Wychodząc z cienia: Isaiah Jamar Thomas
Słyszeliście kiedyś o ludziach, których zwykło się nazywać niewidzialnymi? Mówię przykładowo o pracownikach komunalnych albo adminach ulubionej strony internetowej. Rzadko się ich widzi, nikt nie dziękuje im za wykonaną pracę. Ale robią swoje i to się liczy.
Taka w głowie pojawiła mi się aluzja, kiedy oglądałem ostatnio poczynania Isaiaha Thomasa. Nie tego, który grał swego czasu w Pistons, gdzie wielokrotnie zalazł za skórę samemu Jordanowi. Chodzi mi o chłopaka, który został wybrany z ostatnim numerem w drafcie 2011 roku przez Sacramento Kings, czyli ekipę, która nijak ma się do bogatego i przepełnionego gwiazdami świata NBA.
Niewiele się o nich słyszy. Przeciętny fan NBA kojarzy drużynę z Sacramento z zaledwie kilku powodów, którymi mogą być: niegdysiejsze informacje na temat przenosin do Seattle, obecność wujaszka Shaqa w klubowym zarządzie czy niesforny DeMarcus Cousins. Szczególnie ten ostatni lubi wynosić Kings na pierwsze strony gazet. Zazwyczaj przejawami agresji czy niestabilności emocjonalnej.
# Liczy się serce, nie wzrost
Wracając do głównego bohatera naszego dzisiejszego artykułu, Isaiah Thomas ma 175 cm wzrostu. Waży 82 kilogramy. Posturą nie straszy i uwierzcie mi, że większość z Was dałaby radę lajtowo wziąć go na barana.
Nie trzeba chyba tłumaczyć, że wzrost to jeden z tych czynników w koszykówce, który zwykło się nazywać kluczowym. Parę centymetrów w tę lub w tamtą stronę i ocena potencjału skacze diametralnie. Dziś Thomas wspomina, że to głównie dlatego został wybrany z tak niskim numerem, bo przecież technicznie był całkiem dobry. Tak mówi o pierwszych treningach na parkietach NBA, jeszcze przed draftem:
Miałem wrażenie, że grałem lepiej niż wszyscy inni obrońcy na tych treningach. Zawsze marzyłem o tym, by być częścią NBA, a ludzie ciągle mi wmawiali, że to się nie uda ze względu na mój wzrost. Chciałem im pokazać, że się mylą.
1
[vsw id=”yewS7BduuOk” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]
Pierwsze skojarzenia? Nate Robinson. Ile razy Nate the Great udowadniał, że nie wzrost się liczy, ale wkładane w grę serducho. Należy tutaj wspomnieć, że obaj panowie to bliscy przyjaciele, a Robinson jest swoistym mentorem dla Thomasa. O chłopaku Nate mówi tak:
Stary, Zeke to walczak. Gra twardo i emocjonalnie. Ma ten sam kompleks wzrostu, co ja, to nasze znamię. Oboje dajemy z siebie wszystko i po prostu kochamy koszykówkę.
1
CZYTAJ DALEJ >>
czemu tak zaczeliście jeździć po Irving’u juz go nie wielbicie ???
Przeciez w tekscie nie bylo slowa o Irvingu… tak bardzo cie boli ze dodali top 10 Kyrie Irving 2013 a ty go nie lubisz? O_o
bo Kyrie jest slaby i nie umie byc liderem? juz to widze jak Lebron tam wraca ;x
Btw. Nie potrzebny jest apostrof przy “Irvingu” bo apostrof stawia sie kiedy odmieniasz wyraz z samogloska na koncu
Bardzo go lubię, super artykuł.
Isaiah i Nate są potrzebni w NBA. Chodzi o ten upór i udowadnianie światu że oni też na NBA zasługują. Niech łamią stereotypy 🙂
Wie ktoś może z jakim nr w drafcie został wybrany Nate i CP3?
CP3 z 4 a nate z 21
@PG#24
Bo Irving jest średnim obrońcą, jest dobry z piłką ale brakuje mu czasem tego jak Jack rozgrywa żeby ten był SG. Żeby grał też dobrze bez piłki.
mi bardziej przypomina Damona Stodumiera z tą rożnicą, że Damon był sprytniejszym zawodnikiem nie umniejszajac oczywiscie sprytu i umiejetności Thomasowi, który jest skoczniejszy. W Sac przydał by się Zak Randolph, praktycznie od zaraz liczyli by sie w PO
Isaiah to jedyny sensowny powód żeby oglądać wesołą gromadkę, którą zebrali w Kings (Cousins to bonehead, który równie dobrze może zrobić 30-20, jak i wylecieć z dachem w pierwszej kwarcie, G%y jest jak Lebron, tylko odwrotnie – całkowite przeciwieństwo efektywności, o całej reszcie nawet nie ma sensu specjalnie wspominać) Za to Thomas to poor man’s Iverson, nikt w tej lidze nie przypominał go bardziej. Szkoda tylko że gra w tak beznadziejnie prowadzonej organizacji.
no prosze to mam tyle wzrostu co zawodnik najlepsiejszej ligi świata 😉
Ha, ja również, z tym, że 86 kg 🙂
tacy zawodnicy mnie inspirują, pokazują, że ciężką pracą można przezwyciężyć wszystkie przeciwności – nawet wzrost !