Złamane kariery: nieudane powroty po kontuzji graczy NBA
#PISTOL PETE (1970-1980)
[vsw id=”9qv0YS1wHoQ” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]
Być może gdyby nie jego styl, absolutne hero ball, które do pewnego stopnia uprawiał z własnej woli, jego kariera potoczyłaby się inaczej. Niestety nigdy się tego nie dowiemy. W NCAA zdobywał średnio 44.2 punkty na mecz. W NBA w swoim najlepszym sezonie aż 31.1, a w karierze średnio 24.2. Zmarł na atak serca w wieku 40 lat, osiem lat po tym, jak zakończył karierę przez problemy z kolanami. Stało się to podczas ulicznego meczu w koszykówkę. Członek Hall of Fame.
#BOB MCADOO (1972-1993)
[vsw id=”VoeixNoxKIY” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]
Maszyna do punktów i zbiórek. 34.5 pkt i 14.1 zbiórki na mecz to jego najlepsze statystyki. Zdobył dwa tytuły mistrzowskie i 3 z rzędu tytuły najlepszego strzelca w lidze. Po kontuzjach dalej był świetnym zawodnikiem, w swoim najlepszym sezonie po powrocie do zdrowia wykręcał 15 pkt i 5 zbiórek. Spójrzcie jednak na staty w pierwszej linijce tego akapitu…
#GRANT HILL (1994-2013)
Ludzie nie zdają sobie sprawy z obciążeń fizycznych i psychicznych, jakim poddajemy swe ciała od pierwszego gwizdka w sezonie
1
Gdy grał w Detroit typowany był na następcę Jordana, mimo iż było to na długo przed tym zanim MJ powiedział swoje ostatnie słowo w NBA. Dzięki wszechstronności porównywano go również do Pippena. Ceniem na karierze tego zawodnika położyły się kontuzje kostek. Mimo iż, z perspektywy czasu, jego kariera była udana, to świetnie wpisuje się on w typ zawodnika “coulda-woulda-shoulda-been”, jak inni gracze w tym zestawieniu.
[vsw id=”8657ra4EBDg” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]
czytaj dalej >>
Pierwszy lepszy, który przychodzi na myśl to Greg Oden.
Szkoda Tracy’ego, mógł wygrać ze Spurs.
Obyśmy w podobnym tonie w ciągu najbliższych kulku lat nie musieli wypowiadać się Derricku Rose, czego osobiście bardzo mu nie życzę. Wiele zmarnowanych talentów, taka jest niestety ciemna strona sportu.
Landon Turner, świetnie zapowiadający się PF, którego karierę powstrzymał wypadek samochodowy i paraliż. Mimo to wybrany z ostatnim numerem przez Celtics Reda. Ma nawet dwa mistrzowskie zegarki Celtics 84 i 86. Dziś jest mówcą motywacyjnym.
Tutaj chciałbym jeszcze wspomnieć Alonzo Mourninga, któremu w karierze przeszkodziły problemy z nerkami.
“Oto kilku graczy, o których nie zawaham się powiedzieć, że mogliby zmienić oblicze ligi, tej ligi, ale poprzez rozmaite kontuzje i urazy…”
“…byśmy nie musieli nikogo dopisywać do tej listy po obecnie trwającym sezonie. D-Rose, Kobe,”
Kobe już dawno zmienił oblicze tej ligi, i jego poziom gry po kontuzji nie wiele może w tej sprawie zmienić.
Sabonis to taki teraźniejszy Greg Oden. Gdyby nie kontuzje G.O to byłby najlepszym centrem w lidze nikt by mu nie podskoczył ale niestety
Mam nadzieję,że za kilka lat nie będziemy wspominać w podobny sposób D-Rose’a.
Jak mi ich wszystkich szkoda… 🙁 Kobe’go strasznie nie lubię, ale życzę mu powrotu do zdrowia. Jak widzę, że ktoś pisze: “i tak nie umie grać”, “dobrze mu tak” to mnie krew zalewa. Mimo, że czuję do niego ogromną niechęć to nigdy nie mógłbym odmówić mu jego talentu i nigdy nie życzyłbym mu źle, a z resztą ani nikomu bym tego nie życzył.
patrzac na Portland to gdyby nie kontuzje to stawial bym ich miedzy Lakers a Celtics w ilosci zdobytych tytulow
Drobna uwaga. Przy Grancie Hillu powinno być cieniem a nie ceniem 🙂 A tak to super artykuł .
FINLEY !!!! 🙂
Niestety, ktoś musi być tym “zmarnowanym”…
Mi najbardziej szkoda T – Maca… Gość miał talent w ataku na miarę Emdżeja… A w sumie nic nie zwojował… Choć miała w tym też udział Jego etyka pracy…
Najbardziej mi szkoda T-Mac’a, Penny’ego oraz Hill’a 🙁
Albo Iverson, który zasadniczo w pojedynkę wprowadził Sixers do finałów? Mimo 183cm wzrostu….
Szkoda mi gości, którzy na pierścień zasłużyli, ale z różnych przyczyn nie założyli go na swój paluch…
Stockton i Malone? Nawet nie rozwijam wątku…
Rose’owi nie życzę tytułu… Niech On będzie wskazówką dla młodych: Warsztat przede wszystkim, nie atletyzm… Co do Bryant’a, nienawidzę gościa, ale szanuję, bo wszystko co ugrał, ugrał sprawiedliwie… W ataku jest wybitny, i bronić potrafi(ł?), tylko błagam, nie równajcie go z Jordan’em, bo Mike był tylko jeden… I to On jest najlepszym wszechczasów moim zdaniem…
świetny kawał historii, dzięki!
Najbardziej szkoda mi Tracy’ego. Jak zaczynałem oglądać NBA to nim i Iverson’em się jarałem na samym początku (nie licząc Bryant’a)
a GILBERT ARENAS agent 0
Gdy widzę T-Maca mojego idola aż mi łezka w oku się kręci. Świetny zawodnik zabrakło tylko 1 pierścienia :/
Darius Miles?
Co to za piosenka z klipu o McGradym ?
@Michju:
Macklemore and Ryan Lewis – Wing$
penny zawsze był dla mnie największym pechowcem.uwielbiałem jego grę jak jeszcze grał na uniwerku.pokazywali to chyba na screensport.pamięta ktoś ten kanał?poza nim sabasa też nie mogę odżałować.podania za plecami,trójki…poezja.do tego zacnego grona dołączyłbym jeszcze larrego birda.i tak swoje pozamiatał,ale plecy nie pozwoliły mu na więcej. oden oczywiście też zastopowany strasznie przez zdrówko,ale nie porównywałbym go do sabonisa.nie ta półka.pozdro