fbpx

Biali, którzy nie musieli skakać: Jerry West

22

Przylizane włosy, bielutkie jak śnieg trampki, długie, biało-żółte skarpety. Do tego króciutkie spodenki i jersey Lakers. Wbrew pozorom to nie żaden hipster, a facet, który stał się żywą legendą NBA. Skrojony na 188 cm i 79 kg wagi, Jerry West. Fenomenalne rzut, koszykarskie IQ i zdolności przywódcze. Dziewięć występów w finałach. Szydera ze strony kolegów i ogrom niepowodzeń, prowadzących do sukcesu. Sztandarowy przykład historii od zera do bohatera, którą napisało samo życie. Dowiedzmy się jak z wycofanego młokosa stał się logo NBA.

The Weirdo

Żeby zrozumieć jak ciężko miał w życiu, trzeba zwrócić uwagę na rys historyczny. Urodził się rok przed rozpoczęciem drugiej wojny światowej, w której Stany Zjednoczone wzięły bardzo aktywny udział. W czasie wojny gospodarka nastawiona na przemysł zbrojeniowy nie przyczyniała się do poprawy jakości życia obywateli i dopiero w latach 50. nastąpił stopniowy wzrost dobrobyu. Ojciec ciułał grosz do grosza usmarowany węglem, piastując funkcję elektryka w kopalni. Musiał zarobić na 6 dzieci i żonę.

Jery od dziecka był wycofany, nieśmiały, bardzo zżył się z jednym ze swoim braci Davidem, który w wieku 22 lat zginął w wojnie Koreańskiej. Jerry miał wówczas 12 lat, a jego introwertyczne usposobienie jeszcze się pogłębiło. Był tak niski i cherlawy, że musiał dostawać zastrzyki z witaminami.

Sportu mu zakazano, bo każde szturchnięcie mogło się skończyć wizytą na izbie przyjęć. Skoro nie mógł robić tego co rówieśnicy, znalazł własne sposoby na spędzanie wolnego czasu. Całe dnie polował i łowił ryby, żeby zabić czas. Jednak jego głównym zajęciem była obręcz do kosza, którą sąsiad zawiesił na swojej szopie.

Widząc połyskującą czerwoną blachę na zabitej dechami ścianie zakochał się bez pamięci w celowaniu do kosza. Nie wiedział wtedy jeszcze, że będzie to uczucie odwzajemnione. Potrafił rzucać przez cały dzień. W deszczu, błocie czy śniegu. Nie zatrzymały go ani warunki pogodowe ani załamująca ręce matka. Na obiad czy kolację zawsze przychodził spóźniony, tak trudno go było oderwać.

Nie osiągniesz w życiu zbyt wiele, jeżeli ciężko pracujesz tylko w te dni kiedy czujesz się dobrze.

High School

Każdy z nas zna ten typ kolegi w klasie, który prawie nigdy się nie odzywa. Wiadomo też, że ten kolega na pewno jest w czymś piekielnie dobry. Tak było z Westem. Jednak nie od razu poznano się na jego talencie. Przez pierwszy sezon, tyłek prawie przyrósł mu do ławki rezerwowych, dlaczego? Wzrost, dla trenera był za niski, by brać go pod uwagę. Na szczęście już w następne wakacje podrósł do 183 centymetrów. Dostał szansę, więc musiał ją wykorzystać.

Robił to, co umiał najlepiej – rzucał – wkrótce zostając jednym z najlepszych strzelców w kraju. W klasie maturalnej obwołano go najlepszym graczem stanu, po tym jak zdobył przeszło 900 punktów w sezonie. Każdy wielki gracz NBA ma swoje firmowe zagranie. Tak samo było z Westem, którego specjalnością stał się rzut z pół dystansu. Niezależnie od tego czy obrońca kładł mu dłonie na głowę, prawie zawsze trafiał. W 1956 poprowadził East Bank do tytułu mistrzów stanu, zdobywając średnio 32.2 punktów na mecz.

College

Przeszło 60 uczelni zabiegało o Westa. Wybrał leżący dwie godziny drogi od domu, West Virginia University. W swoim debiutanckim sezonie w głównej drużynie zdobywał średnio 17.8 punktów i 11.1 zbiórek, trafiając 49.6 % rzutów. Dzięki takim wynikom, wybrano go do All-American Third Team. Pomimo osiągnięcia bilansu 26-2 w sezonie regularnym, Mountaineers odpadli w turnieju uczelnianym przeciwko Manhattan College.

Drugi rok to już prawie 27 punktów i ponad 12 zbiórek średnio w meczu, awans do Final Four oraz przegrana w finale 1 punktem! Na pocieszenie został obwołany najlepszym graczem turnieju Zewsząd posypały się nagrody, All- American, MVP konferencji, wymienianie wszystkich jego wyróżnień zajęłoby pół strony.

Ostatni sezon przyniósł 29.3 punktów i 16.5 zbiórki na mecz. Przez całą karierę na uniwerku zdobył 2 309 punktów i 1 240 zbiórek, a jego forma dała mu powołanie do kadry olimpijskiej gdzie wspólnie z Oscarem Robertsonem zdobyli złoty medal. Znów w jego stronę powędrowało multum indywidualnych nagród i pochwał od czołowych dzienników, analityków i dziennikarzy sportowych. Malowali mu obraz wysokiego wyboru i kariery w NBA, na którym musiał wykonać tylko ostatnie mistrzowskie pociągnięcie pędzlem, czyli zgłosić się do draftu.

The Odd One

Z drugim wyborem sięgnęli po niego wtedy jeszcze, Minneapolis Lakers, na krótko przed przeniesieniem do LA. Co więcej, jego uczelniany trener miał przewodzić świeżo utworzonym Los Angeles Lakers. Drużynę w garści trzymał członek Hall of Fame, Elgin Baylor. Dla Westa początki nie były łatwe. Wróciły demony z dzieciństwa. Czuł się po prostu jak dziwadło. Nie był w stanie zakumplować się z kolegami z zespołu, a jego wysoki głos poskutkował przydomkiem „Tweety Bird”, wszyscy znamy tego małego, uroczego, żółtego kanarka.

Jakby tego było mało mówił z akcentem kojarzonym z Appalachami ( asmo górskie w USA) a żeby podkreślić jego wiejskie korzenie, uczynni koledzy z drużyny nadali mu drugi krzywdzący pseudonim, a mianowicie „Zeke from Cabin Creek” . Zeke to po prostu imię, a Cabin Creek to pełna błota rzeka w Wirginii. Jak sami widzicie, wymarzony start kariery w NBA. Jednak kiedy zaczął grać w basket, usta członków drużyny milkły. Jako debiutant zdobywał średnio 17.6 punktów, 4.2 asysty, 7.7 zbiórek zostając drugą opcją Lakers. Miastem od teraz trzęsło dwóch facetów w złotych uniformach. Mr. Inside i Mr. Outside. Pierwszy to Baylor, zdobywający punkty tyłem do kosza i z pomalowanego, a drugi to właśnie West ze swoim fenomenalnym rzutem z dystansu.

CZYTAJ DALEJ >>

1 2

22 comments

    • Array ( )

      Różnica jest taka, że Jerry jest logiem NBA a nie puszy się jak pizda 🙂
      Nigdy nie mówił SAM O SOBIE, że jest najlepszy…
      Nigdy też nie był porównywany do żadnej z legend.
      Był sobą i to mu wystarczało… Nie musiał udawać kogoś kim nie jest by na siłę udowodnić ludziom swoją wartość.

      Ot tak kilka przykładów dlaczego LBJ nigdy nie będzie legendą koszykówki. Bo nie liczy się ilość punktów, nie liczy się ilość TD czy ilość klubów w jakich się grało… Duncan potrafił zagrać mecz w których miał 0 punktów, a i tak będzie lepszym graczem niż 95% ligi.
      Mimo 8 przegranych finałów na 9 NIGDY nie uciekł z Lakers w pogoni za pierścieniem. Zauważ w jakim wieku zdobył swój JEDEN JEDYNY. Dlatego West zawsze będzie kimś ważnym, a nie jednym z wielu.

      Niestety większość osób nigdy tego nie zrozumieją. Ktoś kto podąża tylko za sukcesem nigdy nie zrozumie jak wielką wartość ma przegrana. Ktoś kto śledzi NBA tylko w statystykach i skrótach meczów nigdy nie zrozumie czym dla koszykarzy (zwłaszcza tych z lat 70-90) jest gra. Dla niektórych to jest całe życie, a nie zachcianka do zaspokajania wybujałego ego.

      (6)
    • Array ( )

      1.Podaj jakiś link albo cytat w, którym Lebron mówi o sobie, że jest najlepszy?
      2.Cholera jasna włącz myślenie, kiedy jerry west grał w a były to czasy bardzo odległe był jednym z pierwszych zawodników o takim zasięgu medialnym, to były czasy kiedy nie było innych zawodników(przed tym czasem), których nazwać można legendami
      3.”Był sobą i to mu wystarczało… Nie musiał udawać kogoś kim nie jest by na siłę udowodnić ludziom swoją wartość.” a kogo lebron udaje? Inspektora gadżeta?
      4.”Mimo 8 przegranych finałów na 9 NIGDY nie uciekł z Lakers w pogoni za pierścieniem.” Co ta ma znaczyć? Dlaczego ktoś miałby uciekać z najlepszej drużyny(tamtych czasów) by wygrać mistrzostwo skoro z lakersami miał największe szanse.Pewnie nie ogarniesz aluzji więc wytłumaczę.To tak jakby hipotetycznie Messi lub Ronaldo mieliby odejść z Hiszpanii do no nie wiem Polski po to by wygrać lige mistrzów.
      5. Dalej nie czytam.
      6. Nie jestem fanem lebrona

      (6)
  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Fun fact – boisko, na którym ćwiczył jako dzieciak, było nierówna ziemią, więc zawsze przed rzutem wykonywał kozioł mocniejszy od pozostałych, by lepiej zapanować nad piłka, co pozostało mu również w czasie gry w NBA.

    (53)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    @kant zupa

    Nic nie rozumiem z Twojego komentarza. O co ci chodzi? Dla przykładu, piszesz ze nie liczy sie ilość klubow w których grałeś, a potem piszesz że West gral dla LAL cała karierę. Przeczysz sam sobie.

    (4)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie rozumiem hejtu na fakt, że LeBron odszedł z cavs do heat. Tama drużyna nie dawała mu możliwości zdobycia tytułu. Nie z takimi zawodnikami jakimi był wtedy otoczony, więc skoro nie mogł tego dostac, zdecydował przenieść swe taleny na South Beach. Jakby dajmy na to Anthony Davis przeszedł do kulubu z mistrzowskimi aspiracjami to wszyscy by pisali, że to świetna decyzja, że w Nowym Orleanie nie byłby w stanie zdobyć miśka, nawet grając u boku DMC. Dlatego nie uważam, że było to pojście na łatwizne a zrobienie tego co było konieczne by w końcu mógł zdobyć upragniony pierścień.

    (13)
    • Array ( )

      Hejtu byłoby mniej gdyby nie pajacował i odpuścił sobie The Decyzję…

      (0)
  4. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    Zaczynam podejrzewac Pana “Yeti” o zwykla zlosliwosc.. tylu wielkich graczy w LA, z ktorymi mozna bylo wkleic fotke u boku Jerrego Westa, Elgin Baylor, Kareem, Magic itd. Szczegolnie ze Magic jest teraz “president of basketball operations” w Lakersach, takze nawet pasowaloby wkleic fotke Jerrego i Magica.. A “Yeti”, podejrzewam, ze specjalnie mi na zlosc, przy kazdej okazjim a nawet bez okazji forsuje na sile fotki Kobe… w sumie to pasuje do Kobe, rzuty forsowal, to teraz forsuje sie jego podobizne…

    (4)
  5. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    Dopełniacz, celownik i miejscownik rzeczowników żeńskich obcego pochodzenia
    przybierają końcówkę -ii (Kalifornia – Kalifornii), a te same formy rodzimych
    rzeczowników żeńskich mają końcówkę -i (Ania – Ani)

    (5)

Skomentuj feelseeker Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu