fbpx

Wielki mecz młodych New York Knicks, gdzie jest Marcin Gortat?

20

Niedziela handlowa w Polsce, w lidze NBA handlować niestety już nie wolno aż do zakończenia sezonu, no chyba że chodzi o angaż free-agentów, vide Marcin Gortat. Ano właśnie, co słychać u Marcina, czy mamy jakieś krzepiące wieści? Nie będzie chyba skandalu gdy napiszę, że każdy kolejny dzień zmniejsza szanse Polaka na zatrudnienie, czy to w Golden State, u których chciałby dograć sezon, czy w Milwaukee, których propozycję rzekomo odrzucił (?) czy gdziekolwiek indziej. Nie spodziewamy się by zagrał w jakiejkolwiek innej lidze, do kadry definitywnie nie wróci. Portale plotkarskie w dalszym ciągu łączą go z aktorką Alicją Bachledą Curuś. Ponoć przebywa w Los Angeles… Moja propozycja jest następująca: trzymajmy kciuki, nie miejmy wielkich oczekiwań.

A propos kadry, dziś wieczorem w Ergo Arenie ostatni kwalifikacyjny mecz ekipy Mike’a Taylora. To ma być zwieńczenie sukcesu, jakim jest pierwszy od 52 lat awans polskich koszykarzy do finałów Mistrzostw Świata. Będzie koncert jakiejś młodej piosenkarki, reggae Kamila Bednarka, a potem mecz. Kto się wybiera? Ze swojej strony chcę oglądać więcej walecznego Dariusza Wyki, no i do Chin koniecznie proszę zabrać 19-letniego Łukasza Kolendę. Ekspozycja na wielkiej scenie mu się przyda, jeśli ktokolwiek z polskich graczy ma szansę zastąpić Gortata w NBA będzie to właśnie Łukasz, więcej tutaj:

/www.gwiazdybasketu.pl/scouting-report-kadry-mikea-taylora/

Dziś w nocy odbyły się trzy spotkania.

orlando magic 113 toronto raptors 98

Orlando zaliczyło wpadkę w ostatnim meczu z Chicago, ale pamiętamy niedawną serię zwycięstw i bardzo solidnej gry. Okrzepli, wielki progres zalicza długoręki Jonathan Isaac, Vucevic walczy o nowy kontrakt, a na ławce szaleje Terrence Ross (były gracz Raptors) słowem: magicy to w tym momencie znacznie silniejsza ekipa niż się niektórym zdaje. Faworyzowani gospodarze dali odpocząć Kawhi Leonardowi, eksperymentują ustawieniem, w pierwszej piątce po raz pierwszy Marc Gasol, bo matchup z Vucem w przeszłości mu siedział.

Tym razem było inaczej, zabrakło egzekutora w ekipie gospodarzy, gra się nie kleiła, szybko wpadli w dołek, z którego do końca spotkania się nie wydrapali. Orlando bardzo konsekwentne, odpowiadali na każdą próbę szarży Raptors, w czwartej kwarcie trafili 12 z 20 rzutów. Głównymi postaciami panowie T-Ross (28 punktów 9 zbiórek) i Vucevic (23 punkty 12 zbiórek 4 asysty).

los angeles clippers 96 denver nuggets 123

Do przesady ciasne krycie linii 7.24 metra przyniosło efekt. Goście ustrzelili 3/21 zza łuku! Co więcej, zostali zamieceni pod dywan na obu tablicach. Przełomowym momentem meczu był chyba start trzeciej kwarty. Nikola Jokic pokazał słabość, nie otrzymawszy gwizdka sędziowskiego na atakowanej połowie – faulował ze złości na połowie własnej. W jego miejsce wszedł weteran Paul Millsap, który w krótkim czasie mocą swego warsztatu technicznego i siły mięśni zaprowadził porządek. Kilkukrotnie potrafili ponawiać akcje gracze Denver, wpadło kilka dalekich rzutów, a Clippers jakby stracili ochotę na dalsze współzawodnictwo. Z 2-3 posiadań przewagi zrobiło się 20+ punktów i można było laptopa zamknąć.

Coach Mike Malone nie może być zadowolony z 22 popełnionych strat, ale oto macie margines błędu, jaki mają w tej chwili Nuggets nad połową ligi. Przodownikami pracy Joker (22/16/3) Millsap (21/16) i Jamal Murray (14/4/6).

san antonio spurs 118 new york knicks 130

Nie jestem przesadnym fanem ani jednej, ani drugiej ekipy. Knicks to jeden wielki poligon doświadczalny, zdarza się że w trakcie ćwiczeń, komuś przypadkowo zatnie się karabin i trzeba się kryć. Spurs budują zamek z piasku, kręcą lody, Gregg Popovich niczym król Salomon, przelewa z pustego w próżne robiąc przy tym inteligentne miny. Jest mistrzem trenerskim, absolutną ikoną sportu, nie tylko koszykówki, wyniki które osiąga z posiadaną kadrą godne są najwyższego uznania, ale pewnego poziomu nie przeskoczy.

Atletycznie ograniczeni, rzutowo ograniczeni, stracili najlepszego defensora na jedynce (Dejounte Murray) ekspresowo odhodowali drugiego, ale też się posypał (Derrick White) bezradni bywają wobec penetracji, gdzie się da próbują zwalniać tempo, idą na wymiany ognia, bo nic innego im nie pozostaje. Pozycje kreują solidne, niestety z egzekucją bywa różnie, a na defensywie oprzeć się nie mogą. Playmaker z przymusu DeMar DeRozan mógł mieć wczoraj z 15 asyst, powinien mieć przynajmniej 8, skończył z czterema, bo takie wskaźniki skuteczności zaprezentowali jego koledzy. Low post Aldridge’a, trójki po przerzuceniu piłki w poprzek, drive and kick… wszystko na nieciekawej skuteczności i mało przekonywujące. SAS idą mocno pod prąd mając w składzie trójkę specjalistów gry w izolacji / tyłem do kosza (LMA, DeRozan, Gay). Dodajmy 7 kolejnych meczów SAS na wyjeździe. Dawno już nie spali we własnym łóżku.

Za to gospodarze nam się rozrzucali (8/13 trójek zamocował Damyean Dotson) gra się rozluźniła, Mitchell Robinson dominował po tablicą, pojawiły efektowne rajdy na kosz kończone z góry. Dennis Smith Junior mało nie zabił Łotysza Bertansa. Skończyło się historycznym zwycięstwem Knicks przed własną publicznością, niniejszym przerwali serię 18 kolejnych porażek w Madison Square Garden. Wierzcie lub nie, trybuny zgotowały im w podzięce owację na stojąco. Trzeba przyznać, że cała młoda gwardia zagrała na poziomie:

Dobrego dnia wszystkim! Zapraszam po południu, będzie niespodzianka.

20 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Ja się dziś wybieram na ten mecz. Mam nadzieję, że mimo jasnej sytuacji obu drużyn będą grali na poziomie.

    (5)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Nowy Jork to stan umysłu. Nie wygrać u siebie od 1 grudnia, to jest sztuka. I to sztuka na miarę Korony królów, a nie Hamleta. No dobra, tankują po Ziona, fani rozumieją… tylko że oni grają na takim poziomie od kilku lat i nic z tego nie wychodzi. Gorzej jak na Ziona nie trafią, a żaden ‘kozak’ do nich nie przyjdzie. Zostaną na lodzie, z obitą mordą, bez zębów, mając łyżwy na sobie i brak umiejętności łyżwiarskich. Oby jednak szczęście się w końcu uśmiechnęło, bo za długo są szczerbaci. W końcu Knicks to kawał historii, a na dzisiaj wyglądają jak ta podpita pani, która myśli, że ma talent, ale kiedy otwiera buzię i zaczyna wyć, – nikt brawa nie bije. Do niej i tak nie dociera ten fakt więc fałszuje jeszcze mocniej. Doprowadza tym do tego, że Porzingisy tej ligi pokazują pijanej Knicksowej środkowy palec, krzycząc przy tym “scena to nie miejsce dla takich pi*d” i wychodzą oburzeni jak indyk na święto dziękczynienia. A przecież od lat obiecują – będzie opera, będzie pięknie, głos aksamitny, show potężny. Póki co fanom tej drużyny zostaje patrzeć, na to pijane babsko przy fortepianie i tego niewidomego DJ’a w tle. Tak wygląda koszykówka w MSG – mekce sportu. Dawaj na koncert.

    (32)
    • Array ( [0] => subscriber )

      Fani rozumieją 😀 może Ci bardziej bezmyślni, tankowanie tankowaniem, ale prawie 3 miesiace u siebie nie wygrać to powodzenia z zatrudnianiem Duranta itd 😀 już nawet nie wspominam o tym że najgorsza druzyna ma 86% szansy na to, że nie wygra loterii i nie bedzie wybierać z 1 pickiem a 4 najgorsza druzyna niecałe 88%, czy te niecałe 2% są warte bycia tak bardzo beznadziejnym? zwłaszcza, że przy dużo lepszych szansach na 1 pick najgorsze druzyny w ostatnich 20 latach loterie wygrały chyba z 3-4x

      (0)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    nie jestem przesadnym fanem ani jednej, ani drugiej ekipy.

    jesli nie jestes adminie fanem SAS to powiedz mi, czemu jestes fanem LAL? CO takiego maja? lebrona u schyłku? Oni walczą o PO a on sobie truchta, spaceruje, nie angazuje. Rzuca swoje punkty ale to nie ten sam Lebron enerdzajzer.

    (-5)
    • Array ( )

      Może jest ich fanem bo ich lubi? Nie rozumiem o co Ci chodzi, ktoś Tobie mówi jakiej drużynie masz kibicować? Z tego co się orientuję wolny kraj i można kibicować komu się chce

      (7)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    W sumie bawi mnie jaki hejt poleciał w całym internecie (nie mówię teraz o GWB) na Marcina za odrzucenie oferty Bucks, kiedy nigdzie nie zostały podane żadne szczegóły i nikt nie wie czy to np nie był 10-dniowy kontrakt. Gdyby tak było, to przykro mi ale Marcin nie jest zawodnikiem, który potrzebuje coś takiego, żeby pokazać jakim jest zawodnikiem bo nie jest już młody, raczej pewnie myśli o kontrakcie przynajmniej jeszcze na przyszły rok póki jeszcze coś prezentuje

    (0)
    • Array ( )

      On został zwolniony z obowiązku pracy, pieniądze i tak otrzyma, jeśli rzeczywiście chce grać to powinien łapać co jest. Jeśli nie niech da sobie spokój. To nie jest gracz z wielkim bball iq, nie ma czego nauczyć młodych, w tej chwili jest to osoba na 5-10 minut w meczu gdy wychodzą rezerwy, żeby dać oddech 1-2 centrowi.

      (1)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Mała pomyłka się wkradła- Raptors do końca meczu wygrzebali się z dołka na luzie i nawet wyszli na prowadzenie, po czym przegrali. Szkoda, ale należało się lepszym.

    (0)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    18 komentarzy o 21:33? GWBA się kończą czy co? Ludzie co jest z wami? Do pisania, bo namówię Wielmożnego żeby wrócił.

    To, to tyle, Antoni woła z kuchni, dziwiąc się: żarcie fast foody, pisać się nie chce. Co to za jakieś zbiorowe lenistwo opanowało (koszykarski) naród. A potem dziwić się, że szefuncio daje sensacyjne tytuły, skoro ludzie lecą na nie jak pies na kiełbasę (z własnego świniobicia, oczywiście).

    (2)

Komentuj

Gwiazdy Basketu