fbpx

Warriors vs Cavaliers: epopeja naszych czasów

58

To, że LeBron dotarł do Finałów sześć razy z rzędu to dla mnie jedno z największych osiągnięć w historii. Ilu ludziom się to udało? Bill Russell był chyba ostatni. Wiadomo, Michael miał przerwę, więc nie mógł tego zrobić, ale Larry’emu i Magicowi też się nie udało. Sześć razy. To niewiarygodne! [Steve Kerr]

Real recognize real, że użyję popularnego w kulturze hip-hopowej sloganu. Rywalizacja Golden State i Cleveland Cavaliers to epopeja na miarę historii NBA. Pomyślcie tylko o złożoności tej opowieści, o ilości niuansów, które biegli w meandrach koszykarskiej historii redaktorzy będą opowiadać w artykułach czytanych niegdyś przez Waszych synów.

Pomyślcie o banicji Jamesa i jego powrocie do Ohio, po zdobyciu dwóch pierścieni na South Beach. O dwóch rookie coachach, sięgających po tytuł rok po roku. O bilansie 73-9. O palonych koszulkach. O wyłamanych barkach i kontuzjowanych kolanach. O kozłach ofiarnych. O dającym nadzieję Dellavedovie. O monstrualnych kontraktach. O zmarnotrawionych prowadzeniach 3-1 w serii playoffs. O Game 7.

Mógłbym tak wymieniać bez końca, takich “smaczków” jest w tej historii bez liku. Wiele z nich wciąż czeka jeszcze na odkrycie i staną się naszym udziałem w kolejnym sezonie. Czy wiecie, że jeśli te dwa kluby ponownie spotkają się w finale, będzie to wydarzenie bez precedensu nie tylko w NBA, ale we wszystkich amerykańskich ligach zawodowych? Nic dziwnego, że trwa wyścig zbrojeń…

Show me the money!

Ostatnim puzzlem tej układanki było podpisanie kontraktu z J.R. Smithem. Stało się. Wyjściowa piątka Cleveland Cavaliers będzie w tym sezonie kasować ponad 100 milionów baniek. Zobaczcie sami:

James 30.9 -> Love 21.1 -> Irving 17.6 -> Thompson 15.3 -> Smith: 15.6 -> Razem: 100.7

To więcej niż Warriors (99.3), to więcej niż osiemnaście klubów NBA, ale nie szkodzi. Dan Gilbert, który już w poprzednich rozgrywkach zapłacić musiał 54 miliony podatku od luksusu, wie, że ta inwestycja się opłaci, jeśli jego drużyna znów sięgnie po tytuł (tak było w rozgrywkach 2015-2016, właściciel Cavs nie tylko nie dokładał do interesu, ale wręcz na nim zarobił). Plany może mu pokrzyżować Kevin Durant, który zdecydował się dołączyć tego lata do Warriors, dzięki czemu drużyna z Bay Area dysponuje ładunkiem talentu, dla którego ciężko znaleźć odpowiednik w bogatej historii NBA.

Bez ciebie, możemy wygrać jeszcze tytuł albo dwa. Może i ty wygrasz bez nas. Ale razem? Zdobędziemy kilka! [Bob Myers do Kevina Duranta]

Kevin Durant to kolejna wielka postać wkraczająca na arenę tej rywalizacji. Jeszcze dziś, ze względu na siłę asocjacji nazwiska Durant z marką OKC, ciężko mi uwierzyć w ten transfer, ale stało się. Durant i Curry mogą razem dokonać rzeczy niemożliwych i wcale nie chodzi mi tu o wspólne roztrwonienie prowadzenia 3-1 w serii. KD może okazać się najważniejszą postacią w historii tej nowej świętej wojny NBA. Jego talent ma potencjał by wynieść rywalizację na zupełnie nowy poziom. Ale może też ją zniszczyć.

Poświęcenie

Dochodzimy w tym miejscu do aspektu finansowego całej imprezy. Ściągnąć Duranta to jedno, ale zatrzymać go w klubie po sezonie to już zupełnie inna sprawa. W zależności od tego, jak ułoży się ten rok w NBA, Warriors czeka jeden z trzech możliwych scenariuszy.

Kontrakt Duranta to 1+1, czyli 26.5 mln $ w tym sezonie i 27.7 w następnym, który opatrzony jest tzw. “opcją gracza”. Pozyskanie KD do drużyny, w której występują już Curry, Thompson, Iguodala i Green było nie lada gimnastyką, ale przyszłe lato wcale nie zapowiada się spokojniej. Na szali znajdzie się renegocjacja kontraktu Stepha i Duranta, a pamiętajmy, że salary cap może obniżyć się o 5 milionów w stosunku do początkowych szacunków. Przedłużenie kontraktu z Currym jest priorytetem numer 1. Dzięki prawu Birda macierzysty klub może zaproponować mu maksa bez oglądania się na salary cap. Podobna sytuacja miała kiedyś miejsce w Orlando, ale Magic na skutek swej głupiej polityki dali sobie wykraść ptaszka nazwiskiem O’Neal. Pisałem Wam zresztą o tym artykuł:

Wracając do Curry’ego, mówi się o 165 milionach za pięć kolejnych lat w Golden State. Zatrzymanie Duranta nie będzie już takie proste. To kolejny rozdział tej historii, który może okazać się bardzo kręty i dostarczyć fanom wielu tematów do rozmów i analiz. Jak już mówiłem opcje są trzy:

1.

Durant podpisuje przedłużenie na starych zasadach (27 734 405 $) Najłagodniejsza, ale też najmniej prawdziwa. Dużo bardziej prawdopodobne jest, że KD skorzysta z opcji gracza i będzie oczekiwał podwyżki. Podobnie postępował chociażby LeBron James. W ten sposób będzie mógł przytulić nawet 33 550 000.

2.

Użycie klauzuli non-Bird. Prawo to pozwala na podpisanie kontraktu z własnym graczem, przed jego ostatnim rokiem kontraktu w ekipie, oferując mu umowę w wysokości 120% dotychczasowego uposażenia, długości 1-4 lata i rocznym wzroście wynagrodzenia na poziomie 4.5%. W ten sposób jednoroczny kontrakt Duranta wart byłby 31.8 mln $. Pamiętajmy jednak, że maksymalny kontrakt, zgodnie ze wcześniejszymi przewidywaniami, powinien wówczas wynieść (dla gracza z doświadczeniem rzędu dziesięciu lat w lidze) 35.2 mln.

3.

Zaproponowanie maksa jest trzecią możliwością, jednak wymagać będzie od klubu pożegnania się z jednym ze swoich graczy. Iguodala i Livingston wchodzą właśnie w ostatni rok kontraktu. Ich cap hold wynosi odpowiednio 16.7 i 11 baniek. Po stracie Boguta raczej nie będą chcieli dalej rozmontowywać rdzenia mistrzowskiej ekipy sprzed roku.

b3b

 

Najbardziej opłacalną opcją wydaje się ta druga. Nie tylko dlatego, że pozwala zatrzymać Iguodalę i Livingstona, ale również dlatego, że pozwala Durantowi na podpisanie jednorocznej umowy i renegocjacji warunków w oparciu o klauzulę Early-Bird rights już latem 2018, gdyby faktycznie miały się ziścić słowa Boba Myersa. Wiele, a w zasadzie wszystko, zależeć będzie od tego co wydarzy się na parkiecie. Rozmowy będą wyglądać zupełnie inaczej w wypadku gdy Warriors nie zdobędą mistrzowskiego tytułu.

Aż ciśnie się na usta porównanie do pierwszego sezonu Jamesa w Heat. On również musiał przełknąć gorycz porażki z Mavs, nim nałożył na palec mistrzowski pierścień. Wyrwany, notabene, Durantowi i OKC… A kiedy zatriumfował po raz drugi? Moim zdaniem wtedy stał się tym LeBronem, którym jest teraz. To był punkt zwrotny w jego karierze.

CZYTAJ DALEJ >>

1 2 3

58 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    #GoCavs! Durant poszedł na łatwiznę, nie umniejszając jego wielkości fani będą mieli do niego pewną urazę, taki jest sport, czysta rywalizacja pełna poświęceń i trudnych decyzji

    (19)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    mj Lebron nie doszedł do zbudowanego składu który był gotowy wygrywać bez niego tylko układali to przez sezon, GSW mogło wygrać tytuł bez Duranta, są ułożoną drużyną która trochę już ze sobą gra, mają 3 gości którzy wygrywają im mecze, KD wbił na czwartego stara, nawet porównując do LBJ to w Heat było 3 gości, tutaj jest 4. KD poszedł na więcej niż łatwiznę.

    (34)
    • Array ( )

      chodzilo mi o to ze zanim poszedl do miami to nic nie wygral .tak samo jak durant.przejscie jamesa do wade i boscha i super zadaniowcow tez bylo pojsciem na spore skroty . lebron james ,wade ,bosch i ratujacy i niezastapiony ray allen czy to nie jest 4 ??

      (-15)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    @mj, nie do końca. Lebron, Bosh i Wade stworzyli super drużynę ale od podstaw. Tam właściwie wszystko było nowe, każdy poświecił swoją pensje żeby być częścią tego projektu. Fakt, mieli łatwiej ze względu na talent tam upchany ale musieli to stworzyć od nowa. Zaś KD dołączył do gotowego super teamu. Gsw byli już kompletni bez niego. Moim skromnym zdaniem teraz tylko się osłabili. Stracili Boguta który obok Stepha był chyba najważniejszy bo trzymał całą defensywę w ryzach. Teraz nie ma kto, Zaza? JaVale? Szczerze wątpię. Ofensywę mają monstrualną ale czy dadzą radę utrzymać defensywę?

    (8)
    • Array ( )

      LBJ zmienił klub idąc za pierścieniem tak samo jak zrobił to teraz Durant.
      A czy stworzyli Big 3 czy Big 4 nie ma znaczenia. Wade tez już miał pierścień tak jak mają go Splash i Green… To jest tylko otoczka.
      Dodajmy do tego jeszcze to jak LBJ okłamywał swoich kibiców dzień przed odejściem, że nigdy ich nie opuści. Durant nie robił czegoś takiego 🙂

      Fakty są takie, że obaj przeszli z zespołów z którymi nie udało im się wygrać pierścienia do zespołów w których mają i mieli na to większe szanse.
      Ale jednemu wolno, a drugiemu nie 🙂

      (-11)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Tak jak wspomniałem w jednym z ostatnich komentarzy. Na naszych oczach tworzy się wspaniala rywalizacja, nad którą kiedyś eksperci będą się pochylac i ją wspominać. Dzięki BLC za ten artykuł, jakbyś czytał w moich myślach. LeBron z najbardziej hejtowanego zawodnika urósł do miana ostatniej nadziei “zwykłych zawodników”. Osoby mogącej przeciwstawić się super teamowi z Oakland. Czekam z niecierpliwością na kolejny akt tego spektaklu!

    (22)
    • Array ( [0] => subscriber )

      @Ciuus nie opowiadaj głupot, że jednemu wolno a drugiemu nie bo hejt jaki Lebron przetrwał po przejściu do Miami był o niebo większy niż ten przez który przechodzi teraz Durant. Przypomnijcie sobie jak rozmawialiście ze znajomymi na boisku, komentarze na GB. Lebron przetrwał to piekło, udowodnił co miał udowodnić i w tym momencie liczba hejterów na niego się zmniejszyła. Zyskał szacunek świata koszykówki, teraz tylko czekać i zobaczyć jak poradzi sobie Durant.

      (6)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    MJ – serio porównujesz MIAMI do GSW? Popatrz na kilka prostych różnic: Jak Lebron przechodził do Miami: 1. Miami nie było w poprzednim roku w finale Patrz: GSW przegrało z bilansu 3-1.. 2. Miami w 2009 roku kończyło sezon z bilansem 47–35, Patrz: GSW kończyło go z bilansem 73-9 bijąc rekord wszech czasów. 3.Miami odpadło w pierwszej rundzie playoff, GSW było drugi rok z rzędu w finale. 4. W Miami był tylko Wade i doszedł Bosh, żaden z tych zawodników nie był uznawany za najlepszego a nawet jednego z najlepszych na swoich pozycjach. Patrz, Curry, Thompson, Green. 5. Lebron nie przegrał w poprzednim sezonie z MIAMI i do nich nie dołączył, Durant wygrywając z nimi 3-1 przegrał i dołączył. Serio porównujesz jedno do drugiego? Jak możesz porównywać Cleveland z 2009 roku do Oklahomy, które były w finale konferencji i o mało się nie dostały do finału. Kto grał w 2009 w Cleveland? Nie wymienisz bo nie masz pojęcia. Więc skończ.

    (66)
    • Array ( )

      Bezsprzecznie panował Kobe w tamtym czasie na dwójce. Wade był numerem 2, chociaż wolałem jego grę. Warto jeszcze dodać do oczywistych różnic w “decyzji” Lebrona i Duranta to, że ten pierwszy zbudował ekipę z jednym z największych (największym być może) ziomalem z NBA. Dodajmy do tego Bosha, którego panowie też polubili i obraz tworzy się zupełnie inny.
      Durant? Pamiętacie jak cisnął bekę z Curry’ego za obronę jak było 3-1. Śmiał się z niego na konferencji ze swoim bro, żółwiem ninja. Parę miesięcy później dołączył do obiektu drwin. Stracił bardzo wiele u mnie na tej decyzji. Dodając wszystkie inne fakty które koledzy z gwba wymienili wyżej i mimo to wciąż porównywanie tego zagrania do zagrania Lebrona jest co najmniej nie na miejscu.

      (7)
    • Array ( )

      @mm: Po pierwsze on się odwołał do jednego z najlepszych, a nie najlepszego, po drugie Wade był lepszym zawodnikiem od Bryanta i to spokojnie wtedy.

      (0)
    • Array ( [0] => subscriber )

      @mm Kobe bezprzecznie panował? Grał w lepszym zespole, tyle. Wade w latach 08-11 był w życiowej formie, był zdecydowanie drugim najlepszym koszykarzem w lidze.

      (2)
  6. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    A co Garnet nie poszedł na łatwiznę ? Shaq nie poszedł ? GSW jak nie zgarną będę pośmiewiskiem na długi czas, a najwięcej ma tu KD do stracenia.

    (5)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    GSW mają prawie wszystko, ale nie maja najważniejszego ogniwa do pewnego wygrywania – Lebrona Jamesa. To gość, który potrafi czynić cuda.

    (27)
    • Array ( )

      hehe .widzialem rok temu .widzialem przeciwko dallas i widzialem cegly przeciwko spurs .jedny cud jaki tam byl to ray allen .jezeli dla ciebie lebron james to pewne wygrywanie to gratuluje

      (-23)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    dobry art i dużo dobrych cytatów najbardziej wartościowy wg mnie to ten: “Pierwsza rzecz, jakiej nauczyłem się, gdy dołączyłem do Miami Heat, każdy musiał wziąć mniej. Mniej lat, mniej pieniędzy, mniej rzutów, mniej minut… Każdy z drużyny coś poświęcił, żeby się tam znaleźć i to stworzyło silną więź. Jestem bardzo ciekaw, jak Golden State stworzą swoją własną „kulturę poświęcenia”. Mając kilku gości na maksymalnych kontraktach, ktoś będzie musiał coś poświęcić. [Shane Battier]”

    …tak na prawdę ten cytat jest najbardziej uniwersalny i ponadczasowy i ten slogan “kultura poświęcenia”

    (19)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    @all3 zgadzam się z Tobą. m.in dla tego cytatu pisałem do admina “wstrzymaj publikację”, bo wpadł mi w ręce już po wysłaniu pierwszej wersji artykułu. Była to jedna z rzeczy, o których stwierdziłem, że po prostu muszą się tu znaleźć.

    (24)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Według was James rzuca cegły? To popatrzcie jak jego skuteczność rośnie, on nie potrzebuje rzucać zeby wygrywać, dookoła siebie ma super strzelców których perfekcyjne potrafi obsłużyć. Lebron cegli XDDDD usmialem sie jak nigdy

    (0)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Mj weź [xx] i zacznij oglądać mecze a nie powtarzać opinie kolegów z gminy.

    Blok na iggim. Super staty w każdych finałach. Gdy Wade nie dawał rady to lbj ciągnął wózek. W Cle miał przecież w zimę okres że ileś razy pod rząd nie trafił za 3. W finale parę miesięcy później walił zza łuku gdy było trzeba. Zamknij proszę juz swoją [xx] bo się nie da czytać twoich wypocin. Twoja wiedza jest na tak żenującym poziomie iż sam się ośmieszasz.

    (4)
    • Array ( )

      drogi chlopaczku opanuj sie troszke ,moja wiedza jest sporo wieksza od twojej .lebron walil zza luku kiedy bylo trzeba .chlopcze to dowcip roku .co walil ?? chyba celgly na budowie .ja pemietam ze zawsze w koncowkach wymiekal w finalach i to inni zawodnicy mu 4 litery ratowali .pozdrawiam

      (-10)
    • Array ( )

      A to przypadkiem nie jest tak, że LBJ przewodził w punktach/zbiórkach/asystach/przechwytach/blokach na mecz w tegorocznych finałach? Bo jesli tak, to sobie może rzucać te cegły jak chce. Jak go nie lubisz to napisz “nie lubię go” a nie wymyślasz na siłę jakieś cegły, ktore i tak nikogo nie obchodzą, bo wszyscy widzieliśmy te finały.

      (5)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Lebron to ulepszona wersja Kidda, nie musi rzucac zeby wygrywac. Ale Jordan byl po prostu ciutke lepszy bo w kluczowych momentach bral pilke i trafial. W Cavs robil to Kyrie, a w Miami Ray, albo Dwayne.

    (9)
  13. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Ja bym nie porównywał Miami 2010 do GSW 2016… Tworzenie Big3 w ostatnich latach:
    Miami 2010 Wade+ nowi LeBron i Bosh
    Boston 2007 Pierce+ nowi Garnett i Allen
    Cleveland 2014 Irving+ nowi LeBron i Love
    GSW 2016 to inna bajka… był już super Big3 team i to z wychowanków klubu a teraz jest BIG4 Space Jam vol. Oakland. Hejty na Duranta miną jak zdobedzie ze 2 pierścienie. Mówicie że żałujecie że nie mogliście śledzić NBA w latach 90 ale patrzcie jakie cuda macie teraz!! Cieszmy się że takie rzeczy dzieją się na naszych oczach!! 😉

    (2)
  14. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie zgrają się- zaliczą dobry start sezonu ale w okolicach ASG zaczną się kłótnie o piłkę- Klay za mało sytuacji rzutowych, Green brak wykorzystywania go w ataku, Curry (kontuzje) nie będzie radził sobie ze staniem sie gwiazdą numer 2. GSW tylko stracą na Durancie

    (2)
  15. Array ( )
    Odpowiedz

    LeBron jest wyidealizowany i bez względu na to co powiesz to nic nie zmieni 🙂

    Sam fakt, że wybór Duranta opisywany jest tutaj w taki a nie inny sposób a identyczne postępowanie LeBrona jest wybielane jest wystarczającym tego przykładem.

    (-5)
  16. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Jak czytam peany na temat Jordana to mam smutne wrażenie, że wypowiadający się, Jordana zna tylko z Youtube, niestety w 90 trochę inaczej to wyglądało.

    (-3)
    • Array ( )
      1-st Team All-Defense 23 października, 2016 at 14:18

      Bo to jest tak, że z reguły narzeka się na to, co jest obecnie, a idealizuje się przeszłość. Za dziesięć lat, sezon 15/16 będzie wspominany jako jeden z najlepszych w historii. Rekord GSW, finały konferencji zachodniej i comeback GSW, po czym finały i comeback Cavs. A teraz pisze się tylko, że obecni zawodnicy są słabi, a Bullsi Jordana mieliby rekord 82-0.

      Zamiast skupić się na tym, że śledziliśmy na żywo, jeden z najlepszych sezonów w historii, porównujemy to do tego, co było kiedyś. A najśmieszniejsze jest to, że większość porównujących, nie śledziła ligi z lat 90, tylko powtarza utarty schemat – “kiedyś było lepiej”.

      Ten sezon był wyjątkowy, a mam wrażenie, że mało ludzi w ogóle to zauważyło.

      (4)
    • Array ( )
      1-st Team All-Defense 23 października, 2016 at 14:28

      Bo to jest tak, że narzeka się na to co jest obecnie, a idealizuje się przeszłość. Sezon 15/16 był jednym z najlepszych sezonów w całej historii ligi. Rekord GSW, finały konferencji zachodniej i comeback GSW, po czym finały i comeback Cavs, dzięki czemu James spełnia obietnice. Ale praktycznie przez cały sezon, w komentarzach tutaj, można było tylko przeczytać, że Bullsi Jordana mieliby rekord 82-0.

      Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że najwięcej do powiedzenia na temat NBA lat 90 mają ludzie, którzy nigdy nie widzieli jej na oczy, tylko powtarzają utarty schemat – “kiedyś było lepiej”. Ten sezon był wyjątkowy, a mam wrażenie, nikt nie zwrócił na to uwagi.

      (1)
    • Array ( )

      @1-st Team All-Defense: Niestety, im więcej lat upływa tym bardziej tamte lata przereklamowane się robią. A najlepsze jest to, że sporo tych głupot powtarzają ludzie, którzy na oczy nie widzieli tamtego basketu i myślą, że tamci zawodnicy po wodzie chodzili i w chmurach pływali.

      (3)
  17. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Artykuł mega soczysty, jak zwykle. Co tu dużo rzec, mamy tutaj piękny przykład na to, jak wg lat role mogą zostać odwrócone. LeBron James na nowo musiał budować swoją dobrą opinię po 2010, to samo robił będzie obecnie Durant. Ale czy historia potoczy się tak samo? Na dzień dzisiejszy wiele osób tego nie chce, ale jedno jest pewne – sezon będący kontynuacją wielkiej batalii dwóch konkretnych drużyn, zdaje się o wiele ciekawszy od sezonu z nowym układem sił i wielką niewiadomą.

    (1)
  18. Array ( )
    1-st Team All-Defense 23 października, 2016 at 13:52
    Odpowiedz

    LeBron po swojej decyzji stał się jednym z najbardziej znienawidzonych ludzi w calej Ameryce, na większości hal kibice skandowali “beat the Heat”, samemu niedawno przyznał, że ten okres był najtrudniejszy w całej jego karierze, ale w alternatywnej rzeczywistości Ciuusa, sytuacja wyglądała tak, że cały świat kibicował Jamesowi, tylko teraz uwzieli się na biednego Duranta.

    A gdy ktoś powie, że coś tutaj nie gra, bo James budował w Miami dynastię od zera, a Durant podłącza się pod drużynę, która nawet bez niego byłaby jednym z faworytów do mistrzostwa, oznacza dla Ciuusa to, że próbuje wybielać LeBrona.
    Za to, gdyby ktoś napisał – “LeBron James jest głupi i nie umie grać w kosza”, to Ciuus z czystym sumieniem mógłby napisać – “Zgadzam się”.

    A po tym wszystkim Ciuus, będzie nas pouczał, że jesteśmy nieobiektywni, bo dla niego jedynym sposobem na bycie obiektywnym, jest krytyka Jamesa.

    (16)
  19. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Trochę szkoda że pod doskonałym artykułem który powinien skłaniać do refleksji że może na naszych oczach tworzy się największa rywalizacja XXI wieku, która może być nawet lepsza od batalii Magica z Birdem lub Chicago z Utah rozpętała się burza rodem z rejonowego gimnazjum. Panowie, czasy się zmieniają, mnie też irytowało stworzenie Big Three w 2010r. bo wprowadziło to tendencję łączenia się w super teamy. Ale wolę to przełknąć i cieszyć się tym że mogę być świadkiem rzeczy których w tej lidze nikt jeszcze nigdy nie widział bo tak jak Lebron jest ewenementem i ma już (pomimo wielu wad) zagwarantowane miejsce na koszykarskim Olimpie tak samo GSW pomimo blamażu w finałach jest drużyną zupełnie wyjątkową bo czy była w historii drużyna z chociaż porównywalnym potencjałem ogniowym? Zamiast toczyć wieczne bezsensowne batalie, idźcie pograć w kosza albo obejrzyjcie z uśmiechem mecz NBA, miłej niedzieli.

    (7)
  20. Array ( )
    Odpowiedz

    Jeśli Cavs będą tak wykorzystywać Love’a jak dotychczas to ch*j będzie a nie rywalizacja.

    Sytuacja Cavs mniej więcej wygląda tak jak sytuacja 300 spartan tylko zamiast nieba strzał zaleje ich niebo trójek 😉 –> https://www.youtube.com/watch?v=xcYmlfhShIg

    Dzięki za minusy z góry. Szansą dla Cavs jest konflikt w szatni GSW. Nic więcej. Nie ma innych szans. Choćby skały srały to LeMBron już misia nie przytuli.

    (-3)
  21. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Mocno im kibicuję. Mają wszystko co potrzeba by osiągnąć sukces. Pokazali 76ers jak sprawnie tankować. 😉

    Szkoda że KG zakończył karierę. Nawet jak nie dawal wartości na boisku to dawal w szatni.

    (0)
  22. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @Redakcja zróbcie porządek z tymi użytkownikami pare komentarzy wyżej, utrzymajmy ten portal z klasą bo nie zdziwiłbym się gdyby to wszystko to jedna osoba której się nudzi i psują nam mądrą dyskusję w komentarzach.

    (3)
    • Array ( [0] => subscriber )

      przez kogo ten lebron tak kochany? nie licząc ludzi z Ohio to liczba hejterów mu raczej nie spadła, co do noszenia Duranta na rękach też bym tak nie byl tego pewny, jedynie zwiększy się bandwagon ale i tak będzie mu to wypominane już zawsze, nawet 4peat tego nie zmieni i będzie masa tekstów typu ” musial stworzyć super drużyne , bez tego nic by nie zdobył więc jest słaby”

      (3)
  23. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Co do wykorzystywania Lova , nie okłamujmy się gość jest w ataku cieniem siebie z Mineapolis , a.w obronie prezentuje poziom żenujący . Ja jestem za wymianą z San Antonio . Nie ma sie co rozplywać nad tworzeniem super 4 bo kiedys hejtowane były super 3 , za pare paręnaście lat wejdzie już taki hajs to NBA ze super 5-6 bede istniały to jest dla ludzi siedzących wygodnie w fotelach przede wszystkim biznes a potem sport . GSW nigdy nie lubiłem do przyprawy mam jakis wstręt , Lebron moj ulubieniec ( pisze to bo brak mi troche obiektywizmu ) ale mam nadzieje ze Cavs i tak sięgną bo majstra w tym sezonie .

    (2)
  24. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Irytują mnie komentarze: GSW jest be, a LBJ to cienias. I tyle. Żadnego rozwinięcia, uzasadnienia swojej tezy. Na szczęście sporo komentujących umie zbudować logiczny wywód i obronić swoje racje. Za to lubię ten portal.
    Co do idealizowania przeszłości – NBA ciężko na to pracuje, aby wyidealizować swoją mitologię. Łatwo zapomina się o Tragic Johnsonie, Sissis z Bostonu, Jordan Rules czy gamblingowych problemach MJ w czasie 1 treepeet.
    Ale nawet teraz, kiedy przypominam sobie magiczne finały z 95 roku, czy flu game pamiętam tylko te fajne rzeczy – bo one składają się na nasze miłe wspomnienia.
    Porównywanie gigantów z przeszłości z tym co mamy przyjemność dziś oglądać – zawsze skończy się burdą z prostej przyczyny – nie ma wspólnego mianownika i wszelkie porównania finalnie sprowadzane są do subiektywnej oceny.
    Hejt na LBJ “bo nie rzuca w ostatnich sekundach” – to szczytowy przykład takiej komentatorskiej hipokryzji. Podobnie jak wspomnie, że Allen “uratował mu d-pę”. To tak jakby LBJ grał sam, a jak mu nie idzie, to błagał kolegów o pomoc.
    Druga sprawa, to hejt na Big 2/3/4. Fakt to, co widzimy w GSW to ewenement na skalę historii NBA. Ale zbrojenia przez zakupy to, dzień powszedni NBA.
    Przypomnę tylko kilka: Kareem do LAL, Drexler do HOU, Shaq do LAL, Barkley i Pippen do Hou, Boston lat 80 (Parish, Johnson, Walton i inni to przecież zakupy), Pistons 89/90, Boston 2008, itp. itd. Dzień powszedni menadżera. A zakontraktowanie Duranta, przy utrzymaniu trzonu S5 – to mistrzostwo świata samo w sobie.
    GSW są ewenementem, bo bez zakupów – praktycznie przez draft zbudowali drużynę mistrzowską. Teraz dodali kolejny element – zobaczymy jak im pójdzie – szczególnie po sezonie, kiedy trzeba będzie rozmawiać o kasie.

    (1)

Komentuj

Gwiazdy Basketu