzma minięty jak dziecko, a w promieniu pięciu metrów żadnego obrońcy. I kolejne wejście Butlera, spóźniony w obronie z pomocy James, fauluje Jima. Ten gra dziś koncert. To już naprawdę desperacja Lakers, jakieś śmieszne trójki oddają. A po drugiej stronie? Zgadnijcie: Jimmy 1-na-1 wchodzi pod kosz i znów są punkty. Za moment Herro robi to samo, akcja 2+1 zakończona napinką pierwszoroczniaka. Przecież to jest wstyd.

Lakers przegrali każdą z czterech kwart! Zostali zbici 52:34 w polu trzech sekund oraz popełnili 20 strat. Na koniec patrzę na durne twarze Jasona Kidda i Anthony’ego Davisa. Dwa chłopki roztropki schodzą do szatni nerwowo drapiąc się po głowie. Widzę LeBrona schodzącego z parkietu 10 sekund przed wybrzmieniem syreny… no, jestem ciekaw jak to skomentujecie.

Statystyki

  • Davis 15 punktów 5 zbiórek 5 strat -26 wskaźnika plus/minus
  • Green i KCP 1/11 z gry 7 fauli
  • LeBron 25 punktów 10 zbiórek 8 asyst 8 strat (!)
  • Jimmy Butler 40 punktów 11 zbiórek 13 asyst 2 bloki 14/20 z gry 12/14 FT
  • Tyler Herro 17 punktów
  • Kelly Olynyk 17 punktów 7 zbiórek 3/5 zza łuku

Na koniec oddajmy należny szacunek Butlerowi. Drodzy Państwo, byliśmy świadkami jednego z najwybitniejszych indywidualnie występów w historii NBA Finals!

I want to win

Oto jest facet, który wygrywa w każdym zespole, w którym gra:

  • 2017-2018: zaprowadził Minnesota Timberwolves do pierwszych playoffs od 16 lat
  • 2018-2019: posklejał Philadelphia 76ers na tyle, że byli jedno trafienie od finałów konferencji
  • 2019-2020: walczy w Finałach z piątego miejsca w konferencji

Nie dbam o triple-double, nie dbam o żadne statystyki. Mówię poważnie. Chcę wygranej. To właśnie zrobiliśmy [JB]

Szacunek panie Jimie, a Wam życzę dobrego dnia!

107 comments

    • Array ( )

      Heat zagrało super mecz i zwyciężyli. Byli lepsi. Ich gra lepiej wyglada bez Bama na parkiecie – brak Howarda w obronie i ataku oraz większa przestrzeń do gry dla zespołu dzięki rzucającym wysokim.

      (2)
    • Array ( )

      Zgoda. Kibicuję Miami i mam nadzieję , że jeden mecz jeszcze szarpną. Prawda jest taka że Lakers zachowali się jak Clippers w G7 z Denver – wyszli jak po swoje. Ale jeśli Miami wygra G4 to może być nerwowo. Nie będę wklejał swojego komentarza z analizy przed G1 , przypomnę tylko co pisałem. W Miami jest drużyna , nie ma tam żadnego przypadkowego gracza typu J.R. Smith. Duncan Robinson i Olynyk już wspięli się na wyższy poziom w trudnych chwilach. Czekam na przebudzenie Mayersa Leonarda – nie wierzcie statystykom , on sroce spod ogona nie wypadł. Go Heat

      (45)
    • Array ( )

      Twój komentarz jest niepoważny. Serii chciało Heat, LAL odpuścili. Sedziowie grali trzecioplanowa rolę.

      (40)
    • Array ( )

      W tym przypadku to nieprawda okrutna. Pomimo kibicowania Lakers przyznam, że grali najgorszy na świecie piach, a sędziowie często gwizdali im na korzyść. Faule popełniane przez Lakers były ewidentne i widoczne, ciężko je było pominąć. W drugą stronę było sporo niedociągnięć na ich korzyść(np. faule-widma na Lebronie)

      (33)
  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Czekaj jak to bylo .nikt nie pokrylby AD nawet pippen ?? Ten koles ma 5 zbiorek bedac najwiekszym typem na boisku.mowilem ta seria potoczylaby sie inaczej jakby gral dragic i bam w game 2

    (28)
    • Array ( )

      wolniej wolniej wstrzymaj konia,
      nikt davisa nie pokrył, sam się zniwelował, bo często gra na pół gwizdka a i tak dominuje.

      Na bank z Bamem i Dragicem ta seria byłaby ciekawsza, ale nawet z nimi nie mieli zbyt wielu przewag.
      Lakers wrócą głodni…, a na drugi tak świetny mecz JB ciężko liczyć.

      (-9)
    • Array ( )

      Odnośnie pięciu zbiórek AD. Cytat z autobiografii Rodmana : “Kończąc mecz z 11 zbiórkami czuję się jak palant”.
      Przypomnę że wcześniej AD błysnął meczem z dwoma zbiórkami.

      (5)
    • Array ( )

      Znów wychodzi brak jajek u AD – ten chłop co jest wielki i zdolny to tak brak mu krzty charyzmy i sportowych jajec… Na totalnie przeciwnym biegunie stoi Jiiiimmyyyyyyyyy KU@!$#A BUUUUUUUTLEEEEEEEER!!! <3 Co to jest za dzik to nie mam pytań. Diamentowe jaja, murowane i zalane ołowiem.

      LeBron podobno mu powiedział w 1 kwarcie "you have a problem". Dla Jimmiego niczym MJ "it became personal for him" <3

      (11)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Należało się Heat. Chociażby dlatego żeby nie było blamażu 4‐0.
    Teraz mogą przegrać mistrzostwa a przy tym mieć w pełni zasłużony szacunek czarnego konia turnieju.
    Kibicuje!

    (23)
    • Array ( )

      Heat nic teraz nie „mogą przegrać”, tylko mają wszystko wygrać.

      Myślę, że Jimmy Butler, gdyby nie żył, czytając Twój komentarz w grobie by się przewrócił.

      (12)
    • Array ( )

      “Myślę, że Jimmy Butler, gdyby nie żył, czytając Twój komentarz w grobie by się przewrócił.”
      To jest cholernie mało inteligentne zdanie. 😀

      (34)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Szkoda, że Lebron nie zachował się jak Rondo, tylko po 3 minutach obrażony na cały skład. Wszyscy sztywni, Green masakra. Media i kursy zrobiły z Heat drużynę pokroju Sacramento. Lakers w to uwierzyli.

    (25)
    • Array ( )

      Nie powinien się tak zachowywać, ale tłumaczył już, że był wściekły. Zresztą wziął na siebie odpowiedzialność za straty i wynik.

      (-2)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Jimmy kapitalnie! No i w końcu Olynyk spuszczony z łańcucha.
    W 4Q tzw. “król” wziął się za krycie Jimmiego i zostawał na każdej jednej zasłonie. W sumie typowe dla niego unikanie odpowiedzialności. I to wszystko w mało dynamicznych akcjach.

    Anyway – ograniczenie punktowe Antoniego jest kluczem do pokonania LA.

    (8)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    AD miał 5 zbiórek, ponieważ gwizdali delikatnie. Po obu stronach. Ewidentnie go to zaskoczyło. Opalony Davis jest nie do zatrzymania. Niech Was ten mecz nie zmyli bo wróci chłopaczyna w następnym meczu. Skoncentrowany od pierwszej kwarty będzie wiedział, że Heat zależy na jego faulach.

    (2)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Lakers wezmą tego mistrza pewnie, bo przy takich kontuzjach Miami nie ma argumentów na 4 wygrane. Ale pierścieniem LAL nie zmienią wrażenia, że są bandą miękkich faj, która dzięki korzystnemu rozkładowi szczęśliwie zgarnęła mistrzostwo. Przy tym talencie własnym i osłabieniu przeciwnika, 4-0 jest ich obowiązkiem.
    Miami to hart i siła, wielkie serca, a Lakersi pokazują że są dobrzy na dobre warunki, ale jak nie idzie – nie ma tam nikt cojones.

    (2)
    • Array ( )

      Ale głupoty gadasz. W Game 1 Miami prowadziło 13 punktami, a w pewnym momencie przegrywali TRZYDZIESTOMA. W game 2 również wyglądali fatalnie w końcówce, chodząc ze spuszczonymi głowami. To znaczy, że są miękkimi fajami?

      (3)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Niestety albo stety w tym meczu potwierdza się to ze bez lebrona na placu oraz gdy AD ma gorszy dzień LAL to nie jest drużyna na mistrza. Green i Kcp maja problemy żeby zdobyć w meczu powyżej 10 pkt. Gdyby nie kontuzje w Miami… Lakersi moim zdaniem overrated jak cholera

    (13)
    • Array ( )

      Tak jak Clippers z gorszym dniem Kawhi i PG, Bucks z gorszym dniem Giannisa itp. Heat grają lepiej bez Bama ! Wróci na mecz nr 4 i Heat znowu dostaną łomot, róbcie screeny.

      (-2)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    czemu redakcja na sile mam wrażenie robi z Lakers bogów, ten tytuł jest beznadziejny, jak Miami zagrało fatalny pierwszy mecz przyprawiony kontuazjami, to LAL się po nich przejechało, w drugim z różnicą 10 punktow robiliście z nich Monsters, przy określeniu Miami jako ekipa Bugsa bez MJA, jak Miami wyciąga zwycięstwo w g3 walecznoscia i chęcią ugrania czegoś więcej niż seria do zera, to nie Miami zagrało świetnie, tylko LAL fatalnie. Tego czytać nie idzie

    (75)
    • Array ( )

      Obudziles sie z hibernacji?? Tak wyglada 95% dziennikarstwa sportowego. Krzykliwy, najlepiej sklaniajacy do dyskusji tytul (Zebys zechcial kliknac i przeczytac) a w tresci wnioski, ze zespol/sportowiec jest do bani bo przegral albo na odwrot sa prawie bogami bo akurat wygral nieznacznie. Polecam poczytac o polskiej ekstraklasie :))
      A GWB akurat sie wyrozniaja znajomoscia dyscypliny i lekkim piorem ale wpisuja w trend.

      (4)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Podobnie jak z Denver, po pacnięciu na 2:0 LA na trzeci mecz wychodzi w celu odbębnienia go. Sweep nikomu nie jest potrzebny. Po lock-downie covidowym każdy dolar z reklam smakuje podwójnie.
    Chwała Jimmiemu za heroiczny występ, Miami należy się szacunek za walkę poszczerbionym składem , ale prawdziwy mecz odbędzie się w Game 4.
    Pod tym kątem cały czas martwi mnie forma dwóch białych shooterów Miami – Robinsona i Herro, którzy grają zbyt przeciętnie jak na finały NBA. Dobrze chociaż, że krótkoręki Olynik znów się pokazał.

    (11)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Pozdro dla wszystkich butnych kibiców Lakers, którzy byli pewni, że Heat nie ugrają ani jednego meczu. Nawet jeśli i ta seria zakończy się wynikiem 4-1 dla LAL, to i tak miło ze strony Heat, że utarli nosa wspomnianym wcześniej cwaniakom przynajmniej w tym meczu. Nie wiem jak można być tak pewnym siebie, że otwarcie wyśmiewa się wszystkich mówiących, że Heat mają jeszcze szansę na wygraną w tej serii. Przecież dopóki piłka w grze to wiele może się zdarzyć. Kontuzje (odpukać) też mogą się przydarzyć w ekipie LAL, tak samo jak gorsza dyspozycja.

    I żebyśmy się dobrze zrozumieli – Lakers mają widoczną przewagę (w końcu dwa mecze w serii same się nie wygrały). Chodzi mi po prostu o trochę więcej pokory ze strony kibiców, bo co się potrafi wydarzyć w niektórych komentarzach które czytam to głowa mała…

    (17)
    • Array ( )

      Portland też podobno nie mieli prawa wygrać żadnego meczu z LAL. A jednak wygrali. Oczywiście , kibice LAL , powiedzą – fart , słabsza dyspozycja LAL. Ale Portland grało w siedmiu praktycznie, wynik poszedł w świat. Wszyscy kibice LAL, ogarnijcie się , płaczek Lebron i Anthony “dwie zbiórki w meczu” Davis to też tylko ludzie.

      (4)
    • Array ( )

      Tak. W decydującym momencie meczu. Akurat, wyszli na prowadzenie, aby je oddać w taki sposób. Herro kozak odpalił trójkę (choć skuteczność niska, to w 4q najważniejsze rzuty trafił) i znowu trzeba było gonić. Clutch vs clacz

      (2)
  11. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    Świetnie bo zapowiadały się nudne finały.
    Zgodnie z planem będzie 4-1
    W tej chwili już wiem, że Jimmy takiego meczu nie powtórzy. Nie to że go na to nei stać( od pczatku playoffs przekonuje innych ze jest on liderem i filarem Heat) po prostu obrona Lakers już mu na to nie pozwoli. Patrząc jak Jimmy ogarnął tę młodzież wiem że miał 100% racji w tym, że Towns i Wiggins to młode rozpieszczone leniwe talenty. W następnym meczu zobaczymy 100% potencjał Lakers.

    Nagonka fanów Lakers na Kuzmę i ogólna niechęc do niego w tych playoffs jest przesadzona. To młody zawodnik. Robi co umie i co może. To że go ktoś zjechał ni świadczy o jego złym meczu. Lebrona i AD tez jadą. Kuzma mierzy się z “3 opcją” , nie gra super ale nie można mu odmówić braku zaangażowania w mecz jak to mówi rozlany hejt w sieci w jego stronę. Nie jest źle. Tylko ten kto widział w nim jakiegokolwiek lidera/elitarnego zadaniowca jest zawiedziony. Kuzma to średniak z tego punktu widzenia wszystko się zgadza.

    Jako średniak notuje w finale 11ppg .4.3rpg. 1apg. 32,66%fg 36,1%3fg
    dla porówniania Herro stawiany teraz na drugą opcję notuje 15ppg. 4.6rpg 2.6apg 36%fg, 29,43%fg

    Rozumiem że Herro zaznacza się lepiej i rośnie nam nowa gwiazda, ale nie ma co przesadzać oceniając średniaka Kuzmę mianem “pomyłka” to jego pierwsze playoffs, pierwszy finał. Jedne gra lepiej drugi gorzej, ale nie jednego trema zjadłaby na starcie. Kuzma pod wielką presją miasta Los Angeles, gra u boku Lebrona, AD, doświadczonego pyskatego Rondo robi co może. Na takiego średniaka jak on nie jest źle. On zarabia 1,9mln $. Dostarcza 10% punktów Lakers.

    (24)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Uroda Finałów 2020 przygasła…
    Mam tylko wielką nadzieję, że Lebon “zechce” zrobić swoje TD, wszak już dwa razy się przymierzał.
    Naprzód Lakers ! Tylko Lakers !!
    [Davis zagrał bardz-bardzo miękko – efekt z gry chyba każdy widzi… Szkoda, liczę na dużo więcej – no chyba że MVP ma zdobyć LBJ miażdżącą przewagą głosów}

    (-4)
  13. Array ( )
    Odpowiedz

    Pięknie się to wszystko zaczyna układać. Miami grą zespołową i walecznością pokonują odbierających już puchar Lakers. Mam nadzieję, że w następnym meczy wróci jeszcze Adebayo i będzie 2:2, a wtedy zacznie się prawdziwa gra o mistrzostwo. Lakers faktycznie grają dość słabo jak na tej klasy drużynę złożoną z gwiazd. Przy takiej przewadze, o której pisze tu admin powinno być gładkie 4:0 I każdy mecz +20 dla Lakers. Takie jednostronne te artykuły. Ktoś tu jest fanbojem LeBricka albo ogląda inne mecze.

    (13)
  14. Array ( )
    Odpowiedz

    Szczerze to MIA nie miało najmniejszych szans na wygranie tego meczu bez Bama i Dragica. Nie oglądałem meczu, bo jaki sens oglądać finał gdzie jeden zespół traci 2 kluczowych graczy i najlepszych strzelców w play-offs.
    Nie wiem jakim cudem Miami było w stanie wygrac ten mecz, ale odpalę dziś league passa i zobaczę.

    (7)
  15. Array ( )
    Odpowiedz

    Nigdy nie zwracałem uwagi na to, żeby autor tekstu faworyzował Lakers, a często było to w komentarzach przywoływane. Nadal mnie to specjalnie nie obchodzi, ale dziwnie się czyta artykuł, który pisany jest jakby z perspektywy zawodnika LA. „Boli” kiedy… , „niestety” cośtam… , „niepokoi” widok… . itp. Jakoś nie bolało, kiedy Miami dostawało srogie baty w dwóch poprzednich meczach 😀 Nie czepiam się jakoś szczególnie, bo nigdy wcześniej nie zwróciłem na to uwagi, a dzisiaj jakoś tak się dziwnie czytało.

    W każdym razie chciałem wczoraj postawić na Miami, ale posłuchałem rozumu zamiast serca. Nigdy więcej ci tego nie zrobię Jimmy.

    (28)
    • Array ( )

      Taaak, albo ‘w koncu jakis solidniejszy fragment’ jak Lakers odrobili straty. Mógł admin chociaz dopisać ‘dla fana Lakers’ i byłoby wrażenie że stara się byc obiektywny. A tu? Lakers przegrali, nie Miami wygrało…

      Jakby Davis tak przejął mecz jak Butler, gdzie praktycznie nie podjął żadnej złej decyzji z piłką, a miał ją 90% czasu w 4Q to zachwytów nie byłoby końca.

      Razi ten brak obiektywizmu..

      (8)
  16. Array ( )
    Odpowiedz

    Lakers wciąż są zdecydowanym faworytem, ale… z każdym meczem coraz większą rolę może odgrywać legendarne przygotowanie fizyczne Miami. Są bardziej wyżyłowani, młodsi, mocniejsi psychicznie (nic do stracenia) – wielomiesięczny pobyt w bańce i mecze co drugi dzień muszą się odcisnąć na każdym z graczy. Śmiem twierdzić, że na grupie prawie-emerytów z Los Angeles odciskają się bardziej. Gdyby wrócił jeszcze choć jeden z kontuzjowanych graczy Miami, wypoczęty, z nową energią… mecze byłyby jeszcze bardziej wyrównane.

    (10)
  17. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Słabe zachowanie Jamesa na koniec, tym bardziej, że w ostatnich sekundach nie siedział na ławce tylko był na parkiecie. Ciekaw jestem co tam się potem działo w szatni Lakers.

    (21)
    • Array ( [0] => contributor )
      PATRON

      oj kolego nie masz racji. Ten tytuł może okazać się bardzo trudnym testem. Choc skrócone rozgrywki i brak publiczności jako presji rzeczywiscie ujmuje trochę zaszczytu, to rzeczywistość z jaką mierzą się zawodnicy to wielki test sportowego ducha. Brak kobiet, brak rodziny, ograniczenia społeczne muszą negatywnie wpływać na emocje zawodników. Do tej prory przeloty treningi odnowa biologiczna zapełniała znaczą część życia zawodników. Dziś pozostają w zamknięciu. Presja finału zapewne jest ogromna. Głowa nie odpoczywa, analizuje cały czas wszystko. Problemy społeczne w USA, Wybory 2020, pandemia i rozlewający sie hejt na socialmediach nie pomaga. Zawodnicy pozostają z wolnym czasem którego nie moga spożytkować na czynnosci które dostarczały im relax przed bańką. Myśle że skala trudności NBA Bubble z jaką mierzą się zawodnicy i sztab napewno zasługuje na miano prawdziwego zwycięstwa. To nie sezon 1999 który przerwany lockoutem na życzenie zburzył cykl sezonowy. Wirus spowodował pewną ewolucją znaną od wieków- przystosowanie się do nowych realiów. Co by nie mówić o tym sezonie jedno jest pewne, grają po nowemu. Prawo życia. Słabe słabnie, mocne staje się mocniejsze. Pozostali najlepsi. Wg mnie szacunek dla tych co w grze inni są już na rybach wydają swoje miliony na luksusowe życie.

      (21)
  18. Array ( )
    Odpowiedz

    Ja chciałbym przypomnieć, że w 99% o słabej dyspozycji danego zespołu decyduje to jak zagral rywal. W końcu “gra się tak na ile pozwala przeciwnik”. Ale rozumiem, że dzisiejszy mecz LAL to ten 1% Panie Admin XD.

    (5)
  19. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Jeżeli na boisku pojawia się JR Smith to wiedz, że coś się dzieje! Wiedz, że szatan się tym interesuje!

    Sponsorem odcinka była literka M. M jak mięsiste łydki Rachel Nichols.

    (6)
    • Array ( )

      Dodatkowo, jak Kuzma gra lepiej niz AD w meczu to też wiedz że cos sie dzieje. Ba! A co dopiero jak Jimmy Butler sypie przeciw Lebronowi i całemu LA 40 punktowe triple double to wiedz ze dzieje się w hooy.

      (5)
  20. Array ( )
    Odpowiedz

    “Widzę LeBrona schodzącego z parkietu 10 sekund przed wybrzmieniem syreny… no, jestem ciekaw jak to skomentujecie.” A jak mamy to skomentować. Nie jestem jego fanem ale kiedyś jak tak robił A ostatnio to było chyba w finałach 2016 to wygrał kolejne 3 mecze. 2 mecze dzieli ich od pierścienia. Lakers Jeszcze nie są postawieni pod ścianą ale sądzę że następny mecz AD zacznie jako 5. A miejsce KCP zajmie Caruso. Żaden trener nie mial w tym sezonie takiego komfortu wielu możliwości S5 co Vogel. Idę o zakład że dzisiejsza taktyka Heat w przyszłym meczu zostanie zmieniona jeszcze przed końcem pierwszej kwarty.
    Pozdro

    (9)
  21. Array ( )
    Odpowiedz

    Pomyślcie że Lakers płacą Greenowi 15 milionów dolarów za sezon… Do tej pory tłumaczyłem sobie, że chłop chociaż potrafi bronić, jednak to jak ośmieszają go raz po raz zawodnicy Heat, powoduję, że już nie jestem w stanie sam siebie oszukiwać, gość jest po prostu parodystą.

    (10)
  22. Array ( )
    Odpowiedz

    Tyle sytuacji na korzyść Lakers odgwizdali sędziowie że wstyd..dopiero potem zauważyli ze James nie może jednak ak pięciu kroków robić, trzech mu nie odgwizduja nie maszns,Olynyk to jest gość i więcej daje niż Bam,dużo wiecej.Czekam na minusy…oczywiście Lakers nie mogą przegrać bo są lepsi i sędziowie…przykład Robinson za trzy nie ma faulu,Morris muśnięty jest faul.

    (3)
  23. Array ( )
    Odpowiedz

    Dobra pora na wyciąganie “brudów”. W trakcie dzisiejszego spotkania dało się zauważyć ciekawe kwestie których w artykule nie ma. LeBron. Już wiem, dlaczego kiedyś pisano i ludzie uważali, że cyt. “mam wielki szacunek do Lebrona, to co robi na parkiecie to pokazuje że jest GOAT w obecnej koszykówce”.. “nikt tak nie potrafił grać ni Kobe, czy MJ bo Lbj ma to czego nie mieli tamci – przegląd pola, wszechstronność, umiejetnosc rozgrywania itd.”
    Ale nie ma nawet 50% tego co mieli Kobe i MJ w innych aspektach:
    1. footwork Lebrona nadaje się by o kant d#$y rozbić . Jego gra w post up polega, na przepchaniu albo “udawaniu” ze gra post up play po czym oddaje piłę. Hmm? Paul Pierce jego zjada w tym nawet na emeryturze.
    2. LeTravelness … Ciekawe czy jest statystyka błedu kroków.. ale to co nie raz sie dzieje z Lebronem to aż oczy bolą. Jak realizator by nie pokazał powtórki to z dalekiej perspektywy sam myślałem ” co jest panie sedzio?! przeciez faul sie nalezy?” Po 10 sekundach jednak nie należał sie , a za to odgwizdany ( fatalny) travel w wykonaniu LeKinga. co to było?! Pireut z przeskokiem jak w łyżwiarstwie na lodzie i potem dwa 3 tuptusie by tylko Butlera wypchnąć z pod obręczy. 6-7 kroczków (licząc jakiś wyskok z przeskokiem) Oczy krwawią.
    3. Trzecia rzecz dot. Lebrona – on sam udaje durnia i nie wie ze takie wielkie kroki i jego miny do sędziów gdzie przez pół boiska biegnie z rozłozynymi rękoma. Sorry Lebron ale masze wiele mnóstwo nawet dobrych cech ale przez te 3 o których nikt nie mówi ( ciekawe czemu) brakuje mu do MJ czy Kobe tak samo jak im brakowało przeglądu pola i umiejetnosci rozgrywania.
    To nie koniec idziemy dalej. Ale krócej bo nie chce mi sie polemizatu dalej ciągnąc. W ekipie z Miami widać duszę mistrzów i materiał na niejednokrotnego mistrza NBA Jimmy Butlera. Ale to nie on wg mnie wygrał dzisiejszy mecz a wszyscy z ekipy Heat, a najbardziej dbał o to Erik Spoelstra. Przerwy taktyczne w jakich momentach brał to niesamowite jaką ma kontrolę spotkania. Gdybysmy dali tam Riversa albo D”Antoniego to Butlera 40 pkt oraz starania wszystkich graczy Heat nie wystarczyłyby bo ci dwaj to by zaorali samych siebie.
    Dodają wiekszej pikanterii na koniec: Heat in 7.

    (37)
    • Array ( )

      Kroki były takie że Lebrona przeniosło na lodowisko i tulupa chciał robić. Jakby to puścić w shaqtin to by było odliczanie: 1 step , 2 steps, 3 steps, double air spin 3 and 4 steps, 5 to gain advantage and 6 to get closer to the rim . I mina Lebrona i bieg przez pół boiska za sędzią ze kroków nie było hahahah Pozamiatane

      (23)
    • Array ( )

      a teraz przesledzmy jego karierę i punkty zdobywane po samych czterotaktach których często ma 2-3 w meczu [nie licząc kroków które ma bardzo czesto-no ale sędziowie pomagaja bo taki jest przykaz]-i odejmijmy punkty zdobywane p tych akcjach-statystyki średnie “troszeczkę” by się zmieniły….NBA zawsze inaczej traktowała swoje gwiazdy a tym bardziej symbole ligi.Niedawno oglądałem stary mecz i byłem w szoku jak Jordanowi zagwizdali kroki przy ruszaniu z miejsca gdzie tych kroków nie było…Niestety coraz mniej w tym sportu a postać Lebrona jest dla mnie synonimem tego.Facet jest oczywiście fenomenem ale pompowanie go na siłe jest czasami żenujące….Ciekawe co by Admin pisał po takim zachowaniu-zejściu lidera 10 sek przed końcem-Duranta,Kawhiego lub innego-myśle ,że komentarz byłby dosadny……

      (20)
  24. Array ( )
    Odpowiedz

    Dla mnie i tak LA są przereklamowani mają cwanych graczy ale już starych LBJ i Rondo.. AD nie jest inteligentnym graczem a reszta szkoda gadać na czele głupek nr Howard.. Miami trzyma grę grając dwoma pierwszoroczniakami o tym jakoś się mało gada… Bo biali i cwani…

    (8)
  25. Array ( )
    Odpowiedz

    Lakersi oddali mecz. Celowo. Same plusy – Silver się cieszy, LBJ śrubuje statystyki w play-offs, gawiedź może pomarzyć, że Miami jeszcze ma szanse. Hejterzy Lebrona mają używanie. Jest narracja o Jimmy’m B. że co to za hart ducha i w ogóle….
    Nba to brudny business, idźcie lepiej skorzystać z ocieplenia klimatu i pograjcie trochę sami.

    (3)
  26. Array ( )
    Odpowiedz

    Najlepszy jest Admin jak krytykuje za sztywność i robotycznosc Leonarda,to co napisać o Jamesie tak paskudnie grającego gwiazdora to trudno znaleźć, sila..sila i sila..krzyk do sędziów, okropny.Worek mięśni bez klasy,fakt że często mega skuteczny ale oglądać się tego nie da!Leonard to przy nim baletnica

    (9)
  27. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Lakers zagrali dno, Heat zagrali bardzo dobrze, a i tak LAL postraszyli wyrównaniem spotkania.
    Butlerowi i Herro ciężko nie kibicować, nawet jak się 11 lat czekało na finał z udziałem Lakers.

    Niech wygra lepszy… i lepiej dysponowany!

    (5)
  28. Array ( )
    Odpowiedz

    Lebron ma już doświadczenie jak się przegrywa finały 2-4 (chyba z Dallas) prowadząc 2-0 a potem 4 w papę… Ciekawe czy tym razem będzie powtórka z rozrywki dla LBJa

    (-1)
  29. Array ( )
    Odpowiedz

    Green boi się rzucać za 3. Łapie piłkę na czystej pozycji, robi kilka kozłów, kilka kroków do przodu, po czym sobie przypomina, że też boi się atakować w tłumie obręcz i chaotycznie wyrzuca piłkę gdzie popadnie. Powtarza ten manewr kilka razy, po czym trener nie zdejmuje go z boiska. Będzie trzeba spróbować zaoszczędzić te 15 mln w przyszłym sezonie.

    (6)
  30. Array ( )
    Odpowiedz

    jak ja kocham te wasze komenty po game 1,2 bylo Lakers niedorozje…. po game 3 sa przereklamowani a Lebron jest znow baletnica hahahahha czekam na rewelacje po game 4:))) ps Brawo Miami

    (4)
  31. Array ( )
    Odpowiedz

    piszecie ze Lakers z taka przewaga niemogli tego wygrac co jest niemozliwe?? a mozliwe zeby wczoraj Man united przegral u siebie 1;6 z Totenhamem?? albo lepiej aston villa wygrala 7;2 z Liverpoolem?? no gdzie niemozliwe??? ustawione przeciez!!!!

    (2)
  32. Array ( )
    Odpowiedz

    Pamiętacie ten obrazek na których gość próbuje wznowić piłkę na przeciwko Kobego i macha mu nią przed twarzą, a ten nawet nie mrugnie? No to najbliższym takiego #mambamentality jest obecnie chyba Butler <3

    Serio, gość nie robi sobie ABSOLUTNIE niczego z analiz, szacunków, założeń. On wchodzi i rozwala systemy wszystkim po kolei. Życzę każdemu takiego mentalu.

    (5)
  33. Array ( )
    Odpowiedz

    Paradoksalnie to chyba matce Jimmy zawdzięcza to, gdzie się dzisiaj znajduje. Gość już widocznie taki, jest, że przy wzmagającym się wietrze w twarz, zaciska zęby, stara się biec, potem iść, a kiedy wiatr jest już naprawdę silny, Jimmy przechodzi do czołgania i centymetr po centymetrze wciąż przesuwa się do przodu. Za ten charakter jak mało kto zasługuje na pierścień. Po dzisiejszym meczu szanse z beznadziejnych stały się niewielkie, ale dobre i to. Waleczność i wiara, które dodał drużynie, są w stanie ponieść ich i zmienić te finały w naprawdę warte zapamiętania.

    Wielki szacunek Jimmy.

    (13)
  34. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie wierzę, po prostu nie wierzę. Aż tyle tutaj dzieci?
    Przecież jasno i przejrzyście LAL oddali mecz. Myśleli, że “samo” się wygra. Mecz 4 i 5 to będzie explanation point. Lakers w 5 i ani grama więcej.

    (-2)
  35. Array ( )
    Odpowiedz

    Fajnie Panie dorosły, jak James oddaje mecz.- – orał całym sobą i innymi ale męczył się jak cholera,a gra tak okropnie dla oka że ble Prędzej się wirus ulotni niż Lakers przegrają. Olynyk!!!!!!!Olynyk!!!!!!!!!ma rzut, kozioł, charakter i nie pęka przed nikim!!moim zdaniem jak by zagrali : Butler, Herro, Olynyk, Bam, Crowder jako pierwszy skład, Robinson z ławki na szybkie wejścia,dać mu 7-8 rzutów i tyle 15 minut, Iggy na zmianę z Crowderem i Bamem kryją Davisa. Szanse małe ale dopóki…Nunn i Leonard też muszą walczyć, faulować, prowokować jak Morris czy Howard. Muszą się w Miami pojawić ludzie od zaczepek, prowokacji.Odpuszczać Rondo przy rzucie mimo wszystko, on jak czuje się olewany pęka,a jak go kryją to trafia.

    (4)
  36. Array ( )
    Odpowiedz

    Coś w tym jest. Szkoda by było gdyby takie zaj…ste play offy zakończyły się sweepem, więc tak czy siak dobrze, że jest trochę więcej emocji. Myślę, że MIA urwie jeszcze jakiś mecz. LAL przegrywają sami oddając mecz, bo nie walczą. W ringu nie wygrywa silniejszy tylko bardziej wkurw..ony!

    (0)
  37. Array ( )
    Odpowiedz

    Ale szambo wybiło w komentarzach. Większość widzę tylko czekała aż LA przegra, żeby móc wylać ten magazynowany od dwóch spotkań jad. W sumie dobrze, bo jeszcze by się podławili jakby był sweep.

    (1)
  38. Array ( )
    Odpowiedz

    To jest wszystko obliczone. W piątek amerykańce po robocie usiądą przed telewizorem żeby obejrzeć tryumf Lebrona i spółki. Większa oglądalność = większy rozgłos = podbicie notowań w dyskusji o GOAT ;). Jakby zrobili sweepa to kto by to oglądał we wtorek? Chyba tylko garść zapaleńców z Polski ;).

    (-3)
  39. Array ( )
    Odpowiedz

    Pamiętam zapowiedź admina i jego ocenę LeBron Jimmy jako miażdżąca przewagę tego pierwszego. No cóż niedocenienie Butlera było rzeczywiście miażdżące 🙂

    (10)
  40. Array ( )
    Odpowiedz

    Dobrze prawi – wina mu !!
    Prawda to, że polscy kibice – to najlepsi kibice !
    A ja mam tylko jedno marzenie – niech już Lebron nie wali 50+ w czwartym meczu, mi tam wystarczy “zwykłe” triple-double “25-12-11” powiedzmy… No tak jestem podgrzany tą “niemocą” Lebrona, jakbym dopiero ósmą klasę skończył, ha ha ha ha….

    (1)
  41. Array ( )
    Odpowiedz

    Zastanawia mnie ta polaryzacja opinii. Miami wszak (choć w pełnym składzie) w pięknym stylu dojechało do finału. Nie są tam przypadkiem. Co więcej, w przeciwieństwie do LAL nie bazowali ani w obronie ani w ataku na konkretnych graczach. Oczywiście Bam w obronie a Goran w ataku stanowili ważny punkt drużyny (może nawet najważniejszy) ale nie było to to takie uzależnienie jak w LAL od LBJ czy AD.
    Dlatego wycięcie tej dwójki z S5 Miami – nie sparaliżowało efektu drużyny na tyle, aby ta przestała funkcjonować. Świetny mecz Jimmiego i Olynka oraz przyzwoite reszty wystarczyły na grającego na 50% AD i katastrofalnie nieuważnych LAL. Ale też nie dajmy się oszukać, straty LAL i faule AD nie wzięły się z niczego – to w części zasługa Miami. Na finalny wynik skumulował także słaby mecz AD i ogólnie słaby mecz LAL jako całości.
    Warto dodać, że strzelcy obwodowi Miami nie mieli jakiegoś dnia konia, a LAL w sumie bronili poprawnie.
    Reasumując – zmobilizowani MIA, z Jimmim grającym za 2 są w stanie postawić się zmotywowanym LAL, grającym jak w G2. Nawet grając bez Bama i Gorana. Jakość obrony pokazała nieprzydatność w takim matchupie walecznego Dwighta i miękką faję AD (oj dużo jeszcze musi się Anthony uczyć co to znaczy być clutch – niech podpatruje Jimmiego). Za to LAL (szczególnie rezerwowi) muszą zagrać ponad swój standard (KCP i D. Green w szczególności) a AD musi nauczyć się liczyć do 4., bo grał jak by to była summer league a nie g3 finałów.
    Dywagacja – LAL – potrzebuje wzmocnień. Ławka jest tak przeciętna, że Kelly Olynk wyrasta na superbohatera z ławki w porównaniu do wszystkich graczy LAL poza LBJ i AD.
    Życzę Miami powrotu Bama i sił na kolejny zacięty mecz (niestety na Gorana chyba nie możemy już liczyć), a LAL skupienia i zapału godnego finałów – bo końcówkę G3 mieli fatalną zarówno sportowo jak i klasowo.
    Może doczekamy się 6 a moze i nawet 7 gier. Niech wygra lepszy – na naszą pociechę!

    PS. czy tylko mi się podoba jak Miami broni wysokich LAL? Przemyślane switche, i zaplanowane mismatche, pułapki i sprytne zagrywki , pomimo apteki sędziów fajnie się ogląda. Wychodzi na to, że tak chwaleni za koszykarskie szachy Nurse i Stevens muszą jeszcze trochę poćwiczyć, aby do poziomu Erica doszlusować. Dla mnie to trener już teraz zasługujący na HoF.

    (3)
  42. Array ( )
    Odpowiedz

    Crawder i Iggy świetnie kryli Davisa na początku meczu, jak ten grał w parze z Howardem, odcinali go od podań jak był blisko kosza i pilnowali na obwodzie, jak Anthony dostawał piłkę to Butler od razu go podwajał, stąd straty Davisa i problemy w ataku. Jak zszedł z 2 faulami Lakers zagrali koszykówkę Cavs z 4 strzelcami i Lebronem wjeżdżającym pod kosz i odrabiali straty. Jak na q3 Lakers znowu weszli z Davisem na 4 i Howardem na 5 to Heat ponownie odskoczyli. W ten sposób Spoelstra pozbył się z boiska Dwighta i mógł grać duże minuty Olynykiem, który słabo zastawia zbiórkę, ale jest mobilny i bardziej przydatny w ataku od Leonarda.

    (0)

Skomentuj Pacers Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu