Brooklyn Nets nareszcie mają plan
Halloweenowa kolejka NBA. “Mecz na szczycie.” Cudzysłów zamierzony, bo to spotkanie Phoenix Suns i Brooklyn Nets. Devin Booker spokojnie kozłuje piłkę na środku boiska. Kevin Durant nazywa 21-latka “Następnym w kolejce”, podkreślając jego wielki talent, i zaraz przekonamy się dlaczego. Przed Devinem jedynie 5 czarnych koszulek i żadnego zawodnika Suns. Czy zwolni tempo i poczeka na kolegów? A skąd! Komentujący akcję telewizyjny spiker rzuca “teraz możecie zobaczyć dlaczego te dwie ekipy to ligowy numer 1 i 2 pod względem tempa gry” Booker jakby to słyszał…
Lewą ręką przekłada piłkę za plecami tak zręcznie, że kryjący go najbliżej D’Angelo Russell zupełnie odjeżdża z kadru. Żeby ponowić krycie musi dosłownie obrócić się o 180 stopni, ale może już tylko oglądać plecy Bookera. Ten zaś nie idzie w pierwsze tempo, tylko cwałem podwaja swój ostatni krok na linii rzutu za 3 i momentalnie wchodzi pod kosz, kończąc akcję floaterem, tuż nad ręką skaczącego do bloku 213-centymetrowego Tylera Zellera (0:38).
To nie był jedyny taki popis w tym spotkaniu. Kto przegapił, niech żałuje! Brooklyn finalnie przegrał, po raz trzeci z rzędu, ale mimo to mówi się o nich w lidze coraz cieplej. Czy jest możliwe, że w tragicznej sytuacji, w jakiej znajduje się organizacja Nets, znaleźć można jakieś pozytywy?
#Resume
Patrząc na skład Brooklynu, niedzielny kibic NBA będzie zastanawiał się skąd ci goście się tutaj wzięli, bo połowę z nich kojarzy jeszcze w innych koszulkach. Zeller, Crabbe, DeMarre Carroll, Timofey Mozgov… na czele z liderem D’Angelo Russellem, który, zdaniem poprzedniego pracodawcy, Magica Johnsona, cech lidera nie posiada. Ta zbieranina graczy to efekt gwałtu, z którego Nets będą skrobać się jeszcze w drafcie za rok, oddając swój (czwarty w przeciągu pięciu lat) pick Bostonowi.
Na domiar złego, w pierwszym meczu sezonu stracili Jeremiego Lina (zerwane więzadło rzepki). Od 2012 roku zespół notuje tendencję spadkową. Przez ostatnie 3 lata wygrali 44 mecze. Rok temu byli ostatnią drużyną NBA. Możliwe, że to ich .375, które teraz mają, to ich najlepszy rezultat w tym sezonie. Można łapać się za głowę, a można poszukać jakichś plusów.
#Sean Marks to the rescue
Latem 2016 generalnym managerem został Sean Marks, który NBA poznał od podszewki, przede wszystkim jako zawodnik w latach 1998-2011. Jako etatowy rezerwowy nigdzie nie zagrzał miejsca na dłużej, ale w kontekście jego obecnej posady ma to swoje zalety, bo przez lata podpatrywał takie organizacje jak Toronto, Miami, San Antonio, Phoenix, Nowy Orlean i Portland. Członkiem SAS był nawet w mistrzowskim sezonie 2005, gdy rozegrał w ich barwach 23 spotkania. Do Spurs Marks wrócił w 2013. Dobry timing, w 2014 znowu zdobyli mistrza.
Ma pasję, jest wybitnie inteligentny, to byłaby zbrodnia, gdyby nie został GM-em. Jest opanowany, kontroluje sytuację, to była tylko kwestia czasu (zostanie członkiem egzekutywy klubu NBA). W ciągu kariery grał chyba 3 mecze rocznie (szelmowski uśmiech), ale myślę, że przyjmował czeki, więc tak, jest teraz na właściwym miejscu [Popovich]
Tymi słowy, z właściwym sobie szelmostwem, Gregg Popovich podsumował byłego podopiecznego. Marks, jako GM Netsów, nie zamierzał tracić czasu. Jego pierwszą decyzją było zatrudnienie Kenny’ego Atkinsona na stanowisku trenera. Atkinson też nie jest człowiekiem z przypadku. Jeszcze do niedawna, przez 4 sezony, był asystentem Mike’a Budenholzera (17 lat pod Popovichem w Spurs!) w chwalonej za pracę szkoleniowców Atlancie Hawks. Dużo tych SAS-owskich koneksji, i dobrze!
Marks i Atkins od początku zgadzali się we wszystkim. Także i w tym, że z takim składem daleko nie zajadą. Największym wolnym agentem, jakiego udało się przyciągnąć, był Jeremy Lin. Razem z Brookiem Lopezem z trudem dźwigali jednak na barkach ciężar całej organizacji (bilans 20-62 w poprzednim sezonie). Brakowało kleju i efektywności.
Coach Atkinson od początku sprzeciwiał się leniwej grze, postawił na bieganie i dużo rzutów. Brooklyn miał najlepszy rytm (103.6 posiadań na mecz), jednak z uwagi na braki w talencie wpływały na skuteczność, mieli 28-e miejsce w lidze. W defensywie gorsi byli tylko Suns.
#Nowe twarze
Marks zdecydował się na przebudowę w ryzykowny, ale tak naprawdę jedyny możliwy sposób, biorąc na siebie kolejnych przepłacanych zawodników. Za Lopeza, który latem i zostałby wolnym agentem, więc trzeba go było oddać, przyszedł Russell, niechciany w Lakers. Razem z nim przyjechał toksyczny kontrakt Mozgova (jeszcze 48 baniek za 3 lata). Dołączyli Allen Crabbe i DeMarre Carroll (razem z pickiem Toronto). Z pomocą LeVerta i Dinwiddiego udało się jakoś skleić obwód, została strefa podkoszowa. Mozgov, Hollis-Jefferson, Trevor Booker, Quincy Acy i Jarret Allen. Sami widzicie, że wielkiego pieczenia z tej mąki nie będzie, ale coś jakby drgnęło.
#Ofensywa
Nets kontynuują agresywny styl z poprzednich rozgrywek. Znów mają najlepszy rytm (107.4 posiadań/mecz) i są trzecią najlepiej punktującą ekipą (114.7 ppg). Poprawiła się skuteczność, weszli do pierwszej ligowej dziesiątki w tym aspekcie rzemiosła. Są też jednymi z najlepszych zespołów w kontrataku, z wynikiem 12.7 punktów na mecz. Niemniej, wciąż mogłoby się bardziej kleić, są na dwunastym miejscu w asystach (22.3 apg) i na dwudziestym czwartym w stratach (16.6). Pewna w tym wina dużej ilości młodych graczy, z naturalnym pędem do wyróżniania się w indywidualnych aspektach. Nie można w tym miejscu nie pochwalić też DeMarre Carrolla, który zna się przecież dobrze z Atkinsem i w mig wpasował się w zespół (14/6/2, 43% za trójkę).
#Defensywa
Nazwiska takie jak Crabbe czy D’Angelo to nie kandydaci do DPOY, dlatego tym bardziej coach Atkinson musi trzymać rękę na pulsie. Nets mają problem z komunikacją na bronionej połowie, gubią zaangażowanie. Najlepszy przykład mieliście na samym początku artykułu, gdy utalentowany Booker objechał całą piątkę. Nets tracą średnio 111.8 punktów na mecz, będąc liderem tej niechlubnej kategorii, na pudło załapali się również pod względem skuteczności drużyny przeciwnej. Ich rywale notują średnio 51% z gry. Auć. Porównując ten zespół w ataku i obronie to jak Dr. Jekyll i Mr. Hyde.
#Lider
D’Angelo Russell notuje średnio 19.8 ppg i 5.2 apg, chociaż na parkiecie spędza tylko 26 minut w meczu. Jest zmotywowany i widać, że znów ma wsparcie trenera i szatni, czego wyraźnie brakowało mu w Lakers. Ptaszki ćwierkają, że to może być jego leap year, gdy na dobre wskoczy w buty ligowej gwiazdy. Może nawet zostanie graczem kalibru All-Star? Zespołu do playoffs raczej nie wprowadzi, ale może w przyszłym sezonie coś się ruszy. Brooklyn w 2018 będą mieć zabezpieczonych wszystkich kluczowych zawodników i 15 wolnych baniek na sprowadzenie jakiegoś wartościowego zmiennika. Miodów z wolnego rynku raczej spijać za to nie będą, ale może w końcu przestaną być czerwoną latarnią całej ligi? Jak śpiewa Kazik Staszewski “Los się musi odmienić”. Póki co, przynajmniej dobrze się ich ogląda.
[BLC]
Mam pytanie:
Ta wymiana BOS – BKN jest tak spektakularna również dlatego, że Netsi szorują dno i projekt Nets Big Three po prostu nie wypalił. Jakby Brooklyn grali cały czas w czołówce to te picki byłyby gowno warte, racja?
Widzisz, Nets przeprowadzili się wtedy z zadupiowatego NJ do słynnego brooklynu. Do domu Knicksow. Trzeba było wypełnić halę a na byle kogo nikt nie przyjdzie. Zaryzykowali i nie poszło. Metryki nie oszukasz. Ale właściciele na początku promo mieli odpowiednie. Tyle że teraz za to płacą.
W mojej ocenie winny był wybór trenera – Jason Kidd, grał z tymi wszystkimi nowymi gwiazdorami Nets. Dodatkowo na początku sezonu po pijaku skasował auto. Wynik – brak autorytetu, gwiazdy same się w tym zespole prowadziły. Teraz mamy taką sytuację w CAVS z Lebronem i widać jak to wpływa na wynik drużyny.
Może by wyszło gdyby niefortunny wybór trenera. Jason Kidd debiutant na ławce trenerskiej, trenuje grupę swoich, przed chwilą, kolegów – rywali z boiska. Dodatkowo z początkiem sezonu skasował auto pi pijaku i był zawieszony na kilka meczy. To się nie mogło udać.
Tak, byłyby bezwartościowe. Ale z Ainge’em sie nie handluje.
BLC Ty diable!
obecny.
Bardzo spoko artykułu, tylko dlaczego na końcu jest gif ze Sternem? xD
to moja sprawka :] taka szybka reakcja na słowa “przynajmniej dobrze się ich ogląda”
i takie artykuły rozumiem, a nie jakieś odpowiedniki koszykarzy wśród księżniczek Disneya
Co do netsow, śmieszna sprawa, bo komplikują sprawę dużej części klubów NBA. Są w stanie zaoferować maxa każdemu. Otto Porter max, Allen crabbe max , mozgov max (co prawda przejęty od Lakers ale jakoś nie mieli oporów). No i tej wymianie
No i na tej wymianie za lopeza wyszli tez nienajgorzej. Ciekawe czy by poszli na to jakby zamiast russela Lakers dali bonzo hehe. Wydaje się teraz, że byłby to lepszy deal dla lakersow. Przepraszam za podwójny wpis missclick przy pisaniu z telefonu.
Zastanawiałem się kiedyś czy istnieje pojęcie nazywające beneficjentów “gównianych wymian”. Chodzi mi o to, że poprzez błędne decyzje klubu w przeszłości ktoś w przyszłości, kto nie jest wart max otrzymuje go dlatego, że jest dość prawdopodobny jego rozwój, a klub i tak nie ma wyjścia i musi go komuś zaproponować.
Wierzę, że wiecie o co mi chodzi.
BLC dobry artykuł, zostawiam okejke.
Tak. Istnieje takie określenie. Lucky loser.
Czy Lakers odbije się czkawką oddanie DiAngelo? Pierwsza próba odpowiedzi na to pytanie już dziś w nocy. Lakers grają z Nets!
Na prawde fajnie sie ich oglada, nawet kiedy przegrywaja to widac, ze maja pomysl na gre. BLC oby tak dalej!
@aimerpl: propnuje skrot Gowno Wymiana Beneficjent Ainge… A nie, czekaj, ten skrot juz jest zajety;)
Co z tego wynika? Że lepiej wyglądają, ale dalej nie wstali z kolan, co najwyżej próbują.
Sean Marks ma też polski epizod w karierze – w sezonie 2000/2001 grał w Śląsku Wrocław 🙂
Uprzedziłeś mnie z tym faktem, też go pamiętam.
Pozdro
24 miejsce w ilości popełnionych strat to chyba dobry wynik
Jak sie nazywal ten masywny rozgrywajacy ktory szalał w netsach w tamtym.sezonie? I gdzie sie podzial? Kompletnie zapomnialem nazwiska xd
Whitehead jest w g lig
@aimerpl
Tak. Istnieje takie określenie. Lucky looser
“efekt gwałtu, z którego Nets będą skrobać się jeszcze w drafcie za rok”
samo przyrównywanie czegokolwiek do gwałtu jest słabe (znasz to uczucie?), słabiutkie, paskudne i poniżej krytyki… jak już koniecznie ma tam być “gwałt” to na prawdę, dalszy ciąg sprawia że człowiekowi się niedobrze robi. Porównanie totalnie nie na miejscu, zawsze nie na miejscu. Tak jak przepadam za artami BLC, tak bym na prawdę się jednak zreflektował przed puszczeniem takiego sformułowania w świat… szkoda że chyba tylko mnie to razi, a komentuję cokolwiek bardzo rzadko.
Nie tylko Ciebie.
Najbardziej znana osoba na Brooklynie ma swój nr pod kopułą i nie jest to koszykarz a raper Notorious.W pierwszej chwili pomyślalem Biggie pod kopułą gdzie grają Nets?Ale miałem okazję ostatnio być pare dni na Brooklynie i teraz się nie dziwię czemu tam wisi a nawet w 100%popieram.
No właśnie. PP, KG i JET zostali sprowadzeni na Brooklyn w celu detetronizacji Miami i LeBrona. Nie udało im się to. Pytanie czy miało prawo się udać. Juz wtedy wszyscy trzej mieli po ok 35 lat i duży przebieg.
Teraz łatwo mówić że Danny Ainge rozbił bank, ale czy naprawdę ktoś wierzył że tamci Nets zawojuja ligę?
To trochę jakby stary dziad wydał polroczna emeryturę żeby wejść do najlepszego klubu że studentkami w mieście. Zaru%%ac nie zaru%%al a kasy już nie ma.
Oo propsy za Kazika w puencie?
wszystko fajnie pięknie, ale zaraz może wyjść że na wymianie z LA Lakers też się przejechali.
Pozwólcie że przedstawię to nieobiektywnie:
NETS oddało Lakers:
– spadający ponad 20mln kontrakt ich najlepszego zawodnika z poprzedniego sezonu – Lopeza (gdyby go nie przedłużyli to robi się mega dużo miejsca w salary);
– największą niespodziankę tegorocznego draftu, i wydaje mi się że materiał na gwiazdę – Kyle Kuzmana;
w zamian otrzymali:
– 48 mln zobowiązanie w zielonych rozłożone na 3 lata za białe nieprzydatne mięso – Mozgov;
– gracza który przez 2 lata kariery w NBA najbardziej zasłynął z nagrania i upublicznienia prywatnej rozmowy z kolegą z zespołu o tym jak zdradził swoją narzeczoną, który grając w mega słabych Lakers niczego nie pokazał i którego boiskowe IQ chyba nie stoi na najwyższym poziomie. Dodatkowo ów zawodnikowi który nie jest materiałem wokół którego można budować mistrzowski zespół za 7 miesięcy zażąda 147mln zielonych za 5 kolejnych lat gry.
Nie wspomnę już o tym, że Marks z uciechą na twarzy przyjął kontrakt w wysokości 55mln rozłożony na 3 lata dla gracza który w sezonie nie nouje nawet 10pkt na mecz (Crabbe).
A tak w ogóle to bardzo fajnie napisany artykuł. Dzięki.
i taka małą ciekawostka. W 2015 roku tak oto pisaliście na Waszych łamach: “Następni w kolejce do wielkiej wypłaty? Draymond Green, Jimmy Butler etc. Błyszczą w aktualnej, rozszerzonej roli „zadaniowców”, ale budować wokół nich klub to niedorzeczne! Co myślicie?”
Nie to abym Wam wypominał, bo kto mógł się tego spodziewać jak rozwinie się kariera ów Panów, ale fajnie to się teraz czyta z perspektywy czasu:)
Szkoda tylko tych picków za emerytów na sezon lub dwa. Jak się czegoś za bardzo chcę niestety tak wychodzi : ( picki dały by nam DLillarda i DGreena. Do tego Lopez i za te wpompowane miliony w błoto jeszcze dwóch kotów. Ważne ze coś się zaczyna dziać. GO BROOKLYN