Z koszykówką po świecie: Chiny
Chińczycy swój temperament mają i naprawdę potrafią zaleźć za skórę. Dlatego z reguły rozgrywki są zacięte, a żadnej z ekip nie można lekceważyć. A jeśli chcecie organizować gry pokazowe dla fanów, to może niekoniecznie róbcie to w Chinach…
[vsw id=”jmG9G-ZwDDc” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]
Reprezentacja
Chińczycy nigdy nie odnieśli koszykarskiego sukcesu na skalę światową, ale trzeba się z nimi liczyć na międzynarodowych turniejach. Dorobek w MŚ czy IO jest zerowy, za to pokaźnie prezentuje się tabela medalowa z rozgrywek azjatyckich: 18 krążków, z czego 15 z najdroższego kruszcu.
Kiedy mówimy “koszykówka w Chinach”, od razu na myśl przychodzi nam Yao Ming. Słusznie, gdyż facet był, jest i pewnie jeszcze długo będzie filarem tego sportu w swej ojczyźnie. Podobnie było w samej reprezentacji. Yao był natychmiastowym wyborem, nieważne czy akurat był kontuzjowany czy nie. Pracował w pocie czoła, robił co mógł, ale nigdy nie udało mu się zdominować chociażby boiskowych kumpli zza oceanu. Ciekawostka: Yao Ming w 2008 roku, podczas meczu otwarcia IO w Pekinie, zanotował pierwsze punkty w turnieju. Była to trójka przeciwko Amerykanom. Symboliczny rzut. Olbrzym z Chin przewodził delegacji Chin na ceremonii inauguracji tej imprezy. Jego zasługi w NBA są nieocenione. Świetnie się go oglądało, a kibice w Houston i całej Ameryce go uwielbiali.
Poza Yao w NBA grali jeszcze: Yi Jianlian, Wang Zhi-zhi, Sun Yue oraz Mengke Bateer.
[vsw id=”htm7b_saqcs” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]
czytaj dalej >>
Skoro jesteśmy w Azji to teraz zróbcie o Korei Północnej ;D
JR tam był herosem,
wyobraźcie sobie lebrona w chińskiej lidze ;DDDDDDDD
E tam- w Chinach raczej już psów nie jedzą (w każdym razie w dużych miastach, bo na wsi to wiadomo). Takie przysmaki to Wietnam, Laos etc. Ale ogólnie jedzenie rzeczywiście mogłoby być lepsze. W każdym razie flora bakteryjna inna więc szykować się na wiadomo co ;P
Wielomilardowy kraj, miliony inwestowane w basket, a i tak (poza Yao ) nic nigdy nie ugrali w NBA. Na szczęście, jeszcze by tego brakowało.
P.S. Na miejscu koszykarzy z Georgetown pozabijałbym tych skośnych.
Yao i McGrady to było coś !
Cieszę się że tak się kosz rozwija nawet u kitajców , Kobe też to lubi 😉
ale Polacy by od nich dostali po dupie 😀
jak od wszystkich w (prawie) wszystkich sportach : )
Dobre
@MJ.bogiemMJ_panem
niekoniecznie, nie przesadzajmy już z tą ch….wością naszego basketu