fbpx

Arcymistrz szachowy doradcą Danny’ego Ainge’a & NBA nostalgia

60

Zaczynamy od 38-letniego Jana Gustafssona, niemieckiego arcymistrza szachowego. Pooglądajcie trochę, osobiście jestem pod wrażeniem ogromu intelektu tego faceta. W czasie rzeczywistym wygrywa kolejne partie z internautami, opowiada anegdoty, tłumaczy kolejne posunięcia i czyni to w języku, który przecież nie jest jego ojczystym.

Szach mat!

Proponuję przewińcie od razu do 70. minuty nagrania kiedy do gry przyłącza się niejaki OmarLittle07, któremu obok nicku świeci logo Boston Celtics…

Jak tam nastroje w Bostonie? Jesteście gotowi rzucić wszystkie te pieniądze w ręce Isaiah Thomasa? W jakimś sensie facet sam siebie degraduje z powodu swych defensywnych niedociągnięć, czyż nie? Ja myślę tak. Oto co powinniście zrobić: wykiwajcie Cleveland, dajcie im Isaiah Thomasa i Jae Crowdera jeden z waszych 80 tysięcy picków draftu. Weźcie od nich Kyrie Irvinga. Są załatwieni. Prawdopodobnie się nie wydarzy, Cleveland na to nie pójdzie, ale i tak chciałbym to zobaczyć.

Danny Ainge musiał chyba oglądać tę audycję. A może to on ukrywa się pod nickiem OmarLittle07, tak szybko zniknął…

No i właśnie, gracie w szachy? Patrząc na partie Gustafssona dostrzegam jak niewiele sam umiem, ale jakoś sobie radzę. Podstaw uczył mnie ojciec gdy byłem małym dzieckiem. Teraz jak uczę Olka. Za młodu grałem z babcią, rodzicami, młodszym bratem. Trochę w internecie. Wiele lat wstecz lubiłem grać na “kurniku” nie wiem czy ta strona jeszcze istnieje, a mój ranking plasował się w okolicach 1500 elo, czyli klasa C po amerykańsku, jeśli się nie mylę. Do dziś ludzi grający w szachy darzę szczególną sympatią.

NBA nostalgia

Młodzi w szachy raczej nie grają, więc pewnie dawno już przestali czytać. Dla nieco starszych mam niespodziankę, list jaki nadesłał dziś rano czytelnik Wojtek F. Jak się okazuje nie tylko mnie dopada czasem nostalgia za latami 90-tymi, popatrzcie:

Pamiętacie skąd wzięła się wasza miłość do koszykówki? Ja pamiętam całkiem nieźle. Wszystko zaczęło się na początku lat dziewięćdziesiątych. Co zabawne, wcale nie za sprawą sportu, a mody. Mody, która przywędrowała do nas zza oceanu i zaatakowała nasze bazary niczym groźna bakteria. Nagle na bazarach, placach czy innych kramach pojawiły się gadżety związane z NBA. Wszędzie można było znaleźć kolorowe koszulki, czapki czy szaliki. My, dzieciaki urodzone w latach 80′ zobaczywszy te ciuchy, po prostu musieliśmy je mieć!

Pamiętacie dżokejki z drużynami NBA? Jeżeli miały metkę “Startera”, 8 szwów na daszku, to na pewno były oryginalne. Zakupiona czapeczka, nie od razu trafiała na nasze głowy. Najpierw noc spędzała na butelce lub szklance, po to, by daszek wygiął się idealnie! Kto nie miał tak przygotowanej dżokejki, ten nie mógł mówić o lansie na dzielni. Pamiętam, że moją pierwszą czapką z daszkiem z logiem NBA była czapka Phoenix Suns.

Oczywiście wybierając ją na kieleckich bazarach nie miałem żadnego pojęcia na temat klubu. Spodobała mi się kolorystycznie i dlatego ją kupiłem. Niestety mój szpan na ośce nie potrwał długo. Zarówno mi, jak i mojemu przyjacielowi dwóch starszych oprychów zajumało czapki metodą “na wyrwę” i przez resztę wakacji chodzić musiałem z odkrytą głową.

Kurtka Startera

Niebawem nadeszła zima i rodzice chcąc nie chcąc musieli kupić nam jakieś kurtki. Pamiętam, jak do mieszkania wparował mój brat ubrany w kurtkę Charlotte Hornets. Dobry Boże, jakaż ona była wypaśna. Logo na całe plecy, świetnie zgrane kolory. Do tego suwak w logo Startera! Oczywiście jak przystało na młodszego brata, byłem w starszego wpatrzony jak w malowany obrazek i kurtkę musiałem zgapić. Za kupno takiej samej dostałym lepę, więc Tatko zabrał mnie do sklepu i pozwolił wybrać.

Jako, że pojęcie o najlepszej lidze koszykarskiej w owym czasie miałem zerowe, to wybierałem na podstawie kolorów. I tak w moje ręce wpadła czarno-szara kurtka, z wielkim piratem na plecach. Los Angeles Riders! Wtedy nie przeszkadzało mi to, że był to zespół NFL a nie NBA, cholera nie przeszkadzało mi nawet to, że miałem wtedy może z 8 lat, a jedyny dostępny rozmiar to był XL. Miałem swoją kurtkę z suwakiem Startera, wielkim fajnym logiem na plecach i tylko to się liczyło. Ojciec chyba też był zadowolony, bo przez lata, ta za duża o kilka numerów kurtka robiła mi za kombinezon na sanki…

Czas biegł nieubłaganie, a NBA mrugała do nas nie tylko z bazarowych wystawek, ale i z telewizora. Pamiętacie nieśmiertelne “Hej! Hej! Tu NBA!” Włodka Szaranowicza? Pamiętam, jak siadaliśmy po turecku, niemal całym podwórkiem wgapieni w telewizor w pokoju moich rodziców. Jeśli pamięć mnie nie zawodzi, to w poniedziałki i czwartki można było obejrzeć skróty meczów oraz program NBA Action. Po seansie obowiązkowe wyjście na dwór i rzucanie piłką do kosza przymocowanego gwoździami do drzewa. Czwarta klasa podstawówki, to SKS’y z kosza i pierwsze prawdziwe zgłębianie meandrów koszykówki.

Hej hej, będę grał w NBA

“Prawa, lewa, wyskok! Jak trafisz piłką w ten mały kwadrat, to zawsze wpadnie do kosza” – mawiała nasza trenerka. Zawdzięczam jej też to, że rzucając zawsze próbuję dociągnąć nadgarstek do końca, a wykonując osobiste, po tylu latach nadal zaczynam na ugiętych kolanach, a kończę na palcach.

W parze z pierwszymi krokami na parkiecie szło zainteresowanie NBA. Chorobliwe kolekcjonowanie magazynów (“Magic Basketball”, “MVP Magazyn”) naklejek czy karteczek. Oczywiście wiedza się szybko pogłębiała i tak natrafiłem na swoją pierwszą koszykarską miłość – Shaqa O’Neala. Uwierzcie mi, że miałem prawdziwego [xxx] na punkcie tego olbrzyma, grającego wówczas w Orlando Magic. Wycinałem wszystkie artykuły, które go dotyczyły i obklejałem nimi biurko czy szafki. Polowałem na replikę koszulki, niestety tej z Orlando nigdy nie dane mi było znaleźć.

Na pocieszenie wyrwałem Pennego Hardawaya. Łezka w oku mi się kręci na wspomnienie rodzinnej wycieczki do Krakowa, która zażyczyłem sobie z okazji urodzin. Nie pamiętam już których, ale w dupie miałem Wawele, Smoki czy rynki. Liczyło się tylko KFC (o którym w tamtych czasach w Kielcach trudno było nawet marzyć) i piłka do kosza z odbitą ręką Shaqa, która dodawali do zestawu. Ależ musiałem mieć zbolałą minę, gdy odkryłem, że piłka nie jest napompowana i poodbijam nią dopiero po powrocie do domu…

Shaq Attaq

Z czasem zrozumiałem, że nie urosnę do 216 cm, na wagę na poziomie 130 kg też nie mam co liczyć, to i moja koszykarska miłość się zmieniła. Pamiętam, jakby to było wczoraj, jak czytałem opis All Star Weekend z 1997, a konkretniej relację z konkursu wsadów, który wygrał Kobe. Nie kojarzę już w którym miesięczniku był ten artykuł, ale opis konkursu wsadów, który był w nim zawarty utkwił mi na lata. Przedstawiał on historię Bryanta – nastoletniego koszykarza, który stoi u progu wielkiej kariery. Kolesia u stóp, którego znaleźć się może niebawem całe koszykarskie niebo.

Tak oto, jako 11-letni chłopiec zmieniłem swojego sportowego idola. Z zapartym tchem śledziłem karierę Kobe aż do jej końca. Widziałem wszystkie piękne wzloty, jak i bolesne upadki. Do tej pory, nie mogę przeboleć, że nie potrafili dogadać się z Shaqiem. 

To se nevrati, tak samo jak skradziona przed 25 laty czapeczka Phoenix, jak podarta i wyrzucona po latach wiernej służby kurtka Los Angeles Riders. Pozostaje tylko śledzić obecne gwiazdy, które tworzą najlepszą ligę basketu na świecie, zbierać kolegów i toczyć z nimi na parkietach boje porównywalne do tych, które toczą się na boiskach za oceanem. Porównywalnych, jeżeli chodzi o miłość do gry.

[Wojciech Fiuk]

Jeśli podobnie jak ja i Wojtek zdradzacie tęsknotę za latami 90-tymi, być może zainteresuje Was nowa oferta MATSHOP:

/www.gwba.pl/NBA-nostalgia

60 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Super artykuł kolego ! Pisz więcej bo fajnie się czyta !
    U mnie zaczęło się trochę później, mniej więcej od końcówki ery Twin Towers w SAS. Pamietam jeszcze Jordana w Wizz i Pippena w Blazers. Czasy AI w Phi kiedy Iggy był tylko nieopierzonym pomagierem. Garneta w Minnesocie, Vince inTracy w Toronto… ehhhh to były czasy !

    (63)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Wojtek F. – świetny list, łezka w oku się kręci! Jakbym widział siebie i kumpli.
    Czapeczka Charlotte Hornet, kurtka Chicago Bulls, miesięcznik Magic Basketball, karty Upper Deck, wychowany na MJ… to były czasy. PEACE!

    (20)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Super artykuł, ale niestety żółta kartka, za zmianę idola – nie było takiego drugiego jak Shaq.
    Co do ciuchów, to faktycznie Charlotte Hornets rządzili na bazarach, ich piękny szerzeń z zadziorną miną, to było to. Na drugim miejscu Raptors i bluzy z napisem Michigan.
    Jak ktoś zaczął kibicować wtedy NBA, to były 2 miłości – Bulls i Magic. Jak oni mogli przegrać ten finał w 94 roku, tego nigdy nie zrozumiem …
    Teraz, żeby kibicować NBA trzeba mieć dużo cierpliwości. Mała popularność w Polsce, a same gwiazdy, rozkapryszone i pazerne na kasę, jak nigdy przedtem.

    (14)
    • Array ( )

      W 94 to chyba nowy jork grał z houston we finałach, ale w sumie dawno i mogło mi się pomieszać 🙂

      (4)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Grałem w szachy profesjonalnie od 7 do 18 roku życia, potem zacząłem się uczyć do matury 😛 Obecnie zagram może w jednym turnieju w roku, a raz na jakiś czas na kurniku (tak, ta strona ciągle istnieje 🙂 jbc to gram na nicku mrpompek) Autora niestety muszę rozaczarować – nie ma takiej kategorii jak C. Są bk (brak kategorii), V, IV, III, II, I i później tytuły z arcymistrzem na końcu. Ja doszedłem do k – kandydata na mistrza i co roku jeździłem na Mistrzostwa Polski juniorów . Szachy polecam każdemu, mega rozwijającą gra, a dobra przekmina podczas partii daje mega frajdę. Jakbym miał wrócić do wieku 7 lat i wybrać czy grać w szachy czy w basket to wybrałbym szachy 🙂

    (9)
    • Array ( )

      Treningi 3 razy w tygodniu + w każdy piątek turniej szachów szybkich + wyjazdy na 3/4 tygodniowe turnieje szachów klasycznych w roku (Mistrzostwa Polski, I/II Liga, turniej w ferie i wakacje). Może i nie odpowiada to definicji profesjonalnego uprawiania dyscypliny, bo chodziłem wtedy jeszcze do szkoły, lecz na pewno zajmowało mi to sporo czasu.

      (31)
    • Array ( )

      Akurat w tym przypadku Leszczu ma racje, chociaz to czepanie sie szczegolow.
      Profesjonalnie oznacza tyle, ze masz z tego kase, czyli podpisany jakis kontrakt.
      Ty grales wyczynowo (a przynajmniej tak wynika z Twojego opisu). Niemniej jednak gratuluje, poswiecic sie przez 11 lat dla jednej dyscypliny to powazna sprawa 🙂

      (3)
    • Array ( [0] => contributor )
      PATRON

      Nikesonmyfeet90.. no wlasnie, profesjonalny sportowiec, czy w tym przypadku szachista, to ktos kto z gry w szachy sie utrzymuje i to jest jego zawod.. to co ty robiles to byla amatorska gra w szachy..

      (-7)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    NBA Live 2001 to moj poczatek z koszem, klepalem pare lat bo takiego mialem kompa, ale zawodnikow do dzis znam wielu z tamtego okresu,

    np najnizszy overall mial Kevin Ollie 57 😉

    a nikt nie mial powyzej 89, Payton mial 89 i Duncan chyba.

    Nawet gosci nie znalem, a dzis? po tylu latach mozna sie orientowac calkiem solidnie w kilku dekadach NBA,

    a wszystko dzieki NBa Live 2001 😀

    (20)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    A ja mialem czapeczke riders 🙂

    Oj tak…piękne czasy =)

    A pamietacie ten boom na and1? hehe…do tej pory mam kasete vol3 na półce 🙂

    (15)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    U mnie była czapeczka Orlando Magic i nieodżałowany t-shirt z lumpeksu ze zdjęciem lecącego Jordana (jeszcze z włosami!) Także “Probasket” i “Magic Basketball”. Potem na bazarze kupiłem chiński jersey Detroit Pistons Stackhause’a z tym kozackim koniem w logo… Nostalgia niesamowita…

    (8)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Człowieku opisałeś też moja historię, tylko zamiast czapeczki Suns miałem Hornets i też spędziła noc w szklance 🙂 pozdro

    (8)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    A ja mam kasety vhs z All star 96san antonio shag czy Jordan mvp97Cleveland Rice mvp 98New York Kobe vs Jordan the finals Chi Uta 97Game 1Game 5 and 6 Labedz Szaranowicz Tvp2hehe Magic Basketballe z 50nrow stare karty”’mmm. Tobwszystko jest jak zloty Train:))))))

    (4)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Dzięki Magic Basketball, w szczególności Skarbowi Kibica i telegazecie strony 265,266,267 wszystko się znało na pamięć 🙂

    (15)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    A ja mam kasety vhs z all star 96 san Antonio 97Clevveland 98New York shag vs mj W tekxasie 97Glen Rice w Cle 98 Kobe vs Mj to byly All stary uaaa Finaly Chi uta 97 game 1’3.5’6Labedz.and Szaranowicz:)))koszyulki iversona Shaga I Kb8z championa:)karty z Magic Basketball czy Bartekbobuchowicz z tvnu hehehe to hyly czasy inlove this game

    (4)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    A ja przygodę z koszykówką zacząlem w wieku 11 lat jakieś 3 i pół roku temu odrazu zacząłem się wtajemniczać w stan ligi, kluby i zawodników. Moim ulubieńcem został Steph Curry i odrazu zacząłem podglądąć jego zagrania, rzuty i inne highlighty. Następnie dokładniej zacząłem czytać o Golden State Warriors ponieważ tam grał i od tamtego czasu ciągle im kibicuje, aby osiągnęli jak najwięcej. Pozdrawiam 🙂

    (10)
  13. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    super artykul.. czuje to co czujesz.. u mnie zaczelo sie troche wczesniej, bo w 86 roku czyli La Lakers vs. Celtics.. Magic, Kareem, worthy, cooper, scott, wilkes…

    (9)
  14. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Super się czyta ! Odświeżyłeś mi lata 90:) Pamiętam jak dziś finały 93′ i niezapomniany smak chipsów , bodajże Lays, wówczas nowość w Polsce, którymi się zajadałem oglądając akcje Jordana i Barkleya. Pół miasta chodziło w turkusowych dresach i kurtkach Hornets z bazaru, niektórzy nawet w glanach i bojówkach do tego, co tworzyło zabójczą pod względem estetyki kompozycję, Westbrook by to chyba dziś docenił…. Fajne czasy.

    (12)
  15. Array ( )
    Odpowiedz

    Czapka musiał mieć 8 szwów oraz zielony kolor daszku pod spodem-wtedy uchodziła za oryginał 🙂
    Bardzo chciałem mieć bluzę startera super sonics z 40 na plecach i nazwiskiem KEMP, dostałem takową na gwiazdkę, ale z nazwiskiem Schrempf 🙁 rodzicom się kopneło 🙂 trochę był smut, choć i tak nosiłem z dumą. Były to czasy!

    (5)
  16. Array ( )
    Odpowiedz

    Świetny artykuł. Ja miałem kurtkę startera Suns, strój Hornets z nr 2 Johnsona a moimi idolami byli pierw Barkley, potem Kemp a na koniec Bryant. Do dzisiaj serducho mi mocniej bije jak widzę akcję tych dwóch ostatnich.

    (3)
  17. Array ( )
    Odpowiedz

    Artykuł rewelacja. Miałem podobne doświadczenia. Może nie miałem, aż takiego hopla na punkcie NBA, bo zawsze pierwsza kopana, ale kilka rzeczy w mojej młodości wyglądał podobnie. Gięcie daszka i osiem szwów klasyka.
    Chciałbym wspomnieć produkty startera i może ktoś wie, skąd w ogóle ta marka wzięła się w polskich sklepach i bazarach. Mieli ubrania świetnej jakości. Ostatnio po latach zobaczyłem bluzę, Washington Redskins, która ma grubo ponad 20 lat, a ciągle ktoś jej używa i wcale nie wyglądała na tyle. Miałem ją najpierw ja, potem mój brat, potem brat cioteczny (kuzyn, dla tych na zachód od Płocka), a dwa lata temu, kiedy odwiedziłem kuzyna, zobaczyłem jak gdzieś po podwórku lata w niej jakiś siostrzeniec jego żony. Na oko z 10 lat. Aż mi się łezka w oku zakręciła. Ciuch nie do zdarcia.
    Gustaffson się myli. Celtics dostaną bęcki w tym sezonie. Dopiero w następnym może sytuacja się odwróci. Cavs zrobili dobrą wymianę.

    (6)
  18. Array ( )
    Odpowiedz

    “Młodzi w szachy raczej nie grają”

    Nie hejtuje, ale właśnie w Polsce przeżywamy największy w historii boom jeśli chodzi o szachy dla najmłodszych. Zajęcia szachowe są w programie zajęć dodatkowych w większości przedszkoli w dużych miastach, a dzięki projektowi “Edukacja przez szachy w szkole” od 1 września 2017 szachy będą wprowadzone jako przedmiot w około 300 szkołach w Polsce (tu mogłem popełnić mały błąd).

    Dodam że w dniu, w którym został napisany ten tekst, 24.08, Polki zdobyły druzynowe MISTRZOSTWO EUROPY JUNIORÓW, ok. 2 miesięcy temu Polacy zdobyli BRĄZOWY MEDAL MISTRZOSTW ŚWIATA (najstarszy zawodnik- 32 lata, najmłodszy-18), a rok temu Polki zdobyły SREBRNY MEDAL NA OLIMPIADZIE SZACHOWEJ (jedna zawodniczka przed 40stka, reszta poniżej 30stki, a najmłodsza – 18 lat).

    W tym miesiącu Polak po raz piąty w karierze został MISTRZEM ŚWIATA W ROZWIĄZYWANIU ZADAŃ SZACHOWYCH (a ma dopiero 26 lat).

    Kilku naszych czołowych szachistow studiuje w USA, dzięki stypendiom za grę w szachy.

    Powtarzam: NIE hejtuje, tylko informuję.

    Wielka szkoda, że poziom rozwoju, a i sukcesy w koszykówce w Polsce nie są chociaż w 50% takie, jak w szachach.

    Czy po przeczytaniu mojego przydlugiego komentarza autor nadal uważa, że “młodzi w szachy raczej nie grają?” 🙂

    Pozdrawiam.

    (7)
  19. Array ( )
    Odpowiedz

    Ja mam na VHS-ach NBA Action z 1992 ,heh… I finały Bullsów z Suns nagrywane z Eurosportu 🙂 Jak dla mnie najlepsze finały ever, no może poza Pistons – Lakers (jako fan Tłoków ) .Napał był wtedy taki ,że wstawałem o 6 30 rano i na boisko z kumplem przed szkołą w zimie 🙂 A po buty z Zabrza do Kraka się specjalnie jeździło, bo tam był największy wybór…

    (4)
    • Array ( )

      Bez sensu, że z Eurosportu, finały 93 były już transmitowane na żywo z komentarzem duetu Szaranowicz – Łabędź 🙂

      (1)
    • Array ( )

      Mecze na żywo owszem były, ale akurat mecz nr 4 (56 pkt. MJ-a) był odtwarzany od godziny 11 rano, w całości na dwójce. Na Eurosporcie był na żywo i go oglądałem, a rano pobiegłem do kolegi, który miał magnetowid i kazałem mu nagrać dla mnie. Niestety kaseta gdzieś przepadła. Ech…

      (1)
  20. Array ( )
    Odpowiedz

    A oglądaliście NBA na DSF ??? to był dopiero ból, słuchać szwabskiego komentarza ,ale jak się język podszkoliło… 🙂

    (6)
  21. Array ( )
    Odpowiedz

    … NBA wróć do ogólnodostępnej Tv, to za parę lat będzie z tego korzyść w postaci fali koszykarzy… A teraz, koszykówka powoli umiera.. Gdyby nie Gortat to już by było po wszystkim..
    Pozdro dla twórców Gwiazd Basketu.

    (3)
  22. Array ( )
    Odpowiedz

    Dżokejka -Hornets, kurtka -Magic. Do dziś posiadam parę moich ulubionych kart ze Stevem Smithem i Chrisem Webberem. Największą radoche miałem jak w latach 90 w Tuszynie rodzice kupili mi koszulke L. Johnsona z Hornets rozmiar xl, w której wygladałem jak w sukience:-) pozdro

    (3)
  23. Array ( )
    Odpowiedz

    mój pierwszy finał z Szaranowiczem to Bulls – Suns, potem pierwszy Magic z kiosku kupiony jakoś za 3500zł…
    jersey Startera – Peny Hardaway, kupione na bazarze w Białymstoku, przy Słonecznej 🙂
    …. i Coolio – Gangsta’s Paradise w walkamanie

    pozdro oldschool!

    (5)
  24. Array ( )
    Odpowiedz

    Były jeszcze takie gumy do żucia (pamiętacie nazwę?) z logami klubów NBA na naklejkach, zdobyć Chicago Bulls to było wyzwanie. We wszystkich sklepach w okolicy gumy były porozpakowywane i bulsi znikali jak sen 🙂

    (2)
    • Array ( [0] => contributor )
      PATRON

      gumy “turbo” rok 1992. pestka. no dobra, wygooglowałem… heh
      ale … … … MAM TE NAKLEJKI !!! i to nienaklejone !! ćwierćwieczne eksponaty.
      trzymam w takim magicznym pudełku i co jakiś czas sprawdzam czy nie wyparowały. kupowałem całe wakacje gdzie tylko popadło,ale wszystkich nie udało mi się zebrać. sama guma była do bani, niedobra jak byk. do donalda się nie umywała,ale to było nieistotne. liczyły się naklejki i granie do nocy na kiepskiej jakości boisku. po ciemku oczywiście (“woźny, chu..u, zapal lampę!!)

      (1)
  25. Array ( )
    Odpowiedz

    Tak tak dsf zawsze wtorek.piatek.o 17skrot.meczu do 18w tym.15min reklam.ale.czekalo.sie na.to.z.utesknieniem:) I chociaz.jestem ze Sladka.pamietam.jaki wtedy byl boom na Zepter Slask.Wroclaw grali w Lidze.mistrzoe:)I to.jak:)Macnul.WojcikZelinskiMiglinieks Tomczyk ale.byla paka

    (3)
  26. Array ( )
    Odpowiedz

    Coś mi się obiło że w 18/19 Polsat sport będzie mógł transmitowac mecze nba ale czy to prawda to nie wiem. Może zróbmy jakiś ruch w tym kierunku bo teraz jedynie canal + a wiadomo że nie każdy ma dostęp

    (3)
  27. Array ( )
    Odpowiedz

    Komuś z adminujących tutaj,kiedykolwiek przyszyło do głowy wykupienie jakiegoś serwera głosowego np.TS3?
    Co innego udzielanie się poprzez pisanie,a rozmowa w trakcie jakiś dobrych meczyków o 2-3 w nocy?
    Ktoś w ogóle był by za tym?
    Kciuk w górę.

    (2)
  28. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    kiedyś miałem niezłego jobla na punkcie nba. nagrywałem wszystko co leciało i sam robiłem składankę najlepszych akcji z całego sezonu. na rok robiłem jedną kasetę “195”. zaczynałem od screensportu !!! poprzez szarana ze ładądkiem, potem dsf oczywiście, eurosport też się wkradł, tvn za czasów vincentego z początków no i pamiętam finał igrzysk z 1996 i komentarz ruski, także russia tv (czy jak tam leciało) też było. teraz mam to wszystko “zamrożone” bo nie mam widelca… a właściwie mam lenia żeby się tym porządnie zająć.
    nba action z komentarzem usa to było coś. ciul,że prawie nic nie rozumiałem,ale najważniejsze były emocje.
    ktoś wcześniej pisał o początku nba w polsce. ja pamiętam,że kumpel przynosił mi kasety z finałów portland-detroit, czyli 89-90,ale pamiętam też,że wrzucali wcześniej pojedyncze mecze bostonu i lakersów. potem w budzie gadaliśmy o goglach jabara, jego haczykach i trójach larrego… ech…

    w mordę jeża, ile tu wspominek. kumpel też chodził w czarnej kurtce raiders, inny w powszechnie znanej hornets, a ja miałem tylko czapeczkę knicks. a najlepszy chyba jest suwak z logo startera. faktycznie rzucał się w oczy i po ćwierć wieku od razu go sobie przypomniałem.

    świetny art. dzięki i pozdrowiska.
    ma ktoś sprawne video???
    bydgoszcz/toruń i pobliskie

    (2)
  29. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie no “Lakers” rozwaliłeś mnie , rzeczywiście to chyba był wtorek i piątek …co za pamięć …Miglinieks i Józek McNaull to byli wymiatacze 🙂 Pierwsze finały w TVP to było Detroit – Portland tak jak mówicie , bo od tamtego czasu jestem Tłokiem nie mylić z tłukiem heh. KMN – ja też robiłem składanki , szkoda,że już w Polsce nie mieszkam ,bo możnaby było nasiadówę zrobić i pooglądać te VHS-y wspólnie. Magnetowid możesz chyba wychaczyć na allegro tanio ,,,

    (2)

Skomentuj Szawel Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu