fbpx

Boston Celtics dominuje Miami | chcą przejść do historii NBA playoffs

49

WTMW.

Heat 97 Celtics 110 [3-2]

“Miami’s playing a little shorthanded” – mówi komentator w relacji. W istocie, w grze nie biorą udziału kontuzjowani:

  • Gabe Vincent – skręcona kostka
  • Tyler Herro – złamana kość śródręcza
  • Victor Oladipo – uszkodzona rzepka kolanowa

Problem polega na tym, że wszyscy trzej pełnią/ pełnili w zespole Miami podobną rolę. Potrafili wykreować dla siebie akcję, zaatakować kozłem, rozegrać pick and roll, to przede wszystkim, stanowili także zagrożenie bez piłki. Herro to człowiek na poziomie 20/5/4 w meczu. Fakt, że o jego absencji nie gadamy od paru tygodni to zasługa między innymi świetnej gry Vincenta, średnio 17.5 punktów na 50% skuteczności zza łuku w czterech meczach z Bostonem. Oladipo (średnie 10/3/4) kontuzji doznał w pierwszej rundzie z Milwaukee, a przecież on także miał stanowić wentyl bezpieczeństwa, jako gracz two-way.

Na placu boju “na rozegraniu” pozostaje weteran Kyle Lowry, który w wieku 37 lat ma zbyt wiele na talerzu w tym momencie, grając półtora miesiąca co drugi dzień na poziomie intensywności playoffs zaczyna niedomagać, nie dowozi wyników, ani jako playmaker, ani strzelec. Dziś cztery straty i tylko jedna asysta, a gdy Marcus Smart wyjął mu piłkę w koźle, można było kończyć mecz. Przynajmniej tak to odebrałem. Bo jeśli tyły masz niezabezpieczone i nie możesz ufać nawet najbardziej doświadczonemu chłopu, próżno myśleć o egzekucji na wysokim poziomie. Wszystko w ekipie Erika Spoelstry działało dziś w trybie awaryjnym, odważniejsze niżby sobie tego życzył podania i decyzje z piłką musiał z braku laku podejmować Caleb Martin, kończyło się kolejnymi stratami.

Tajnym składnikiem, człowiekiem mającym dodać Miami przede wszystkim energii witalnej i dynamiki był dziś Haywood Highsmith, kolejny pominięty w drafcie zawodnik o “dobrym charakterze”. Skuteczność zaprezentował owszem (15 punktów 3/4 zza łuku) pozwala w większej mierze przejmować zasłony, ale jeszcze raz, bez przyzwoitego “guard play” tak silnej (i zdeterminowanej) ekipy jak Boston zbić nie sposób. No i właśnie… Boston rozpalony od wejścia. Skupienie na twarzach, oczy przymrużone, żwacze naprężone, bicepsy i łydki zarysowane. Oto historia pierwszej kwarty:

  • 6-0 w stratach
  • 4-0 w przechwytach
  • 7/12 zza łuku Celtics
  • 12 punktów Jaysona Tatuma, 3/3 zza łuku Derricka White’a
  • 35:20 na budziku

Do przerwy:

  • 33:12 z linii rzutów za trzy
  • 13:0 w punktach z ponowienia
  • 17:9 w punktach po stracie rywala

Reszta to historia, całkowita kontrola po stronie C’s:

Dobrze piszecie na discordzie, gdyby nie przekrój całego sezonu, za ten konkretny występ dało się Boston lubić, wręcz podziwiać. Tak odpowiada na przeciwności zespół kalibru mistrzowskiego. Szkoda mi absencji Vincenta, ale zdaje się, że Spoelstra wie, co robi. Kolejna gra w Miami to tzw. all-in po stronie South Beach. Celtics są najlepsi gdy “defense leads to offense”. Uwielbiają lecieć z michą pełną wody i wylewać ją za kołnierz rywali. Tam nie ma skomplikowanych setów, asyst tyle, co kot napłakał (23) ale gdy obrona jest na poziomie i trójka siedzi (16/39 = 41%) jest zielono. Zamiast doszczętnej kapitulacji, mamy zatem serię!

Co się zmieniło?

Poza osłabieniem “guard play” Miami? Robert Williams coraz sprawniej przejmuje zasłony! Bardzo się zrobił niewygodny w tym zakresie, wręcz zaskakuje sprawnością kończyn dolnych. Jimmy myśli przykładowo, że ma otwartą trójkę, pyk – piłką zamiast do kosza trafia w dłoń skaczącego do bloku Timelorda:

Marcus Smart szaloną presją na piłkę (bardzo słusznie w tym wypadku) ustawia standard intensywności dla całej ekipy. Bam Adebayo (16 punktów 6 strat) znów stał się niepewny, Celtics fajnie wykoncypowali, że nie można mu pozwolić obracać się twarzą do obręczy. Tyłem do kosza traci wartość jako strzelec, czuje się niepewnie i to widać. Dziś miało wiele okazji zaatakować jeden na jeden mniejszego obrońcę, ale Hakeem Olajuwon w nim nie zagrał, czyli błyskawiczne decyzje i atak obręczy…

Co dalej?

Jimmy (15 punktów 5 asyst 10 oddanych rzutów) obiecuje zwycięstwo w kolejnym meczu. Sprawdzam kursy, Boston jest trzypunktowym faworytem. Czyżbyśmy byli świadkami historycznego przełamania serii 0-3? Wy mi powiedzcie, haha.

Fakt: drugi kolejny mecz Miami nie potrafi przełamać granicy stu punktów. W ataku pozycyjnym nic się nie układa. Z tego rodzaju skutecznością rzutów dystansowych Bostonu (drugi raz ponad 40%) zwyczajnie nie są w stanie się mierzyć.

Podziękowania dla Patronów: B.Bucz / M.Kuch / Robert S – dziękuję Panowie, kłaniam się. BG

49 comments

    • Array ( [0] => administrator )

      Boston? Przy tej przewadze warunków i talentu po pięciu meczach powinni być dawno w NBA Finals. Może być tak?

      (98)
    • Array ( )

      PL
      A po co pisać o jednej z 2 najbardziej utytułowanych zespołów w NBA (renoma to główny argument ciągłego pisania o Lakers)? Po co pisać o Celtics skoro jest się fanem Lakers? Aż szkoda że nie dało się czegoś wepchnąć o LeBronie bo nie takie rzeczy już były.

      Jak można było wyszydzać Boston to było o nich więcej. Jak odpadną to będzie osobny artykuł jak to się skompromitowali i jak to trzeba zaorać wszystko. A najlepiej to wywalić z NBA i nie będzie się trzeba zmuszać to pisania o nich.

      (8)
    • Array ( )

      @admin
      trochę nie masz racji z tym Bostonem …… piąty mecz był dziś , więc to nie tak dawno 😉

      (1)
  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Ja bym się tam cieszył z wygranej Bostonu w tej serii i to nie dlatego, że jestem ich fanem, ale wydaje mi się, że w finale w konfrontacji z Denver mają więcej argumentów, dzięki czemu seria między tymi dwoma drużynami byłaby atrakcyjniejsza. Miami miałoby większe szanse z Denver, gdyby rzeczywiście wygrali to 4-5 meczach, więc jeśli im się rzeczywiście powiedzie, to będą na maxa obciążeni fizycznie. Idąc tym tropem, wolę Boston w finale, a dodatkowo dokonaliby niemożliwego, wygrywając serie po stanie 0:3.

    (32)
    • Array ( )

      I piszę to tylko ze względu na jakość widowiska w wielkim finale, bo jestem przekonany o wygranej Denver i MVP dla Jokica 😀

      (26)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    nie trawię izolacyjnej gry Bostonu, cały sezon, i całe PO lecą 1vs1, obrzdlistwo. A jednak cieszy mnie ta wygrana, dzieje się, i ma się dziać!

    (12)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Miami wygląda jak w sezonie zasadniczym. Średni Bam, unikający odpowiedzialności Jimmy, Lowry potykający się o własne nogi, koszykarski emeryt, brak głębi i energii. Celtics i Miami mogą zapisać się w historii, jako największy comeback i choke. Dla Heat Game 6 to G7… inaczej mogą rezerwować Cancun

    (24)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Może jeszcze będzie na to czas jak zrobi się 3:3, czego wszystkim nam życzę, ale prosiłbym wówczas o artykuł/notkę o seriach kiedy z 3:0 zrobił się remis. A może było już pisane na ten temat…

    (2)
    • Array ( )

      Z kolei ja mam nadzieje ze admin nadal będzie prowadził swoją własną stronę po swojemu, dzieki czemu taki przegryw jak ty bedzie mógł zostawić rzyga w komentarzach.

      (-4)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Mnie ciekawi od strony psychologicznej na ile ten prześmiewczy gest Butlera w stronę Horforda z braniem czasu wpłynął na mobilizację Celtów i podrażnienie ich ambicji. Jimmy od wynoszenia pod niebiosa może stać się twarzą historycznej kompromitacji (mimo tej całej przewagi talentu Bostonu) i to na zawsze już naznaczy jego karierę i dziedzictwo.

    (-8)
    • Array ( )

      Tak tylko ten gest nie był zapoczątkowany przez jimmiego a jedynie odpowiedzią na prowokację horforda chyba w meczu nr 2 po serii kilku punktów Bostonu

      (12)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Po tym co sie dzieje w tej serii można stwierdzić ze kto nie wejdzie do finału to i tak wygra denver. Ograli do zera lakers którzy ograli aktualnych mistrzów i są w końcu zdrowi. Dodatkowo jokic został okradziony z mvp i teraz jak zdobędzie mvp finałów to zagra tym co go okradli na nosie. Swoją drogą dziennikarze nie powinni mieć głosu w sprawie jakiejkolwiek nagrody w nba. Chyba ze tymi dziennikarzami byliby sami byli zawodnicy nba

    (3)
    • Array ( )

      Perkins jest byłym zawodnikiem i jednocześnie jedną z ostatnich osób, która powinna mieć prawo głosu.

      (10)
    • Array ( )

      Lakersi wcale nie byli tak silni, bo mimo wielkiego supportu ligi przegrali z Denver do zera! Denver udało się to co nie udało się GSW – wygrać z LAL, których szóstym graczem byli sądziownie. Za to mam trochę żal do Admina, bo nie był obiektywny i nie przeanalizował dokładnie wielkiego wpływu sędziowania na grę zespołu Lakers. Po jednym z meczów LAL-GSW nawet starano się tłumaczyć wielką dysproporcję rzutów wolnych na korzyść LAL sugerując, że GSW rzucało z dystansu … tylko, że w tym meczu GSW realnie więcej rzucało z pomalowanego. Mały kontakt na zawodniku LAL to był faul, duży kontakt na zawodnikach GSW i brak gwizdka – teoretycznie nie da się tak wygrywać. Jednak Denver pokazało, że mimo wszystko to możliwe i mimo przewagi 5vs6 wyczyścili serię do zera. Wielki szacunek za to.

      (11)
    • Array ( )

      @Lapidarium
      Wiesz co Jokic powie jak wygra mistrzostwo i zdobędzie MVP finałów?
      Pewnie coś w stylu: “…No trudno… to dla mnie nic nie znaczy…”🤣

      (4)
    • Array ( )

      @Veenn
      Dobry i obiektywny opis tego, co działo się w serii LAL vs. GSW. Szacun.

      (6)
    • Array ( )

      Soryy nie pomyślałem o perkinsie z niego byl taki zawodnik jak dziennikarz obecnie

      (1)
  7. Array ( )
    Kiedy ci się chce. 26 maja, 2023 at 13:28
    Odpowiedz

    Boston walczy w obronie. Są napastliwi.
    No i im celność drgnęła.

    Jak ich ego nie pokona, to mogą wyciągnąć serię.

    (24)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Postawie odważną tezę : z formą wczorajszą white’a 18 baner by już wisiał w Bostonie
    Co myślicie?

    (-4)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Dla uciechy poczytałem komentarze pod artykułem po meczu na 3:0, że coś tam Butlerowi koło ch*** lata i tak dalej 🙂

    (12)
    • Array ( )

      Równie dobrze można by tak opisać LeBrona który dostał sweepa. A jednak nikt tego nie robi. Więc może Butlera też nie wyśmiewajmy?
      Z o wiele gorszym zespołem wciąż jest w grze.

      (6)
    • Array ( )

      e tam pie**lenie, do finału niech awansuje po prostu lepszy. Prawdę mówiąc nie widzę przegranej Denver, ale tak samo nie zakładałem że Miami zleje przeciwników i będą w finale konferencji. To jest NBA, wszystko może się zdarzyć, sędziowie, kontuzje i już wynik na tablicy jest inny niż spodziewany

      (1)
    • Array ( )

      Boston jest za krótki na Denver.
      Miami w sumie też ale bardziej zasługują.

      (0)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Pisałem ze boston pod presją potrafi grać a jimy juz puchnie pod presją nie jest lideremjuz im nie idzie i jimy może parzyć kawe conajwyżej pod presją. miami OUT. Boston przejdzie do finału. Urwali im już 2 mecz zaraz 3 i 4 no niestety admin posyp głowe popiołem.

    (-16)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Miami dało ciała w drugiej połowie meczu nr 4, za szybko uwieżyli w zwycięstwo, spuścili z tonu i zamiast dowieźć zwycięstwo to wygląda na to, że dostana w papę w całej serii, bo momentum jest po stronie Bostonu. 3-4 największy choke w historii. Nikt już po latach nie będzie pamiętał walecznego Jimmiego, tylko że jako jedyny dał sobie wyrwać finał prowadząc 3-0.

    Ogólnie gra Bostonu średnio mi się podoba. Walą te trójki, a wszystko zaczyna się tutaj od dobrej obrony. Jak odpuszczają w obronie to nie mają później dobrych pozycji do rzutu. Troche mi tu Houston Hardena za najlepszych lat przypominają, a w pamięci po tamtych Rockets najbardziej pozostał choke 0-27 rzutów za 3 z rzędu i przegrana z Golden State w finałach konferencji.

    (8)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Ja 3mam kciuki za przebudzenie Miami i powrót do gry jaką prezentowali w game 1,2,3. Gdyby Boston wygrał 4:0, 4:1, to ok, ale w tej sytuacji się im wg mnie nie należy. Zwłaszcza ten fejm po wyjściu z 3:0 jako jedyni. Oni maja wszelkie powody by to wygrać, ale jadą (jechali) na pól gwizdka. W Miami zaś za chwile będzie musiała na boisko wejść sprzątaczka, ale będą walczyć. I temu właśnie kibicuję, bo to się oglądać chce!
    GO Heat!

    (3)
  13. Array ( )
    Odpowiedz

    Pierwsza piątka Bostonu dzisiaj zagrała maksa, ławka tylko statystyczne minimum. Szczęście w nieszczęściu jest takie, że kibicuje i Bostonowi i Miami. Myślę, że to ważna informacja dla Was.

    (-2)
  14. Array ( )
    Odpowiedz

    Boston może i wygrał 2 mecze z rzędu ale… oni musieli to wygrać. Miami startowało z przegranej pozycji od samego początku i jakoś na przekór losowi są w finałach konfy. Reszta “nominowanych” do mistrzostwa już dawno trzyma podbierak na rybach Panu MVP sezonu zasadniczego😉
    Nie zapominajmy o tym, że póki co to Miami wygrywa, a wielu tu już wróży sukces Bostonu. Nieważne, co komu się należy, co myślą bukmacherzy i jak bardzo byśmy nie cisnęli Jimsonowi wraz z ekipą… Butler może miec po prostu inne plany😅
    Wydaje mi się, że Jimmy po prostu będzie musiał wejść znowu na ten swój elitarny poziom (po raz który to już?). Bo mu się chce i dobrze jak widać się przy tym bawi.

    A Boston? Tatum nie dorasta do pięt (póki co) Butlerowi, a Brownowi życzę albo przeprowadzki, albo transferu Tatuma.
    Miami w 6✌️

    (1)
  15. Array ( )
    Odpowiedz

    Najwazniejsze:
    Wszystkim Koszykarskim Mamom, jeśli tu są i czytają, tym które nas wspierały i wspierają w koszykarskich zmaganiach bez względu na wiek, a może nawet i same grają- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO W DNIU ICH ŚWIĘTA😁

    (12)
  16. Array ( )
    Odpowiedz

    mindset

    Miami przy 3-0 straciło koncentrację, Boston przy 0-3 przestał odczuwać presję, w g6 rzeczy powinny się wyprostować, Heat będą już czuli rangę wydarzenia, a Boston znów zacznie się bać potencjalnego zwycięstwa w serii; w tym momencie, zazwyczaj seria opiera się już o liderów: więc Heat czekają na Butlera, on pierwszy powinien się ogarnąć z tego letargu, żeby ich zainspirował, poprowadził i wziął losy meczu w swoje spracowane dłonie, zaś Boston czeka na Tatuma, który musi im wygrać choć jedną grę w tej serii, którą jeśli nie tę, na dziś, najważniejszą, aby potwierdzić status go to guy na miarę czołowej pozycji w hierarchii całej ligi, kontynuatora tradycji Birda, Havlicka czy Pierce’a

    tak czy owak: zrobiła się seria, ciekawe na ile starczy paliwa Celtom, gdyż nie przypadkiem nikt dotąd nie wrócił z 0-3, albo mało kto?, żeby wygrać cztery eliminatory z rzędu, obronić cztery meczbole, trzeba mieć, obok fury szczęścia i otumanionego rywala, niesłychaną odporność psychiczną, radząc sobie ze świadomością swego położenia i minimalnego marginesu błędu, albo psychiczny defekt, czasowy lub stały, przez co uzyskuje się zdolność zapomnienia o przepaści pod nogami i linie wyłożonej skórkami od banana, dzięki czemu w całości mozna skupić się na technice i taktyce gry, realizując cele z zimną krwią godną mrocznego kilera

    (7)
  17. Array ( )
    Odpowiedz

    Ależ to by była katastrofa jakby Heat z takiego niesamowitego runu w playoffach, stali by sie pierwszą drużyną w historii, która zmarnowała prowadzenie 3 – 0. Nikt by nie zwrócił uwagi na to gdyby Boston od początku grał swoje i wygrali serię 4:1, 4:2. A tak to może dojść do smutnego blamażu Heat.

    (6)
  18. Array ( )
    Odpowiedz

    Heat są w opałach, ale liczę, że heroiczną pracą w G6 zakończą serię. Oba mecze Boston wygrał z dużą przewagą i co najważniejsze uwolnili atak, przy okazji wymuszając na Miami więcej strat. Brak Gabe był bardzo widoczny bo Lowry nie dojechał na mecz, ale Duncan Robinson zagrał świetne zawody (18 punktów i 9 asyst przy zaledwie 2 trafieniach zza łuku). Horford znakomity, Smart i White trafiający rzuty, wchodzący na 4-5 metr i kończący floaterami, Brown i Tatum wywierający presję. Tak grający Celtics to faworyt do pierścienia. Oby Heat znowu stłamsili ich w Miami, bo na G7 może im już zabraknąć pary w kotłach. Wczoraj Boston ich zdemolował, a wynik nie oddaje przewagi jaką osiągnęli, od 5 minuty Celtics prowadzili dwucyfrową różnicą punktów, mimo że Heat całe spotkanie rzucali na skuteczności około 50 z gry i 40 za 3.

    (0)
  19. Array ( )
    Odpowiedz

    Celtowie to wygrają. Siła talentu i siła siły. Każda wygrana Miami w tej serii była wyjątkowa, na wyrost. Teraz wszystko wraca do normalności. JB musi dokonać tego, co zrobił z Mill. Chyba niemożliwe.

    (3)
  20. Array ( )
    Odpowiedz

    To piękne co zrobili Heat. Hart ducha i przywództwo Jimmiego zapisują się w annałach; ale obecne osłabienia mogą dać niestety historyczny comeback Celtom.
    W finale, żadne z powyższych zespołów, Heat nawet bardziej nie mają szans z Nuggets.
    Kibicuję dalej underdogom, ale chyba zdrowi Cs dali by bardziej widowiskową serię finałową… chociaż ten Jimmy to jest kozak 😉

    (0)

Skomentuj WIDOWISKO Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu