fbpx

Uncle Drew wraca; Al Jefferson vs KFC; wielki sukces Litwinów

15

Al Jefferson vs KFC

Jego najlepszy sezon przypadł w 2013/14. W minionym wyraźnie osłabł choć wciąż jest kozakiem w grze tyłem do kosza. Ma ogromne dłonie, słoniowate ciało i warsztat techniczny, który z powodzeniem pozwala grać mu 1-na-1.  70% jego ataków pochodzi z odległości 3 metrów od kosza i bliżej, tyle że do skutecznego “wymanewrowania” obrońcy potrzeba mu miejsca i czasu. Problem w tym, że dzisiejsza NBA to w głównej mierze rzuty trzypunktowe, błyskawiczne przenoszenie akcji na połowę rywala oraz elementy obrony strefowej. Gracze jak Big Al odchodzą do lamusa. Technika i słoniowaty styl gry są w cenie pod warunkiem, że zawodnik:

1/ stanowi zagrożenie także z dala od kosza, czyli nie stanowi zakały w środku
2/ koledzy rzutowo są w stanie zapewnić mu warunki do pracy na low-post
3/ biega

* Z punktem pierwszym nie jest wcale tak źle, skuteczność Jeffersona zarówno z bliskiego jak i dalekiego półdystansu to bardzo solidne 40% i to na przestrzeni całej 11-letniej kariery.

* Punkt drugi to już zmartwienie kierownictwa Hornets, zeszły sezon wypadł fatalnie: rasowymi strzelcami nie są z pewnością ani Gerald Henderson (już pożegnany), ani Kemba Walker. Michael Kidd-Gilchrist lepiej, żeby w ogóle nie próbował rzutów zza łuku, a wielka nadzieja Lance Stephenson (pa, pa) trafiał na poziomie… 17%! Dziś klub z Charlotte reprezentują m.in. Nicolas Batum (ostatnio bez formy, ale sezony na poziomie 40% za trzy już miewał), Jeremy Lin (37%), Jeremy Lamb (34%) a także potrafiący rozciągać grę wysoki rookie Frank Kaminsky .

* Nad punktem trzecim musiał już pracować sam Al i o tym właściwie chciałem Wam opowiedzieć.

Zgubiłem około 10 kilogramów masy. Okazało się, że jak tylko poprawisz dyscyplinę żywieniową, utrata kilogramów przychodzi łatwo. Wyrzuciłem z diety cukier i skrobię. Dbam o ciał. Musiałem zmniejszyć obciążenie kolan, poprawić dynamikę względem ubiegłego sezonu. A dziś? Kiedy tylko widzę w telewizji reklamę KFC, przełączam kanał.

1

[vsw id=”v6g3fCTvfOE” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

CZYTAJ DALEJ >>

1 2 3

15 comments

  1. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @ejkej No nie wiem czy wywalać w błoto skoro na piłkę nożną chodzi dużo więcej osób niż na kosza i raczej tak zostanie ponieważ w piłkę można grać wszędzie a w kosza przy obecnej ilości boisk nie ma szans żeby ten sport był bardziej popularny

    (10)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    A czy przypadkiem DMC nie miał dołączyć do przygód Uncle Drew?

    A to, że poziom polskiej koszykówki jest taki, a nie inny wynika z historii. W latach 70′ osiągaliśmy ogromne sukcesy w piłkę nożną i każdy ojciec wychowany na tych sukcesach zaszczepia swojemu synowi miłość do piłki nożnej. Sam zaczynałem w klubie piłkarskim. Zauważcie, że jak dziecko się rodzi z dobrą motoryką [nie ukrywajmy, to w większości kwestia genów] to może osiągnąć sukces w każdym sporcie, ale co wybierze w Polsce? Koszykówkę z której się utrzymuje w Polsce poniżej 200 ludzi czy piłkę nożną, którą kocha cała Europa, a nawet z pensji pierwszoligowego klubu piłkarskiego w Polsce można godnie żyć [czyt. dużo większe szanse na sukces niż w przypadku koszykówki]. Człowiek się nie rodzi z pasją do sportu, przekonuje się do niego wraz z sukcesami, słowami innych. Jak taki 6 latek jest prowadzony przez ojca za rączkę na trening piłkarski i strzeli gola, po czym dostanie pochwałę to wiadomo, że spodoba mu się. Po co ma grać w kosza, w którego nie grają jego rówieśnicy? Jedyny sposób na poprawę gry reprezentacji to popularyzowanie koszykówki wśród najmłodszych roczników, ale marne szanse, gdy wszędzie [mówię na przykładzie moim- czyli Warszawy] są bilbordy z naborami młodzików.. Koszykówka w Polsce raczej nie rozkwitnie, chyba że urodzi nam się jakiś Jordan, który zdominuje NBA, poprowadzi nas do sukcesów międzynarodowych i dopiero małolaty zapragną być jak on. Małolaty potrzebują idoli- każdy z nich na treningu nosi koszulkę Messiego lub Ronaldo lub nawet Lewandowskiego. W Polsce nie ma gdzie dostać koszulki Gortata [mówię o sklepach fizycznych], a w telewizji nie idzie nigdzie obejrzeć jego akcji, podczas gdy co chwila nadawane są magiczne bramki Messiego. A jak już nam się ten Jordan urodzi, to trzeba się modlić, by swojego potencjału motorycznego nie zmarnował na piłkę nożną bądź ręczną.

    #we Believe.

    (36)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    @majkel93
    U mnie w miescie jest wiecej boisk do kosza, niż pilki noznej. Jednak na boiskach do kosza nie widuję nikogo, oprócz starych wyjadaczy tzn. panów po 50

    (11)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Dlatego właśnie tak doceniam strasznie krytykowanego MARCINA GORTATA…..może i nie zagrał na poziomie,którego oczekiwali od niego kibice,ale czy choć część “znawców” koszykówki za których sie tak wszyscy uważają widzi jego wpłw na rozwój basketu w Polsce ? To Marcin wyszedł do dzieciaków i wymyślił swoje campy…to on organizuje mecze charytatywne dla dzieci osieroconych przez żołnierzy…to ten Marcin któreemu tak się dostało po Eurobaskecie…dlatego doceńmy go i bądźmy częścią budowania tej lepszej przyszłości basketu w naszym kraju a nie dysktujmy wiecznie o tym co jest złe…amen,pozdro ! MARCIN DZIĘKI ŻE JESTEŚ ! SZACUNEK !

    (29)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    W polsce nie ma podstaw dla koszykówki.

    Nie ma zaszczepionego tego podejscia które jest w piłce nożnej.

    W piłke nożna gra każdy. Od dzieciaka na wsi kopiącego w klubie po pracy do chłopaczka w miasteczku kopiącego z najlepszymi w okolicy po graczy 4 ligi kopiącymi w miescie.

    Jest ta mimowolna selekcja. jestes dobry idziesz wyżej, ale wciaz jesli nie to możesz zostac i grac sobie w okręgówce, w 5 lidze w miasteczku. I jest.

    A w Koszykówce polskiej nie ma zaplecza, dzieciaki nie graja od małego, a jak gra to mały promil dzieciaczków który do tego jest źle prowadzony. Znaczy prowadzony jest dobrze, bo jak trener ma do wyboru dzieciaki z których któryś coś potrafi a inny nie to on nie moze czekać bo może coś się rozwinie.

    W piłce nożnej do zespołu z 2 czy 1 ligi nie trafiaja w wieku 15 lat przypadkowe osoby które chcą sobie pograć, idą goscie ograni w innych klubach mniejszych, którzy udowodnili że sie nadaja.

    Ale jak juz pisałem, nie da się u nas ponieważ koszykarze poza Gortatem nic nie robią by bylo lepiej.

    A co do boisk to jest żalosnie. Orliki z rezerwacjami, gdzie na boisku do kosza graja tez siatkarze i penisisci ktorych nie stac na kort ale sa tacy oh ah ze idą grać w tenisa na tartan:D

    Wiec moze Litwa ma 3 miliony mieszkanców, ale ma tez dobry system szkoleniowy. A u nas z koszykówki nic nie bedzie, wiec cieszmy sie grą i nie stawiajmy wymagan.

    (3)
  6. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    ejkej
    A co ma piłka nożna do tego, że Gortat zamiast grać jak Valanciunas woli gwiazdorzyć w reklamach i hejtować fanów na portalach ?

    (2)
  7. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    zyri12
    To może niech zakończy karierę koszykarską i zajmie się w 200% promowaniem koszykówki w Polsce i inwestycją w młodzież 🙂 ??

    Będąc w Polsce będzie miał na to dużo czasu i nie będzie tracił go na gwiazdorzenie i pokazywanie jakim to dobrym graczem nie jest grając piach w Europie.

    (1)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    może się trochę czepiam, ale Litwa nie jest 13 razy mniejsza bo jednak proporcje 312 k do 65, ale pewnie chodziło o mieszkańców z których tych 3 milionów niespełna 10% to Polacy… tak sobie myslę z perspektywy czasu, że to jest kwestia systemu, tradycji którą zaszczepił Sabonis, ale i wcześniej… Na Litwie koszykówka to druga religia w Polsce do takiego miana długa droga. Jeste jednak dobrej myśli trzeba iśc na wybory głosowac mądrze, bo polityka w tym zakresie też nie jest bez znaczenia, a może za 10-15 lat będziemy na poziomie Hiszpanii tak w koszykówce jak i piłce nożnej. Co do piłki noznej to wiadomo, że to bagno w dużej mierze polityczne wiem bo byłem sędzią piłkarskim przez krótki okres i właśnie z tego powodu z tego zrezygnowałem (swoją drogą ciekawa przygoda). Kto wie może się okaże że to Nasze dzieci odmienia los Polskiej reprezentacji w koszykówce

    (-1)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Zauważcie ciekawą zależność. W NBA było trzech Polaków (nie wiele wiem o tym czwartym z prehistorii 😉 ) Każdy z nich był rosłym centrem. I to jest jeden z głównych problemów. Selekcja młodych adeptów na podstawie wzrostu. Może napisze cos z własnego doświadczenia.

    Zainspirowany koszykówką poszedłem na trening w swoim ponad 120 tysiecznym miescie. Mając już ogarniete pewne podstawy. Sporo było tam osob, trener chyba zaniepokojony po tym wlasnie treningu dosłownie pożegnał się z 7-8 osobami, kazdy z nas nie mial wiecej jak 185 cm. Pozostawił m.in. kolesia który ruszał się jak słoń, nie potrafil oddac prostego rzutu o tablice czy dosc sprawnie przebiec pol parkietu. Juz od podstawowki mowiono ma niego “Kwazi-moto”, ciągle przygarbiony i ślamazarny. Aleeeee miał ok. 195 wiec dano mu szanse którą ostatecznie spierd*lił. I tu cały problem. Na siłe szuka sie wysokich nie dostrzegając potencjału niższych graczy. Kto wie ilu mielibyśmy dziś guardów na europejskiej czy nawet amerykańskiej scenie koszykówki gdyby nie wzrostowa selekcja…eh,

    (4)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    @ Curry Steph

    Niestety ziom ale jak nie masz 185 cm to jaki guard z ciebie? Iverson 2.0? Szansa 1 na milion. A trener nie moze ryzykowac i liczyc ze w polsce akurat taki sie trafi.

    Problemem jest to ze ci po 195 cm to sa albo słonie jak sam nazwałeś albo goscie dawani na centra na siłe, bo wysoki.

    Tylko jeszcze jeden problem:

    W usa masz 300 milionów ludzi i sportów w ktorych trzeba wysokich to masz koszykówkę i tyle. W bejsbolu i w futbolu nie musi byc tyle wysokich.

    A w polsce? W koszykówce, siatce i recznej wysocy. A kraj ledwo 35 milionów, zaplecza zero.

    U nas to nigdy nie bedzie działało.

    (-4)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    @Curry Steph Miałem podobną sytuację. W wieku 16 lat poszedłem do liceum, którego szkolna drużyna koszykówki liczyła się w Polsce. Pamiętam, że chłopaki odnosili wtedy niemałe sukcesy. Na pierwszym w-f-ie przyszedł trener, dał nam piłę i powiedział “grajcie”. Po meczu wskazał mnie, żebym pokazał chłopakom jak się rzuca, jak się kozłuje, pochwalił mnie przy wszystkich. Potem zapytałem go czy weźmie mnie do drużyny. Odpowiedział, że jestem za niski. Miałem ok. 178 cm, ale tylko 16 lat, mogłem jeszcze wiele urosnąć…to nic, że świetnie kozłowałem, miałem dobry przegląd pola, niezły wyskok(spokojnie łapałem obręcz) i sypałem trójki jak Curry…dziś mam prawie 190, a całe liceum oglądałem koszykówkę z poziomu trybun. Od tamtej pory praktycznie nie grałem w kosza, załamałem się i straciłem serce do tej gry.

    (6)

Skomentuj pln Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu