fbpx

Tomek “Baranek” – czyli najszybciej kozłujący Polak

15

Co jakiś czas otrzymujemy od Was maile, w których pytacie o sprawdzone metody treningowe, najlepsze zwody, manewry podkoszowe czy ćwiczenia poprawiające ogólny warsztat koszykarski. Proszę bardzo, zwróciliśmy się o pomoc do jednego z polskich autorytetów w dziedzinie dryblingu i panowania nad piłką. Nie dalej jak wczoraj pisaliśmy też o ludziach-pająkach. Mamy nadzieję, że czytaliście uważnie. Jakich szkód potrafi narobić w głowie pająk wiedzą ci, którzy choć raz się z nim spotkali. Oczywiście nadal możesz klepać piłkę z chłopakami na osiedlu w błogim przeświadczeniu, że nieźle ci idzie. Jeżeli jednak masz w sobie choć trochę ambicji, nie będziesz z założonymi rękami czekał na kolejne spotkanie z pająkiem, ale razem z nami nauczysz się, jak się przed pająkiem obronić… pomoże nam w tym Tomek “Baranek” Baran.

GwiazdyBasketu.pl: Pierwsze co rzuca się w oczy, gdy na Ciebie patrzę, nie jesteś zbyt potężny co?
Tomek Baran: mam dokładnie 167 cm, ważę 60 kilogramów.

GB: Zawsze myślałem, że aby dobrze operować piłką trzeba mieć duże dłonie, twoje są malutkie…
TB: To prawda. Wielu chłopaków traktuje to jako wymówkę. Uważają, że skoro mają małe dłonie to normalne, że od czasu do czasu gubią piłkę. Tymczasem bycie dobrym dryblerem nie jest zależne od predyspozycji fizycznych. Niektórym wydaje się też, że niskim łatwiej się kozłuje, bzdura. Kevin Durant ma 206 cm wzrostu, a jest niesamowitym dryblerem. Posiada cały arsenał zagrań na mijanie obrońców, a doszedł do tego tylko i wyłącznie ciężką pracą na treningach.

GB: W środowisku streetballowym mówi się, że jesteś jednym z najszybciej kozłujących ludzi na świecie, a co Ty uważasz za swoje największe osiągnięcie?
TB: Myślę, że to naprawdę największe osiągniecie jest dopiero przede mną… na pewno jestem dumny z zaproszenia jako reprezentant Polski do turnieju 1 na 1 Germany Reality Check w Kolonii w 2008. To drugi największy turniej streetballowy w Europie po Quai 54. Fakt, zdarzyło mi się czytać na światowych forach, że jestem najszybciej kozłującym zawodnikiem na świecie… nie wiem czy to prawda, trzeba byłoby się innych spytać.

GB: Skąd u Ciebie zajawka na tak “intensywną” zabawę z piłką?
TB: Zacząłem trenować w klubie Pyra Poznań w wieku 10 lat, ale dopiero gdy zacząłem sam grać na streetballu zacząłem trenować kozłowanie i drybling, szczególnie szybkie kozłowanie mnie wciągnęło do tego stopnia że potrafilem trenować kozioł parę godzin dziennie… opłaciło się, ludzie później to docenili.

GB: Jak wygląda Twój trening?
TB: Wykonuję różne zestawy ćwiczeń, których skuteczność sprawdzam w prawdziwej grze. Mój trening jest podzielony na: kozioł, dynamikę, szybkość rzutu oraz zagrania ofensywne.

GB: Od czego powinno się zacząć trening kozła?
TB: Od najprostszych rzeczy, czyli od różnego rodzaju przekładania piłki czy prostego kozłowania, lecz nie jestem zwolennikiem systemu szkolenia w Polsce jeśli chodzi o kontrolę nad piłką, myślę, że niektórzy trenerzy w klubach popełniają błąd w szkoleniu np. nie zwracając uwagi młodym graczom, żeby trenowali tak samo kozioł na prawą jak i lewą rękę, jedna jest zawsze słabsza i w późniejszym wieku jak już wchodzi się w etap wyczynowej koszykówki wielu graczy ma problem w kozłowaniu słabszą ręką, u mnie było podobnie, po 5 latach trenowania w klubie dopiero jak zacząłem sam trenować zwróciłem uwagę na ten problem i zdecydowanie poprawiłem kozioł lewą ręką. System szkolenia w Polsce odnośnie kozłowania powinien podążać w kierunku najlepszego systemu szkolenia jaki jest w USA, tam praktycznie każde dziecko znakomicie kozłuje od najmłodszych lat.

GB: Jak poprawić “czucie piłki” przed meczem, kiedy wkradają się nerwy?
TB: Najlepiej jest kozłować na rozgrzewkę na dwie piłki na różne sposoby w miejscu i w biegu, obydwie ręce pracują tak samo i wtedy jest najlepsze czucie piłki w czasie gry.

GB: Czy to prawda, że kozłowanie w rękawicach roboczych (jak w przypadku Jasona Williamsa) poprawia drybling?
TB: Tak, jest dużo przyrządów do poprawienia dryblingu, które warto wypróbować.

GB: Czy to prawda, że dobrze jest ćwiczyć śliską, zjechaną, gumową piłką?
TB: Nie, przede wszystkim nie powinno się trenować gumową piłką, we wszystkich klubach czy ligach nawet amatorskich gra się przecież piłkami syntetycznymi lub skórzanymi, wiem po sobie jak trenowałem za młodu, że jeśli ćwiczy się tylko gumową piłką, później jest słabe czucie “normalnej” piłki na meczu, jeśli chodzi o śliską piłkę, w mojej opinii nie ma to żadnego znaczenia.

GB: Czy używasz jakichś specjalnych przyrządów/ pomocy do ćwiczeń typu np. okulary, które nie pozwalają ci spojrzeć w dół na piłkę?
TB: Okularów nie używałem, ale trenuję z piłeczkami tenisowymi, które mają podobne właściwości, w sensie nie ma możliwości żeby patrzeć w dół podczas trenowania nimi, są bardzo skuteczne. Osobiście bardzo polecam też trening ciężką piłką do kozłowania, która jest do kupienia w wadze 1.5 kg-2.5kg, ja mam 2.5kg i nic w tej chwili mi tak bardzo nie pomaga w kozłowaniu jak właśnie trening taką piłką.

GB: Jakie zwody lubisz najbardziej?
TB: Najbardziej lubię zwód, który co prawda nie ma określonej nazwy, ale można zobaczyć go często na moich filmikach. Polega na szybkim przełożeniu piłki z prawej do lewej ręki lub odwrotnie i zrobieniu dużego wykroku w bok co praktycznie zawsze myli obrońcę, który myśli, że idziesz w jedną stronę, a w ostatniej chwili zmieniasz kierunek, podobny drybling można było zobaczyć u Allena Iversona. Lubię także freeze czyli “zamrożenie przeciwnika” no i klasycznego crossovera, to chyba moje top 3 ulubionych zagrań.

GB: Co najtrudniej było opanować?
TB: Klasycznego crossovera z odpowiednim balansem. Crossover wydaje się być prosty na filmikach, ale myślę, że skutecznie, a co za tym idzie widowiskowo, umie go wykonać tylko paru polskich zawodników, to jest chyba najtrudniejszy technicznie zwód do opanowania.

GB: Czy poziom wyszkolenia chłopaków na boiskach osiedlowych jest coraz lepszy?
TB: Niestety nie. Coraz ciężej o “osiedlowych wymiataczy”, myślę że wpływ na to ma mniejsze zainteresowanie basketem niż kiedyś, jak ja zaczynałem grać na boiskach streetballowych w 1997 roku, ciężko było znaleźć w lecie wolny kosz do pogrania, teraz nie ma z tym problemu. Największe “talenty osiedlowe” to są raczej gracze ze starszych roczników.

GB: Smutne rzeczy opowiadasz Tomek… chciałbyś coś jeszcze przekazać naszym czytelnikom?
TB: Zapraszam wszystkich na moją stronę na facebooku (baranekbasketball), gdzie zamierzam umieszczać filmiki z z treningami. W niedługiej przyszłości będzie też dostępny DVD z całym zestawem treningowym. Przede wszystkim jednak piszcie i umawiajcie się ze mną na treningi, nawet jeśli jesteście spoza Poznania. Pozdrawiam wszystkich którzy kochają basket!

[vsw id=”DeDdvnKWwak” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

15 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    dobre crossy, ale jeśli chodzi o “jedynki” w Poznaniu, to Paweł z Polibudy jest lepszy. to jak jechał rozgrywającego z open florentyny pleszew to poezja. byłem, widziałem.

    (0)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    a mi się wydaje że koleś trochę ściemnia… film wydaje się być przyspieszony w niektórych miejscach tam gdzie kozłuje

    (-1)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    @MVP: porównałem Baranka do PG z drugiej ligi bo mam szacun dla jego skilla. chyba się zgodzisz, że nie ma sensu porównywać go do pierwszego lepszego grajka klepiącego piłkę na ulicy, bo to byłby zwykły mismatch.

    (0)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    no i jednak napisaliście o Baranku 🙂 fajnie, mimo naprawdę mało imponujących warunków fizycznych jego styl gry robi wrażenie. Niby zwykły streetballer ale grając z nim trzeba mieć naprawdę dobra pracę nóg w obronie. Lubię grać z takimi zawodnikami, szybki, dynamiczny, ma dobry przegląd pola.

    (-1)
  5. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Koleś mówi że wzrost nie ma znaczenia w tym jak dobrze dryblujesz, co jest absolutną nieprawdą.
    Gdyby to była prawda, w profesjonalnej koszykówce nawet środkowi mogliby rozgrywać. Wraz ze wzrostem traci się trochę koordynacji (trzeba nad tym pracować) i im dalej od ziemi tym z dryblingiem jest coraz gorzej. Durant wybitnym dryblerem też nie jest.

    (2)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    @zoom100
    W 100% się zgadzam, nie przypadek, że najlepsi dryblerzy to Iverson, Hot Sauce, czy Aquille Carr. Dwaj pierwsi to moim zdaniem najlepsi dryblerzy ever, połączenie ogromnego talentu i codziennej gry.

    W przypadku Carra i Tomasza Baranka, którzy są bardzo niscy, to jest szczególnie widoczne, z jaką szybkością się oni poruszają, że nawet rozgrywający przy 185cm nie nadąży…

    (0)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    są wysocy którzy są bardzo dobrymi dryblerami lepszym przykładem od Duranta jest T-Mac, na tym krótkim filmiku to widać najlepiej:
    /watch?v=hAfM2-lzgK4&feature=plcp

    (0)

Skomentuj Carlos Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu