fbpx

The Kobe Story: Redeem Team, gwiazda pośród gwiazd

36

Tekst, który zaraz przeczytacie kwitł w skrzynce od 26 lutego. Fakt, że nie opublikowałem go do dziś świadczy o mnie. Przepraszam. Przyjemnej lektury. Aha, gdyby każdy był tak solidny jak BLC, świat byłby lepszym miejscem. Bartek


Jest 26 stycznia, dochodzi 17:30, a mój tyłek wciąż przykuty do monitora jakoś od 8:15. Aktualnie czaję się wyciszony na zdalniaku podczas jakiejś nudnej konferencji, odczytując kolejne wersy z excela, za każdym razem gdy usłyszę swoje nazwisko. Tak naprawdę to mnie tam nie ma, nie tylko dlatego, że tam nie siedzę. Udałem się na emigrację wewnętrzną, me myśli wciąż płyną w kierunku basketu. Może bym coś napisał, skoro i tak już tu tkwię? Dziś rocznica śmierci Kobe Bryanta. Aż dziwne, że nie było go jeszcze w cyklu “Mistrzowie Fachu”. Nadałby się jego rekord punktowy z Toronto, ale na Canal+ to dzisiaj puszczają, więc może coś innego dla urozmaicenia. Redeem Team, o może to spróbuję…

Po blamażu i upokorzeniu, bo tylko tak można rozpatrywać brąz wywalczony przez Team USA w Atenach, zadanie odbudowy zaufania do Reprezentacji USA postawiono właściwie przed dwoma facetami: Jerrym Colangelo poza parkietem i Kobe Bryantem na nim. Na szali leżała cała legenda, zbudowana przez Dream Team z Barcelony.

#Klisza z Aten

Jest 28 sierpnia 2004 roku, podczas olimpijskiej dekoracji w OACA Olympic Indoor Hall w górę hali wędrują trzy flagi narodowe najwyżej Argentyna, dalej Włochy i najniżej USA. Nie tak miało być… niedowierzają kibice na całym świecie.

Na turnieju olimpijskim w Seulu w 1988 roku Amerykanie po raz pierwszy nie awansowali do Finału. Przedtem ich jedyną tak głośną porażką była szeroko dyskutowana przegrana w Monachium w 1972 roku, które to tragiczne igrzyska opisywałem już w osobnym artykule:

Barcelona, Atlanta i Sydney to trzy kolejne triumfy i wyjaśnienie światu pojęcia “koszykarski Dream Team”. Dekadę zwycięstw przerwała porażka na Turnieju Mistrzost Świata FIBA w 2002 roku, gdzie Team USA uplasował się na miejscu szóstym. Co gorsza, zawody rozgrywano w Indianapolis, a w składzie znaleźli się tacy zawodnicy jak Reggie Miller, Jermaine O’Neal, Paul Pierce, Ben Wallace czy Baron Davis.

Rok później odgryźli się Argentyńczykom w turnieju przedolimpijskim, ale presja przed IO wciąż była wysoka. Porażka z Portoryko na otwarcie (Portoryko 92:83 USA) tylko to napięcie zwiększyła. Ostateczna porażka z Argentyną w półfinale, która zamknęła im drogę do złota, była gwoździem do trumny reprezentacyjnego kryzysu.

#Nowy ład

Jerry Colangelo, podówczas manager Phoenix Suns, gość z 40-letnim doświadczeniem w koszykówce, widział potrzebę zmiany kultury organizacyjnej. Jedną z jego pierwszych decyzji było zaprzęgnięcie do projektu najznamienitszych postaci amerykańskiego basketu. Od Jordana czy Jerry’ego Westa po Rudy’ego Tomjanovicha i Deana Smitha. Nowym trenerem miał zostać słynny Coach K, czyli Mike Krzyzewski z uniwersytetu Duke. Zawodników chciano zaś skłonić do podejmowania kilkuletnich zobowiązań reprezentacyjnych, obejmujących nie tylko turnieje olimpijskie, ale i MŚ oraz ewentualne rundy kwalifikacyjne. Świat poszedł do przodu, reprezentacja, by odnosić sukcesy, musiała zacząć pracować jak reprezentacja.

#Trudne początki

Zaczęło się od kolejnej porcji soli trzeźwiących. Na Mundialu w Japonii 2006 roku Amerykanie odpadli w półfinale, przegrywając z Grecją 75:101! W drużynie greckiej grało sześciu zawodników z ligi greckiej, trzech z rosyjskiej i po jednym z włoskiej i hiszpańskiej oraz z NBA. Tym ostatnim był Vassilis Spanoulis (2.7 punktów dla Houston Rockets). I ci chłopcy pogonili kota takim tuzom jak Chris Paul, Dwyane Wade, Joe Johnson, Carmelo Anthony, LeBron James i Dwight Howard. Zabrakło Kobe Bryanta, który akurat miał kontuzję kolana i który, tak się akurat złożyło, obiecał grę w reprezentacji Jerry’emu Colangelo kilka tygodni po wspomnianym na początku artykułu 81-punktowym występie przeciw Raptors 22 stycznia 2006.

“Mając Kobe byśmy nie przegrali”- powiedział po meczu rozgoryczony asystent trenera Jim Boeheim, ale narzekanie na skład nie zostało dobrze przyjęte w prasie, biorąc pod uwagę nazwiska, jakimi dysponowali. Na szczęście porażka nie spowodowała zarzucenia projektu. Colangelo wciąż cieszył się kredytem zaufania. W kolejnym roku, podczas kwalifikacji olimpijskich w Las Vegas miał miejsce debiut Bryanta w Team USA. Turniej wypadł pomyślnie i to tam, po małym falstarcie w Japonii, rozpoczęła się misja “odkupienie”.

“Redemption”

Colangelo kilka razy używał tego słowa podczas oficjalnych wypowiedzi, aż ukuty został termin Redeem Team, dla określenia misji ekipy lecącej do Pekinu. Nikt nie miał czelności nazywać ich Dream Teamem, po trzech międzynarodowych turniejach bez awansu do fazy finałowej. Ważna była też zmiana wizerunkowa. W 2005 roku David Stern wprowadził dress-code. Był to element mający pomóc w zmianie mentalności zawodników z rozkapryszonych milionerów patrzących z góry na resztę świata w sportowców skupionych na odniesieniu kolejnego sukcesu.

System wartości wpojony im przez Krzyzewskiego był kluczowy [David Stern]

Turniejowa dwunastka objęła takich graczy jak Carmelo Anthony, Carlos Boozer, Chris Bosh, Kobe Bryant, Dwight Howard, Jason Kidd, LeBron James, Deron Williams, Chris Paul, Tayshaun Prince, Michael Redd oraz Dwyane Wade.

Ten ostatni jakiś czas temu wspomniał, że pracuje nad nakręceniem dokumentu poświęconemu tamtej reprezentacji. Przyznał też, że chociaż w składzie USA byli najlepsi wówczas zawodnicy NBA, wszystko kręciło się wokół Kobe, a szum jaki stwarzał swoją obecnością porównać można chyba tylko do tego, co widzieliśmy w The Last Dance w odniesieniu do Michaela Jordana.

Kobe miał za sobą długi sezon, wystąpił we wszystkich 82 meczach rundy zasadniczej i 21 spotkaniach playoffs, które Lakers zakończyli dopiero na szóstym meczu przegranych finałów z Bostonem. Coś takiego jak load management wówczas nie istniało.

Game changer

Jedynym zawodnikiem starszym od Bryanta w ekipie USA był wówczas 35-letni Jason Kidd.

Pewnego razu dotarliśmy nad ranem do miasta i wszyscy chcieliśmy położyć się na chwilę, żeby odpocząć przed porannym treningiem. Gdy dotarłem rano na salę napotkałem już Kobe, zlanego potem. Okazało się, że jest w połowie swojej drugiej (!) sesji treningowej. Wtedy zrozumiałem jego wielkość. Bycie z nim razem w tej drużynie to jedno z moich najcenniejszych wspomnień z Kobe [D-Wade]

Chris Bosh dodaje:

Myślałem, że ciężko trenuję, ale kiedy jego zobaczyłem pomyślałem tylko “no cóż, czas wracać na salę”.

Na boisku Kobe również dawał przykład, solidnie pracując w obronie i zachęcając do tego samego młodszych kolegów. Sam mecz finałowy turnieju opisywałem kiedyś już w osobnym artykule, więc gdyby ktoś chciał go sobie przypomnieć, to zapraszam:

“Odkupienie”, jakie było celem Amerykanów od samego początku, zostało zrealizowane na trzech polach. Po pierwsze, odzyskano złoty medal, po drugie zrobiono to w sposób budzący szacunek, a po trzecie zbudowano podwaliny pod nową kulturę reprezentacyjną Team USA, co miało pomóc w odzyskaniu olimpijskiego prymatu na lata. Pokłosiem tego były triumfy na Mundialu 2010 i 2014 oraz olimpijskie złoto w Londynie (2012) i Rio (2016).

Teraz reprezentacyjna koszykówka znów znalazła się w dołku, zajmując dopiero siódmą lokatę na MŚ w Chinach. Na igrzyska do Tokio pojadą równe piętnaście lat po tym jak przegrali tam na Mistrzostwach Świata z Grekami. Ale tym razem “odkupienia” już im Kobe nie załatwi.

Spoczywaj w pokoju Mistrzu!

[BLC]

36 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Kobe to najlepszy gracz dekady 2000-2010 rozpoczął od trzech mistrzostw u boku Shaqa, a zakończył dwoma z Gasolem. W tych 10 latach dominował nad każdym innym koszykarzem. Przed nim najlepszym graczem dekady 1990-2000 był Michael chociaż dwóch ostatnich lat już nie grał. A od 2010 do 2020 roku schedę przejął Lebron. Ta koszulka ze słynną grafiką Kobe, Jordana i Lebrona idących razem jednak uderza w samo sedno. Ciekawe kto po Lebronie przejmnie pałeczkę jako najlepszy gracz dekady?

    (48)
    • Array ( )

      Samo to wybieranie “najlepszych” to tylko zabawa, ale i ja się zabawię: wg mnie najlepszym graczem pierwszej dekady XXI wieku był Tim Duncan. On i Kobe to byli dwaj mistrzowie koszykówki, a ostatni sezon każdego z nich najlepiej pokazuje różnicę w ich charakterach: pożegnalne tournee oraz “Mamba out!” vs cicha praca na rzecz drużyny i milczące zejście do szatni po odpadnięciu z PO.
      BTW Chyba robię się stary, bo nie widzę następców Kobe, Duncana, LeBrona ani Duranta (to dwóch, a z Currym, trzech Wielkich drugiej dekady). Doncic? Giannis? Embiid? Jokić? Tatum? Do każdego z nich mam jakieś “ale”, niemniej dekada dopiero się rozpoczyna, oni – i inni – mają jeszcze czas:)

      (1)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Młodych talentów jest sporo, pytanie tylko czy to już ich czas. LeBron trzyma się mocno i jeśli trochę szczęścia dopisze to jeszcze przez pewien czas będzie “samcem alpha” tej ligi. Czasem oglądając najlepszych prospektów zastanawiam się czy mają dość charakteru, dość osobowości żeby wejść w tak wielkie buty. Czas pokaże

    (2)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie mogę uwierzyć cały czas w ta tragedie, zwłaszcza po tego typu a rt ykule.
    Ostatnio natrafiłem na in.formacje, a raczej na pytanie czy możliwe, ze ten wypadek nie był zwykłym wypadkiem? Ktoś coś słyszał?

    (-1)
    • Array ( )

      Tak to możliwe. Szczepionka ma mikroczipy a czapeczka foliowa ratuje przed przejęciem mózgu przez 5G

      (7)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Ciekawe czy te problemy zdrowotne pod koniec kariery Kobego nie brały się z tych wielu lat katorżniczych treningów? LeBron np. znany jest z tego, że bardzo poważnie podchodzi przez całą karierę do regeneracji organizmu i mu udaje się na ten moment bez poważnych urazów.

    (7)
    • Array ( )

      Też tak o tym myślałem, często w wywiadach Kobe mówił, że spał po 3-4 godz, na sali i siłowni spędza pół dnia i w końcu chyba ciało powiedziało: dosyć! LeBron bardziej rozsądnie do tego podchodzi, 8-9 godz snu, popołudniowa drzemka itd…

      (6)
    • Array ( )

      @Kamil, @DevinKurant
      Wielokrotnie słyszałem o tym bardzo krótkim czasie przeznaczanym na regenerację przez Kobego, ale to jest przecież niemożliwe. Jedyne wyjaśnienie jakie mam, to posiadanie przez niego genu znacznie skracającego zapotrzebowanie na sen (naprawdę istnieje coś takiego, ludzie z tym bardzo rzadko spotykanym genem sypiają po 3-4h na dobę)

      (2)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Jedna sprawa odnośnie Kobe mnie zawsze zastanawiała; legendarna etyka pracy, porównywalna z MJ lub wg niektórych nawet lepsza, setki tysięcy rzutów oddanych na słynnych wielogodzinnych treningach, od małego basket z ojcem grającym w NBA a skuteczność za okres kariery 44.7%, PO niemalże identycznie. Jeśli zagłębić się w bardziej zaawansowane statystyki wygląda to jeszcz gorzej. Jaka wg was może być przyczyna? Zła selekcja, może jednak nie taka żelazna psychika . Obiektywnie patrzac to Kobe to chyba takie TOP 10 NBA. I nie piszę tego jako hejter, wprost przeciwnie, fan od 1997…

    (5)
    • Array ( [0] => administrator )

      kiedy jesteś samcem alfa, kiedy cały zespół przeciwny skupia się by ci popsuć wieczór i zniechęcić do gry w kosza, gdy bierzesz na siebie większość broken plays, skuteczność zawsze będzie ulegała obniżeniu

      (17)
    • Array ( )

      Admin ciężko się nie zgodzić ale ja pamiętam, że Kobas miał ogromną wiarę w swoje umiejętności i był przekonany, że może trafić każdy rzut co finalnie jednak odbijało się na jego selekcji rzutowej.

      (4)
    • Array ( )

      xD
      MJ też był samcem alfa i rzucał na 50% z gry. KB nie miał najlepszej selekcji, ot cała filozofia.

      (9)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Fajne pytanie na koniec. Jestem pewien, że nikt. Nie będzie przez dłuższy czas nikogo tak wielkiego jak w/w trójka.

    (3)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Do Admina, co w takim razie z MJ, LeBronem, czy Durantem? Czyzby na nich nie skupiała się obrona druzyny przeciwnej? To nie zaczepka, pytam po prostu;)

    (4)
    • Array ( [0] => administrator )

      MJ warunkami atletycznymi i grą wokół obręczy windował FG%, LeBron wiadomo – panzerfaust, KD rzuca nad wszystkimi i się nie poci przy tym. Kobe nie miał takich warunków.
      Nie chce mi się szukać, ale idę o zakład, że średni dystans od obręczy, z którego oddawali rzuty będzie zdecydowanie największy u KB

      (3)
    • Array ( )

      Bryant mierzył 198 cm i ważył 96 kg, faktycznie słabe miał te warunki… po co pisać bzdury?

      (0)
    • Array ( [0] => administrator )

      w porównaniu do Jordana, Duranta i LeBrona miał zdecydowanie najsłabsze warunki fizyczne
      Jordan chwytał piłkę jednorącz i spuszczał z niej powietrze, KD ma o 17 cm dłuższego, a LeBron 20 kg grubszego – bez odbioru

      (17)
    • Array ( [0] => subscriber )

      @admin: U Kobe’go problemem nie były wyłącznie warunki fizyczne, a zwyczajnie nędzna selekcja rzutowa. Kobe brał sobie za cel oddawanie rzutów za całą 5-tkę zbyt często, oddawał ogromne ilości rzutów z pozycji nieprzygotowanych, na podwojeniach, trudnych rzutów z odskoku, często niemożliwych do trafienia i bardzo nisko procentowych. Oczywiście racją jest, że Kobe nie dysponował szybkością, first stepem i kontrolą piłki Jordana, siłą i masą LeBrona i łapami Duranta, w takiej sytuacji jednak zdecydowanie lepiej mógł dostosować grę pod swoje ograniczenia i zwyczajnie więcej otwierać i grać do partnerów zamiast przykładać nadmierną wagę do własnych średnich punktowych. Gdyby to zrobił zapewne mógłby dziś realnie rywalizować z tier1 najlepszych ofensywnych koszykarzy w historii, a tak to został za ich plecami. Wybitny zawodnik, ale poza top 10 w historii i na pewno w samej dekadzie 2000-2010 było kilku lepszych.

      (0)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Shaquille O’Neal ja bym wolał tego Pana w swoim składzie i to on dał trzy tutuły i to on był super dominatorem. Gdy by był bardziej pracowity, jak choć by Kobas hehe…to aż strach pomyśleć. Nie zapominajcie o Duncanie bo..trochę głupio. Dziś takim sztyletem w oku Jamesa jest Durant,kto wygra w tym roku Lakers czy Nets myślę że wiele pokaże kto jest lepszy. James wiadomo zdrowie, fizyka i mega inteligencja ale Durant ma to czego brak Jamesowi mega talent i killer instynkt. Zobaczymy… i nie umniejszam Kobasowi ale były też lata w których był kulą u nogi Lakers. Wiem fani mniej za chwilę zabiją ale to fakty, gdzie sam sobie grał oddając po 30 – 35 rzutów , a reszta się patrzyła bo Kobas chciał 50 punktów.

    (6)
    • Array ( )

      Do Admina, co do tego dystansu od kosza w rzutach Kobego to bym sie zgodzil, nie pomyslalem o tym. Fakt, nie raz mi sie rzucilo, ze rzucal o stope od linii za 3.

      (2)
    • Array ( )

      James nie ma talentu..??? , dwa Shaq bez Kobe by tych 3 tytułów sam nie wygrał

      (1)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    No niestety z czasem im czlowiek starszy tym trzeźwiejszym okiem patrzy na Kobe. Kiedyś byłem w niego zapatrzony jak w obrazek ale tak teraz obiektywnie myśląc, to tak jak juz pisalem; na liście TOP10 umieściłbym go na max 8 miejscu. Niestety z dyskusji o GOAT jak dla mnie kompletnie wykluczony. Ale i tak go uwielbiam

    (5)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    ALL3 po internecie śmiga sporo znaków zapytania odnośnie śmierci kobego.long story short:niektóre teorie mówią ,że jego śmierć ( jak w przypadku księżnej Diany ,czy paru gwiazd muzyki) była ustawiona,że niejako został złożony w ofierze panu i władcy tego padołu,rogatemu.nie wiem jak jest naprawdę,nie mi to oceniać .natomiast faktem jest ,że utrzymoje się już długi czas niesamowity smród wokół hollylood i ogólnie szeroko pojetego amerykańskiego sholbizu

    (-4)
    • Array ( )

      Nie chce grzebać w takich sprawach, ale dla mnie zastanawiające jest… czy możliwe jest łączenie faktów śmierci KB ikony USA z zemsta Iranu za Sulejamniego. Katastrofa helikoptera dokonała się pare tygodni po tym jak Irańczycy zaprzysięgli zemstę, która całe USA odczuje i nie licząc tej tragedii nic więcej się nie wydarzyło. Pare kliknięć w wyszukiwarce i wyskakuje info – nazwisko pilota, który ma pochodzenie z Armenii.
      Jeżeli jest coś na rzeczy to na pewno służby tego by nie zakomunikowały opinii publicznej, bo to by oznaczało… wiadomo.
      Generalnie net o takim łączeniu faktów milczy…. wiec.

      (-6)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Po przeczytaniu biografii kobego śmiem twierdzić że tracił na idealne warunki dla swojego rozwoju. We wcześniejszych latach kariery w innym zespole siedział by na ławie i nie wiadomo co by było z jego dalszą karierą. Później oczywiście dzięki swojej etyce pracy wspiął się na szczyt ale różnie mogły się potoczyć jego losy

    (-1)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Fajny tekst! Aż chciałoby się, aby był dłuższy. 🙂 BLC jak zwykle trzyma poziom.
    Dzięki i pozdrowienia dla całej ekipy!

    P.S. Pytanie poboczne – co się stało z Grześkiem? Jego teksty były rewelacyjne, obecnie trochę ich brakuje. 🙂

    (6)
  13. Array ( )
    Odpowiedz

    Barcelona, Atlanta i Sydney to trzy kolejne triumfy i wyjaśnienie światu pojęcia “koszykarski Dream Team”. Dekadę zwycięstw przerwała porażka na Turnieju Mistrzostw Świata FIBA w 2002 roku…no nie do końca. Bo jak już się pisze o udziale USA w wielkich imprezach koszykarskich to trzeba by jeszcze wspomnieć o zapomnianym Dream Team II z MŚ’94 w Toronto gdzie zdobyli złoto (ciekawy skład , m.in. Mark Price, LJ, Zo, Coleman, Shaq, Dumars) i wtopie z 1998, fakt bez gości z NBA (lockout), ale był to Team USA (goście z CBA, NCAA i grający w Europie) który zajął 3 miejsce

    (0)

Skomentuj All3 Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu