fbpx

Z cyklu: ojcowie NBA

14

Nieważne wyzwiska na portalach internetowych, przeputane fortuny, przegrane mecze, kontrakty, które przeszły koło nosa. Ważne co w domu. Rodzina. Być ojcem to sztuka nie lada. Czasem i triple double przy tym, to pikuś. Oto dziesięciu ojców NBA. Zobaczcie jak sobie radzą.

Synowie Matta Barnesa nazywają się Carter i Isaiah.

Dwyane, Zion i Zaire Wade – czyli wykapany tatuś.

Amar’e swoje pociechy nazwał Amar’e Junior oraz Ar’e. Nieźle.

Nahmier Robinson z tatą.

Michael Beasley oraz Michael Beasley II.

przejdź dalej >>

1 2

14 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Czwórka z przedstawionych powyżej dziec otrzymało imiona po swoich ojcach, ciekawe czy jak dorosną pójdą w ich ślady 🙂

    (0)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    @Jack
    A ja nie jestem pewien, bo na przykładzie synów Jordana, Patricka Ewinga itp. wielkiej kariery nie osiągnęli i ogólnie będąc synem mega gwiazdy, spoczywa duża presja i wymagania, z którą ciężko sobie poradzić, więc zazwyczaj zostaje się w ich cieniu…

    (0)

Skomentuj Beatic Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu