fbpx

19-0: mistrzowie niepokonani w listopadzie

23

scc

Utah Jazz nie mogą równać się z mistrzami jeśli chodzi o moc rażenia w ataku. Trójek oddają niewiele, asyst zaliczają mało, zazwyczaj są też pobici na zbiórce, ale trzeba im oddać, że bronią świetnie, pieczołowicie obchodzą się piłką i coraz lepiej kontrolują tempo gry. Tak po prawdzie, grają najwolniejszy basket w całej lidze. Jak każda typowo defensywna ekipa próbują wciągnąć przeciwnika w klincz, pozbawić rytmu i liczyć na łatwe punkty po stratach.

Mistrzowie mają czerwony punkt na czole. Każdy zespół próbuje ich zestrzelić, bo zwycięstwo nad niepokonanymi Warriors, to w tej chwili nie tylko chwała, ale ogromny bodziec motywacyjny. Obrońcy tytułu chwilowo nie mogą korzystać ze swej śmiercionośnej broni, jaką jest niska piątka kozaków (Curry, Thompson, Green, Iguodala, Barnes) bowiem ten ostatni skręcił kostkę i chwilowo pauzuje. Jego miejsce zajmuje środkowy Festus Ezeli, w najważniejszych momentach chowający się za tablicą, przyczajony wzdłuż linii końcowej.

Powiem Wam, że był to najbardziej wyrównany mecz mistrzów jak dotąd. Przetrwali. Z bilansem 19-0 poprawiają własny rekord na start sezonu NBA, ale Jazz napędzili im stracha:

> Trzymetrowy Rudy Gobert (13 punktów 11 zbiórek) oficjalnie zaliczył 1 blok, ale nie napisano, że sama jego obecność w polu trzech sekund powstrzymywała chłopaków przed oddawaniem rzutów. Akcje siłą rzeczy przeniosły się dalej od kosza i choć GSW trafili blisko 50% trójek na tablicy wyników wciąż widniał remis!

> Derrick Favors (23 punkty 10 zbiórek) nękał rywali tak spod dziury jak i z pół dystansu (nie chcę bluźnić, ale wyobraźcie sobie nieco twardszą, 6 lat młodszą wersję LaMarcusa Aldridge’a) wiecie, że Favors trafia w tym sezonie 55% z 3-4 metrów (!) dzięki czemu odnajduje się w grze u boku Goberta. A jeśli dodać do tego solidnego jak zawsze Haywarda oraz kreujących Rodneya Hooda i Aleca Burksa (19 punktów) pachniało, a nawet śmierdziało niespodzianką.

I co? W kluczowym momencie 201 centymetrowy Draymond Green (20 punktów 9 zbiórek 7 asyst) najpierw przeskoczył w walce o piłkę Favorsa aby po chwili przepchnąć na zbiórce Goberta. Patrząc na jego energię zmurszały już i zdziadziały Dennis Rodman uśmiecha się gdzieś pośród dymu cygarowego w klubie ze striptizem. Mentalnie ten sam wojownik! Arcy ważne ogniwo mistrzów, bez niego nie byłoby połowy zwycięstw. Każdy wielki zespół potrzebuje swojego “wariata”!

dr

CZYTAJ DALEJ >>

1 2

23 comments

  1. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    Chyba zostałem hejeterem… Miska mi się cieszy widząc Hardena i Howarda wdupiających kolejne mecze i ich bilans. Drummond > Howard?

    (115)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    drummond zdecydowanie > niż howard.
    akcja z 0:37 najgenialniejszy pass tego sezonu swiadczacy o umiejętnosciach curry’ego( ostatnio byla debata ze on to taki sobie asystujacy, ze bardziej scorer – to fakt. ale podanie…) i calej druzynie gsw. osobiscie jestem w szoku!:)

    (-17)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    w HR naprawde sie źle dzieje. Moim zdaniem ta drużyne powinnien objąć Tibs, a tak serio ta drużyna miała by lepszy bilans bez Hardena. Możecie krytykowac Howarda, ale to nie on jest najsłabszym ogniwem

    Co do GSW to co oni wyrabiają rekord Bulls realnie zagrożnony. Mógłbym napisać, że możliwe że potkną się dopiero po 25, ale prawda jest taka, że nawet 76 moga miec dzień konia i rzucac na skuteczności 80%. Takze musza być czujni.

    Nie widziałem mecz Clipsów jeszcze, ale patrzac na box score to ładnie Jordan zaszalał 34 rzuty wolne:D ale 24 zbiórki. ciągle cieszy mnie, że od jakiegoś czasu Lance sie zaczyna odnajdować

    (11)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Coś czuje ze hornets i magia 4 kwart zniesie warriors ale to moje wróżby hahah. Może mi ktoś wytłumaczyć czemu warriors ni mają meczy b2b? Raz chyba w tym sezonie grali. Draymond green mega wszechstronny zawodnik jeden z lepszych steali drugorundowych

    (7)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    @michu Jak to nie mają meczy b2b ? Mieli dotychczas 4 w tym sezonie. Spurs mieli 3 a Cavs tylko 2 mecze b2b. Twoja teoria jest inwalidą.

    (38)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Rdoman

    Czytaj ze zrozumieniem…Green w ekipie Warriors jest tak samo ważnym i nieocenionym ogniwem, jakim był Rodman dla Bulls. I to jest 100% prawda, kozak zawodnik, skarb każdej drużyny.

    (34)
  7. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Patrząc na jego energię zmurszały już i zdziadziały Dennis Rodman uśmiecha się gdzieś pośród dymu cygarowego w klubie ze striptizem- Zajebisty tekst:) Brawo, uśmiałem się konkretnie:)

    (9)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Czy najbardziej wyrównany mecz GSW w tym sezonie to można by się sprzeczać. Z Netsami mieli dużo cięższą końcówke, a gdyby bodajże Lopez trafił z 30 cm od obręczy w ostatniej sekundzie to żadnego rekordu by nie było.

    (4)
  9. Array ( )
    wielmozny pan P 1 grudnia, 2015 at 16:03
    Odpowiedz

    “zmurszały i zdziadziały Dennis Rodman”

    wciąz nie, nadal nie i jeszcze długo nie, najpewniej do śmierci – nie :]
    tacy jak Dennis nie dziadzieją nigdy.

    wg mnie, ten start Warriors sugeruje albo że liga jest tak słaba, albo że oni tak mocni. stawiałbym na wariant pośredni : Warriros są mocni słabością ligi.

    niedawno ex-Bull Ron Harper powiedział, że Bulls z drugiego 3 peatu zrobiliby Warriors do zera. sądzę, ze Pacers czy Jazz, z którymi potykali się wówczas Bull, też zrobiliby Warriors. może niekoniecznie do zera, ale jednak.

    zauważyliście, że w ubiegłym sezonie najwięcej problemów sprawili Warriors Memphis Grizzlies, grający dwójką wysokich graczy, czyli bardzo w stylu 80s i 90s, a częściow także 00s ? przegrali z powodu zdekompletowania backcourtu [w.o Conley w gm1, w/o Allen w last 3 gms]. nie byli zbyt szybscy, nie byli zbyt finezyjni, na papierze wyglądali na mismatch vs szybkośc i wymiennośc pozycji Warriors. a jednak świetnie im szło.

    umówmy się, żeby wygrać z Warriros trzeba ograniczyć Curry’ego i częściow Klaya Thomspona, reszta nie dźwignie cięzaru bez ich udziału.

    dopoki Memphis mieli zdrowego Allena i kuśtykającego, ale na dwóch nogach Conleya [w drugfiej części serii kuśtykał na jednej nodze], prowadzili w serii i szli po zwycięstwo.

    jak wyglądałby Curry i Warriors vs Kyrie Irving w Finals ? nikt nie wie.

    wiemy za to, ze vs Matthew Dellavedova Curry nie mógł się odnaleźć, do momentu złapania kontuxzji przez Australijczyka.

    tak więc,nie przesadzajmy. start piękny, ale ub roczne playoffs przekonały że w best of seven Warriros są do stuknięcia.

    LeBron James podsumował to najlepiej : “Warriors są najbardziej… zdrowym zespołem jaki widziałem w życiu” – cała prawda.

    kluczem do playoffs będzie zdrowie.
    bez kontuzji będąc, jest kilka zespołów, które są w stanie pokonać GSW w serii, na czele z Cavs, Spurs i Memphis.

    regular season ma to do siebie, w obecnej NBA, ze jest w niej od jasnej ciasnej słabych albo nijakich zespolów, a nawet niektóre silne są po prostu psychicznie niedowarzone [Rockets, Clippers], przez co marnują potencjał swoich technicznych możliwosci.

    przykro powiedzieć, ale to jest bardzo słaba NBA. zaraz mi stuknie 26 lat spędzone z ligą i serio, tak słabej konkurencji chyba jeszcze nie widziałem, nawet w sezonach w których Jason Kidd prowadził Nets do Big Finals.

    przy całym respekcie dla Warriors, sądzę że w znaczącej mierze ich siła wynika ze słabości NBA, a zeszłoroczny tytuł z powodu kontuzji kluczowych dla matchupów zawodników rywali [Memphis, Cavs], dzieki którym odbudowywali się zarówno sam Stephen Curry jak i cała gra Warriros. nie ma tajemnicy, że ich sukces to flow, tempo, płynnośc gry, nie popsute ofensywnymi ponowieniami, wysokim procentem z gry i licznymi ofensywnymi zbiórkami etc. rywala – zaskakują i działają na korzyścmistrzów.

    a kluczowy jest curry, bez neigo ofensywa Warriors nie istnieje jako twór wygrywający.
    sam Curry nie jest nazbyt szybki i silny, nie ejst też wysoki. rzut owszem, ale zanim do niego dojdzie, można go upilnowac. Dellavedova pokazał jak, a nie jest to wybitny defensor, po prostu dorównywał Curry’emu szybkością, b ył zadziorny i nie ustępował. starczyło, dopoki noga nie siadła.

    niski skład Warriors.
    wszyscy ich rywale grali wysokim graczem, nikt nie zareagował schodząc do tak samo niskiego smallballa. dowodzi to, ze należy grać swoje, ale trzeba mieć wysokiego któruy coś umie. jak się ma Howarda czy Mozgova, to niewiele z tego wynika. Marc Gasol już hamował zapędy Warriors, Davis też, akurat Nola przeszkodził po prostu brak talentu dosoatecznego i niedojrzałośc.

    obrona Warriors.
    … którątrzeba cisnąć.
    Memphis mogli wygrać tylko własną obroną. nie mieli czym specjalnie cisnąć, więc nie był to test dla m,istrzów.
    cavs – no Kyrie, no Kevin, one man offense.żaden test.
    Rockets – mogliby być, gdyby mieli psychikę dojrzałego zespołu.

    chcę powiedzieć, ze wg tych danych, Warriors są mistrzai i czapka z głowy przed nimi, ale ich mistrzostwo nie tworzy wokół nich otoczki all time team, zespołu niewyciężonego, wyjątkowego etc. Przeciwnie.

    regular season, to zabawa w… regular :]
    wygrywa ten kto jest dobrze zgrany, nie łapie kontuzji i gra swoje wieczór w wieczór.
    pamiętacie Hawks ?
    świetni byli, nie ? a w playoffs zabrakło tego, co w playoffs jest konieczne : superstar bonus, wariantów A game, intensywności pojedynczyhc momentów, umiejętności adaptacji w serii, zdominowania konkretnego rywala, gameplan na serie, a nie na jeden mecz, korygowania [adjustments] co 48 godzin własnej gry i szybkiego rozpracowywania zagrywek przeciwnika, czyli nauki rywala etc etc etc.

    zatem, przy róznych pytaniach dot. Warriors – ich regular season nie będzie żadnym wyznacznikiem ich klasy. liga obecnie ma kilka prędkości, przy czym do tej najniższej należy dobre 70 % zespołów. Warriors wśród tych królików są zaiste wilkiem siejącm spustoszenie. problem będzie z tymi zaledwie 3-4 innymi wilkami, ktore dopiero się będą budzić i szykować na powazne starcie w maju i czerwcu.

    (24)
  10. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @wielmozny pan P

    Hawks w playoffach przeszkodziły też kontuzje Korvera, Sefoloshy i Horforda. Nie chcę ich usprawiedliwiać, bo twoje racje na pewno mają rację bytu, ale jak już chwalić zdrowie GSW, bądźmy konsekwentni.

    Do serii z Memphis: tam był jeszcze jeden aspekt, który pomógł Grizzlies na początku serii – Draymond po raz pierwszy w sezonie wyglądał na pokonanego psychicznie. On jest ich sercem i duszą, bez jego energii, która przechodzi na cały zespół w ich defensywie pojawiają się luki, które nawet bardzo ograniczona ofensywa Miśków potrafiła wykorzystać. Dlatego poza plastrze na Currym i Klayu potrzeba jeszcze fizycznego i psychicznego zdominowania Draymonda.

    Zauważył ktoś, co się dzieje ze Spurs? 3 lata temu Parker był kandydatem do MVP, a Spurs byli jedną z najszybciej i najefektywniej grających ekip ligi. W playoffach odpadli w WCF z Oklahomą, bo ofensywa nie wystarczyła na przyzwoitą defensywę i wybieganych Duranta, Westbrooka i Hardena. Potem Kawhi, Green i Splitter zaczęli pozytywnie wpływać na defensywę, byli oczywiście zdrowsi niż OKC, rezultat – 2 wycieczki do finałów, 1 mistrzostwo.

    W tym sezonie Spurs są w ostatniej piątce pod względem tempa gry i oddają drugą największą liczbę rzutów z półdystansu. Samo dodanie Aldridge’a do składu może i zwiększa liczbę rzutów z półdystansu, ale nie o tyle. No i tempo od tego bezpośrednio nie siada. Popovich i spółka wyciągnęli wnioski z poprzednich lat (kontuzje głównych kreatorów Parkera i Manu + wiek całej Big3) oraz z zeszłorocznych playoffs. Grają bardziej jak Grizzlies niż jak Hawks. Różnica – mają bardziej wszechstronną ekipę. Leonard jak zwykle robi mały krok naprzód w ofensywie, do tego cały czas zamyka najlepszego strzelca przeciwników. Aldridge i David West wgrywają się w zespół, a zespół pozwala im korzystać z ich najsilniejszych punktów – gry plecami i pick’n’pop. Moim zdaniem to oni są pierwszym i najważniejszym kandydatem do zaskoczenia Warriors w playoffach – prędzej oni niż Cavs którzy, jakby nie patrzeć, nie będą w stanie grać tak, jak rok temu w Finałach (przy założeniu, że Kyrie i Love będą zdrowi) – mogą próbować pójść na wymianę ciosów z Warriors i przegrają, bo mają mniej talentu w całej drużynie. Myślę też, że +50, jakie Warriors zaserwowali Miśkom znaczy, że na nich są bardziej przygotowani i wiedzą, co ich ewentualnie czeka – poskutkuje to tym, że Memphis zabraknie ofensywy, aby nawiązać walkę. Spurs potencjalnie mają jedno i drugie.

    Ciekawe, jak to się dalej potoczy.

    (5)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    @wielmozny pan P

    Piszesz to co ja i paru ogarnietych na tym portalu od dawna.

    Warriors wygrali miśka bo byli zdrowi. Curry wielokrotnie był ratowany z opresji przez Igoudale czego dowodem jest mvp dla niego. I niestety masz racje, przyszło nam oglądać słabą ligę. najsłąbszą od lat.

    Bo ile wymienicie zespołow które zasługują na mistrzostwo?

    1. Cavs- to jak Lebron czyni kolegów lepszymi i jak włącza 5 bieg kiedy przychodzi PO.
    2. GSW- no bo maja ten swój small ball no i są zdrowi no i leca ostro z tymi trójkami.
    3. SAS- koszykarska perfekcja.

    A reszta?
    NYK- Melo z wielka kasą i dobrze że łotysz cos gra a tak to wieczny piach.
    LAL- posypani, cyrk objadowy pozegnalny Kobasa.
    LAC- wielcy faceci z psychiką dziecka.
    Houston- Howard z przebłyskami zeszłorocznej formy, i równie dojrzali i psychicznie pewni jak LAC.
    OKC- dwóch walczacych miedzy soba herosów, a zespół gdzieś tam w tleee.
    Atlanta- zgranie jest ale nic poza tym
    Raptors- czegoś wiecznie brakuje.

    Cała reszta to albo przebudowa albo młody zespół który nie zasługuje postawą na miska.

    I powiedzcie mi ze ta liga jest silna. Goscie chca zarabiać dziesiątki milionów rocznie a nie potrafia trafiać, grać zespołowo itd. Nie potrafią bronic goscia który wiadomo ze bedzie rzucał za 3 najczesciej. Nie potrafią mu zniszczyć psychiki? nie potrafia pograć ostrzej, ale przepisowo? Nie potrafią go wkurzyc i sprawic by nie czuł sie pewnie? By czuł oddech na plecach?

    Jesli nie potrafią to ta liga jest po prostu słaba.

    I nie liczcie ze SAS czy Cavs bedą chcieli za wszelka cene ich pokonac. Po co? Zeby nacieszyc gawiedz? Dla nich jest to dobre. Niech GSW sie wystrzelaja, najlepiej złapia kontuzje, spadek formy przed PO. SAS i Cavs to wytrawni gracze ktorzy zdejmuja okulary dopiero kiedy rozpoczyna sie prawdziwa rozgrywka.

    Liga powinna coś zrobić. i to szybko. Muszą uzdrowić NBA. Sprawić by mniej było posterów, dunków, kontr a wiecej obrony. Dlaczego? Bo ludzie się znudzą. Pojade kontrowersyjnie: Wspominanie rekordu Bulls jest fajne, ale chcielibyscie ogladac ligę gdzie jeden zespół tak dominuje?

    Nie macie dość Cavs w finale? Ja ich lubie ale czy to nie nudne ogladac cały sezon, całe PO by w finale i tak zobaczyć Cavs vs gsw albo sas?

    No wlasnie.

    (5)
  12. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @Bruniak Od dwudziestu lat jak pasjonuję się NBA nigdy moja ulubiona drużyna nie sięgnęła po mistrzostwo. Zawsze w prasie czy na portalach najwięcej informacji było poświęcone Bykom, Jordanowi, Lakersom Kobe, Lebronowi i Heat…teraz jest czas Golden State śrubują rekord, być może tworzy sie wspaniała historia – daj się tym nacieszyć 🙂

    (1)
  13. Array ( )
    Odpowiedz

    Wiadomo dla Cavs i SAS myślą tylko o playofach ale bez przesady to nie jest gotowa machina która jest gotowa do wystrzału. Muszą się zgrać. Sam Pop mówił, że ofensywa powinna już dobrze funkcjonować dopiero gdzies w marcu. A w Cavs Lebron uczy odpowiedzialności za wynik jak i wygrywania cala drużynę. Bo nie wyobrażam sobie kolejnych takich finałów. Chociaż wiem, że kontuzje kluczowych gracz zmusiły go do takiego stylu.
    A co do oceny Warriors to wszystko prawda ale też nie można przesadzać, że tu kontuzje czy coś tam. Mają zdrowy skład, mają sposób na gre, atmosfera dobra, nic tylko wygrywać.

    (2)

Skomentuj slurpee0 Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu