AC Green: żelazna dziewica, twardziel nie z tej ziemi

Dr. Jerry Buss zawsze wierzył w Hollywood. Ten legendarny właściciel Los Angeles Lakers uwielbiał otaczać się pięknymi kobietami, gwiazdami kina oraz sportowcami. Rezydował w Pickfair, odrestaurowanej posiadłości należącej przed laty do jego idoli z dzieciństwa, prawdziwych legend Hollywood: Mary Pickford oraz Douglasa Fairbanksa. Dość powiedzieć, że Buss przywrócił willi dawny blask, Pickfair stała się jedną z dwóch najgorętszych miejscówek w Los Angeles lat osiemdziesiątych – ta druga to… posiadłość Magica Johnsona.
rezydencja Pickfair, 15 sypialni, 21 łazienek, źródło: Google Maps
Lato 1985 roku było w Los Angeles wyjątkowo gorące. “Showtime” Lakers stali u szczytu koszykarskiego łańcucha pokarmowego, szampan lał się strumieniami, a Buss oraz jego pupil Magic organizowali szalone balangi. Każdy w swej własnej posiadłości. Wspomina Frank Brickowski, podkoszowy który spędził w barwach LAL jedno, jedyne lato:
Jeśli umrzesz i pójdziesz do nieba, chcesz żeby wyglądało ono jak dom Magica (…) najpiękniejsze dziewczyny pod słońcem.
No i właśnie, Magic nie pił alkoholu i nie zażywał narkotyków, ale miał jedną słabość: kobiety.
O północy musiałeś coś z kimś porobić. Jeśli nie, musiałeś spadać. Magic namawiał wszystkich by brali się do roboty, trzeba było jedynie być blisko pięknych lasek. Niektórzy krzyczeli: “Magic, ona nic nie chce robić!” I przychodził Magic, wydawał rozkazy dziewczynom i każdy już miał towarzystwo… [Brickowski]
Byron Scott: “Byliśmy więksi niż gwiazdy rocka…”.
Kiedy założyłeś trykot Lakers, miasto należało do Ciebie. Balowaliśmy u Bussa, Magica, ale także w Forum Club, mini wersji posiadłości Hugh Hefnera. Swoją drogą, Dr. Buss miał coś z “Hefa” [Michael Cooper]
W tym towarzystwie pełnym koszykarzy, striptizerek, call girls, wannabe aktorek i piosenkarek był jednak pewien “rodzynek”. Gość, który nigdy nie przeklinał, nie pił oraz zachował cnotę aż do… 38 roku życia! Po wszystkim okazał się nie tylko “żelazną dziewicą” całej ligi, ale zarazem najtwardszym jej graczem. Poznajcie historię intruza w świecie seksu i zabawy, AC Green’a.
Zawsze pod górkę
Od samego początku, gdy wybrano go z 23. numerem draftu 1985, AC Green nie był faworytem kibiców. Lakers mieli wziąć zdolnego combo-guarda, znanego pasjonatom NBA Terry’ego Portera. Na punkcie Greena zafiksował się jednak Jerry West. A.C. grał bez żadnego przerostu ego, zwyczajnie robił to, czego akurat potrzebował zespół. No i był twardy, poza tym wierzył w swoje przekonania. Green miał wypełnić lukę po wytransferowanych Jaamalu Wilkesie oraz Bobie McAdoo, zaufanych ludziach Magica. Decyzja odbiła się w szatni zespołu szerokich echem, tym bardziej niechętnie spoglądano na Greena. Nie tylko przychodził na miejsce kolegów, ale był zwyczajnie inny.
Wyobraźcie sobie to zderzenie światopoglądów. Magic znał wszystkie kluby nocne w Los Angeles, Green tymczasem znał na pamięć każdy werset Biblii. Wiecie, że za czasów uczelnianych AC dowodził protestem na uniwersytecie w Oregonie, którego celem było zaprzestanie sprzedawania Playboya na terenie uczelni?! Co ciekawe, poszło o numer Playboya, w którym AC wymieniany był jako… jeden z najlepszych koszykarzy uniwersyteckich w USA. Facet był niewzruszony.
It ain’t worth it!
Green namawiał studentów, by zbojkotowali uczelnianą księgarnię i kupowali materiały po drugiej stronie ulicy. Wyobraźcie sobie jakie używanie mieli kibice drużyn przeciwnych. Kiedy nasz bohater stawał na linii rzutów wolnych ludzie wymachiwali zza kosza plakatami dziewczyn z rozkładówek.
Wkrótce stało się głośno o tym, że Green namawia do wstrzemięźliwości seksualnej i zachowania celibatu aż do ślubu. Koszykarze Lakers patrzyli z zaciekawieniem, ale i obawą, jak gość o tego rodzaju poglądach odnajdzie się w “ociekającym seksem” Los Angeles. Momentami było naprawdę ciężko. Widzieliście clip, w którym Green… rapuje o zachowaniu czystości? Wspiera go m.in. David Robinson (2:15)
CZYTAJ DALEJ >>
Przepraszam za to, że komentarz nie dotyczący tematu ale od trzech dni nie mogę zalogować się na swoim koncie 2 k 17 na play .
Czy ktoś może miał podobny problem , bądź ma ?
A może ktoś wie o co chodzi i co trzeba zrobić?
Każdy Janusz Informatyki powie ci, że trzeba postawić na nowo system xD
moze przez te panienki magic zlapal hiv? a btw nigdy bym magica o cos takiego nie podejrzewal. myslalem, ze magic nie ma takiego popedu do lasek 😀
Z pewnością to jego syn nie ma takiego popędu xD
jedni są prawiczkami z wyboru a inni z musu…xd
BTW to się nazywa prawdziwie mocna psychika
Dzięki Kuba. Miło się to czytało w ten brzydki, deszczowy dzień!
Świetny artykul, Kuba trzyma poziom 😉
Magic ponoć miał taki pociąg do panienek, że ogarniał tzw. “Magiczny Trójkąt”. W praktyce sprowadzało się to do jednej murzynki, jednej azjatki i jednej białej panny w łóżku. Plus oczywiście “szczypta Magii”.
@WhatCanISay
może i ma, ale płeć mu się poje**ła ;p
Synek magica to chyba kara za te dziesiatki panienek na boku ???
AC faktycznie twardziel chociaz z tym modlenie sie za balangujacych kolegow zakrawa na jakis fanatyzm…?
Jako malzonek z 10 letnim stazem uwazam ze sorry za przenosnie Towar trzeba najpierw sprawdzic a pozniej brac slub ?
Super art
Świetny artykuł. Pamiętałem gościa, ale nigdy nie zwracałem na niego szczególnej uwagi, tym bardziej mi się podobało. Miło się czyta o wartościach (nawet jeśli się z nimi nie zgadzam) w kontraście do niedawnych artykułów o Kevinie “Prostaku” Garnettcie. Piszcie więcej o tych, którzy grali w cieniu innych, historie życia gwiazd znamy na pamięć 🙂 Pozdrawiam serdecznie!
Myślę, że fajnie by było przeczytać taki artykuł o Dennisie Johnsonie – dla mnie najbardziej a na pewno jednym z najbardziej niedocenianych gracze ever
Pamiętam i cenię go głównie za grę w Suns, fantastyczny na boisku- taki pierwowzór dzisiejszego ZiBo. Nieustępliwy w obronie i zawsze opanowany… imponowało mi to. O jego życiu prywatnym do czasu przeczytania tego artykułu nic nie wiedziałem ale postawa na boisku nijak ię ma do tego jaki żył poza nim. AC zawsze na propsie / za grę/
Dzięki wszystkim za miłe słowa!
@Szymblok – Mówisz, masz. Będzie o DJu 🙂
@Kuba Machowina
Wielkie dzięki:)
Jeden z moich ulubionych artykułów, czytam już któryś raz a tu tylko 16 komentarzy. Szkoda bo historia tego typka jest zajebista.