fbpx

Trzy filary basketu, czyli co każdy koszykarz mieć powinien

18

Dawno temu, czytając jedną z mądrych książek natknąłem się na cytat, który wyraźnie utkwił mi w pamięci. Dziś rano odnalazłem go na powrót, brzmiał tak: “Bastion wiedzy opiera się na trzech filarach: historii, językach i matematyce. Wyposażony w te trzy rzeczy możesz nauczyć się czegokolwiek chcesz. Lecz jeśli któregoś ci brakuje, jesteś kolejnym ciemnym prostakiem w zagnojonych  gumofilcach.”

Zanim zaczniesz zastanawiać się, czy przypadkiem nie pomyliłeś adresu www pozwól, że wyjaśnię. Nie zamierzam moralizować, po pierwsze są wakacje, po drugie na pewno pilnie uczysz się języków, na historii nie ściągasz, a zajęć matematyki masz w tygodniu wystarczająco… zadaję sobie jednak pytanie: o ile wspomniane trzy elementy dają nam szansę stać się mądrymi ludźmi, co takiego wymagane jest by osiągać sukcesy na boisku koszykarskim? Trzy rzeczy bez których nie ma co zaczynać, trzy warunki konieczne:

Po pierwsze chęci! Wiesz, od zawsze imponują mi ludzie z pasją sportową. Ogień, który widzę biegając po różnej maści osiedlowych obiektach sprawia mi autentyczną radość. Czuję, że jestem wśród swoich. Widzę gości, którzy grają od kilkunastu lat i choć tempo ruchów już nie to samo, są groźniejsi niż kiedykolwiek. Szacunek! Widzę chłopaków, którzy wiedzą już, że nikt nigdy nie zapłaci im złamanego grosza za grę, a i tak poświęcają koszykówce większość wolnego czasu i myśli. Widzę ziomków, którzy przed postawieniem nogi na boisko smarują się maśćmi, skręcają stabilizatory, wciskają łękotki z powrotem na swoje miejsce i z grymasem bólu są z nami nadal! Ech… koszykówka to zaborcza partnerka, wymaga wiele uwagi, zabiegów, ciągłych starań. Czasem jej nienawidzisz, czasem da ci więcej niż mogłeś przypuszczać…

Po drugie odżywianie. Bez jedzenia wystarczy ci sił na 10 minut. Potem, choć tego nie widzisz albo trudno ci się przyznać, snujesz się po boisku. Nie mówię by od razu udawać się do dietetyka, odmawiać kawałka ciasta u cioci na imieninach, sporadycznie trzasnąć kebaba (z podwójnym mięsem!) albo napić się coli. Mówię o tym, że aby grać/ trenować musisz jeść. Śniadanie, lunch, obiad, kolacja. Magicznym słowem jest tutaj REGULARNOŚĆ. Jedz! Im zdrowiej, tym lepiej. Na twoim miejscu podarowałbym sobie mecz, jeśli nie zjadłeś obiadu. Tylko  się sfrustrujesz, a zakwaszenie mięśni udowych czy łydek nie jest tego warte.

Po trzecie kondycja. Nie wystarczy siłownia. Nie wystarczą pajacyki na sporadycznym treningu. Nie wystarczą kąpiele w jeziorze albo noszenie dziewczyny na rękach. Żeby do czegoś w baskecie dojść, trzeba zapier@#$ać! I to dosłownie. Biegaj, a boisko będzie Twoje!

[vsw id=”hgXcFcMrx3w” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

 

18 comments

  1. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @Sylk – no ja chyba tak samo… Z tym jedzeniem to troche chyba przesada. Ja np. dzisiaj nie jadlem ani sniadania (prawie nigdy nie jem) ani obiadu, a poszedlem na boisko o 16 w pełne słonce (w cieniu 33 stopnie) i przez 1,5h walilem wsady non stop. Mecze tez nie raz gralem bez zadnego posilku przed, no i jakos biegac mialem sily – zawsze mam sily i daje z siebie wszystko, walcze o kazda zbiorke, skacze i przeszkadzam jak moge przy kazdym rzucie przeciwnika. No ale jestem w sile wieku, mam 20 lat… Wiadomo, ze odzywiane sie jest b. wazne, chociaz ja o to za bardzo nie dbam bo jestem sczuply i mam znakomita przemiane materii przez co moge wpierdzielac same ciastka i inne dobroci, a i tak nie przytyje ani kilograma. Jestem slaby jesli chodzi o sile, ale kondycje mam dobra i nie musze jesc zeby moc biegac.

    (0)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Taki pompatyczny art trochę:D Niektórzy jedzą gówno a mają kondycje na pół dnia biegania. Nie którzy trzymają dietę i biegają po 20min:D

    Ale wydźwięk niemniej jednak pozytywny 🙂

    (1)
  3. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Ważne jest odżywianie, sam widze jak nie zjem obiadu i pójde o 16 zagrać w basket, to nie mam siły biegać po 30 minutach.

    (0)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Chciałem coś dowcipnego napisać, ale nie jadłem jeszcze dzisiaj nic w ogóle i jakoś mi się nie rymuje, a jestem już po 2 ciężkich meczach.
    Jedzenie jest konieczne do życia to prawda (jakoś tę “elektrownię” trzeba zasilać) – można też jechać na paliwie lekkim co niniejszym uczynię.
    Pozdrowienia z boiska

    (0)
  5. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    No dobra, może i masa przerobiona później na mięśnie jest ważna ale niestety niektórzy (np.ja) nieważne ile i co będą wpierdalać i tak nie przybiorą na masie mam 178 wzrostu i waże ok.55 kg… A robie co moge.

    (1)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    P1et to zagraj przeciwko komuś zakim trzeba {xxx} w obronie, nie stójcie w strefie jak pionki biegaj kryj indywidualnie i nie odpuszczaj, sprawdź czy faktycznie jesteś taki twardy i wytrzymały. Co do jedzenia jeśli chodzisz na siłownie to chyba oczywiste że musisz {xxx} bo zapewne jesteś kolejnym człowiekiem, który robi mase do gry.

    Btw. p1et jeśli jesteś patykiem to w zbiórce jesteś do niczego, wystarczy solidniejszy obrońca a zderzysz się z parkietem.

    (1)
  7. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    czapla wiek też ma dużo wspólnego z tyciem, organizm jak postarzejesz się o parę latek będzie już gorzej przetwarzał szamę i w brzuch pójdzie ci obowiązkowo 😛 chyba że masz już 21+ no to ostro na odżywkach musisz lecieć 😛

    (0)

Skomentuj celtics Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu