fbpx

Złamane kariery: nieudane powroty po kontuzji graczy NBA

23

#BRANDON ROY (2006-2013)

O stanie jego kolan rozmawiano jeszcze zanim trafił do NBA, bo to zawsze był jego problem. Mimo wszystko, wybrany z numerem szóstym w drafcie 2006 trafił do Blazers i szybko stał się jednym z najlepszych SG w lidze. Wybrany ROTY, później trzykrotnie z rzędu zapraszany do ASG. Niestety, pod wpływem trudów gry w NBA jego kolana szybko zaczęły odmawiać posłuszeństwa. Próbował wszystkiego, nawet PRP (leczenia osoczem bogatopłytkowym) na wzór Kobe Bryanta. Bezskutecznie.

W 2011, po rozegraniu 47 meczów, zakończył karierę. Wrócił na moment do Timberwolves, na rozgrywki 2012-2013, ale trudno nazwać to czymś więcej niż tylko krótkim epizodem po zakończeniu kariery.

[vsw id=”bTY8vQUPCQA” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

#HONORABLE MENTION

Ralph Sampson, Yao Ming, Baron Davis, Jamal Mashburn, Bobby Hurley, Brad Daugherty, Fat Lever, Allan Houston, Jay Williams, Danny Manning, Bernard King, LaPhonso Ellis, Jonathan Bender, Sam Bowie.

I to w zasadzie wszyscy zawodnicy, których chciałbym Wam przypomnieć przy okazji tego artykułu. Jeśli czujecie, że kogoś pominąłem, dajcie znać w komentarzach! Sobie i Wam życzę na nadchodzące Święta, byśmy nie musieli nikogo dopisywać do tej listy po obecnie trwającym sezonie. D-Rose, Kobe, RR9, reszta- wracajcie do zdrowia, chłopaki!

[BLC]

1 2 3 4 5

23 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Obyśmy w podobnym tonie w ciągu najbliższych kulku lat nie musieli wypowiadać się Derricku Rose, czego osobiście bardzo mu nie życzę. Wiele zmarnowanych talentów, taka jest niestety ciemna strona sportu.

    (16)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Landon Turner, świetnie zapowiadający się PF, którego karierę powstrzymał wypadek samochodowy i paraliż. Mimo to wybrany z ostatnim numerem przez Celtics Reda. Ma nawet dwa mistrzowskie zegarki Celtics 84 i 86. Dziś jest mówcą motywacyjnym.

    (0)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    “Oto kilku graczy, o których nie zawaham się powiedzieć, że mogliby zmienić oblicze ligi, tej ligi, ale poprzez rozmaite kontuzje i urazy…”
    “…byśmy nie musieli nikogo dopisywać do tej listy po obecnie trwającym sezonie. D-Rose, Kobe,”
    Kobe już dawno zmienił oblicze tej ligi, i jego poziom gry po kontuzji nie wiele może w tej sprawie zmienić.

    (4)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Sabonis to taki teraźniejszy Greg Oden. Gdyby nie kontuzje G.O to byłby najlepszym centrem w lidze nikt by mu nie podskoczył ale niestety

    (0)
  5. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Jak mi ich wszystkich szkoda… 🙁 Kobe’go strasznie nie lubię, ale życzę mu powrotu do zdrowia. Jak widzę, że ktoś pisze: “i tak nie umie grać”, “dobrze mu tak” to mnie krew zalewa. Mimo, że czuję do niego ogromną niechęć to nigdy nie mógłbym odmówić mu jego talentu i nigdy nie życzyłbym mu źle, a z resztą ani nikomu bym tego nie życzył.

    (4)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Niestety, ktoś musi być tym “zmarnowanym”…
    Mi najbardziej szkoda T – Maca… Gość miał talent w ataku na miarę Emdżeja… A w sumie nic nie zwojował… Choć miała w tym też udział Jego etyka pracy…

    (4)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Albo Iverson, który zasadniczo w pojedynkę wprowadził Sixers do finałów? Mimo 183cm wzrostu….
    Szkoda mi gości, którzy na pierścień zasłużyli, ale z różnych przyczyn nie założyli go na swój paluch…
    Stockton i Malone? Nawet nie rozwijam wątku…
    Rose’owi nie życzę tytułu… Niech On będzie wskazówką dla młodych: Warsztat przede wszystkim, nie atletyzm… Co do Bryant’a, nienawidzę gościa, ale szanuję, bo wszystko co ugrał, ugrał sprawiedliwie… W ataku jest wybitny, i bronić potrafi(ł?), tylko błagam, nie równajcie go z Jordan’em, bo Mike był tylko jeden… I to On jest najlepszym wszechczasów moim zdaniem…

    (0)
  8. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Najbardziej szkoda mi Tracy’ego. Jak zaczynałem oglądać NBA to nim i Iverson’em się jarałem na samym początku (nie licząc Bryant’a)

    (1)
  9. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    penny zawsze był dla mnie największym pechowcem.uwielbiałem jego grę jak jeszcze grał na uniwerku.pokazywali to chyba na screensport.pamięta ktoś ten kanał?poza nim sabasa też nie mogę odżałować.podania za plecami,trójki…poezja.do tego zacnego grona dołączyłbym jeszcze larrego birda.i tak swoje pozamiatał,ale plecy nie pozwoliły mu na więcej. oden oczywiście też zastopowany strasznie przez zdrówko,ale nie porównywałbym go do sabonisa.nie ta półka.pozdro

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu