fbpx

Boston Celtics 2021/2022 drużyną na miarę NBA Finals!

48

WTMW.

Heat 82 Celtics 102 [2-2]

Z jednej strony Celtowie zrobili to, co do nich należało: wygrali “mecz o wszystko” przed własną publicznością. Są zespołem głębszym, bardziej utalentowanym, o pokaźnym marginesie błędu. Wykorzystali kłopoty zdrowotne (oraz mentalne) przeciwnika i tak oto seria rozpoczyna się na nowo, tylko tym razem będzie to seria do dwóch zwycięstw. Z drugiej strony styl, w jakim osiągnęli to zwycięstwo nakazuje myśleć, że brak awansu do NBA Finals będzie w ich przypadku bolesny, a wręcz kompromitujący.

Defensywa głupcze!

Z pozostałych na placu ekip są absolutnie najlepsi na własnej połowie. Robert Williams III (12 punktów 9 zbiórek 2 bloki w dziewiętnaście minut) zstąpił na plac, na którym zabrakło jednocześnie Marcusa Smarta. Absencja tegorocznego DPOY nie miała jednak znaczenia. Od pierwszego gwizdka zamknęli Heat w żaroodpornym pudełku. Przegonili z linii rzutów za trzy, zamurowali pole trzech sekund, skontrolowali mismatche (przewagi indywidualne w ataku) stosując tzw. scram switches. W uproszczeniu: jest to zamiana krycia w obronie w momencie gdy piłka jest w powietrzu, zmierza do gracza mającego przewagę w ataku. Wybijali i przejmowali piłkę bez faulowania.

Oczywiście trzeba też wziąć pod uwagę inną kwestię. Tyler Herro nie zagrał. Jimmy Butler ma eksplodujące kolano. Kyle Lowry nie ma krztyny formy po kontuzji, nie jest do końca sprawny, weteran PJ Tucker wiemy że ma problemy ze ścięgnem udowym, sporo tego. Chłopaki grają krótką rotacją najważniejsze meczu sezonu, co drugi dzień, tak od miesiąca. NBA ustawiło sobie rozpoczęcie Finałów na drugiego czerwca i chłopcy mają się wyrobić. A że “zachciewa im się” grać siedem meczów w każdej rundzie, to już nie jest broszka Adama Silvera. Liczą się zyski z transmisji i reklam, wszystko podporządkowane pod telewizję. My, to znaczy koszykarscy “smakołysze” ubolewamy, że produkt jest do bani, chłopaki gasną energetycznie, ale przecież niedzielny kibic nie dostrzega różnicy.

Cramps

Derrick White biega po placu 41 minut (w miejsce Smarta) w pewnym momencie łapie się za udo (jak ja na 35 kilometrze maratonu) i krzyczy “skurcze” w stronę ławki swojego zespołu. To chcemy oglądać? Miami dostali w pi$dę od pierwszego gwizdka, ale czy widzieliście tempo, z jakim grali od początku? W głowach było (jestem przekonany) kurde musimy rozkładać siły. Tempo względem poprzedniego meczu siadło też oczywiście z uwagi na fakt, że Boston trafiał rzuty, a przede wszystkim… nie tracił piłek. Czym innym jest biegać do kontry, a czym innym wyjmować piłkę z siatki i atakować ustawiony defense. Tak, dziś to Boston dyktował warunki. Widząc zbolałe miny gości, naciskali, poniżej Jayson Tatum prący do przodu. Swoją drogą imponujące przełamanie lidera Celtów (31 punktów 8 zbiórek 5 asyst 8/16 z gry):

Reszta to kwestie taktyczne no i mental case Bama Adebayo.

Ime Udoka “wygrał” utrzymując Paytona Pritcharda w grze bez konsekwencji (strat) w obronie. Filigranowy PP śmiało przejmował Butlera (do czego dążyło Miami) aby następnie zastosować wspomniany wcześniej scram switch i spokojnie “zaparkować” w rogu parkietu. Potem jeszcze okradł Maxa Strusa i Boston znów jechał po łatwe punkty. Dyktowali warunki gry w sposób absolutny, popatrzcie:

Najbardziej zawiódł mnie (i chyba nie tylko mnie) Bam Adebayo. Tak sprawny facet, któremu tak łatwo podać piłkę, tak fenomenalnie ukierunkowany ofensywnie w Game 3. dziś wyglądał jak cieć malinowy. Na przestrzeni pierwszych siedmiu minut oddał JEDEN rzut. Tutaj wytłumaczenia nie mam, pozostaje kwestia zdrowia psychicznego. On chyba naprawdę boi się rywali większych od siebie. Nawet mając małego gracza na plecach, zamiast wbijać gościa w ziemię, grał nie do, ale od obręczy. Podsumowując: wspaniałe warunki, ale mental wątpliwy mocno.

PJ Tucker – lekceważony w rogach parkietu. Cztery oddane rzuty, a powinien oddać piętnaście jeśli Miami czytałoby grę w czasie rzeczywistym. Celem Bostonu jest oczywiście zamknięcie przestrzeni Butlerowi (6 punktów 3/14 z gry) i odebranie mu szansy na wymuszanie kolejnych rzutów wolnych. Dla kontrastu, Payton Pritchard na placu sprzyja bardzo spacingowi Celtów, rywale muszą się mocno zastanowić nad podwojeniem Tatuma i było to dziś widać.

Margin of victory i inne kurioza

Wracając jeszcze do wątku “zmęczenia materiału”. Ostatnie siedemnaście meczów tych playoffs NIE BYŁO wyrównanych ani trochę. Średnia różnica zwycięstwa wyniosła… trzymajcie się… 19.8 punktów! Wiecie co to oznacza, zespołu odpuszczają – dziś nie wygramy – szykujemy się na następny pojedynek. Dziś na przykład: Erik Spoelstra tracąc 20 oczek rozpoczął czwartą kwartę pięcioma rezerwowymi. To normalne jest? Ano nie jest.

Kurozium goni kurozium, dziś starterzy Miami zaliczyli (łącznie!) 18 punktów. To najmniej od 1971 roku, gdy w ogóle zaczęto liczyć tego rodzaju statystyki. Przez pierwszych osiem minut gry zdobyli (w sumie) jeden punkt. To także niechlubny rekord ligi. Jest tego oczywiście więcej: w pewnym momencie Celtics prowadzili 32 punktami samemu zaliczając skuteczność 4/26 zza łuku! Koszmar.

Luźnym wnioskiem jest też fakt, że Victor Oladipo stracił dynamit w nogach. Nie jest już w stanie kończyć akcji pod obręczą na elitarnym poziomie. Obrońcą wciąż jest świetnym, ale to jedno kontuzje odebrały mu w sposób wymowny. Inna rzecz, że urazu kolana nabawił się idąc na obręcz, być może siedzi mu to w głowie. Nie każdy lubi grać na kontakcie z rywalem, zwłaszcza na późniejszym etapie kariery. To wymaga sporego poświęcenia. A propos świetnych obrońców: pan Al Horford to klasa światowa, jestem wielkim fanem jego decyzyjności i techniki (13 punktów 4 bloki). Ten ostatni blok, z “salutowaniem” możecie obejrzeć poniżej:

Mówiąc to, zapraszam dziś w nocy. Dallas próbuje utrzymać się w siodle przeciwko szarżującym Splash Brothers. Powiem wprost, jeśli należycie do grupy, która twierdzi, że Mavs wyglądają lepiej bez Luki na parkiecie albo że Słoweniec nie czyni kolegów lepszymi – nie znacie się na koszykówce, I am sorry.

Podziękowania dla wczorajszych patronów GWBA: Lesław B / Wojtek Cz. Dobrego dnia życzę wszystkim. B


Mam tak samo, jak ty

Na koniec chciałbym Wam jeszcze pokazać swoją zajawkę koszykówką sprzed ponad dwudziestu lat. Jestem wzruszony, że takie rzeczy się uchowały. Wszytko przegrywać trzeba było z kaset VHS. To co widzicie to mixtape z pierwszej w Trójmieście ligi amatorskiej, czyli tzw. ligi Magica, która funkcjonowała w latach 1998-2007.

48 comments

    • Array ( )

      Nie, nie mają zdrowia, ani personelu, na finały. Kto tam będzie dymał w obronie za Currym, a co z Klayem, Wigginsem? Dray i Kevon poustawiają sobie Bama jak chcą, Wigginsa posadzą na Butlerze i będzie jeszcze mniej emocji niż z Dallas.
      Boston ma o wiele lepszy i bardziej uniwersalny defensywnie skład (i zdrowie) żeby nawiązać walkę z GSW.

      (37)
    • Array ( )

      Byli przedwczoraj, dzisiaj to Celtics idą na mistrza. Czekamy do następnego meczu

      (60)
    • Array ( )

      Do Fen: Przedwczoraj to Miami z Butlerem na jednej nodze i połową Lowrego byli pretendentem, a dziś już jest Boston. Spoko luz. Następny mecz w Miami wygra Miami i wtedy zobaczymy co jest warty Tatum z kolegami.

      (19)
    • Array ( )

      @Alex Caruso, ale według kogo? Bo relacja miała raczej ton w stylu “Boston to zepsuł, gorzej się już chyba nie dało”, a jeśli w komentarzach ktoś wysyłał Miami do finałów to co – wiadomo że fani Miami będą się cieszyć z wygranej, po tej porażce też niektórzy uważają że Miami w 7 i mają takie prawo.

      (3)
    • Array ( )

      Bo Miami prowadziło 26 punktami. Pewnie o tym zapomniałeś. I Tatum obsrał zbroję po pachy. To chyba też była przyczyna. Mental Tatuma a mental Butlera – nieporównywalne.

      (1)
    • Array ( )

      To co, Alex, chyba zobaczyliśmy co jest warty Tatum z kolegami po kolejnym meczu w Miami, nie? 😉

      (0)
  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Nikt nie bronił zrobić wczesniej po 4:0, nie ma co się tłumaczyć kontuzjami, taka uroda playoff. Zdrowie i przygotowanie fizyczne to część gry.

    (11)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Admin potwierdził wyższość Lebrona nad Jordanem, co wy na to Oldheadzi? Mam nadzieję, że CP3 zdobędzie pierścień.

    (-12)
    • Array ( )

      Dlaczego uważasz, że powinienem otrzeźwieć? To oczywiste, że Lebron jest o wiele lepszy od Jordana, a to że Admin którego czytam od kilku lat przyznaje mi rację jeszcze bardziej mnie cieszy i umacnia w przekonaniu.

      (-5)
    • Array ( )

      Niezły z Ciebie dzban stary. Może kiedyś będzie lepiej. Take care

      (5)
    • Array ( )

      Z politowaniem zawsze patrzę na te wasze emocjonalne debaty na temat tego który gracz jest lepszy albo kto jest goat’em. Dla jednego będzie ten, dla drugiego tamten – jakie to ma znaczenie? Ani jeden ani drugi nawet nie wie gdzie leży Polska na mapie, a wy się kłócicie jakbyście walczyli o dziecko w sądzie. Zazdroszczę problemów w życiu i polecam przekierować energię na coś bardziej pożytecznego.

      (5)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Dziwna ta seria. Blowout za blowout. Z Bucks szło na noże i co spotkanie to meczycho praktycznie. A tutaj… Nie wiem. Mam nadzieję, że któraś z ekip (chciałbym Miami, ale mam wrażenie, że Boston jest bardziej kompetentny aby zagrozić GSW) ustabilizuje formę na finały i tam będzie już grane na miarę serii Bucks-Celtics czy Dallas-PHX.

    (10)
    • Array ( )

      Czy jest drugi taki sport gdzie się ciągle jojczy o przemęczeniu zawodników?

      (0)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Oglądałem wczoraj game 7 Bulls vs Pacers z 1998. Jaki Jordan był już stareńki… A jakie zaangażowanie prezentował w obronie. Niesamowite jakie oni mieli wtedy parcie. To co tam się wtedy w tym 98 wydarzyło. Inna sprawa, że ceglili strasznie. Porównując do dzisiejszych czasów nie ma czego porównywać. Ale mental tamtych chłopaków z innej planety.

    (32)
    • Array ( )

      > Inna sprawa, że ceglili strasznie

      Tam gdzie ty widzisz cegły ja widzę rzuty z trudnych pozycji pod mocną presją obrońcy. Serio, kiedyś można było bronić a nie tylko stać jak pachołek na placu manwerowym. Ostatnio w weekend dla chilloutu wrzuciłem sobie, półfinały konferencji zachodniej z 1995 roku, siódmy mecz pomiędzy Phoenix i Houston. Emocjami z ostatnich 6 minut można by obdzielielić całe te nudne i nijakie (z nielicznymi wyjątkami) tegoroczne PO.

      (11)
    • Array ( )

      Nie powiecie mi, że technika rzucania nie poszla do przodu i to tylko kwestia obrony.

      (3)
    • Array ( )

      @Wmcj, powiedzą Ci. To że nie będą mieli racji to inna sprawa, ale nie można przyznać że ktoś coś robi lepiej niż jedyni i niepowtarzalni koszykarze lat 90. 😉

      (1)
    • Array ( )

      Stary ja sam się na tym wychowywałem. Nagrywało się kasety VHS po nocach z meczem all star. Ogólnie wszystko co amerykańskie wydawało się jakby lepsze.

      (0)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Tak oglądam te play-offy i zastanawiam się, czy nie odbywa się ostatnio jakaś fundamentalna zmiana w grze. Widzę, że coraz częściej ekipy mają problem, żeby zrobić zwycięstwo trójkami. Stężała obrona rzutów dystansowych, a raczej akcji wyprowadzających na taki rzut. Centrzy zadaniowi, jak Looney czy Williams III wracają do łask i wykręcają spore minuty, bo zespołom zależy mocniej na zbiórkach ofensywnych.
    Może to tylko moje wrażenia z patrzenia, kto czym ostatnio wygrywa…
    PS Horford nie salutował, ale patrzył w dal, czy jest następny chętny do wjazdu na jego podwórko.

    (49)
  6. Array ( )
    Open Your mind 24 maja, 2022 at 13:38
    Odpowiedz

    Slyszeliscie? Nie wolno krytykowac zepsutego Luki, bo to sprowadza was do laikow.
    Mozna grzecznie przytakiwac autorowi, albo nie masz racji… bytu.

    Spodziewam sie w krotkim czasie cenzury w tutejszych dyskusjach.

    A o co chodzi w “grupie typera”?
    Ano o to, zeby wciagnac w hazard jak najwiecej osob (prowizja od booka?), oraz o datki dla portalu, ktore sa potrzebne na obstawianie

    Obrzydliosc, w sumie nic nowego.

    (-15)
    • Array ( [0] => administrator )

      Lol
      Masz rację bytu tylko komentarze jakies prymitywne i nasiąknięte jadem. Nie lubię więc albo kulturalnie rozmawiamy albo nie rozmawiamy wcale.

      (1)
    • Array ( )

      Iksde. Pewnie przestały przychodzić przelewy od big pharmy za śmianie się z Irvinga to teraz admin stał się narzędziem booków do uzależniania ludzi od hazardu.
      Tak, to ma sens.

      (5)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Wiadomo, że nie chodzi żeby teraz pisać jaki to Luka jest słaby, nie podaje i czyni zespół gorszym. Ale mnie naprawdę interesuje ta cała matematyka wokół niego. Jego usage rating który w PO podchodzi pod Russa i Hardena. Jego defensywne trudności i ile musi zrobić w ofensywie żeby wyrównać nieumiejętność ustania przed driverem itp. To naprawdę ciekawe rzeczy, pewnie Kidd i Mavs będą to rozkminiać. Ja do zaawansowanych statów nie mam głowy, ale jakby ktoś to rozpisał w przystępnej formie to bardzo chętnie bym poczytał. Były doradca Mavs który ma nazwisko nie do zapamiętania bardzo fajnie dał przykład z podobnym sposobem gry tzn przeciwko matematyce – jasne, da się wygrywać, ale to tak jakby jedna drużyna cały czas grała pod wiatr – jest sporo ciężej.

    (15)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Żeby drużyna bijącą się o finał NBA zdobyła przez 9 min 1 punkt to jest kuriozum i coś nowego tego jeszcze nie było a jest 2:2 dopiero .

    (13)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Zgoda: imponujące przełamanie “lidera” Celtów – Tatuma – w meczu gdy im szło. Jak im zespołowo idzie to facet ma mniej blokad – to oczywiście dobrze, bo pokazuje nam (i jemu samemu!!!) jaki ma fizyczny potencjał. Kolejny etap to brak blokad jak trzeba gonić, jak nie idzie, jak jest orka na ugorze. Mam nadzieję, że ma świadomość do czego ma dążyć.
    W każdym razie ta seria jeszcze się nie skończyła – dalej obstawiam Miami w 7.

    (-2)
  10. Array ( )
    Gdynia Moje Miasto 24 maja, 2022 at 14:40
    Odpowiedz

    W finale żółto-niebiescy i biało-zieloni 😅 derby trojmiasta normalnie, admin w ekstazie xD takie śmieszki.

    A tak poważnie to mega robota z relacjami Bartek i oby tak dalej!

    Let’s go Warriors!!

    (17)
    • Array ( )

      Oj tak byczq, Admin nie ogarnął, ale nei miejmy mu tego za złe 😀

      (-2)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Powiem tak Boston ma na każdej pozycji lepszego zawodnika..Smart – Lowry, Brown – Strus, Horford – Tucker, Williams – Adebayo, Butler – Tatum. ławka też Williams, White, Prichard plus Theis jak trzeba . Dziś kolejny raz Robert Williams pokazał że jest dużo lepszym obrońcą niż Adebayo – wciągnął go nosem .Wolał bym Miami w finale bo GSW ich łatwo ogra, a Boston będzie faworytem i dużo trudniejszym przeciwnikiem. Co dalej??? Stawiam na Boston niestety.

    (-1)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Problem nie w tym że ktoś uważa że Doncić jest słaby.

    Problem w tym że Doncić jest PRZEKOLORYZOWANY. Jest idealizowany. 90% tych rzeczy co są o nim pisane to wyolbrzymione brednie.

    Pierwszy lepszy przykład. Zdaniem admina Doncić jest atakowany w obronie aby go zmęczyć i aby ograniczyć go w ataku. Gówno prawda. Jest potworną dziura w obronie i fatalnym defensorem, dlatego jest brany za najsłabsze ogniwo. I to się opłaca !!!!!!!

    Doncić robi fajne rzeczy z piłką. Ale to jaki jest mentalnie to jest tragedia. Jest potwornie zmanierowanym. Potwornie płacze o gwizdki i jęczy do sędziów. Z taką mentalnością niech wraca do Europy.

    (-8)
  13. Array ( )
    Odpowiedz

    Luźny komentarz na temat tego mixtape: czasem lepiej się nie oglądać jak się gra. Pamiętam te lata 90-te, wtedy wydawało nam się, że latamy po boisku jak wiatr, szybcy, młodzi, sprawni przebojowi. Potem dziewczyna nas nagrała na VHS … albo źle nagrywała, albo to wyglądało jak na tym mixtape. Pamiętam, że oglądnęliśmy to raz i nie chcieliśmy do tego wracać. To też mnie powstrzymuje przed nagrywaniem figli w łóżku, lepiej myśleć, że się to robi jak gwiazda szajsevideo, i nie widzieć, jak to wygląda w rzeczywistości …

    (21)
  14. Array ( )
    Odpowiedz

    Dzięki za relację.

    Panie admin poleci Pan jakąś książkę? Coś bez zbędnych opowieści, skupiającego się na kwestiach taktycznych. Może być po angielsku, nie mogę znaleźć nic ciekawego może Ty mi pomożesz.

    (2)
  15. Array ( )
    Odpowiedz

    To prawda, że wyrównanych meczów jest jak na lekarstwo. Czy w tych playoffs była jakakolwiek dogrywka? Nie kojarzę…
    Wielka szkoda, większość meczów wydaje się rozstrzygnięta na początku czwartej kwarty. To chyba faktycznie efekt przemęczenia.

    (5)
  16. Array ( )
    Odpowiedz

    Bam!adebayo i Ben!simmons przecież to by była “dynastia”na lata.Malone i John wymazani z kronik nba😄

    (0)
  17. Array ( )
    Odpowiedz

    Jakim by Luka nie był obrońcą, zawsze opłaca się na niego grać, bo chodzi o to, żeby się chłop zasapał i zmęczył. I nie ma znaczenia, czy dobrze broni, czy źle. Ma biegać, jak najwięcej biegac. Cały czas. Im jest bardziej zmęczony, tym mniej dokładny. I o to chodzi. Takie są założenia i Admin dobrze napisał.

    Myślę, że teraz, gdy mamy stan rywalizacji Miami vs Boston 2:2, skończy się ewentualne odpuszczanie meczów. Kto miał takimi metodami zebrać siły na decydującą fazę, musiał zdążyć to zrobić. Teraz zacznie się walka na całego. Obie drużyny mają swoje problemy kadrowe, które wynikają z dużych obciążeń organizmu. To może częściowo tłumaczyć wahania w podejściu do meczu i mało wyrównane spotkania.

    (4)
  18. Array ( )
    Odpowiedz

    Finał wschodu jest na wyniszczenie, zaś na zachodzie Dubs mają raczej spacerek. Obawiam się trochę o jakość finałów, bo wschodnia drużyna będzie wyniszczona, a zachodnia wypoczęta…

    (4)

Skomentuj Shedzinski Anuluj pisanie odpowiedzi

Gwiazdy Basketu